Jazda ze słuchawkami w uszach

Kuba91

Gratuluję gustu muzycznego!
I proponuję rozszerzyć playlistę o młodszych, ale bardzo dobrych muzyków np. The Black Keys, John Mayer, Gary Clark jr czy nawet Arctic Monkeys.

Powyżej 1h na stacjonarnym to dla mnie meka… Ale kręciło sie i o wiele dłużej. Pamiętam, że jak jeszcze miałem możliwość trenować przed telewizorem, to wybierałem godziny w których transmitowali biathlon. Szczególnie fajnie sie kręciło do biegów masowych, a jak jeszcze Tomek Sikora był w formie… :smiley:

ja również, ale jeżdżenia w słuchawkach po szosie nijak nie mogę zrozumieć…

na Cyklo gdynia było takich od groma, szczególnie młodych, na rozjezdzie dzień przed startem akurat byłem na treningu masakra, to jest niebezpieczeństwo.

Dzięki! :slight_smile: Słucham rownież innych, niszowych zespołów/wykonawców, których nie uświadczy się w stacjach radiowych a te wyżej wymienione przeze mnie pozycje napisałem, bo wydaje mi się, ze one raczej są znane dla większości.
Jeśli miałbym wymienić jakis swój nałóg, to na pewno byłaby to właśnie muzyka i tzw. aktywna forma wypoczynku( przede wszystkim rower i biegi długodystansowe) :slight_smile: Choc przyznamy, ze czasem najpiękniejsza muzyka jest dla mnie cisza a najlepsza forma aktywności sen :wink:

Jeżdzę w kasku i z jedna słuchawka w uchu. Vide :arrow_right: kolarze WT :wink: Nigdy nie zakładam obu a muzyki nie słucham “na pełen regulator”. Jeśli jadę w grupie lub gdy na drodze jest wzmożony ruch, wtedy w ogóle niczego nie wkładam do uszu.
A tak swoją droga…miałem kilka zdarzeń drogowych, z czego 2 dość poważne z udziałem auta. I w obu tych przypadkach jechałem bez słuchawek. Po prostu kierowcy wymusili na mnie pierwszeństwo i nic nie pomogly “czujne uszy” :frowning: Nie bagatelizuje sprawy, bo masz racje valverde. Jednak niestety na wariatów drogowych nic nie poradzisz. Regularnie spotykam się z wyprzedzeniem, podczas gdy z naprzeciwka nadjezdza rowerzysta. I w takim wypadku to czy masz słuchawki czy ich nie masz praktycznie niewiele znaczy. Jeśli chodzi o nadjeżdżających z tylu, to tak-słuchawki utrudniają sprawę.

Lekki oftom się zrobił i teraz mogę się wypowiedzieć (brak doświaqdczenia trenażerowego :wink:

Praktycznie zawsze jeżdżę ze słuchawkami (dwiema!) i nie widzę w tym nic niebezpiecznego. Słyszę samochody nadjeżdżające z tyłu, bo szanuję swój słuch i mam umiar w regulacji głośności. Czy jadąc samochodem nie słuchacie radia? Albo słuchacie tylko jednym uchem? :wink: Jadąc w grupie nigdy nie używam słuchawek, wolę porozmawiać.

Dobrze się sprawdza rytmiczna muzyka, np Johnny Cash (wiem, wiem, egzotyka :wink: ze swoimi wczesnymi nagraniami w rytmie boom-chicka-boom sprawda się rewelacyjnie. Póżniejsze kawałki też niczego sobie. Często sięgam też do Spiętego, Lao Che, Waglewskich, Metalliki, Nohavicy, Janerki, Waitsa, Armii, kaczmarskiego, Maleńczuka, Jelonka. A najczęściej słucham Trójki :slight_smile:

Ja nie wyobrażam sobie jazdy na rowerze słuchawkami w uszach. Po pierwsze, to moim zdaniem niebezpieczne, a według niektórych nawet niezgodne z przepisami. Po drugie, i mniej ważne, podczas przejażdżki zdecydowanie bardziej wolę słuchać szumu powietrza, odgłosów lasów, pól itd., a nie muzyki. Od słuchania muzyki jest wygodny fotel i dobry zestaw głośników :wink:

Pamiętaj o tym, ze w samochodzie masz lusterko wsteczne i 2 boczne- wiesz więcej co na drodze dzieje sie za Tobą. W rowerze…mało kto ma lusterko a szczególnie w szosowe juz nie wspominając o rowerze czasowym :wink:
Druga kwestia to stabilność i równowaga. W aucie, jak na chwile sie zdekoncentrujesz, to zazwyczaj zachowujesz ten sam tor jazdy a w podobnym przypadku rowerem “zamiata” po szosie.
Trzecia i najważniejsza kwestia- jeśli dochodzi do wypadku, to w samochodzie masz większy margines błędu. Kupa blachy, plastiku, metalowych podłużnic, które tworzą kilkadziesiąt centymetrów strefy zgniotu. W rowerze strefa zgniotu zaczyna sie na przysłowiowych 4 literach a kończy na wyrostku mieczykowatym(o ile kto ma :wink: ). Wiec jeśli ktoś nie potrafi jeździć na rowerze bez muzyki-tak jak ja, to bezpieczniej jeździć z 1 słuchawka i najlepiej gdy muzyka jest tłem a nie pierwszym planem na obrazku naszej podrozy :slight_smile:

Nie jeżdżę z słuchawkami w uszach, gdy poruszam się po drogach krajowych (ze względu na duży ruch), wyjątkowo ładnych terenach, które po prostu trzeba poczuć, jak również podczas jazdy w grupie. Po za tym zazwyczaj słucham cicho Radia Gdańsk lub mp3.
Dzięki temu, iż muzyka nie jest głośna, słyszę nadjeżdżające pojazdy. A i czasem pomaga w utrzymaniu rytmu. Zwłaszcza w drodze powrotnej.

Ja również korzystam ze słuchawek podczas jazdy, a dokładnie jednej. Jedynym wyjątkiem gdy wybieram się w drogę, której nie znam i muszę się skupić na tym gdzie mam skręcić itd.

Zresztą nawet bez słuchawek ma się ograniczone możliwości jesli chodzi o słuch, pęd wiatru w dużym stopniu ogranicza tą zdolność. Poza tym nie bardzo rozumiem jak słuch może pozwolić na uniknięcie wypadku, jeśli ktoś wjedzie we mnie z tyłu to tak czy siak nic na to nie poradzę…

Jak spadnie na Ciebie metoryt, to zmysł słuchu też Ci nie pomoże :wink: Kiedy w uszach nie masz słuchawek, jesteś w stanie, nawet podświadomie, monitorować otoczenie. Nadjeżdżające pojazdy zazwyczaj słychać, przez co można zjechać bliżej krawędzi, zachować większą ostrożność, przygotować się na podmuch powietrza itd. Nie wspominając nawet o sytuacjach, kiedy ktoś sygnalizuje Ci swoją obecność klaksonem.

Masz rację, ale sądzę, że nikt kto używa słuchawek nie ma ustawionej głośności w takim stopniu by nie słyszeć, że nadjeżdża za nim samochód już nie wspominając o klaksonie. I w dodatku raczej ma się słuchawkę w jednym uchu.

Wiele zależy też od typu używanych słuchawek. Porządne słuchawki dokanałowe działają niczym zatyczki do uszu i nawet bez grającej muzyki tłumią doskonale wszelkie dźwięki z otoczenia.

Dla mnie jazda w słuchawkach nadal pozostaje nie najlepszym pomysłem. Na drodze nie jesteśmy sami, dbajmy zatem nie tylko o swoje bezpieczeństwo, ale pamiętajmy, że nasze decyzje i zachowania mają również wpływ na to, co może spotkać innych użytkowników drogi.

Dokładnie !!! zresztą jak chcecie posłuchać muzyki to można ją posłuchać po treningu. Musi was strasznie nudzić jazda w terenie jeżeli używacie słuchawek, ja słucham tylko w przypadku jak jestem na trenażerze bądz w siłowni bo można się zanudzić. Jestem też zdziwony tym jak wielu forumowiczów w taki jezdzi…

Oj tam, oj tam :wink: Akurat pchełki słabo izolują od otoczenia w odróżnieniu od porządnych zamkniętych słuchawek (tych nie używam, bo niekompatybilne z kaskiem i… izolują od otoczenia :wink:. Wbijam te słuchawki w uszy, głośność ustawiam na rozsądnym poziomie i słyszę niewiele mniej niż normalnie - szum wiatru w uszach i tak robi swoje. Nie słucham muzyki jadąc w grupie (wolę porozmawiać) i w terenie (przy mniejszych prędkościach poczucie izolacji jest zbyt duże, wolę usłyszeć zwierzynę :wink: Proszę nie mieszać bezpieczeństwa do słuchania muzyki. Nie każdy lubi, ale z bezpieczeństwem to nie ma nic wspólnego.

Nie wiem, jakie masz słuchawki, ale wszystkie, których ja używałem były w stanie perfekcyjnie wyciszyć otoczenie nawet bez włączonej muzyki.

Niestety, ale z bezpieczeństwem ma to trochę wspólnego. Po pierwsze nie ważne jak słuchasz tej muzyki, to odcinasz sporą część informacji jaka do Ciebie dociera. Mimo, szumu wiatru nadal jesteś w stanie słyszeć zbliżające się auto, jego klakson czy inne dźwięki. Możesz mówić co chcesz, że masz trzecie oko z tyłu głowy, radar na kierownicy, ale nie to, że podczas jazdy w otwartym ruchu słuchawki w uszach nie wpływają na Twoje (i czyjeś) bezpieczeństwo.

Ja osobiście w słuchawkach nie jeżdżę, ale na 100% nie jestem w stanie powiedzieć, jaki ma to wpływ na bezpieczeństwo. Trzeba by pewnie badania na jakiejś większej grupie zrobić… Co do argumentów “przeciw”:
a) samochód a rower to trochę inne rzeczy. Radio w samochodzie nie działa bezpośrednio na uszy, jak słuchawki (w słuchawkach samochodem też bym nie jeździł), ale z drugiej strony samochody są teraz tak odizolowane od otoczenia (także akustycznie), że nawet samochody na sygnale słabo słychać…
b) przypominam sobie takie zestawienie wzrostu ryzyka wypadku wraz z różnymi “aktywnościami” towarzyszącymi zrobione przez któryś z amerykańskich uniwersytetów (Teksas, jeżeli dobrze pamiętam), to już sama rozmowa czy rozmowa przez zestaw głośnomówiący zwiększa to ryzyko znacznie (rozmowa przez zestaw to było gdzieś w okolicy 100%), więc może i ze słuchaniem muzyki jest podobnie.
c) argument “z drugiej strony”, czyli jak jadę samochodem: od jakiegoś czasu staram się obserwować ludków, którzy - nie mając pierwszeństwa ani nawet prawa poruszania się tam, gdzie jechałem samochodem - wleźli (lub wjechali, czyli rolki lub rower) mi prosto pod maskę (ofiar na razie nie było - na szczęście). Do tej pory nie było “nieokablowanego”.
Dlatego na mój prywatny użytek opinia nie poparta żadnymi metodycznymi badaniami jest taka, że coś z tymi słuchawkami jest na rzeczy. Może nawet nie chodzi o to, że muzyka zagłusza dźwięki dochodzące z otoczenia, ale odrywa mózg od kontrolowania otoczenia (albo wręcz od otoczenia), przez co prowadzi np. do niezwracania uwagi na to, co się dzieje dookoła…

Kuba, nie obraź się, ale teoretyzujesz. Pojeździj trochę w słuchawkach, zaczniesz całkiem dobrze słyszeć otoczenie. Ja jeżdżę ze słuchawkami od wielu lat i nie miałem jeszcze niebezpiecznej sytuacji spowodowanej właśnie tym (a jeżdżę 8-10 tys. km rocznie).

Inna sprawa, że jakość muzyki zagłuszanej wiatrem jest niestety marna. No chyba, że akurat wieje w plecy :wink: A radia da się słuchać i tak.

Ja również nie zgodzę się z Twoja opinią, z moich doświadczeń wynika, że jednak słuchawki zakłucają różne bodźce dochądzące do nas z zewnątrz. Ale stopień ich blokady może być dość indywidualny.

Dla mnie sprawa jasna: albo jeżdżę, albo słucham muzyki/radia. Bezsensem jest dla mnie słuchanie muzyki (a bardzo cenię sobie jakość dźwięku) z “akompaniamentem” szumu wiatru, hałasem z drogi itp. nawet jeśli uznać, że ktoś ma tak świetną podzielność uwagi i jest w stanie nawet ze słuchawkami jeździć bezpiecznie i nie stwarzać zagrożenia (ja sobie tego nie wyobrażam, ale ok). Ja nawet często podczas biegania po mieście nie zakładam słuchawek, bo nawet na takim chodniku może dojść do jakiegoś zdarzenia (na bieżni to już raczej słuchawki zakładam).

Dla mnie jazda ze słuchawkami w uszach i słuchanie głośnej muzyki podczas jazdy to skrajna nieodpowiedzialność ;/ Każdy kierowca, czy to samochodu czy rowerzysta powinien być maksymalnie skupiony i zdolny do reakcji na bodźce… kiedy pozbawiamy się słuchu to łatwiej o wypadek.