Dyskusja z MarkiemM jest istotnie nonsensowna, człowiek “swoje wie” i niech się tego trzyma.
“Czlowiek ktory pomija dobre argumenty i obstaje w swoim blednym mniemaniu, tylko dlatego aby “zostalo na jego” jakos zalatuje mi na czlowieka , ktory zawsze musi miec racje” - dobrych argumentów nie pomijam, rzecz w tym, ze Ty takowych nie przedstawiłeś. Z góry założyłeś, że Armstrong to koksiarz. Ja powiadam: “nie wiem jak jest, niczego mu nie udowodniono, zakładam więc, że nie brał”, Ty jednak masz gdzieś fundamentalną zasadę domniemania niewinności i twierdzisz, że brał. W dodatku próbę wytłumaczenia, że może jednak nie powinno się oskarżać człowieka bezpodstawnie traktujesz niemalże jak atak personalny. Tymczasem ja nie mam nic do Ciebie, jedynie do tej konkretnej Twojej, jak widzę bradzo silnej, opinii. Słusznie zauważyłeś, że tkwię w mniemaniu, ale nie zgadzam się, że błednym. Przynajmniej na razie nie ma podstaw, by je za takie uznać.
“Dla mnie nie jest wcale zabawne jak kryminalisci uchodza karze , przez jakis techniczy detal.” - brak dowodu to nie jest “techniczny detal”, jakim możnaby nazwać np. nie przeczytanie zatrzymywanemu jego praw lub coś w tym stylu. Cóż, autorzy tego słynnego już przecieku do prasy osiągnęli cel - dowodów co prawda nie ma, ale przecież to nie przeszkadza, by mówić, że kolarz coś brał. Wszak “coś musi być na rzeczy, skoro o tym piszą”.
“No, ale ja nie bede Cie o niczym przekonywal, gdyz wiem se to strata czasu.” - niejednokrotnie ludzie mnie do różnych rzeczy przekonywali, ale rzeczywiście, nie dam się przekonać do zrezygnowania z zasady domniemania niewinności.
“Na drugi raz nie zadawaj sobie tyle trudu i nie wyszukuj bzdurnych wypowiedzi z calego internetu aby je mnie przypisac” - niewielki trud, zajęło mi to kilka minut. Ciekawe, że ów “onetowy” MarekM ma bardzo podobny styl pisania (i wcale to nie są bzdurne wypowiedzi), że o pseudonimie nie wspomnę. Skoro twierdzisz, że to jakaś inna osoba, to widocznie wiesz. I zauważ, że nie przypisałem Tobie tych wypowiedzi, przecież wyraźnie zaznaczyłem, że może to inna osoba.
“Prawo musi sie kierowac pewnymi regulami , ale prawo nie jest niestety doskonale. To ze ktos nie zostal skazany , nie swiadczy ze nie mozemy miec o tym wlasnej opini, jesli mamy dostarczajaco informacji na ten temat.” - prawo nie jest doskonałe, ale chyba nie uważasz za doskonałe wyników badania jednej próbki moczu i publikowania wyników niemożliwych do zweryfikowania? Czyżby wynik badania jednej próbki kilkuletniego moczu dał Tobie “wystarczająco dużo informacji”?
"My nie jestesmy owce i wlasny rozum mamy. Mozemy z niego korzystac, a nie zdawac sie tylko na innych , aby za nas mysleli. " - a co ja innego robię? Myślę jak to się dzieje, że ludzie tak chętnie wierzą w rozmaite bzdety publikowane w gazetach? Nasuwa mi się odpowiedź: bo utwierdzają ich one w przekonaniach, które żywią od dawna. Ale może jest jakieś inne wytłumaczenie.
Na koniec swoiste kuriozum: facet, który nie musi mieć dowodów by uznać delikwenta za winnego twierdzi, że ja - człek takowych się domagający - nie żyję w realnym świecie. Cóż bardziej realnego od dowodów, Kolego Marku M?
Jurgen i Lucjan - podpisuję się wszystkimi dostępnymi mi kończynami pod Waszymi wypowiedziami. Widocznie też nie żyjecie w “realnym świecie”. Lub należycie do “układu” i “frontu obrony przestępców”, jako zapewne i ja należę…