Flandria/Ronde van Vlaanderen/Tour de Flanders

A Gusjew nie znalazł zatrudnienia. Przynajmniej w żadnej zawodowej grupie.

Szkoda tylko tej kraksy na finiszu. Thor tam był Van Avermaet i Rast z Astany. Mam nadzieję, że nie potłukli się zbyt i Norweg będzie w pełni sił na “Piekło”.

na razie bez teamu, jak słusznie zauważono :arrow_right: ostatni news o gusevie

Flandria zebrała ofiary:

Thor z urazem nadgarstka. Nie wiadomo czy pojedzie G-W i P-R

Sprinter z Lampre, M. Lorenzetto wyszedł najgorzej - prawdopodobnie złamanie podstawy czaszki.

Rene Hasselbacher - rany twarzy, cokolwiek to znaczy.

Prócz tego szpital zaliczyli: Frank Hoj, Carlos Barredo, J.V. Garcia Acosta i H. Roulston.

Post scrriptum do samego wyścigu:
Pippo powiedział, że nie pogonił za Devolderem, bo bał się kontrataku Boonena. Liczył na Silence i Rabo. Katiuszowcy błędnie założyli, że w tym roku Tomek nie zgodzi się na oddanie po raz drugi zwycięstwa innemu zawodnikowi z drużyny. Że jego ego na to nie pozwoli. Cóż - pomylili się. Tak bywa.

Ale Pech Lorenzetto Może to oznaczać koniec sezonu.Szkoda bo to dobry kolarz .Która mógł by powygrywać wyścigi dla Lampre

to nawet ja wiem wiecej :smiley: znaczy sie, pamietam ze na jesieni wygral czasowke w Soczi…

Z tym szpitalem nieciekawie… Oby sie wylizali jak najszybciej. Gdzie jak gdzie, ale akurat na tym wyscigu takiej kraksy sie nie spodziewalem.

Pozwoliłem sobie zamieścić wywiad ze Stijnem Devilderem, którego udzielił tuż po wygrnej. Źródło-cyclingnews.com

Cyclingnews: Wydawało się, że jeszcze w ostatnim tygodniu przed „Flandrią” miałeś spore wątpliwości dotyczące swojej dyspozycji. Kilka tygodni wcześniej, w czasie Tirreno-Adriatico, także nie byłeś w dobrej formie. Powiedz, czy był jakiś kluczowy moment w Twoich przygotowaniach i dlaczego się wciąż nie byłeś pewny formy na „Flandrię”?

Stijn Devolder: Tirreno było dla mnie ważnym doświadczeniem. Zacząłem ten wyścig zupełnie bez formy. Jednak z dnia na dzień czułem się coraz lepiej. A w ostatnim tygodniu? No cóż, stres odgrywał zasadniczą rolę. Wiedziałem, że mam w ogóle tylko dwie szanse na wygraną w Klasykach – Flandria albo Paryż-Roubaix. Było nerwowo.

Cyclingnews
: Jak porównasz siebie AD 2009, do mistrza Belgii, który w zeszłym roku niespodziewanie wygrał Flandrię? Jak porównałbyś oba te zwycięstwa?

SD: Wygrana w zeszłym roku dała mi pewność siebie. Uwierzyłem, że mogę odgrywać ważną rolę w Klasykach. Zwycięstwo w 2008 roku było tym ważniejsze, że przecież miałem na sobie koszulkę mistrza Belgii. No i było to moje pierwsze naprawdę ważne zwycięstwo. Tegoroczne zwycięstwo też jest bardzo ważne.

Cyclingnews: Jak bardzo ważną rolę odegrał dzisiaj Tom Boonen? Czy było tak, że trochę odciągnął uwagę innych zawodników od Ciebie i Chavanela?

SD: Współpraca była perfekcyjna, podobnie jak w zeszłym roku. Wszyscy byliśmy trochę zdenerwowani na początku. Pozzato był jak cień. Kiedy tylko atakowałem, on był tuż za mną. Było to trochę frustrujące. Jednak to nie Pozzato, ale ja i Chavanel byliśmy najmocniejszymi zawodnikami w wyścigu.

Cyclingnews: Twój atak to była Twoja decyzja, czy sugestia ze strony teamu? Powiedz co jest kluczem do dominacji w wyścigu, którą Wy pokazaliście.

SD: To była wyłącznie moja decyzja. Pojawił się przebłysk, by zaatakować. Zupełna zbieżność, że był to ten sam moment, co w ubiegłym roku. To po prostu była najlepsza chwila do ataku. Wyścig zbliżał się ku końcowi i wszyscy jechali na 100% możliwości. Wyczułem swoją szansę. A jeśli chodzi o dominację? Kierownictwo naszego zespołu jest bardzo doświadczone w tego typu wyścigach. Połączenie tego doświadczenia i siły zawodników musiało dać efekty. Jednak ostatecznie taktyka w końcówkach tego typu wyścigów nie gra roli. Szczerze mówiąc, chciałem wygrać ten wyścig za wszelką cenę. Pokazać, że ubiegłoroczny triumf to nie był jakiś dziwny zbieg okoliczności. Dlaczego? Żeby sobie coś udowodnić. Byłbym bardzo niepocieszony, gdybym nie wygrał.

Cyclingnews: Jak oceniasz swoje szanse na Paryż-Roubaix?

SD: To inny wyścig i wszyscy zaczynamy od zera. Myślę jednak, że mamy (Quick Step) bardzo duże szanse. Od początku mojej kariery, zawsze chciałem wygrać te oba wielkie Klasyki. Jestem podenerwowany, jednak inni też pewnie są zestresowani.

Cyclingnews: Kiedy przekraczałeś linie mety, wyraźnie wzniosłeś twarz i ręce ku niebu. Co to był za znak?

SD: To był gest ku czci mojego przyjaciela (Frederika Nolfa), który umarł podczas Tour de Qatar. Obiecałem sobie, że pierwsze zwycięstwo zadedykuję jemu. To był odruch emocji.

Cyclingnews: Czy ta śmierć w jakikolwiek sposób zmieniła Twoje spojrzenie na kolarstwo?

SD: Raczej na całe życie. Śmierć może dopaść nas w każdej chwili. To zmienia spojrzenie nie tylko na kolarstwo ale na całe życie.

PS.
Bardzo ciekawy wywiad. Coś mi się zdaje, że sezon 2009 to ostatni wspólny rok Boonena i Devoldera.

prawda.
ciekawe jak bedzie na roubaix… tam im odpada Chavanel, przynamjniej dotychczas to nie byly zupelnie jego klimaty… w niedziele Boonen bedzie jeszcze wiekszym faworytem niz wczoraj.

Hushovd złamał nadgarstek, więc odpada z Paryż - Roubaix. A szkoda, bo pretendentów nigdy za wiele :neutral:

A ja jestem ciekawy jak się potoczy los kariery Devoldera w zakresie kolarza etapowego. Prób na Szwajcarii była średnia bodajrze był 8 a na Tour d eFrance nie istniał wogle.

Tompoz

Nie rozumiem dlaczego, w ostatnich czasach z prawie każdego kolarza, który coś tam ugrał, przejawia jakiś talent chce się zrobić kolarza etapowego. Nie wiem, czy to jakiś syndrom Jalaberta? Nie może sobie taki jeden jeździć klasyków (Devolder) czy czasówek (Cancellara)? Naprawdę wygrywając Flandrię czy Milan-San Remo trzeba odgrażać się zwycięstwem w Tourze, Giro czy Vuelcie?

No i dobrze że tak będzie bo według mnie Devolder jest lepszy od Bonnena w wyścigach brukowych.

Eeee, Tomek pokazał klasę nie raz. A to, że w dwóch ostatnich latach nie wygrał lub nie walczył o zwycięstwo we Flandrii, to raczej zasługa Devoldera, który miał nieco więcej szczęścia - jego po prostu nikt nie pilnował jak Boonena. Zobacz co wyczyniał Pozzato. Boonen by zjechał z dobrej trasy i Pipo by mu koła nie puścił :wink: No ale taki już jest sport, że nie liczą się jedynie umiejętności i forma, ale również układ sił i szczęście.

Roubaix jest bardziej selektywnym, ze tak powiem, wyscigiem niz Flandria. Tam Boonen powinien byc mocniejszy.

Slowko jeszcze o samej Flandrii, a wlasciwie o liscie startowej, a wlasciwie o tym, kogo tam w tym roku zabraklo :wink:
Chodzi mi o Paolo Bettiniego, Flandria pozostala jego jedynym niespełnionym marzeniem. Jakis czas temu ogladalem wywiad, w ktorym mowil, ze nie spełnily sie jeszcze jego 2 kolarskie marzenia: Mistrzostwo Swiata i wlasnie Flandria. Od tamtego czasu zdazyl wygrac to pierwsze 2 razy i zakonczyc wspaniala kariere. Przy wszelakich probach porownan z Bartolim, to wlasnie brak zwyciestwa w tym wyscigu jest jego jedyna niedoskonaloscia :wink: