Giro d'Italia 2018

Pozzo ostanie dubla na czasówce za kare. :slight_smile:

Yates o klasę lepszy od rywali.

Na czasówce nie straci koszulki lidera.

Czyli wychodzi na to, że jednak Yates…
Tom i tak się wybronił bo w pewnym momencie tracił 20 sekund do grupy Pinota a ostatecznie zdobył nawet bonifikatę.
Moje 2:40 nad Yatesem we wtorek chyba jednak nieosiągalne. Prawdopodobnie po czasówce będą na styk ze wskazaniem na Yatesa.
Pinot i Pozzovivo pewnie powalczą o 3 miejsce na podium bo Lopez chyba ma za dużą stratę i po czasówce to strata może jeszcze wzrosnąć, a Froome…
Froome przedziwnie jedzie w tym wyścigu. Byłem pewny, że po wczorajszej jeździe wraca na właściwe tory a dziś znów strata…

Ktoś chce wygrać ten wyścig?
Domenico i Pinot chcą być po prostu na podium
Lopez dzisiaj średnio wyglądał na ostatniej hopce, ale go nie odczepili, jeszcze może odpali w trzecim tygodniu.
Dumoulin chyba chce wygrać, ale nie jest w stanie.
Ciekawa jest za to walka o top 10.
Oomen chyba wygląda dobrze, ale musi pomagać… Diennis będzie w top 10 przed górami. :slight_smile:

Yates wypełnia pustkę po Alberto :wink:

A Quintana powinien się uczyć jak należy jechać, aby pokonać Dumoulina…

Co sie zrobilo z dzisiejszego kolarstwa odjezdza lider, a reszta nie chce go gonic tylko tom dał z siebie wszystko i jeszcze im 4 sekundy ukradł. Trzymam za niego kciuki. Co za cwaniactwo, kunktatorstwo. Taki pozzovivo to powinien wyprowac z siebie flaki by dogonic yatesa ehhh oczywiscie zaraz bedzie krytyka w moim kierunku ale piszcie co chcecie ale mi za cholere sie nie podoba tak pasywna jazda. Btw macie yatesa słabnocego, jak jest pod noga to ot tak formy sie nie traci bez przyczyny chociaz astmatykom zadnym czy to pan korzeniowski, pani Biorgen czy pan Froome i inni nie wierzę.

1 polubienie

Jestem pewny że Dumoulin jadąc na 100% ostatnie 10 km to by dogonił Yatesa ale musiał ciągnął tych błaznów.

1 polubienie

Dokładnie o tym samym pomyślałem.

Pinot dał się jeszcze ograć na finiszu i starcił 4s bonifikaty, a on jest przecież najbardziej dynamiczny z tej grupki.

Nie bedzie krytyki sebkaaaa…
Dla mnie to sa zwykle ci…ty ( przepraszam wszystkich homoseksualistow za porownanie ) .

Kosmiczny poziom Yatesa, przypomniały mi się czasy Di Lucii i Saunier Duval z Ricco i Piepolim. Wskoczył na poziom Contadora w najlepszych latach przez dwa miesiące od PN, nieprawdopodobne…
W tym Giro chyba tylko jakaś katastrofa może mu zabrać wygraną.
Reszta z Dumoulinem jest w innej lidze, emocji za wielkich już niestety nie będzie, bo jakoś nie wierzę że fruwający Yates straci więcej niż 2 minuty na czasówce.

To co robi Yates… not normal

Ciekawe, że Pinot, Pozzovivo i Lopez nie gonili na maksa, bo Yates Yatesem, ale taki kryzys Froome’a może się już na tym wyścigu nie powtórzyć. Carapaz tylko pogłębił ten smród.

Yates kosmiczny. Z jednej strony można podziwiać i cieszyć się fajnym etapem, ale z drugiej człowiek jest trochę wkurzony, że zakończono rywalizację tydzień przed końcem wyścigu. Szkoda, że przez głupi regulamin nie powalczy z Vivianim i Bennettem o punktową :wink:
Jego wielką moc zapowiadała już czasówka w Jerozolimie i przeskok do Chavesa na Etnie (w końcu kilku próbowało, a on to po prostu zrobił i to z wielką lekkością), ale takiej deklasacji jak dziś tydzień temu najzwyczajniej w świecie nie dało się przewidzieć.

Ciekawe w tej świetnej postawie Yatesa jest to, że on nawet nie tyle obawiał się przegranej na czasówce z Dumoulinem, tylko utraty koszulki lidera na jego rzecz. Jest przecież w takiej formie, że spokojnie mógłby te 40-45 sekund w Piemoncie i w Aoście odrobić, a tymczasem w mijającym tygodniu robił wszystko, żeby tej maglia rosa nie stracić i najprawdopodobniej nie straci. Nawet dzisiaj z wygranej zaczął się cieszyć dopiero po przekroczeniu linii mety, co by być pewnym, że jego przewaga nad rywalami (Dumoulinem) będzie możliwie największa. Można powiedzieć, że ta maglia rosa ma dla niego wymiar wręcz symboliczny. Może to wynikać z 2 rzeczy:

  1. szacunku do umiejętności Dumoulina
  2. nie rozpoznania w 100% własnych możliwości do jazdy 3-tygodniowego GT.

Najbiedniejszy w tym wszystkim Adam Yates, któremu chyba z automatu przybędzie 1 gwiazdka w typowaniu faworytów TdF, a przecież… nic mu do tego :wink:
Nie będzie też miał takiego zespołu we Francji, współliderem będzie Ewan, a z paczki Simona na TdF zabiorą pewnie tylko Nieve.

No i tak już wybiegając w przyszłość, ciekawe co stanie się z braćmi po sezonie. Czy nadal będą jeździć w jednym zespole? Czy będzie to Mitchelton? A może czas na Sky, które z racji genezy powstania tej grupy, musi trochę forować rodaków?

Nie rozumiem tego, że niektórzy tu wręcz obrażają Pozzovivo czy Pinota. Przynajmniej od wczoraj wiadomo, że zwycięstwo im odjechało - jaki był sens zażarcie gonić Yatesa, gdzie on i tak był nie do dogonienia (czyli odjechał etap), a różnica do niego nie miała większego znaczenia? Odjechać Dumoulinowi - oczywiście mogli, ale on i tak jest raczej poza ich zasięgiem w tym wyścigu. Zresztą łatwo Wam mówić, kiedy siedzicie sobie przed TV. Pozzo czy Pinot dali z siebie wszystko w tej pogoni, to widać, a sama współpraca nigdy się perfekcyjnie nie może układać jeśli jest chociaż jedna czarna owca - i tu był to Carapaz - naprawdę zaprezentował wyjątkowo żałosną jazdę na tym etapie. Sam Lopez też ewidentnie dał z siebie wszystko i już oddychał rękawami. Naprawdę łatwo mówić siedząc przed TV.
Druga sprawa - to są zawodowcy! To jest ich robota. Oni mają dla drużyny i sponsora wyjechać w tym wyścigu wynik. Potem nikt nie będzie pamiętał, że ten i ten atakował, a będą widzieć w wynikach z jakiej drużyny jest ten zawodnik na podium. Oni mają przywieźć dla teamu punkty WT. Mają przywieźć $$$ za jak najwyższe miejsce. Ciekaw jestem jak rwaliby się do ataku wszyscy ci kanapowi eksperci, gdyby nagle poczuli jak to jest, gdy mięśnie chcą już eksplodować od mleczanu i długotrwałej pracy.

Przez moment myślałem, że Tom robi błąd i daje odjeżdżać Yatesowi, zamiast gonić samemu i niwelować stratę na własną rękę, ale jak się okazuje i tak nie miał siły na więcej. Pozostaje tylko żałować, że w ubiegłym roku nie było na Giro takiego Yatesa. Z jednej strony rzeczywiście pokazuje klasę, z drugiej Froome wczoraj pokazał mu, że jednak można lepiej. Mam lekkie wrażenie, że sam poziom sportowy zawodników startujących w tym roku nie jest tak wysoki jak mógłby być.

Wracając do tematu Bennetta - zrzucił już dane z dzisiejszego etapu, podczas gdy z wczorajszego nie. Czyżby był tam jakiś lepki motocykl? :wink:

2 polubienia

Fanów Betancura uspokojam. Jego strata na ostatnich 2 kilometrach spowodowana jest złapaniem laczka. Forma jest! :wink:

całkiem zabawne, że akurat Ty - jeden z głośniejszych krytyków Sagana i Valverde wiosną - o tym piszesz :wink:

Heh, a może nie stał wcale tak długo, tylko poszło w świat, że 50s i głupio odkręcać :wink:

Co ciekawe, wygląda na to, że A.Yates nie startuje już nigdzie przed TdF. Czyli zatem obrał taktykę Simona, którego między Katalonią i Giro też nie widzieliśmy?

Ja bym tego obrażaniem nie nazwał tylko stwierdzeniem ich postawy na dzisiejszym etapie.A pracować zgodnie powinni dlatego żeby powiększać przewagę nad Froomem jak jeszcze można bo w 3 tygodniu mogą tego żałować i dlatego żeby powalczyć o etap.Yates był do złapania a Pinot czy Pozzo który poprawił finisz mogli wygrać pierwszy etap w tym wyścigu.Więcej argumentów chyba nie potrzeba.

Wydaję mi się że Yates miał w zasięgu Froome i mógł zgarnąć etap, ale albo bał się że przeszarżuje albo też nie chce zgarniać każdego górskiego etapu :wink:
Co do poziomu zawodników to uważam że jest bardzo wysoki co pokazały czasy wczoraj na Zoncolanie jak i cyferki z wcześniejszych etapów. W zeszłym roku poziom też był bardzo wysoki. Po prosty Yates jest w innej lidze mniej więcej jak Frumi w 2013…
PS. Pinot zwala winę za brak współpracy na Carapaza i Lopeza :wink:

Pisałem o tym, że etap do Sappady będzie kluczowy.

O tym, że Yates wygląda na bardzo mocnego od początku wyścigu, podczas gdy Dumoulin wygląda słabiej niż przed rokiem również. I o tym, że Froome po prostu nie jest w dyspozcji na wygranie tego wyścigu. Zbyt wiele “ale”.

Mniejsza o to. Yates wygrał ten wyścig, niezależnie od jego końcowych rezultatów, swoją postawą. Bardzo ofensywnie od początku, bez oglądania się na resztę rywali, wykorzystuje niemal każdy etap do ataku. Mało kunktatorstwa, dużo ścigania. Takich kolarzy aż chce się oglądać. W przeciwieństwie do tych, którzy non stop oglądają się za plecy i “przygotowują formę na trzeci tydzień”.

Ale też nie uważam, że wyścig jest rozstrzygnięty. Dumoulin jedzie bardzo inteligentnie i spokojnie, nie panikuje, może do dzisiejszego etapu, kiedy w pewnym momencie poczuł, że wyścig wymyka mu się spod kontroli. Było sporo desperacji w tych gestach, choć trzeba przyznać, że potem się ładnie wybronił.

Nie przepadam za Aru, ale dziś mi było go bardzo szkoda. To ogromny walczak i musiał to mocno przeżyć. To zachowanie realizatora, który uparł się, by pokazywać jego klęskę, musiało boleć podwójnie.

Hmm, nie przypominam sobie żebym krytykował Sagana tej wiosny, chyba mnie z kimś pomyliłeś? :slight_smile: A co do Valverde to chyba raz pisałem po Huy-u, że zrobił tam błąd, ale to nie było żadne narzekanie na kunktatorstwo tylko pisanie o zagapieniu się. Nie potrafię zauważyć tu żadnej analogii.
Szczerze powiedziawszy zaskoczyłeś mnie, bo ja się raczej bałem zawsze, że ktoś mnie oskarży o bycie zbyt oczywistym fanboyem tego duetu Sagan&Piti (bo trochę tak jest :stuck_out_tongue: ).
Druga sprawa - wyścigi wiosenne to zupełnie inna bajka niż etapowe i w ogóle ta sprawa współpracy i gonienia wygląda zupełnie inaczej.

Przyjechał 40 sekund przed nimi. Serio? W ten sposób rozumując to każdy jest do złapania i wszędzie. To wsiądź na rower i goń :wink: Gdy goni się w grupce większej niż 2-3 to naprawdę nie jest to takie proste.

Ja siedziałem na ostatnich dwóch kilometrach ze stoperem w ręce i w pewnym momencie Yates przy wizualnie największym wysiłku (gibał się już na boki gorzej niż Aru i miał potężny grymas na twarzy) zniwelował różnicę do 3 sekund (to już było mniej niż 300m do mety z tego co pamiętam), a potem wyraźnie strzelił i na mecie miał już 6 sekund. Mam wrażenie, że poszedł wszystko i właśnie przeszarżował o czym świadczy ta słaba koncówka.

Oglądnij sobie końcówkę wyścigu od momentu ataku Simona jeszcze raz.Ja już za pierwszym razem zauważyłem jak bardzo ta grupka się czarowała i nikt nie chciał dawać równych zmian( znaczy Tom i po trochu Pinot próbowali ale to za mało).Yates jechał cały czas na 100 % i wiadome było że nie będzie w takiej sytuacji tracił.Gdyby ostatnie 10-12 km gdzie teren nie był sprzyjający dla pojedynczego uciekiniera goniąca grupa przejechała solidnie po zmianach to i nawet bez pomocy Carapaza by doskoczyli do lidera.A że praca może być w grupie większej niż 3 kolarzy(liderów) udowodnił 20 etap ubiegłorocznego Giro.