Bardzo życzeniowe myślenie z tymi 2’40’’ straty Yatesa do Dumoulina na ITT. W Jerozolimie stracił 2 sek/km. Słyszeliśmy, że obóz Brytyjczyka zakłada nawet 4 sek/km, co przy 34 km daje około 2’15’’ straty, a i to wydaje mi się mocno pesymistyczne założenie.
Przy czym czasówka po dniu przerwy może zafundować naprawdę dziwne rezultaty.
Mnie strasznie zawiódł Pinot, poza Aru, bo tego można było się spodziewać. Przegrał dziś z wszystkimi rywalami do podium.
Wstrzymałbym się jednak do dzisiejszego etapu z oceną dalszych szans, bo tak jak pisałem dużo wcześniej, dzisiejszy etap jest mocno zdradliwy i pewnie niektórzy zawodnicy dziś zapłacą za wczorajszy wysiłek.
Bo zgodnie z logiką, to Yates powinien zyskać kolejne sekundy nad rywalami, ale nie wiem czy dziś będzie taki etap “zgodny z logiką”.
Tak czy siak, nie sądzę by Scott odpuścił dziś ucieczkę.
Trochę napiszę o dzisiejszym etapie który jest dla wielu zagadką.Giro odwiedzi Sappade po raz drugi w historii ale ten pierwszy raz to jeden z najbardziej pamiętnych dni w historii Giro.15 etap Giro 1987 miał 224 km i nie straszył profilem a kolarze mieli na nim przepalić nogi przed królewską przeprawą przez najsłynniejsze przełęcze dolomitów dzień później.Liderem wyścigu był obrońca tytułu Roberto Visentini który zniszczył rywali na czasówce do San Marino.Największym problemem włocha była jednak słaba psychika która miała zaważyć o końcowym rezultacie.Na zjeździe z Monte Rest Roche zaatakował razem z Millarem który walczy o koszulkę najlepszego górala.Niedługo później doskoczyli do nich kolejni zawodnicy.Brakowało jedynie lidera który kazał ekipie gonić swojego zawodnika.Jednak pierwsza grupa zgodnie współpracowała i przyejchała na metę 6 minut przed Visentinim który oszalał na mecie i oskarżył Irlandczyka o zdradę.Gdyby nie to że po tym etapie Roche założył Maglia Rosa to dyrektor Carrery mógł go wyrzucić z wyścigu.Na następnych etpapach lider musiał polegać jedynie na wiernym druchu Schepersie i swoim mechaniku bo reszta drużyny była po stronie rozwścieczonego Włocha.Mówi się nawet że były pruby otrucia Rocha.Późniejszy zwycięzca Touru się jednak nie dał i wygrał wyścig jako pierwszy i dotąd jedyny Irlandczyk.Nie spodziewam się żeby dziś doszło do równie dramatycznych zdarzeń ale jakiś niespodziwany atak na różową koszulkę byłby mile widziany.A może sam lider postanowi zadać decydujący cios przed czasówką?Na remisową jazdę raczej bym nie liczył nawet bez Contadora .
Zaskoczyło mnie wczoraj, że Bennett wjechał ostatecznie przed Carapazem.
Nie wiem czy ktoś już o tym pisał - okazuje się, że miał defekt na początku podjazdu, potem minął wielu rywali. Wideo: https://www.youtube.com/watch?v=gIR3lAqksG8&feature=youtu.be
Widocznie skoro był 7. na Vuelcie, nie bawi go powtórzenie podobnego rezultatu na Giro.
Jest to facet, który był 2. w LBL i dotąd wciąż nie ma na koncie zwycięstw po przejściu do WT. Także tą akcją chyba jasno określił swoje priorytety.
Dla mnie postawa Aru jest naprawdę dziwna. Gość był drugi na Giro, wygrał Vueltę, był kreowany na następce Nibalego, kolejnego wielkiego włoskiego Gran Tourowca, nawet zeszłoroczny niekoniecznie udany sezon to świetna jazda w Tourze przez 2.5 tygodnia mimo tej kontuzji w pierwszej części sezonu. A w tym roku szokująco słaby na Giro, jest po prostu tragiczny. Nie widzę sensownego wytłumaczenia.