Jan Ullrich

Poza tym jak dla mnie, to to, co zrobił Ullrich nie wyglądało na czekanie, po prostu pojechał sobie dalej, dopiero potem Hamilton go doszedł i uspokoił sytuację.

Cytat z książki Jana Ullricha o feralnym upadku: “To, było pokręcone: Armstrong miał wypadek, ale ostatecznie na tym zyskał. Ja natomiast chciałem się zachować fair, a w efekcie przegrałem. Gdyby nie upadek, dojechalibysmy na górę we trzech. Jestem o tym do dziś przekonany.”

Jan Ullrich zachował się bardzo fair - inaczej nie mógł postapić w tym momencie, a czy gdyby do tego upadku nie doszło wygrałby cały Tour, ciężko powiedzieć…

Patrząc na te wyniki “pozatourowe” Jana jeszcze bardziej okazuje się, że jest niespełnionym kolarzem. W porównaniu z jego możliwościami 2 x Tour de Suisse, mistrzostwo olimpijskie i vuelta to mało. Nie ma np. żadnego klasyku / nie licząc olimpiady /

W 1997 wygrał HEW Cyclassics :stuck_out_tongue: Pozatym wygrywał na wielu, mniej ważnych jednodniówkach. Ma też na swym koncie kilka miejsc na podium podczas prestiżowych klasyków, np. na Mistrzostwach Zurychu.

Z tym czekaniem Jana po upadku Amstronga to tak nie do końca… . w obydwu czytanych ksiażkach jest inna wersja u urllicha że czekał u armstronga że Jan nadal kontynuował tempo wyścigu i dopiero T.Hamilton go zatrzymał . Gdy Lance upadł Jan się oglądał i nie wiedział co robić ,chciał zgubić Armstronga rzecz jasna i przyspieszał ,ale nie atakował być może nie chciał zachowywać sie nie fair play a być może brakowało mu sił w kazdym badz razie zwolnił przez tylera hamiltona. Moje zdanie jest jednak takie że za takie zachowanie nie powinna być przyznawana nagroda fair play . Ale ta taką nagrode według mnie zasługuje /thomas Voekkler za pomoc B.Huzarskiemu

Co do Luz Ardiden to nadal trwają spekulacje dotyczące tego, czy Jan czekał czy nie. Wg mnie utrzymywał tempo wyścigowe, przecież przez dłuższy moment jechał sam, potem dołączyli Hamilton, Basso itd i wtedy po reakcji Hamiltona wszyscy zwolnili. Owszem, nie można powiedzieć, że Jan przyszpieszył, ale też i nie zwolnił znacząco. Reasumując mógł zachować się i lepiej i gorzej.

Natomiast zupełnie nie zgadzam się z tymi, którzy uważają, że gdyby nie upadek, to Ullrich wygrałby Tour. Przecież Armstrong był liderem, miał 15s przewagi i Ullrich musiałby po prostu odjechac Lance’owi na kilkadziesiąt sekund (wtedy liczył jeszcze na czasówke, na której jak wiadomo przegrał bodajże o 11s z Armstrongiem, zaliczył co prawda upadek, ale i tak nie nadrobiłby kilkudziesięciu sekund). A jakoś nie potrafię sobie wyobrazić Ullricha, który zrywa z koła Armstronga (zrywa, bo na błyskotliwy atak Ullricha raczej nie było stać). Gdyby tak jak Jan pisze w swojej książce dojechali razem na szczyt ( w co wątpię, bo Lance pewnie próbowałby następnych ataków), to zapewne Armstrong wygrałby sprint o bonifikatę i przewaga i tak by się powiększyła.
Pomimo to niewątpliwie Ullrichowi należą się słowa uznania za ten Tour, jechał bardzo dobrze, próbował atakować (Bonascre, Tourmalet), ale znów zabrakło tego błysku, aby pokonać Amerykanina.

I tego błysku zabrakło nie tylko wtedy, rzeczywiście Jana można uznać chyba za niespełniony talent, choć kilka ważnych sukcesów osiągnął, to jednak stać go było na więcej. Zgadzam się z opinią, że Niemiec przegrywał te wyścigi po pierwsze w głowie, a po drugie w grudniu.

Pomimo tego bardzo szanuję tego kolarza, dzięki niemu wyścigi były bardzo ciekawe i oby nadal były, swoją postawą Jan niejednokrotnie udowodnił, że jest świetnym kolarzem i takim go zapamiętamy. Swoją drogą ciekawe jak potoczy się kariera Jana w najbliższym sezonie.

Pozdrawiam