Giro d'Italia 2018

Ja wolę gdy koszulkę górala zgarnięcia topowy góral nawet gdy tylko przy okazji walki o generalkę, niż ktoś typu Mathew Lloyd, czy Ciccione który na tegorocznym Giro nic nie pokazał.

Heh, Eder w e-mailu też używał słowa ‘ciccione’.

Dla jasności, Ciccone (“czykkone”) to kolarz, może daleki krewny piosenkarki Madonna Ciccone.

‘ciccione’ (“czyczczone”) to po włosku ‘grubas’. Ale w Giro takich nie było, nawet Betancur szczuplejszy niż zwykle.

1 polubienie

Oj biedny Maciek nie dość, że mu Sagan oddał zwycięstwo to ten bezczelny Brytyjczyk chciał go ograć a przecież z automatu powinien przyjechać na wyścig i mieć oddany jedne etap.
Eddy, Hinault czy Rominger też zgarniali po kilka klasyfikacji w wyścigach czy to dla ciebie znaczy, że nie są mistrzami?

El Pistolero i co z tego że belga nie lubili jak teraz jest legenda kolarstwa i nikt nie pamięta mu tego. A wręcz wychwala się, że wygrywał wszystkie klasyfikacje wyścigu.

Poza tym nie bierzecie pod uwagę jednej ważnej rzeczy. Może po prostu Froome chce jak najwięcej zarobi na wyścigu, żeby odwdzięczyć się ekipie za pomoc? Wiadomo, że kasa z wyścigu idzie do podziału.

Żeby była jasność, on w ogóle nie powinien jechać na tym wyścigu. Gdyby poziom salbutamolu przekroczył np. Bilbao to nawet by nie było dyskusji, tylko od razu zawieszenie.
Merckx nie raz i nie dwa oddawał zwycięstwa swoim chociażby kolegom.

3 polubienia

Zgadzam się w pełni aczkolwiek jak już jest to niech walczy. Dla mnie powinien zostać od razu zawieszony do wyjaśnienia.

Ale Froome też chciał oddać Angrilu Poelsowi tylko nie udało się złapać Contadora.

Zapominasz, że Ciccone to nie kolega Frooma z ekipy.

Czy ktoś mi tłumaczy, kiedy Ciccone i Froome mieli coś między sobą? O co Wam chodzi?

Każda Epoka ma swojego bohatera i antybohatera.Nie ważne ile wygra Froome i czy udowodnią mu doping czy nie, zostanie zapamiętany z goła inaczej niż Contador który też brał. Co do legend to nie podważam że jest nią Merckx ale 45 lat temu dla kibiców był raczej potworem który pochłaniał kolejne wyścigi.Zwłaszcza dla Francuzów.

Gdyby Ciccone był wart koszulki górala, to pojechałby dzisiaj jak Nieve, wygrałby wszystkie górskie premie i Froome nie miałby nic do gadania.

Froome mógłby dziś być na mecie ostatni i tak Ciccone nie wygrałby koszulki najlepszego górala.

1 polubienie

Chodzi o to, że dla niektórych Froome to teraźniejszy kanibal i nie ma prawa wygrać koszulki górala, która powinna należec do Ciccone bo tak pięknie walczył na wiaduktach i wysokich gorach na początku etapów. Tak w skrócie :slight_smile:

On tę koszulkę wygrał tylko dlatego, że wygrał na Zoncolanie; i że wczoraj robił epicką akcję na Finestre. A co, powinien był wczoraj czekać na Jafferau, żeby atakować? I tak tracić wszystkie szanse na różową?

Froome przez całe Giro nie robił absolutnie nic (oprócz ww. Zoncolanu - etap - i Finestre - różowa), żeby wygrać koszulkę górala. To nie jego wina, że organizatorzy tak postanowili punktować poszczególne podjazdy. Naprawdę, byłoby dla niego matematycznie niemożliwe wygrać tego Giro bez koszulki górala.

1 polubienie

Ale właśnie o to chodzi. jak sama nazwa wskazuje najlepszy góral to powinien być najlepszy góral a nie najlepszy puszczony w odjazd zwycięzca górskich premii. Najlepszym góralem był ewidentnie Froome i ta koszulka mu się należała.

I żeby była jasność nie zmienia to faktu, że dla mnie to dopingowicz!

2 polubienia

Quintana był najlepszym góralem Giro 2014, Alberto Vuelty 2014 czy Landa Giro 2015.Jakoś oni nie wygrali klasyfikacji górskiej na tych wyścigach.Albo niech organizatorzy postanowią zmodyfikować tą klasyfikację żeby wygrywał ją faktycznie najlepszy góral albo zostawmy tak jest jest i raz na 10 tourów będzie wygrywał taki Froome a reszta to uciekinierzy typu Fraile.Na tą chwilę Froome będzie krytykowany przez jednych że bierze się za to co należy się innym a z drugiej strony broniony że faktycznie był najlepszym wspinaczem.Potrzebna jest zmiana regulaminu i tyle.

Nikt tego nie mówi, nikt. Tylko ty. Froome nie robił NIC, żeby wygrać klasyfikację górską. I wszyscy to rozumieją. Oprócz ciebie. Nawet Eder.


Ktoś mówił o zapaleniu oskrzeli Pinota. Na pewno zaraz po mecie wymiotował, więc pewnie (też?) kłopoty brzuchowe.

1 polubienie

Chyba już 10 raz powtarzasz że nic nie robił żeby wygrać.Ja cały czas piszę o samym wygraniu tej klasyfikacji a nie stylu czy motywacji do tego.Zrozum że liczy się sam fakt.
Myślę że znajdzie się sporo osób którzy tego nie rozumieją.Poczytaj sobie forum cyclingnews.Tam jest troszeczkę więcej forumowiczów niż tu więc i łatwej ci będzie zrozumieć o co mi chodzi.

Wiele lat się toczy już ta dyskusja.

Po prostu od kilkunastu lat zwykle jest tak, że zwycięzca generalki jest jednocześnie najlepszym góralem wyścigu.

Wyjątki to właśnie Dumoulin czy Indurain.

Tym bardziej, że jest tendencja, zupełnie dla mnie niezrozumiała, ograniczania ilości kilometrów czasówek.

Przypomnijmy na czym pierwotnie polegała idea Wielkich Tourów. Otóż, żeby wygrał zawodnik najwszechstronniejszy, najlepszy w każdej specjalności. Przypomnijmy, ze kiedyś sprinterzy dostawali 3 minuty bonifikaty za zwycięstwo.

Ja też wolę, jak “górala” zdobywa Landa, Quintana czy Anton (kilka lat temu) niż Rabottini
czy Charteau.

Tęgie głowy od wielu lat już myślą jakby podnieść rangę “górala”.

Interesuję się wyścigami kolarskimi od ponad 20 lat. Przez ten czas było mnóstwo afer. Myślałem, że już mnie nic nie zdziwi. Myliłem się. Obecna farsa z Froomem jest najżałośniejsza. Nie dlatego, że jeździ na niedozwolonych wspomagaczach - dawno temu pogodziłem się z faktem tym, że znaczna większość kolarzy (jak i przedstawicieli innych sportów) wspomaga się w ten sposób - ale dlatego, że pozwala się mu jeździć w wyścigach pomimo wpadki “dopingowej”. Trudno mi zrozumieć ten zachwyt nad wczorajszym występem Frooma. Dla mnie to żałosne podsumowanie tego kabaretu.
Rajd Landisa był początkiem końca EPOki dominacji kolarzy z USA. Miejmy nadzieje, że ten rajd Frooma będzie początkiem końca chorych kolarzy z UK. Jednak już niedługo zacznie się dominacja kolarzy z Kolumbii…

2 polubienia

Nawet HC tylko na metach tego nie rozwiążę bo nie przewidzisz kiedy liderzy będą chcieli powalczyć o etap a kiedy puścić ucieczkę na pół godziny.Idealnym przykładem jest Mont Ventoux przed dwoma laty.

No cóż czasówki, jak na mój gust zabite zostały przez doping i astmę.
Ok, idea jest w porządku, myślę że sprawdzałaby się w czystym peletonie. Tylko co z tego skoro kiedyś przykładowo taki Armstrong niszczył w czasówkach w w górach nie odstawał a nawet dokładał? To było chore i nie zmieniło się. Są kolarze tacy jak Froome, Dumoulin czy też także Yates, którzy fantastycznie jeżdżą na czas a w górach? Też dokładają. To osobna liga zawodników. Powinni być jakoś oznakowani albo jeździć w osobnych zawodach.
Póki co jednak w górach jest jakaś szansa że typowy góral o sylwetce górala jakoś ich pokona. Na czas nie ma takiej możliwości więc czasówki odchodzą do lamusa. Ale gdyby kiedyś zlikwidowano TUE to pewnie byłoby możliwe i też znakomite dla widowiska przywrócić długie czasówki i pasjonować się tym czy górale odrobią czy nie straty z czasówek.

Z Dumoulinem i Yatesem to trochę przeszarżowałeś.Brytyjczyk jest czasowcem pokroju Zakarina jak nie gorszym a Tom to jednak poziom niżej od Landy i Quintany w górach.Jeżeli kogoś można porównać do Armstronga to tylko i wyłącznie Frooma bo nikt inny po Bossie nie wygrywał regularnie w górach i na czas w wielkich tourach.