Era Twittera czyli kolarskie informacje z pierwszej ręki

Ja wiem czy wybielanie… wielu twierdziło że Ferrari to, abstrahując od dopingu, dobry fachowiec. Prawdopodobnie takim był.
Dobry tekst dlatego, że poruszył wszystkie ważne wątki w karierze Scarpy. I te lepsze i te gorsze. Nie odniosłem wrażenia, że autor tekstu wierzy że Michele był ‘na pewno czysty’.

1 polubienie

Faktycznie, sam sobie troche dopowiedziałęm

1 polubienie

Może nie w temacie do końca, ale bardzo spodobał mi się ten artykuł.
Myślę że bardzo dobrze pokazuje pewne patologie w PZKol i ogólnie Polskim Kolarstwie. Bardzo dobrze oddaje też moje podejście do Langa, TdP i sytuacji na krajowym podwórku

2 polubienia

Niestety, tekst jest zablokowany.

Mi działa.

Gdyby ktoś się pogubił w labiryntach tego kolarskiego wyścigu niepokoju, gdyby ktoś już nie kojarzył, kto brał kredyty na tor, kto miał resztki rozsądku i próbował to poukładać, kto łagodził obyczaje, kto zdejmował z dachu ośmiornicę, kto pił, a kto nie pił, i kto w końcu ministrowi wygrażał, to ta jedna scena z wtorkowego zgromadzenia pozwala zrozumieć wszystko – pisze Sebastian Parfjanowicz w felietonie dla „Przeglądu Sportowego”, w którym ostro komentuje ostatnie zgromadzenie delegatów PZKol.

Foto: Krzysztof Porębski / Pressfocus / Newspix

Czesław Lang na trasie Tour de Pologne

‹ WRÓĆ

  • W najnowszym felietonie dla „Przeglądu Sportowego” Sebastian Parfjanowicz w gorzkich słowach komentuje ostatnie zgromadzenie delegatów PZKol
  • – Słucham i nie wierzę. Nie wierzę, że będzie lepiej, skoro pomniki dawnej ery nie zamierzają kruszeć – pisze dziennikarz Telewizji Polskiej
  • – Obrady dla dobra polskiego kolarstwa śledziłem dzięki internetowej relacji jednego z przytomniejszych delegatów. Tak, tacy też są, niestety w mniejszości. W szczytowym momencie, oglądało to ze mną 40 osób. Tyle właśnie chce was jeszcze słuchać, panowie – dodaje Parfjanowicz

Kolejne zgromadzenie delegatów Polskiego Związku Kolarskiego. Temperatura zupełnie inna niż poprzednio. Bez czerwonych ze złości twarzy i odczytywania prywatnych esemesów. Już bez jaguarów, ośmiornic i rachunków za żołądkową gorzką. Gorzka za to atmosfera, gorzkie żale, że w polskim kolarstwie wielki post trwa od miesięcy i końca nie widać. A przecież byliśmy świetnym związkiem, jednym z najlepszych w Polsce, wspominają działacze. Przecież potrafimy! Z igrzysk w Rio de Janeiro przywieźliśmy dwa medale olimpijskie! My! Dobrze działał nam ten system szkolenia, oj dobrze.


REKLAMA

Mikrofon bierze jeden z delegatów, organizator dużego wyścigu kolarskiego. Właściwie przejmuje ten mikrofon od organizatora największego z wyścigów w naszym kraju Czesława Langa. I wyraża ogromne pretensje do przedmówcy, wskazuje przyczynę nieszczęść polskiego kolarstwa. Jest nią Tour de Pologne. Masz pan, panie Czesławie sponsorów. Masz pan, panie Czesławie telewizję. A my nie mamy. Masz się pan podzielić! Dla dobra polskiego kolarstwa przekieruj pan ten strumień. Przecież nie tylko Tour de Pologne się liczy. Za dobrze pan masz, a my za źle. Tak być nie powinno.

Słucham i nie wierzę. Nie wierzę, że będzie lepiej, skoro pomniki dawnej ery nie zamierzają kruszeć.

Gdyby ktoś się pogubił w labiryntach tego kolarskiego wyścigu niepokoju, gdyby ktoś już nie kojarzył, kto brał kredyty na tor, kto miał resztki rozsądku i próbował to poukładać, kto łagodził obyczaje, kto zdejmował z dachu ośmiornicę, kto pił, a kto nie pił, i kto w końcu ministrowi wygrażał, to ta jedna scena z wtorkowego zgromadzenia pozwala zrozumieć wszystko. Ten jeden monolog jest fundamentem kłopotów, błędnych decyzji, apatii i układów. Bo pan ma, a my nie mamy. Proszę się podzielić.

|100%xauto

|100%xauto

Wyobraźcie sobie. Otwieracie biznes. Restaurację na Starówce. Ściągacie najlepszych kucharzy, świeże owoce morza, wydajecie fortunę na reklamę, robicie sobie świetną markę. To u was stolik trzeba zamawiać z miesięcznym wyprzedzeniem, a przed wejściem i tak stoją kolejki obcokrajowców, dzięki wysokim ocenom w aplikacjach turystycznych. Dookoła kilka lokali, świecących pustkami. Może ktoś wpadnie wypić piwo. Od dawna nieremontowane, z tym samym schabowym od lat na pierwszym miejscu w karcie dań. Tak dalej być nie może – podnoszą głos właściciele! Pan ma, my nie mamy. Proszę się podzielić, przekierować! Dla dobra polskiej gastronomii!


REKLAMA

Tłumaczy Czesław Lang, że na swoją kolarską restaurację pracował ćwierć wieku. Że budżet Tour de Pologne to dziś 6 milionów euro, a budżet, drodzy delegaci, to nie świnka skarbonka, którą dostaje się pod choinkę, tylko suma biznesowych umów. Wychodzonych, wypracowanych, wynegocjowanych. Z realną wartością dla obu stron. Cały rok pracy, niełatwych i nie zawsze idealnych rozwiązań.

Osobiście bardzo bym chciał, by ten wyścig się trochę zmienił. By wrócił na Dolny Śląsk. By dotarł w Bieszczady, pokazał Warmię, Mazury, Suwalszczyznę. Ale wiem, że w tej chwili to niemożliwe. Tour de Pologne stał się zakładnikiem poziomu, na który wjechał. Nie sposób oczekiwać, by Czesław Lang wykładałz własnej kieszeni 25 milionów złotych rocznie, spełniając życzenia kibiców i lokalnych działaczy. Na ten moment kompromis sportowo-finansowy możliwy jest tylko na południu Polski. Koniec i kropka.

Ale ma telewizję, a my nie mamy! – powtarza delegat. Ma, jak zapłaci. 3 miliony złotych rocznie za produkcję sygnału. Taki to „układ”.

Delegaci chyba nie rozumieją, bo mikrofon przejmuje kolejny przedstawiciel partii „Dla dobra polskiego kolarstwa”. Jeszcze kilka lat temu… – zaczyna. Równie dobrze mógłby powiedzieć: Za górami, za lasami, za siedmioma dolinami… była kolarska kraina mlekiem i miodem płynąca. Niczego nie brakowało, wszyscy żyli szczęśliwie. Mądry król zaczął budowę pięknego pałacu, którym mógłby się chwalić przed władcami sąsiednich lądów. Nagle zabrakło mu jednak złotych monet. Zaczął pożyczać, by ukończyć budowę na czas. Obiecał, że szybko odda. To nawet nie był taki duży dług, nie był duży – z żalem budzimy się w realnym świecie. Ale teraz jest już duży. Bardzo. Dlaczego nie pomogło nam ministerstwo sportu, dlaczego nie pomógł Polski Komitet Olimpijski? – pyta kronikarz-delegat, dając dowód, że obce są mu nie tylko podstawy kapitalizmu, ale i system zarządzania sportem w naszym kraju.

REKLAMA

Pozostaje jeszcze wspomnieć sukcesy Mai Włoszczowskiej, Rafała Majki, Michała Kwiatkowskiego (dawaliśmy radę, przywoziliśmy medale z każdej dużej imprezy!) – kolejny etap wyścigu śladem szczytów bezczelności… i można się rozejść. Bo jednym z punktów w porządku dnia jest „Stwierdzenie przez Komisję Mandatową prawomocności obrad”, czyli takie współczesne „Jaką metodą wybierzemy metodę głosowania”. I okazuje się, że chyba jednak nie ma co dalej naprawiać polskiego kolarstwa, skoro nie będzie to naprawa prawomocna. A szkoda, bo tyle było dobrych pomysłów. Tyle mieli do powiedzenia o szkoleniu dzieci, młodzieży, o problemach małych klubów…

No nic, trzeba zwołać kolejny zjazd. Do zobaczenia za 6 tygodni!


PS. Obrady dla dobra polskiego kolarstwa śledziłem dzięki internetowej relacji jednego z przytomniejszych delegatów. Tak, tacy też są, niestety w mniejszości. W szczytowym momencie, oglądało to ze mną 40 osób. Tyle właśnie chce was jeszcze słuchać, panowie.

2 polubienia

Nowe stroje Team Ineos.


Kolejna czerwień w peletonie. Niby nieco inny odcień i ułożenie barw niż w innych ekipach, ale zobaczymy na wyścigach czy będzie łatwo odróżnić ekipy czy nie.

Kittel pisze, że zawiesił/zakończył(?) karierę.


Podobno narazie zawiesił karierę?!

Moreno Moser zakończył karierę. Tak czułem, że coś się święci, po tym jak nie znalazł się w składzie na Giro.

Nie pytaj Dobry co z Moserem. Sam tłumaczy, i jego trener potwierdza, że on ma krótkie szczyty formy i doły i teraz te doły są zbyt długie.

1 polubienie

Kolumbijczyk Molano (UAE) wycofany z Giro przez drużynę. W swoich badaniach wykryli u niego nienormalne wartości we krwi.

Wygram sobie to tu to tam :wink:

Na tor go! :wink:

1 polubienie

Keirin czy sprint? :smiley: Poważnie piszę :smiley:

Mysle ze po serii treningów w omnium nie bylby bez szans

Ciekawa plotka, Giro 2020 miałby rozpocząć wirtualny etap ITT na Zwifcie(?)

Dziś podano że firmy z branży turystycznej Corendon i Sunweb niedługo połączą się (korporacja Triton właściciel Sunweb ma przejąć firmę Corendon). Informacja może niezbyt kolarska ale być może z konsekwencjami dla dwóch kolarskich ekip. Czyżby Dumoulin i MVDP mieli by jeździć w przyszłości w jednej ekipie? Na razie podobno (info ze Sporza) według kogoś z Corendon Circus połączenie jest wykluczone bo obowiązuję 2 letni kontrakt.

Ale kwas.
Czyżby dlatego na czasówce w Bolonii pokazywali kolarzy Bardiani jadących w ten sposób?