Giro d'Italia 2018

Basso też jakiś mikry nie był, trzy centymetry niższy od Toma i waga pewnie też niewiele mniejsza, choć w 2010 wydawał się mocno wycieniowany(na pcs jest 70 kg ale to pewnie z okresu w Tinkoff)

Startową miał wtedy 64 kg, jeżeli dobrze pamietam.

Dumoulin nie jest taki wielki. Ma wielką głowę, przez to wydaje się większy niż jest w rzeczywistości.

Mnie zawsze wydawał się też duży Kruijswijk, pomimo tego że ma 178 cm (tylko 2 cm wyższy od Contadora) to przez to że jest szeroki w ramionach wydaje się znacznie większy.

Nie chodzi o wielkość/wrost, tylko o wagę. Z ciekawości sprawdziłem jeszcze NIbalego (też nie jest mały, 181 cm), ale on ma wagę 65 kg, o np. Aru nie wspominjąc (61 kg przy 181 cm). Dumoulin waży ponad 70 kg.

Tom na pcs ma 69 kg, na wiki podają że 71 ale bardziej uwierzył bym dane w pcs, a nawet wydaje mi się że może mieć obecnie jeszcze mniej.

Z każdym kilogramem mniej jego szanse na Zoncolanie idą w górę:rofl:

Czytam, że Yates spodziewa się straty 4 sek/km czasówki z Dumoulinem.

Czyli ok. 2’20".
Teraz Holender ma 38" straty…

…może braknąć Tomowi.

Będą się ciąć chłopaki na bonifikaty.

Moim zdaniem to bardzo optymistyczna wersja. Według mnie strata bedzie wynosić około 3 minut. Nie sądzę też by Yeats był tak silny w trzecim tygodniu. Aczkolwiek mam nadzieje, że jeszcze coś na Zoncolanie dorzuci i bedzie tak jak piszesz.

Przejrzałem wyniki tych etapów na Zoncolan i niezwykle ciężko wysnuć jakiekolwiek wnioski. Dobrze radzili sobie tam i wysocy Schleck, Basso, Rogers, ale i kieszonkowi kolarze jak Simoni, Piepoli czy Quintana.

Dla odmiany di Luca czy Cunego radzili sobie tam dość przeciętnie, a Purito Rodriguez pojechał wręcz słabo w tym 2011 roku.

Może jedynie tyle, że umiejętność utrzymania wysokiego tempa w jeździe pod górę pomaga zdecydowanie bardziej niż eksplozywność.

Natomiast myślę, że w obliczu aktualnej formy to będzie bardzo ciężki dzień dla Aru.

Nie wiem czy się ze mną zgodzisz ale ze wszystkich wjazdów na Zoncolan najbardziej mi się podobał 2003 rok i pierwsza wygrana Simoniego.Może to dlatego że Pantani tam był ale jakoś wydaje mi się że stara(teoretycznie łatwiejsza) wersja tej góry dawała większe szansę na widowisko.Podjazd od Ovaro jest tak stromy że zabiera kolarzom nawet nie siły ale odwagę to czegokolwiek.Wszyscy tylko marzą żeby minąć środkową ścianę a potem już nie mają siły żeby spróbować urwać kogoś.Jadą jeden za drugim do mety jak na skazanie.Czasami kogoś odetnie jak Evansa w 2010 ale głównie oglądamy kołyszące się na boki sylwetki.Ja bym chciał zobaczyć po latach pierwotną wersję podjazdu i mam nadzieję że organizatorom również przyświeci ta idea.

Chciałem napisać, że jeśli możemy próbować wytypować kto z liderów MS będzie w 3 tygodniu mocniejszy to będzie to Chavez patrząc na poprzednie GT. Coś mnie jednak tknęło i sprawdziłem jak to było pod koniec Giro w 2016 i na tej podstawie nie widze go jako tego, który zerwie wszystkich i odjedzie po 1 miejsce. Spodziewam się raczej solidnej jazdy i bycia jednym z lepszych, ale nie najlepszym.

Dla Yates’a sytuacja też nie jest taka kolorowa, no bo umówmy się, że jest mocny, ale znowu nie aż tak. Nie wydaje mi się, żeby był w stanie odczepić takiego Lopeza na Zoncolanie czy gdziekolwiek dalej niz 1-2 km do finiszu. Inna sprawa, że ma wypracowaną przewagę. Z drugiej strony taki Pinot pojedzie dobrą czasówke (chociaż wątpie patrząc na to, że jest po dniu przerwy), zdobędzie bonifikaty i jest przed Brytyjczykiem.

Dziwi mnie też jak niektórzy wykluczają z walki o podium tych z ponad 2 minutowymi stratami. Może i Tour pod obecność SKY i ostatnie Giro były rozgrywane na sekundy, ale myślę, że ta edycja jest podobna do 2016 roku, również pod względem układu trasy i ktoś może odrodzić się jak Nibali. Nie stawiałbym na Frooma i Aru bo przyjechanie na Gran Sasso za Dennisem mówi samo za siebie i tu wyraźnie nie ma formy, ale taki Lopez jedzie w górach z najlepszymi, traci przez brak eksplozywności na finiszu i to, że nie umie utrzymać się na rowerze, ale w 3 tygodniu odpali fajerwerki i stawiam, że skończy na podium.8

Pierwsza sprawa to odrodzenie Nibalego: moim zdaniem on się nie odrodził, po prostu początek Giro 2016 szło mu jak po Grudzie, ale przetrzymał i wykorzystał w końcówce słabości przeciwników: słabe zjazdy Kruiswijka i… Tu dochodzimy do Chavesa, którego ja uważam za “kieszonkowego górala”, w sensie nie małego, tylko na mniejsze górki. Nie na włoskie Alpy. I dlatego nie wierzę, że Chaves w trzecim tygodniu będzie taki mocny jak w pierwszym. Czekam na Zoncolan w jego wykonaniu.

Druga sprawa to Zoncolan od Sutrio : jest łatwiejsza niż od Ovaro, ale nie zaryzykowałbym twierdzenia, że tam zobaczyliśmy walkę. To nadal jest jeden z najcięższych podjazdów w zawodowym kolarstwie. Jechany był tylko raz i to w czasach przed Operation Puerto. Myślę, że gdyby jechali go w 2007 r., byłoby tak samo jak od Ovaro, czyli walka o przetrwanie.

Kurcze, patrzę na resume tych Jejców i nie mam patentu na to, jak ich posegregować. Niby Adam troszkę lepiej w klasykach wyższego kalibra, a Simon w etapówkach i GT, ale to mogłaby być nawet kwestia przypadku. Nie mówiąc już o tym, że fizycznie to ich odróżnić nie sposób. Żeby chociaż jeden grał na trąbie, a drugi na puzonie… Konkludując. Jest to jeden zawodnik i tyle ;), w dwóch postaciach.
A poważniej mówiąc, do tej pory nie okazywali się raczej najlepsi w wojnach, aczkolwiek zdarzało się wygrywać bitwy. Druga rzecz, że młody kolarz dojrzewa, więc czemu by tu w końcu czegoś nie wygrać? Ale tu myślę, że jeszcze nie tym razem, że Simon jednak gdzieś strzeli, coś zawali i ostatecznie nie wygra.

Pozzovivo - wygląda bardzo dobrze, ale na Giro często mu się to zdarzało, a na podium nigdy nie stanął. Pewnie i w tym roku tak będzie.

Froome - naprawdę, szkoda, że jedzie. Chyba pierwszy kolarz, z potknięć którego się cieszę. Jak na “wysokie standardy moralne” w ekipie skaj, są one jednak wyjątkowo nisko postawione :wink: A mieć satysfakcję z porażek mistrza to też nie jest sympatyczne uczucie.

Dumoulin - w zeszłym roku zaskoczył z tymi góralskimi umiejętnościami, z mądrą jazdą, głową do zwycięstw, więc pewnie przyjdzie górski etap, na którym wszystkim góralom pokaże plecy. Gdzieś pewnie też będzie dało się oderwać, ale czy na 2-3 minuty? Dla mnie faworyt

Lopez - już dużo stracił, nie wygląda też na takiego, który w tym wyścigu miałby rozstawiać innych górali po kątach. W zeszłym roku na Vuelcie był znacznie bardziej błyskotliwy, a i tak ledwo się w dyszce zmieścił.

Chavez - mocny kandydat do podium, może nawet do zwycięstwa. Zeszłoroczne problemy ewidentnie już za nim. Wadą jest to, że miewa swoje słabości, nie tylko w jeździe na czas.

Carapaz? Jeśli w Jejca nie wierzę, to jakżebym miał w niego? Jak utrzyma pozycję, to powinien być niezwykle zadowolony. A póki co - największe odkrycie wyścigu. Aczkolwiek nie człowiek znikąd.

No i co. Został Pinot. Potrafi być regularny, trochę tych bonifikat też powinien zgarnąć, bo finisze przy tej konkurencji to jego atut. Ale też przydałoby mu się gdzieś zerwać Dumoulina na minutkę, nie mówiąc nawet, że dwie. I pojechać kapitalną czasówkę, taką, jakiej jeszcze w życiu nie pojechał. Wtedy mógłby się nie obawiać Dumoulina. W tym momencie poza obrońcą tytułu, mój główny faworyt.

Jest jeszcze George Bennett, ale to chyba nie jest ten format zawodnika, żeby się w podium uwikłać. Ale jeżeli co do kogoś się myliłem, to w szczególności do niego. A niech mnie zawstydzi kolejny raz.

O Dennisie chyba nie trzeba nic pisać, a nad Aru wypada się raczej zlitować i nic nie napisać.

Z tego wychodzi mi, że o zwycięstwo powalczą Dumoulin i Pinot. Może jeszcze Chavez z najlepszym póki co Jejcem.

Podium: Pinot - Dumoulin - Chavez. W takiej kolejności.

Aczkolwiek, wiadomo, jeszcze nie było prawdziwych etapów, więc wciąż mało wiemy. I nawet jeśli dotychczasowe etapy były nudne i przewidywalne, bo zabetonowane przez Mitcheltona i Astanę, to jednak potencjał na kapitalną wojnę jest olbrzymi, a im bliżej mety, tym bardziej trzeba będzie ryzykować i atakować.

1 polubienie

A propos Dumoulina i Zoncolanu, pamiętam jeszcze Ermita de Alba na Vuelcie, czyli taki Zoncolan na 65%.
Holender stracił wtedy naprawdę niewiele, ale jednak skończył za wszystkimi najważniejszymi rywalami.

Rzeczywiście, nie ma reguły dla Zoncolanu, ale coś w tym jest, że zawodnicy drobni jak Rujano, Rodriguez, Pozzovivo jechali tam poniżej oczekiwań, a np. dla Mienszowa w 2011 to był najlepszy górski etap. Z drugiej strony jest też Piepoli 2007, czyli de facto rekordzista podjazdu (pracował dużo więcej niż Simoni). Bądź tu mądry. Ameryki nie odkryję jak napiszę, że kluczowe będzie złapanie rytmu i rozłożenie sił.

Z tym wypadałoby się zgodzić. Natomiast co do Dumoulina i Vuelty, to moim zdaniem ciężko to wprost porównać, bo poprzednie Giro pokazało, że od tego czasu Dumoulin dojrzał jako zawodnik na GT.

Co do Zoncolanu Popatrzcie sobie na wyniki z 2010 czy 2011 roku jakie są ogromne różnice czasowe, ta góra nie ma litośći słaby dzień i po giro w sensie wygranej, i na odwrót taki Lopez jak pozamiata to wróci do gry we Frooma nie wierzę myślę ze apogeum swoich możliwości na wygrywanie miał w zeszłym roku i teraz już chyba z roku na rok bedzie słabszy pamietajmy ze on juz zaraz ma 33 lata to taka granica mniej lub wiecej na wygrywanie GT, nie liczac Hornera to najlepszym juz się nie udawało poza tym jak druid wspominał chłop troche się nawygrywał kiedys organizm musi powiedziec stop.

Jutro może ucieczka dojedzie a potem do piątku to takie nijakie etapy. Dopiero zacznie się w sobotę i niedzielę. Ciekawe czy jutro odżyje Chris.

Jutro prognozują że może solidnie popadać tak od 14 do końca etapu i temperatury nie za wysokie (ok. 15 stopni). Wyścig przy kiepskiej pogodzie w takim terenie i przy 239 km może być ciężki.
Środowy etap do Osimo też może być trudny, zwłaszcza te krótkie ścianki w końcówce.

11 etap wygląda ciekawie liczę ze jednak Dumoline postara sie coś zrobić na tym etapie, jakoś nie wiem widze go ze uda mu się oderwać i swoim mocnym tempem dojechać z lekką przewagą