To nie jest takie proste. Brakuje kadr. Ilu dobrych trenerów albo kandydatów na trenerów przekwalifikowało się i zajęło zarabianiem kasy na życie? Przez chwilę próbowałem, ale to zjada bardzo, bardzo dużo czasu - doszedłem do momentu, że trzeba było podjąć pewne decyzje i je podjąłem. Nie, nie żałuję, ale zapomnieć też nie zapomnę.
A sprzęt? Ilu z dobrych kolarzy zaczynało od komunijnej pół-kolarki Kiedyś ten sprzęt był dostępny, powszechny ale najważniejsze - popularny. Dziś kupuje się górala za 300 zł. I dobrze. Jakieś początki muszą być. Tylko, że ostatnio coraz częściej dzieciaki wybierają PlayStation albo komputer. Chcą być informatykami, bo granie jest takie fajne i to dobry zawód. Ja za młodu pływałem, jeździłem na rowerze, grałem w tenisa i robiłem wiele innych rzeczy. I co? Zostałem informatykiem, i to ponoć niezłym. Czemu? Dzięki rodzicom. Dawali mi wolność ale i impuls do tego, abym coś robił. Chciałem rower, dostałem rower - pod warunkiem, że będę poważnie do niego podchodził. Chciałem grać w tenisa - tak samo.
Dziś rodzice wybierają drogę na skróty. Dzieciak chce rower - OK, kupmy mu rower. Koniec. Mnie ojciec zabrał do klubu i na velodrom, abym zobaczył co oznacza jazda na rowerze. Spodobało mi się, zostałem. Chciałem pływać na kajakach - to samo. Nie spodobało mi się, nie zostałem. Karting - to samo. Pływanie - zostałem za namową matki, bo samo kolarstwo to nie jest równomierny rozwój. Moim rodzicom się chciało, a może mieli poczucie, iż tak należy. Nie zmuszali mnie, ale dawali wybór i pokazywali konsekwencje tychże. To jest odpowiedzialne traktowanie, i ono zaczyna się w domu.
PZKol nie ma tu nic do rzeczy. Owszem, mógłby bardziej wspierać. Zgadzam się z tym absolutnie. Jednak nie jest to jego głównym zadaniem, a przy ich budżecie należy dokonywać wyborów. Nie, nie uważam, aby wyboru PZKolu były słuszne, ale dokonywać ich trzeba. Brak tam natomiast pokory i próby edukowania. Bo od edukacji wszystko się zaczyna. Czemu PZKol nie organizuje imprez masowych, edukacyjnych? Tego nie wiem. Ale wystarczyłoby zaprosić garstkę naprawdę dobrych kolarzy i zrobić piknik rowerowy w kilku miastach Polski. Niech się kolarze i kolarki zaprezentują, niech dzieciaki, a głównie to one przyjdą, podpytają. Niech zobaczą, że to fajne. A równocześnie niech PZKol rodzicom rozda ulotki informacyjne - co to za sport, jak się go trenuje, jakie ma zalety, gdzie są najbliższe kluby, etc.
W Polskim kolarstwie jest źle, bo dziennikarze, działacze i sponsorzy zapominają o rzeczach prostych - nie wyciągnie się pieniędzy ze świnki, której wcześniej się nie nakarmi drobniakami.
Jak możesz pomóc? Ja pomagam. Od 10 lat z TomAszem walczymy, aby utrzymać w działaniu portal kolarski poświęcony tej wspaniałej dyscyplinie. Kosztowało nas to dużo potu, ale i własnych, prywatnych pieniędzy. Ile? Dość powiedzieć, że za wydatki z ostatnich 5 lat kupiłbym dziś samochód. Ale działamy, bo kochamy ten sport. Co więcej? Założyliśmy Cyklopedię, aby stworzyć wreszcie bazę wiedzy dla przeciętnego kibica, gdzie będą proste i przejrzyste odpowiedzi na nurtujące ich pytania. I tutaj każdy z Was może pomóc, bo Cyklopedia jest otwarta i każdy może ją współtworzyć. Sobri, mario, kuba121, sebkaaa i paru innych - dziękuję, mamy już 61 porządnie opisanych haseł, jednak przed nami jeszcze ogrom pracy. I tu naprawdę każdy może pomóc, więc zapraszam!
I jeszcze wiele pracy czeka redakcję, sezon się skończył więc okres w sam raz na dalsze zmiany…
Więc jak możesz pomóc? Prostymi gestami. Jedziesz na swojej wypasionej maszynie i mijasz dzieciaki czy rodzinę na skrzypiących rowerach - zatrzymaj się, wytłumacz co i jak, miej ze sobą smar samoczyszczący i przesmaruj im na szybko łańcuch, dokręć parę śrubek. Zachęcaj. Wytłumacz, jaka to fajna dyscyplina. To właśnie takie gesty powodują, że i innym się chce. Zmiany zaczynaj od siebie. Nie oczekuj cudów ze strony PZKol. A jeśli już oczekujesz - cóż, mają swój statut, ubiegaj się o udział w działaniach PZKol.
To moja opinia. Zrobicie jak chcecie.