Bieganie a rower

Ja w zeszłym roku dostałem 2 z WF-u bo opuszczałem - bo WF zawsze wypadał mi na ostatnich lekcjach a zimą wiadomo o 45 min dłużej widno było mi potrzebne a latem nie było wogle sensu grać w piłkę lub biegać . Wogle na WF nie ma sensu chodzić jak się w jakimś klubie jest prowadzonym - takie jest moje zdanie bo w każdej z 3 szkół podst.gimnazjum i technikum na tym WF zawsze są jakieś albo gry zespołowe po rozgrzewce której jakością nauczyciel się zbytnio ne przejmuje albo są jakieś biegi na ocenę i to też bez żadnego przygotowania organizmu tylko z rozgrzewką , Wf może nawet zaszkodzić jak nauczyciel sie nie przejmuje tym co się dzieje - koledzy moi chodzą niekiedy zniechęceni do WF bo mówią że zakwasy,praktycznie się nie rozwijają na WF tylko nauczyciel zawsze coś wymyśli żeby odbębnić swoje… były nawet takie przypadki że przyszedł pan na praktykę i dał przysiady z kolegą o podobnej budowie na plecach i oczywiście jak ktoś robił to źle to nie został poprawiony a przecież tak można sobie zniszczyć kręgosłop i zresztą nie każdy może odrazu robić 10 przysiadów z takim obciążeniem - kolega mój potem narzekał że go kolana bolą . W tym roku byłem może na 10 % lekcji z WF-u i nie zamierzam chodzić . Jak byłem w gimnazjum to spotkałem się z takim stwierdzeniem nauczyciela że trening kolarski masz przecież wieczorem ( 17:00) więc w niczym ci nie zaszkodzi pobiegać . A jak byłem mały to łączyłem zawody w weekendy i w jeden dzień biegałem na 1000m a w następny miałem wyścig - szczęście że nic mi sie nie stało wtedy od tego.

Dlatego najlepszy WF w SMS-ach ----> trening :smiley:

Przecież to oczywiste że jak się podchodzi do jakiegoś sportu poważnie to nie powinno się przeciażać na WF --> czy ci WF-iści woogle studiowali ?

Jakieś pisemko do Giertycha? xD
Ja poszedłem do najlepszej szkoły w regionie i trafiłem na dobrego nauczyciela WF-u '-)
Nawet jak jak wychodziłem z inicjatywą zaliczenia biegów itp w styczniu, że dres przyniose, to mówił: “my kolarzy nie eksploatujemy” ,-) Tak się składa, że 90% kolarzy z dwóch klubów z okolicy własnie do tej szkoły chodzi, bądź chodziło ;] A jest drugi nauczyciel, generał na niego mówią, to na zbiórce karze ustawiać się według wzrostu, reżim taki, że po pierwszej lekcji z nim wracali chłopaki do szatni i mówili: “a myślałem, że najbardziej nie lubie matematyki” ,-)
Zazwyczaj jest, że solo się nie załatwi nic, bo taki nauczyciel sobie nie da wjechać na ambicje, że dzieciak mu przegada, najlepiej poprosić kogoś z klubu (trener, prezes, dyrektor sportowy) bądź rodzica (lub opiekuna) i mogą co nieco, wyjaśnić…
Ideą lekcji włefu jest rozwój fizyczny społeczeńśtwa, ale niestety niekiedy się o tym zapomina i swoje ambicje stawia wyżej…
Ja miałem probemy z godziną wychowawczą ;] Jako ostatnia 8 lekcja, powrót autobusem więc w domu byłem 25 minut po rozpoczęciu treningu… Że to taka lekcja była to postarałem się o pisemko z klubu (zwolnienie całoroczne) no i miałem takiego pecha, że jak dawałem wychowawczyni to, to rozmawiała z “WC” dyrektorką (osa)… Od razu rzuciła okiem i z tekstem: “Nie masz jeszcze 18 lat, więc nikt obcy nie może Cie zwalniać, godzina wychowacza to normalna lekcja, nie ma o czym rozmawiać, masz chodzić!” Nie wiem jak u Was, ale u mnie w każdej szkole jaką zaliczyłem to jest godzina luzu, usprawiedliwenia, wycieczki itp… Zaskoczyła mnie jak mi to powiedziała, jeszcze porównywała: “a jakby była to matematyka, to też byś sie zwalniał?bo to takie same lekcje” Takie gdybanie w takiej szkole… Żal… A na lekcje i tak nie chadzałem, w miare dogadałem się z wychowcą (przynosiłem normalne usprawiedliwienia od rodziców)… Przez to, że tak ona sobie postanowiła, ja mógłbym obejść się smakiem kariery niczym Amstrong ;] A pewnie szkola by się wtedy chwaliła, żal… Niby wszytkie przedmioty na tym samym poziomie według niej, a jak przewodnicząca była, bo niby mieliśmy 3 prace klasowe w jednym dniu (a można 2), to sie zapytała z czego tę trzecią nam dopisali, jak się dowiedziała że z PO, to powiedziała “e jak z PO to napiszecie, nic trudnego”, żal ;] Dobrze, że to przeszłość już :smiley: Swoją drogą: sprawdzian z teori z przysposobienia obronnego, głupota ;]

A ja to na studiach mam w pewnym sensie dobrze nie licząc dużej ilości nauki. Na początku każdego semestru wybieram sobie co chcę robić na WF-ie, i tak np. od pażdziernika do lutego chodziłem sobie na siłownię. A czasem wykład terz sobie odpuszczę. :wink:

A co studiujesz?

Studiuje Automatyke i robotyke na Politechnice śląskiej, jestem na pierwszym roku :wink:

poruszylismy ciekawy temat: ,WF w zyciu kolarza’’ . Muszę stwiedzić że WF w wielu szkołach jest bardzo źle prowadzony, a zajęcia na tychże WF-ach to głownie kopanie piłki ku uciesze ‘‘pseudopiłkarzyków’’ lub granie w siatke, czy inną grę zespołową.
Według mnie na WF powinno być więcej biegania , ale nie dla kolarzy, którzy powinni w sezonie unikać biegów a dla ludzi nietrenujących żadnego sportu. Powoli dochodzę do wniosku, że lekcje WF-u są niepotrzebne kolarzom w sezonie , zresztą nawet i w zimie jaką korzyść zdrowotną ma pograć w piłkę przez 15 minut, gdyż jest dużo klas na jednej sali i gdy jedni grają to drudzy siedzą na ławeczce?? :wink: Dodatkowe na niekorzyść WF przemawia ryzoko kontuzji.
Celem lekcji WF-u powinno być utrzymawanie dobrej kodnycji i jaki poprawa ogólnorozwoju, więc w jaki sposób dobroczynnie na kodycje wpłynie pół godziny stania pod siatką?? :wink:

Ja biegam. Nawet w sezonie. Rzadko, ale jak nie mogę jeździć na rowerze, to muszę sobie pobiegać :stuck_out_tongue: Pozatym bieg w OBW1 to fajna sprawa oprócz wydolności tlenowej można parę kilogramów zgubić, a to jak wiadomo przydaje się głównie na podjazdach.
To dotyczy również propozycji Arka - marszobiegi :mrgreen:
Pozdrawiam

Taa, bieganie a rower. Ja się ostatnio przekonałem jak się to ma do siebie. Rok temu na 60 m miałem jeden z najlepszych czasów w szkole - 8,20 sek (dwa lata temu najlepszy, 8,96). W tym roku (biegaliśmy jakieś 1,5 tygodnia temu) miałem 8,32, podczas gdy najlepsi schodzili do około 7,80. Oni nie jeżdżą na rowerze prawie w ogóle, ja trenuję. Kolarstwo i bieganie jak widać nie mają się zbytnio ku sobie :stuck_out_tongue: (bo wnioskuję, że te coraz słabsze wyniki to przez to, no bo i niby przez co?.

Widzę tu dużo wypowiedzi sceptycznych dla tezy “bieganie pomaga kolarzowi” :cry:
Lubię biegać i mam nadzieję, że mi to nie będzie przeszkadzało. W życiu jestem optymistą, więc jakoś sobie poradzę.

Dla przeciwników.
Nie upieram się. Może macie rację - więc powodzenia :smiley:

do tematu bieganie a rower postanowiłem dodać pytanie : ‘‘chodzenie a rower??’’. Chodzi mi głównie o to czy wyczynowy kolarz może pozwolić sobie na długie spacery w sezonie, czy jest to raczej niewskazane??
Czy zatem dziennie po kilka km (np. do szkoly , spacer z psem) pomaga czy szkodzi kolarzowi? :wink:

W jednej z ksiazek Armstrong byly wlasnie opisane takie przypadki. O ile pamietam, to kolarze posuwali sie do tego stopnia, zeby zamieszkiwac domy parterowe. Podobno chodzenie po schodach nie jest polecane. Tak samo jesli chodzi o dlugie spacery. Dlatego tez wiekszosc kolarzy (tam byly opisane przypadki z Discovery) zamieszkuje celowo miasteczko o zwartej zabudowie, gdzie nie trzeba wiele pokonywac pieszo. Poza tym zapadla mi w pamiec zawarta w tej ksiazce naczelna zasada zachowania energii kolarskiej (jakos tak no to mowili): “jesli mozesz siedziec, to nie stoj i jesli mozesz lezec, to nie siedz”. Jednak rowniez ten problem nalezaloby rozpatrzec w kategorii poziomu zaawansowania. Wiadomo, ze na tak wysokim poziomie jak Pro Tour bedzie to wygladalo zupelnie inaczej anizeli na amatorskim podworku. Odpowiadajac jednak na Twoje pytanie, to generalnie jednak nie poleca sie dlugich spacerow.

no bardzo ciekawe to co, Arek napisałeś, o tym że kolarze z poziomu Pro Tour unikają zbędnego ruchu na pieszo…
Jednak temat dalej otwarty, czy kolarze amatorzy powinni rzeczywiscie unikać spacerów? czy drogę do szkoły lepiej pokonać autem, czy iść na pieszo? czy zrezygnować z godzinnych spacerków z pieskiem? :stuck_out_tongue: pozdrawiam i czekam na wasze odpowiedzi

\hehe amatorzy czy spacerów unikac powinni :stuck_out_tongue: Tylko najlepsi którym o krok od zawodostwa

No bez jaj może leżeć tylko bykiem? W zawodowstwie typu PT w czasie giro itp. to może tak ale nie w normalnym życiu

No wlasnie ja sie dolaczam do opinii Pawelaka89. Na tym poziomie nie ma co sie bawic w takie rzeczy, lepiej sie skupic na treningu. To sa detale, ktore teraz nie robia roznicy. Tak mi sie wydaje. A moze lucjan cos bedzie wiedzial na ten temat? Sadze, ze moglby wprowadzic rzeczowe argumenty do dyskusji :slight_smile:

Amatorzy też mogą unikać długich spacerów i eksploatowania nóg i zrozumiałe jest to dla mnie tylko wtedy gdy zaczyna sie u nich tzw. gra o wszystko tak jak to Szmyd napisał w swoim pamiętniku tylko że w przypadku amatora będą to np. bardzo ważne zawody na których pokazując się będzie chciany do ekpiy zawodowej lub jakieś Najważniejsze amatorskie wyścigi z których można coś zarobić . W innym przypadku w normalnym życiu dbanie o takie detale wydaje się być śmiesznym ( Bardzo zaawansowana cykloza :wink: ) bo za takie wyrzeczenia to np. ja musiałbym mieć dobrą pensyjkę za jazdę na rowerze bo inaczej to lepiej zrobić komuś przyjemność i iść z nim na spacer.

no ja również również jak chyba większość z nas lubi spacerować czasem dość długo, dzieki za wasze podpowiedzi, ktore troche rozwiały moje wątpliwości…
No Lucjan czekamy na Twoją fachową odpowiedź :wink: z tego co pamietam krytykowales bieganie jak sposób treningu dla kolarza, uznałeś ,że zwierzęta są stworzone do biegania człowiek zaś do innych rzeczy ,zatem jakie jest Twoje zdanie na temat spacerów wśród kolarzy ,którzy chcą jak najpoważniej podchodzić do trenigu ? :wink:

Nikt Ci nie powie, że źle jest nie chodzić, ale rzecz w tym, że głupota to by było, żeby siedzieć cały dzień w domu i tlyko na rower… Na takie coś moga pozwolić sobie zawodowcy, którzy na rowerze na chleb zarabiają, i są to najlepsi z najlepszych, plan treningowy mają indywidualny i cała opieka na najwyższym poziomie… Kolarz amator często ma luki w treningu, a chce to nadrobić lekkim rowerem, czy byciem upeirdliwym dla innych - nie wychodzeniem z psem. Żyjemy w społeczeństwie, nie dbajmy tlyko o własny tyłek. Uważam to za skajność. No, przed zawodami można sobie zrobić dzień laby totalnej, ale żeby caluski czas to przesada… Amator będzie amatorem nawet jak będzie miał lekki rower i styl życia upodabniał do zawodowca. Nie wiem czego się można spodziewać dalej, skoro najpier pisałeś o lekcjach WFu, teraz o chodzeniu, niedługo wszytko poza rowerem porzucisz dla jazdy… To już zboczenie jest ;] Kolarstwo a praca, kolarstwo a szkoła?
Są tacy co spacerują dużo, biegają, pływają i do tego są nieźli na rowerze - np. triathloniści.
Jak już tak bardzo chcesz wszytko kontrolować, czy nie kolozuje z uprawianiem kolarstwa to poprostu niepotrzebnie nie chodź…
Znam kolesia, co czytał ksązki Armstronga i on się nie myje na etapówkach czy dzień przed klasykiem… W juniorach młodszych jeździ teraz i rzadko kiedy dojeżdza w grupie =)