Doping u Lance'a

Dyskusja z MarkiemM jest istotnie nonsensowna, człowiek “swoje wie” i niech się tego trzyma.

Czlowiek ktory pomija dobre argumenty i obstaje w swoim blednym mniemaniu, tylko dlatego aby “zostalo na jego” jakos zalatuje mi na czlowieka , ktory zawsze musi miec racje” - dobrych argumentów nie pomijam, rzecz w tym, ze Ty takowych nie przedstawiłeś. Z góry założyłeś, że Armstrong to koksiarz. Ja powiadam: “nie wiem jak jest, niczego mu nie udowodniono, zakładam więc, że nie brał”, Ty jednak masz gdzieś fundamentalną zasadę domniemania niewinności i twierdzisz, że brał. W dodatku próbę wytłumaczenia, że może jednak nie powinno się oskarżać człowieka bezpodstawnie traktujesz niemalże jak atak personalny. Tymczasem ja nie mam nic do Ciebie, jedynie do tej konkretnej Twojej, jak widzę bradzo silnej, opinii. Słusznie zauważyłeś, że tkwię w mniemaniu, ale nie zgadzam się, że błednym. Przynajmniej na razie nie ma podstaw, by je za takie uznać.

Dla mnie nie jest wcale zabawne jak kryminalisci uchodza karze , przez jakis techniczy detal.” - brak dowodu to nie jest “techniczny detal”, jakim możnaby nazwać np. nie przeczytanie zatrzymywanemu jego praw lub coś w tym stylu. Cóż, autorzy tego słynnego już przecieku do prasy osiągnęli cel - dowodów co prawda nie ma, ale przecież to nie przeszkadza, by mówić, że kolarz coś brał. Wszak “coś musi być na rzeczy, skoro o tym piszą”.

No, ale ja nie bede Cie o niczym przekonywal, gdyz wiem se to strata czasu.” - niejednokrotnie ludzie mnie do różnych rzeczy przekonywali, ale rzeczywiście, nie dam się przekonać do zrezygnowania z zasady domniemania niewinności.

Na drugi raz nie zadawaj sobie tyle trudu i nie wyszukuj bzdurnych wypowiedzi z calego internetu aby je mnie przypisac” - niewielki trud, zajęło mi to kilka minut. Ciekawe, że ów “onetowy” MarekM ma bardzo podobny styl pisania (i wcale to nie są bzdurne wypowiedzi), że o pseudonimie nie wspomnę. Skoro twierdzisz, że to jakaś inna osoba, to widocznie wiesz. I zauważ, że nie przypisałem Tobie tych wypowiedzi, przecież wyraźnie zaznaczyłem, że może to inna osoba.

Prawo musi sie kierowac pewnymi regulami , ale prawo nie jest niestety doskonale. To ze ktos nie zostal skazany , nie swiadczy ze nie mozemy miec o tym wlasnej opini, jesli mamy dostarczajaco informacji na ten temat.” - prawo nie jest doskonałe, ale chyba nie uważasz za doskonałe wyników badania jednej próbki moczu i publikowania wyników niemożliwych do zweryfikowania? Czyżby wynik badania jednej próbki kilkuletniego moczu dał Tobie “wystarczająco dużo informacji”?

"My nie jestesmy owce i wlasny rozum mamy. Mozemy z niego korzystac, a nie zdawac sie tylko na innych , aby za nas mysleli. " - a co ja innego robię? Myślę jak to się dzieje, że ludzie tak chętnie wierzą w rozmaite bzdety publikowane w gazetach? Nasuwa mi się odpowiedź: bo utwierdzają ich one w przekonaniach, które żywią od dawna. Ale może jest jakieś inne wytłumaczenie.

Na koniec swoiste kuriozum: facet, który nie musi mieć dowodów by uznać delikwenta za winnego twierdzi, że ja - człek takowych się domagający - nie żyję w realnym świecie. Cóż bardziej realnego od dowodów, Kolego Marku M?

Jurgen i Lucjan - podpisuję się wszystkimi dostępnymi mi kończynami pod Waszymi wypowiedziami. Widocznie też nie żyjecie w “realnym świecie”. Lub należycie do “układu” i “frontu obrony przestępców”, jako zapewne i ja należę…

Prawo musi sie kierowac pewnymi regulami , ale prawo nie jest niestety doskonale. To ze ktos nie zostal skazany , nie swiadczy ze nie mozemy miec o tym wlasnej opini, jesli mamy dostarczajaco informacji na ten temat

Skąd mielibyśmy mieć te informacje? Z prasy :wink: ? Troche to mało, żeby obalić domniemanie niewinności. Poza tym, uważałbym, bo nazwanie kogoś przestępcą, jeżeli nie został skazany może mieć bardzo poważne reperkusje (ze skazaniem włącznie :wink: ). I tłumaczenie, że powszechne rozumienie słowa przestępca jest inny na niewiele się zda…

Widocznie też nie żyjecie w “realnym świecie”. Lub należycie do “układu” i “frontu obrony przestępców”, jako zapewne i ja należę…

O cholera (przepraszam :wink: ), a ja mam byc kiedyś sędzią :wink:

I tu sie z Toba Piotrze zgodze . Ta dyskusja nie ma sensu. Ja mam swoja opinie i Ty swoja. Powtorze tylko, ze nie przyjmujesz do wiadomosci faktow.

Przypomnij sobie moja wypowiedz gdzie pisalem

Tam wchodzilo w gre, jesli pamiec mnie nie myli, 6 pozytywnych probek pobranych po etapach podczas dwoch TdF z 1999 roku i 2000. Wiec nie mowimy tu o jednej tylko probce. Tak, prasa to podala, ale nawet specjalisci w branzy antydopingowej nie podwazaja tych testow jako wiarygodnych. Oraganizatorzy TdF podzielaja ich poglad na ten temat ,bo zupelnie zignorowali postac Armstronga podczas prezentacji tegorocznego TdF. Nie bylo nawet jednej wzminki na jego temat i ani jednego wizerunku podczas filmowej promocji zlozonej z fragmentow minionych edycji TdF. Le Blanc nawet wypowiedzial sie ze ze dla Tour de France bedzie lepiej bez takich ludzi jak Lance Armstrong. Nie mysle aby tak powiedzial tylko dlatego bo jakas prasa napisala pewne pogloski.
Jak widzisz nie jest to tylko moja opinia. Nie zapieram sie, ze nie lubie LA. Nie zawsze tak bylo. Po jego pierwszym zwyciestwie sam bylem jego sympatykiem. Ale w miare uplywu lat jego styl coraz mniej mi sie podobal. Nie jestem bezdusznie zaslepiony i umiem wyciagac wnioski i oceniac samodzielnie fakty. Jestem otwrty na inne opinie jesli sa one uzasadnione. Wiem ,wiem. ty zadasz twardych dowodow, ktore sa potwirdzone innymi dowodami, i masz do tego prawo.
Ja Tobie i innym tutaj prawnikom, zadam pytanie. Jesli Twoje dziecko zostalo zmolestowane przez Twojego sasiada i sad orzekl go niewinnym, bo to bylo tylko slowo Twojego dziecka przeciw slowu sasiada i nie bylo drugiego swiadka lub ofiary aby zwerifikowac czy dziecko mowi prawde. Przyjalbys wyrok sadu bez kwestionowania i pillbys piwo z sasiadem jak dawniej , czy bys poszedl i morde mu obil ? Prawo nie jest doskonale i jesli Jurgen tego nie wie, to ja nie wiem czy kiedykolwiek zostanie sedzia.

Lucjan pisal

Zenujace jest to, ze nikt nie trzyma sie faktow. Jak juz wspomnialem probek bylo kilka. A EPO bylo w tych latach zakazane, tylko nie bylo na niego testu. Wiec ustalono gorna granice Hemotocritu do 50 % z nadzieja ze to ukruci naduzywanie tego srodka. Jak wiemy z afery Festiny, to na nic sie nie zdalo, bo na to byly rozne sposoby aby trzymac poziom Hemotocritu w dozwolonych granicah. Teraz jak jest juz test, to tez nie znaczy, ze sie go nie uzywa. Sa tylko inne sposoby dawkowania , jak np mikrodozowanie. I tez mozna unikac pozytywnego rezultatu uzywajac ten srodek.

Ja nie twierdze ze wszyscy biora, bo tak nie uwazam. Ale jest czesc ktora nieuczciwie sie wspomaga. I jakby ktos scigal sie wyczynowo i musial to robic z koksiazami, ktorzy odebrali mu kilka dobrych i waznych zwyciestw, to tez by mial do nich wstret. Dla ludzi z fotela to jest wszystko jedno czy sie ktos koksuje czy nie , bo to ich nic nie dotyczy. Ale jak zawodnik ciezko trenuje, wylewa poty codziennie, a na wyscigu przegra o pol kola ze znanym koksiazem, to nie wiem czy byscie tez tak byli tolerancyjni.

Ale zebyscie nie mysleli ze upieram sie na swoim i aby tego bezowocnego tematu nie przeciagac, macie racje.
Ja tylko to banialuki pisze, bo nic innego nie mam do roboty.

Prawo nie jest doskonale i jesli Jurgen tego nie wie, to ja nie wiem czy kiedykolwiek zostanie sedzia.

Prawo nie jest doskonałe, ale musimy go przestrzegać. Nie mogę go olać tylko dlatego, że mi się nie podoba (znaczy się mogę, ale pociąga to za soba pewne konsekwencje :wink: ).

Jesli Twoje dziecko zostalo zmolestowane przez Twojego sasiada i sad orzekl go niewinnym, bo to bylo tylko slowo Twojego dziecka przeciw slowu sasiada i nie bylo drugiego swiadka lub ofiary aby zwerifikowac czy dziecko mowi prawde. Przyjalbys wyrok sadu bez kwestionowania i pillbys piwo z sasiadem jak dawniej , czy bys poszedl i morde mu obil ?

Wyrok mógłbym kwestionować, ale na drodze prawnej, a nie samemu wymierzać sprawiedliwość, skąd się urwałeś, z Teksasu :wink: ? A piwa zapewne bym z nim nie pił.
Popełniasz poza tym jeden błąd - zakładasz, że sąsiad molestował dziecko, ale w Twoim przykładzie ani sędzia, ani prokurator, ani ja nie wiedziałbym, kto mówi prawdę (dziecko też mogłoby kłamać, prawda?).

W takim razie, ja miałbym do Ciebie dwa pytania:

  1. Co miałbym w podanym przez Ciebie przypadku napisać w uzasadnieniu (sąd musi się z każdej decyzji wytłumaczyć)? że tak mi sie podoba czy może, bo dziecko tak mówi? Muszę mieć dowody.

  2. A gdyby to dziecko Twojego sąsiada oskarżyło Ciebie? I sąd,m sąsiad i prokurator by mu uwierzyli, a tylko ty wiedziałbyś, że jesteś niewinny?

Ciekawi mnie wasza, że tak ją nazwę, dyskusja.

Marku eM czy mógłbyś przytoczyć jakieś artykuły prasowe opisujące owy przypadek 6 próbek ?
Generalnie pamiętam ten wątek z gazet i portali internetowych, lecz zawsze to wszystko po łebkach
jest opisywane. Czytając wasze wypowiedzi w sumie dowiedziałem się paru ciekawych rzeczy.

Próbowałem znaleść ‘rewelacje’ o EPO u LA poprzez google i co ciekawe dominują, a właściwie
mają monopol, same francuskie strony. W stronach polskiej Wiki coś znalazłem:
http://pl.wikipedia.org/wiki/Tour_de_France#Doping
http://pl.wikipedia.org/wiki/Doping_wydolno%C5%9Bciowy
http://pl.wikipedia.org/wiki/Lance_Armstrong

Na stronie ‘Doping wydolnościowy’ jest nawet bibliografia. Interesujaca pozycja 18 jest oczywiście
po francusku.

Co ciekawe czytałem ostatnio gdzieś wypowiedź chyba E. Merckx’a, który potwierdził regułe:
jak wygrywasz to będą chcieli cię zniszczyć.

Chyba europejczycy nie bardzo lubią Armstronga bo … nie jest europejczykiem. Jest butnym,
pewnym siebie, aroganckim teksańczykiem. Facet postępuje racjonalnie, wykonuje swój zawód.
Konsekwentnie realizuje swoje cele. Jedyną teatralność w jego wykonaniu można było zobaczyć
chyba tylko w TdF 2003. Armstrong ma też swoich ‘chłopców’. Jakby nie patrzeć na peleton TdF,
to zawsze widać ten ichni ‘pociąg’.
Jeżeli wierzyć trenerowi Armstronga, to wygranie TdF zajeło im 8 lat pracy. 8 lat, podczas których
Armstong uczył się swojej słynnej kadencji i innych rzeczy. Czytając książki o Armstrongu można
wyczytać, że facet w każdą podróż służbową bierze ze sobą rower i jeździ gdzie tylko się da (nawet
po NY).
Wracając po chorobie do kolarstwa facet na prawde ryzykował, bo przecież walka z rakiem nie kończy
się, jak grypa, po paru tygodniach. Przez długi okres czasu koleś musiał zapewne przyjmować sporą
porcję różnokolorowych tabletek. Tabletek, z których niejeden zdrowy kolarz chętnie by skorzystał.

Armstrong przecież nie był kontrolowany tylko podczas wyścigów. Facet musiał zawsze składać raporty
odpowiedniej organizacji gdzie dokładnie jest. W dowolnym momencie mógł mieć kontrole i miewał.

Mam wrażenie, że zbyt łatwo osądza się tego człowieka. Zwyczajnie poluje się na niego. Nie można ufać
wynikom testów uzyskanych jakimiś metodami prowadzonych gdzieś na jakiś próbkach. Nie w świecie
nauki, bo w świecie prasy i telewizji już tak (szczególnie w tej francuskiej prasie).

Panowie, kolarze!! Zaczynamy poruszać zbyt wiele wątków, próbując przekonać innych do swoich racji. Albo dyskutujemy o faktach albo o imaginacjach swoich lub francuskich pismaków. pragnę jeszcze raz przypomnieć to, o czym widać zapomniał/nie chcial pamiętać Marek M, zbadano jedną próbkę LA /niezależnie od tego czy było to kilka fiolek czy tylko jedna/. Była to próbka A, próbki B nie badano bo jej nie było w laboratorium. Zatem niemożność zweryfikowania badania przeprowadzonego na tylko jednej próbce jest niczym innym jak zawracaniem Wisły kijkiem, po prostu nie ma sprawy w świetle regulaminu WADA. Reszta jest tylko dywagowaniem i próbowaniem dopasowywania faktów i interpretacji do swoich wyobrażeń i przekonań.
Przypomnę ponadto Markowi M, iż poziomu hemtokrytu nie ustalano w przepisach antydopingowych w związku z EPO, bo ten specyfik nie był wówczas znany, tylko w związku z faktami stosowania innych niedozwolonych preparatów i metod wspomagania się, po drugie zachodziła w końc potrzeba określenia jakiegoś przedziału mogącego byc punktem odniesienia. Wystarczy, ze ktoś ma przed wyścigiem poziom np. 49% i nie przyjmując czegokolwiek, po wyścigu wskutek odwodnienia sie będzie mógł mieć ten wskaźnik na poziomie i 52%, stąd wszyscy po wyścigu piją płyny na umór byleby tylko rozwodnić gęstą odwodnioną kre i nie narazić się na podejrzenie o dopingowanie sie. Ma to niejako aspekt zdrowotny bo niejeden ujechany po wyścigu kolarz by poszedł spać zamiast się napić, a tak to chociaż chłopina pamięta by wypić ze 3 butelki wody i nawodnić się i dopiero robić cokolwiek innego.
Więcej nie chcę się na ten temat wypowiadać, bowiem problem badań antydopingowych jest niezmiernie zawiły, mało znany forumowiczom, przybliżył to ociupeńkę “maf” pisząc jeden z wymogów i obowiązków kolarza, zgłaszanie swojej federacji i Wada każdorazowo swoich planów treningowych, miejsc przebywania na obozach, treningach, by kontrolerzy mogli w sposób niezapowiedziany skontrolować każdego kolarza. WADA czyni to konsekwentnie, o czym się niewiele pisze, i te niezapowiedzaine kontrole antydopingowe sa większym batem dla koksiarzy aniżeli kontrole przeprowadzane przez organizatorów wyścigów bezpośrednio przed wyścigiem.
Stąd jak zaznaczyłem w świetle faktów i regulaminwo LA nigdy nie był koksiarzem, bywał tylko pomawiany. Stąd dyskutowanie o plotkach jest bez sensu. Podobnie nie ma sensu dyskutowanie o przypadkach stweirdzonego koksowania się bo one z chila ogłoszenia stają się historią ktorą mało kto chce żyć - wszak żyjących powinna interesową przyszłość a nie przeszłość.

Poki mu nic nie udowodnia to nie naskakuje na niego. Dziwi mnie tylko fakt, ze przed choroba Lance ukonczyl bodaj zaledwie 1 z 4 TdF w jakich startowal a po chorobie juz w pierwszym roku wygrywa Tour i powtarza to potem przez 7 lat. Zastanawiajace prawda ???

Tylko nie mowcie, ze zrzucenie kilogramow mialo na to wplyw bo jakby tak bylo to juz dawno by pozbyl sie kilku kilo zanim jeszcze zachorowal.
Tak wiec mnie u Lance zastanawia tylko ta przemiana niczym z cudownych filmów o bohaterach. Ale niech to czy bral czy nie juz pozostanie jego tajemnica, nie ma sensu rozstrzasac tej sprawy i rujnowac ostatnich 7 lat kolarstwa, to temu sportu napewno nie pomoze.

TdF 1993: etap 2 miejsce 7, etap 8 miejsce 1. Nie ukończył.
TdF 1994: nie ukończył
TdF 1995: 13 - 2, 18 - 1. W klasyfikacji generalnej 36
TdF 1996: nie ukończył z wiadomych przyczyn
Powrót dopiero w 1999.

To nie jest tak, że nagle w 1999 koleś sobie wyskoczył. Wystarczy spojrzeć:
http://france-cyclisme.com/armstrong.htm
Już przed 1996 LA to był świetny sportowiec, mistrz świata w swojej dyscyplinie.
Już jako dziecko/nastolatek był niesamowity:
http://www.unitedathletes.com/english/profiles/larmstrong.html

Jeszcze troche o nim na angielskiej wiki:
http://en.wikipedia.org/wiki/Lance_Armstrong jest tam rozdział Reasons for success.

Ten koleś to prostu talent. Dobry trener, cierpliwość, wytrwałość i mamy co mamy. Facet jak zachorował
to na pewno przewartościował swoje życie i szansę jaką później dostał wykorzystał. Myślę, że tego nie można
przecenić.[/i]

Wiem, ze byl dobry ale nigdy jako typowy tourowiec. A po chorobie nagle stal sie specjalista od tego typu wyscigow… Pewnie mozna zmienic specjalizacja (jak Laurent Jalabert) ale to jednak musi troche potrwac.
A Lance przeciez nie dosc, ze mial przerwe w sciganiu to jeszcze byl powaznie chory. Wiec to mnie po prostu dziwi, ze taki come back mial od razu wygrywajac TdF.

Dla tych co maja go za swojego idola to normalna sprawa bo on zawsze byl wspanialy (tak mówią) ale ja staram sie patrzec na to obiektywnie na kariere Lanca stad moje watpliwosci.

Rok przed pierwszym zwycięstwem w Tourze był czwarty w Vuelcie, co stanowiło pewną zapowiedź zmiany jego specjalizacji. Jeszcze przed chorobą potrafił na 2. pozycji ukończyć Paryż - Nicea.

Ogólnie mówiąc, przypuszczam że wiele informacji z za kulis kariery Armstronga będzie wypływać jeszcze przez wiele, wiele lat.

Do maf.
Po pewnych poszukiwaniach udalo mi sie troche odnalesc materialu o ktory pytales. Sa one niestety w jezyku angielskim.

W tych artykulach odnosi sie do 6 probek z roku 1999 po prologu i etapach 1,9,10, 12, 14 gdzie znalezino slady syntetycznego EPO Testy zostaly wykonane przez French Laboratoire national de dépistage du dopage de Châtenay-Malabry (LNDD) i wyniki przeslane do WADA. ( a wiec nie wymysl gazet ale prawdziwe i udokumentowane testy)
Testy zostaly wykonane w trzech Paremetrach (A)- Wizualna iterpretacja, (B) Procent isoformow, (C) matematyczny model.
Tylko probki pozytywne we wszystkich trzech parametrach uznane zostaly za pozytywne.
Wedlug Profesora Michel’a Audran’a ,czlonka SIAB ( Nauki i Przemyslu przeciw Dopingu Krwi ) probki bylu nalezycie zamrozone w temp -20 st C przez co odporne na zminy molekularne ,ktore moglyby dac falszywe pozytywne wyniki.

Ja to tylko podaje fakty(nie pogloski lub wymysly prasy), ktore zostaly opublikowane. Nie narzucam nikomu swojej opini. Niech kazdy sam oceni i sie ustosunkuje do tych informacji. Napislalem o nich tylko dlatego ,ze zostalo to na tym forum powiedziane ze u LA nigdy nie znaleziono dopingu. Wiec podalem ze znaleziono. Faktem jest ze nie mozna potwierdzic tych testow probkami “B” bo ich juz nie ma. Zostaly uzyte w 1999 roku podczas pierwszych testow. Dlatego nie ma wysunietych sankcji przeciw LA. Niech kazdy jednak sam oceni prawdopodobienstwo gdzie 6 razy w 6 roznych probkach byl blad.

lucjan pisal

Tak wiec lucjanie , nie sa to moje lub francuskich pismakow imaginacje. Ty jednak mozesz je za takowe uwazac. tak jak blednie uwazasz ze EPO bylo dozwolonym lub niezannym srodkiem w tych latach.
Epo bylo znane juz roku 1996 a moze jeszcze wczesniej. Ale wtedy zaczelo sie o tym otwarcie mowic. Ale to Twoja sprawa.

Jurgen, skoro nie napilbys sie z nim piwa to znaczy, ze mialbys podejzenia co do jego niewinnosci, pomimo braku dowodow. I oto mi chodzilo. Moze rzeczywiscie troche niepotrzebnie rozgaleznilem ten watek dajac takie przyklady. Ale chodzilo mi o to ze czasani musimy sie kierowac swoja intuicja i inteligencja. Zycie nie jest tylko w kolorach bialym i czarnym. Jest tez dozo odcieni szarosci. A my mamy rozum, aby te odcienie odroznic.
I nie, nie jestem z Texasu :smiley: ale ojcem dwojga dzieci i gdyby cos im sie przydazylo, to instynktem ojcowskim szukal bym retrybucji, bez wzgledu na konsekwencje. :wink:

No to sobie poszperałem i poczytałem więcej (po angielsku oczywiście).
Wygląda to następująco:
Prof. Jacques de Ceaurriz wraz ze swoim zespołem pracował nad ulepszeniem testów na EPO.
W trakcje prac wykonywano testy na anonimowych próbkach. Próbki dobrano specjalnie kierując
się logicznym rozumowaniem - nie było testów na EPO, to sportowcy chętnie stosowali doping.
Nikt nie wiedział czyje to są próbki, wiedziano jedynie z jakiego okresu pochodzą.
Część testów wyszła pozytywnie, część nie.
Dziennikarz się dowiedział o wszystkim, przeprowadził swoje śledztwo i mamy co mamy.

Wszystko było znane i gotowe na długo przed TdF 2005, co warto podkreślić. Wyszło jednak
dopiero po.

Problem jest taki, że te próbki to tylko materiał badawczy w procesie udoskonalania testów.
Próbki pobrano bez zgody i wiedzy zainteresowanych (potencjalnie). Celem testów nie była
kontrola antydopingowa, a jedynie proces udoskonalania testów.
Laboratoria to ja co prawda miałem tylko z innej dziedziny, ale wiem że takie winiki nie mogą być
uznane. Nie ma żadnej możliwości, aby takie badania uznać jako ‘oficjalny test antydopingowy’ i
wyciągać jakichkolwiek konsekwencji wobec oskarżonych (oskarżonego, bo oczywiście nikt sobie
nie zadał trudu do zidentyfikowania pozostałych próbek).

Dowolne pozostałe próbki LA można przetestować i osiągnąć wynik pozytywny. Wystarczy jedynie
troche pomanipulować przy teście, dobrać nieodpowiednie parametry dla pomiarów przy owym modelu
matematycznym i tak dalej.

Troche to wszystko przykre.

Troche to byloby nie etyczne. Nawet ja nie posunalbym sie tak daleko, nie mowiac juz o szanujacych sie naukowcach, gdzie ich zawodowa reputacja jest na szali :smiley:

Nie o to mi chodziło.

Każdy test ma pewną metodologię wykonania.
Zebrane wyniki następnie się analizuje.
Podczas analizy na pewno korzysta się z jakiś obliczeń matematycznych.
W obliczeniach matematycznych na pewno występują jakieś stałe, które
należy eksperymentalnie dobrać. Sam wyniki na pewno też zależy od
jakiejś stałej, choćby i od wartości granicznej.

Teoria teorią, a praktyka praktyką. Stałe można obliczyć w teoretycznych obliczeniach,
najpewniej jednak kalibruje się podczas serii testów pozytywnych i negatywnych. Podobnie
aby wykorzystać wykrywacz kłamstw trzeba najpierw badanemu zadać serię odpowiednich
pytań, aby urządzenie wykalibrować.

Jeżeli w teście jest nawet najmniejszy błąd metodologiczny, każdy wynik jest zafałszowany.

Jeżeli tolerancja w teście na jakieś substancje była zbyt niska, to mogliśmy właśnie otrzymać
owe zaskakujące wyniki wielu próbek pozytywnych. Nie oznacza to, że owi zawodnicy brali
niedozwolone środki wspomagające.
Jeżeli ten test jest na prawde dobry, to może po prostu jest za dobry. Może być zbyt ‘matematyczny’ i
za mało życiowy. Ludzki organizm nie jest modelem matematycznym i często nie trzyma się ustalonych
norm.
Pytań i wątpliwości jest za dużo.

Roznie to mozna sobie wytlumaczyc. Roberto Heras tez probuje podwazyc wiarygodnosc testow, aby wykrecic sie ze swojej kary. Kazdy ratuje sie jak moze. Nie jestem specjalista od testow, nie znam ich procedury poza tym co przytoczylem z wyzej zamieszczonej publikacji. Sa trzy parametry i wszyskie one musza spelnic jakies wymogi aby uznac probke za pozytywna. Nie mysle, aby to pozostawiano duzego pola do manewrow, bo inaczej test by nie przeszedl zatwierdzenia.

Śmieszą mnie te wszystkie posty Brał czy nie brał???Nigdy go nia złapali a teraz to już po “gruszkach” bo Lance zakończył karierę.
Na szczęście już nie wystaruje w Tdf co mnie cieszy, bo od kilku lat ten najwspanialszy wyścig na świecie był bardzo monotonny: Lance, Lance i Lance.
TDF 2006 :smiley: już nie długo!

Ciesze sie ze moglismy Cie rozbawic.

Kaczor - Myślę, że coś jest na rzeczy. Na pewno jest. Pomińmy już jego chorobę, z której wyszedł fantastycznie. I to trzeba podziwiać! Nie wiem co jest, ale Armstrong korzystał z całą pewnością z takich technologii “maskujących” doping, o których jeszcze się nie mówi i na które inny kolarz nie mógłby sobie jeszcze pozwolić. Jak to jest, że łapią prawie wszystkich kolarzy, wszyscy mają jakieś grzeszki a tylko on jeden jak ta skała, niezłomny, niepokalany, idealny. Kolarstwo chciało mieć nowego bohatera po odejściu Merckx’a, Hinault, Lemmonda, więc wyciągnięto z rękawa boskiego Lance’a. Były afery Festiny, Lampre, Cofidisa. Zajmowano się tym, by odciągnąć uwagę. Zniszczono Vanderbrouck’a, Rumsasa, Herasa. Mało tego! Za tragedią Marco Pantaniego też stoją pewne strony i opcje kolarskiego światka.
W kolarstwie wszyscy biorą, tylko nie wszyscy są łapani. Zapraszam do dyskusji. Tylko bez fanatyzmu.

Nikt z nas nie do wie sie czy Lance brał czy nie.Zakończył wspaniałą kariere i to powinno sie liczyć.Ja uwazam ,ze nie brał mam taką nadzieje ,bo inaczej to ten sport straci sens i ludzie sie od niego odwróca,a to dla tego sportu bedzie ogromną tragedią. :mrgreen:

Lance jest niezwykłym człowiekiem i sądzę że nie brał. Był uzdolniony już od dziecka, przed wygraniem TdF był bardzo dobrym kolage, nie umiał jeździć etapówek, ale wszystko się można nauczyć. Miał on chyba większe serce czy coś:), więc łatwiej mu było. I zawsze miał bdb wyniki, jak to opisuje w książkach. Mimo, że to wielki kolage to i tak go nie lubię, więc nie pisze tego, aby bronić mojego idola. Takie mam zdanie na ten temat.