Giro d'Italia 2017

No i myślę, że tyle może być dzisiaj.

ja nie przypominam sobie sytuacji, żeby dwóch rodaków walczących o zwycięstwo/podium z innych grup
sobie pomagało. czasem się pisze, że Hiszpanie vs Froome podczas TdF, ale to błąd perspektywy, bo każdy walczy o swoje.
poza tym, np. znacznie większy interes w pracy z Holendrem miał Yates, bo dziś straci maglia bianca, ale robił znacznie mniej niż Mollema.

jedynie Contador atakując 100km przed metą dostaje pomoc od rodaków z innych ekip, ale oni też nie walczą o generalkę, więc to zupełnie inna sytuacja.

Układy, układziki.
A jaki interes mieli kolarze Lotto, gdy 12 lat temu wygrali Savoldellemu Giro na ostatnim górskim etapie?
Najbliższy trop to narodowość Bruyneela, ale pewnie było coś więcej.

A co do Holendrów, to powiem tak:
nie co roku przydarza im się okazja na wygranie GT.

W internecie da się wyczuć podział: kolarze z południa vs kolarze z północy (vs Francuzi), tak mi się przynajmniej wydaje.
Mollema jako kolarz exRabobanku w przeszłości zadzierał z Movistarem, więc może jeszcze to.

Gdyby Baranowski i Brożyna jeździli w osobnych grupach i walczyli o wygraną na Giro to też bym chciał, żeby jeden drugiemu pomógł.

wydaje mi się, że nie tylko w internecie.
ten podział jest widoczny szczególnie w tym sezonie, bo i BMC (północ) ma na pieńku z Movistarem (południe) i teraz Dumoulin parę razy powiedział kilka słów za dużo, ale linie podziałów są, zdaje się, znacznie głębsze.

w ogóle to bardzo ciekawy temat z tym kolarskim południem i północą, różnymi modelami prowadzenia ekipy itd. ale to chyba temat na inną dyskusję.

jak obstawiacie, Nibali wyleci z podium?
Włosi szósty raz w historii zostaliby bez końcowego pudła, tylko, że za każdym poprzednim razem ratowali się sporą ilością zwycięstw etapowych…

Dpo zatracił się całkowicie w swojej zawiści do Toma i Holendrów. Dobrze, że Giro się kończy, bo kolejnego tygodnia już chyba nie wytrzymałby. A na TdF, czy Vuelcie już Holendrzy nie będą mu tak wadzić, to będzie mógł się skoncentrować na ciekawej rywalizacji. Najlepiej jakby kazali gonić Tomowi i kolarze jadący z nim straciliby ponad minutę na dwóch, czy trzech etapach. To byłoby według dpo rozsądne. Bo przecież nie można pomagać Tomowi i Sunwebowi.

Szkoda tylko jednej rzeczy, że wyścig zrobiła sraczka. Ale za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat niewiele osób będzie pamiętać i zapewne Giro będzie wspominane jako bardzo wyrównane, a co za tym idzie z reguł, że poziom był wysoki.

Dla Quintany, Nibaliego i Pinot lepiej będzie jak wygra Holender. Tak będą musieli się mierzyć jeszcze długi czas z tym, że gdyby nie postój na dwójeczkę, to by wyścig był skończony już we wtorek.

Żal też pechowego Sky, bo pewnie oni znacznie lepiej byliby w stanie wykończyć Toma na którymś z etapów od tych nieudolnych prób Movistaru i arabskiej drużyny. Może Kelderman bardziej ‘przysłużył się’ tą kraską niż reszta drużyny na trasie.

Ja bym raczej obstawiał że Quintana wyleci z pudła niż Nibali.

  1. Dumoulin
  2. Nibali
  3. Pinot
    Tak mi się wydaje.

Co tu duże mówić, to są układy dyrektorów sportowych i sponsorów o których my nie mamy pojęcia.

Z jednej strony patrząc na jego pozycję i stratę i przewagę w czasie do rywali z czołowej piątki to rzeczywiście sytuacja jego wygląda najgorzej. Pinot będzie szczęśliwy jeśli będzie na najniższym stopniu podium, Zakarin też ale jak będzie czwarty to pewnie też będzie zadowolony wiec obaj pojadą bez presji w przeciwieństwie do Rekina. Strata do Indianina odrobinę za duża, no i Dumoulin. Plusy dla Enzo to że najgroźniejsi rywale przed nim (Pinot, Zakarin) i to że Francuz dobry jest w czasówkach do 15km a w tych dłuższych nic wielkiego nie pokazał oprócz mistrzostw Francjii, no i z Nibalim przegrał na TdF 2014 na ciężkiej pagórkowatej czasówce o 1:14. Kto wie czy groźniejszym rywalem w walce o podium nie będzie Zakarin.

Sky pozostaje znakiem zapytania.
Co do czego nie ma wątpliwości, cała drużyna była dobrze przygotowama, bo czy to Kirijenka, czy Rosa, czy Henao (on chyba powinien zmienić ekipę, stoi w miejscu od 3 lat) czy szczególnie Deignan naprawdę pokazali się tu z dobrej strony.
Landa - wiadomo. Czy aż tak dobry jak w 2015? Chyba nie. Ale moc była.
Thomas?
Ciężko powiedzieć. Podobnie jak Dumoulin, nigdy nie błyszczał w wysokich górach, ale zawsze to mógł być ten pierwszy raz.

Tak sobie od wczoraj myślę, że położenie Quintany przypomina Simoniego z 2004 roku.
W 2003 Simoni tak zbił rywali, że przed Giro 2004 nikt nawet specjalnie nie analizował trasy, Simoni był po prostu faworytem.
I podobnie jak z Quintaną po Blockhausie, gdy Simoni wygrał górski finisz Corno Alle Scale, niewiele zapowiadało, by miał ten wyścig przegrać. Tymczasem do rozegrania została jeszcze czasówka 50+ i końcówki, które w niczym nie przypominały Alpe di Pampeago czy Zoncolanu z poprzedniej edycji.
To była ta edycja, gdy Honczar skończył 2. a Brad McGee 8.
Wygrał Cunego, który nigdy potem nie nawiązał do tego Giro. Forma to jedno, ale fakt, że Cunego nigdy nie był mistrzem wielkich gór (które potem przez kolejne 4 edycje Giro na trasie nie brakowało) jakoś pozostał niezauważony.
To samo z Simonim. Nigdy potem nie był już tak dobry jak w 2003, ale gdyby Giro 2004 miało trudniejszą trasę, pewnie by ten wyścig wyciągnął. Zresztą, na przedostatnim etapie Mortirolo było ustawione 90 kilometrów przed metą i Simoni tam odjechał (na metę przyjechał ok. 1:30 przed Cunego, ale to już nie wystarczyło).

Oczywiście nie jest to żadna wymówka dla Quintany. Trasę wszyscy znają od października, nikt mu też nie kazał tu startować. Może gdyby nie ten upadek na etapie do Bergamo to faktycznie byłby lepszy. Na etapach do Bormio i na Piancavallo - to nie był Quintana, którego znamy. I nawet jeśli jakimś cudem wygra, jego postawa pozostawi niedosyt.

Może to głupio zabrzmi ale ja wręcz uważam, że Cunego tamtym zwycięstwem zrobił sobie krzywdę na dużą część późniejszej kariery.

Może tak.
Ale wygrał.
Tymczasem Thomas niczego nie wygrał (no dobra, medale IO na torze, ale sam mówi, że wygrany trochę szczęśliwie Paryż-Nice to jego największy sukces) i nieustannie robi sobie jakieś dziwne nadzieje + regularnie szykuje szczyt formy na bycie gregario :stuck_out_tongue:

Jeszcze 10 minut i startuje Marcin Białobłocki. :wink:

Skoro jego marzeniem jest być liderem w GT to ma z tego zrezygnować, bo druid uważa to za głupie? :wink:

Będzie live na profilu Wadeckiego :slight_smile:

Proszę. facebook.com/piotr.wadecki. … f=NEWSFEED

Moim zdaniem kiepski początek Białobłockiego, około 51 km/h, wydaje się, że najszybsi wykręcą więcej.

Ale może jest niekorzystny wiatr.

Chociaż teraz patrzę na profilu, ze dopiero druga część wiedzie lekko w dół. I jednak reszta rywali, poza Bennettem, dość daleko. No, zobaczymy.

Przewagę nad resztą ma ogromną, ale tak naprawdę dopiero przejazd Tufta powinien nam mniej więcej pokazać jak pojechał Białobłocki.

nie, ale czas leci.

Jungels nie kalkuluje, rok temu też ciągnął teoretycznie lepszych od siebie. Poza tym miał prawo myśleć, że jeśli się zjedzie to znowu wygra etap.
Ja tam go lubię, przyjemnie patrzeć na taką jazdę.
Wolałbym, żeby wygrał tę klasyfikację młodzieżową, choć trzeba uczciwie oddać, że Yates byłby tak z 3 minuty lepszy, gdyby Kelderman nie wjechał w motocykl.

Mi się tam Giro bardzo podoba.
Na czasówce jestem za Dumoulinem, bo jednak na trasie zasłużył najbardziej. Gdyby nie dwójeczka, byłoby już po wyścigu.
Wszyscy walczą, wszyscy atakują, wszyscy na dużym zmęczeniu + nie ma czegoś, czego na GT nie lubię, czyli niedomówień odnośnie roli poszczególnych zawodników w zespole (taki TdF 2009, gdzie w TOP9 byli kolarze z 4 zespołów - istny koszmar). Każdy zna swoje miejsce w szeregu, liderzy raczej nie zawodzą, a kilkunastu świetnch gregarios też by można wyróżnić. Nie ma też zespołu, który zabija wyścig jak Sky na TdF.
W obecnej klasyfikacji nie ma też żadnego przypadku, wszyscy mocno nastawiali się na ten wyścig.

Być może jeszcze lepiej by było, gdyby np. 3 najlepszych trochę odskoczyło (wtedy mielibyśmy pewność, że poziom jest nie tylko wysoki, ale i kosmiczny), przydałby się jeszcze 1 taki naprawdę trudny pozdjazd (choćby Grappa i Stelvio z trudniejszej strony albo Blockhaus pociągnięty do 2040m), ale nie można mieć wszystkiego.

Praktycznie jedyny etap, który mnie zawiódł to ten, który wygrał Dillier. Na drugim miejscu Etna, choć tutaj już przed startem były pewne obawy (w końcu to był 3. etap). Cała reszta - jak najbardziej na plus.
Zresztą sam fakt, że 5 kolarzy z TOP w tym 4/4 z TOP4 wygrało etapy nie jest codziennością, jeśli chodzi o GT.

(część postu przeklejona z tematu TdF, bo w nocy coś pomyliłem okienka :smiley: )

Tuft gorzej od Białobłockiego, ale Mads Pedersen wyprzedził Polaka aż o 26 sekund. Aż się nie chce wierzyć w ten wynik Duńczyka, chociaż jakieś tam przyzwoite wyniki w czasówkach miał… Może trochę za mocno pojechał pierwszy odcinek, a może po prostu Marcin pojechał nie najlepiej. Zobaczymy.

To Pedersen pozamiatał chyba nasze nadzieje na podium etapowe. Jungels, Dumoulin, van Emden, Campenaerts, Kiryenka.

To nawet o Top 5 będzie ciężko. Żeby Top 10 było…