Trochę nam się wyścig skończył zanim się na dobre zaczął niedzielny etap pokazuje, że ułożenie odpowiedniego profilu etapu wciąż jest sztuką i w żadnym wypadku nie chodzi o to, by cyferki były jak największe (czy to nachylenia czy sumy przewyższeń).
Oczywiście gdyby nie Yates to aż tak wielkiego znaczenia ten etap by nie miał, ale Brytyjczyk jedzie świetnie i naprawdę trudno sobie wyobrazić, by nagle dopadła go totalna zapaść, która przekreśli jego szanse na wygraną. Z drugiej strony dwa ostatnie górskie etapy to trochę inny typ rywalizacji niż to co mieliśmy do tej pory, więc niczego nie można wykluczyć.
Po Zoncolanie wydawało mi się, że Dumoulin, mimo pojawienia się tak mocnego Yatesa, wciąż jest w doskonałej pozycji wyjściowej do wygrania wyścigu. Wczoraj go jednak Brytyjczyk ograł i zrobił różnicę jaką trudno byłoby mu zrobić na jakiejś jednej górce prowadzącej do mety. Tym większe brawa dla kolarza dawnej Oriki. Przy okazji, warto by Holender nauczył się, że nie w każdym wyścigu znajdą się koledzy, którzy dociągną go do głównych rywali. Przed rokiem miał sporo bezinteresownego wsparcia na trasie, tym razem mało kto chce mu pomagać i Holender musi zrozumieć, że… tak będzie wyglądała cała jego kariera pewnie zawsze znajdzie się jakiś mikrus, który mu odjedzie pod górę i którego będzie musiał gonić mając rywali na plecach. Czas skończyć z marudzeniem w wywiadach, machaniem rękoma i skupić się na jeździe i minimalizowaniu strat pod górę jeśli jeszcze kiedyś chce wygrać GT.
Mowcie co chcecie ale pozycja pozzovivo na rowerze czasowym to jakis dramat, chyba mu opadło siodełko bo kolana uklada do zewnątrz bardzo mocno bo żaden klasowy bikefitter by go tak nie ustawił no chyba ze jest blokada w stawach badz biodrze. Za to Yates pieknie ustawiony jak na małego kolarza
Pozzovivo te same kolana na zewnątrz ma zawsze. On jest jednym z najbardziej wykształconych włoskich kolarzy, nazywają go “Wikipozzo”. On ma 35 lat i wiele lat spędzonych w kolarstwie, m.in. w ekipach protour, którym pewnie stać na bikefitting.
Dziś on powiedział, że w poprzedniej ekipie rower czasowy nie pasował mu dobrze - po prostu rama była za duża. Poza tym, on mówi, że i tak najlepszy sprzęt drużyny trafiał tylko na Tour de France.