mariusz k, szkoda, że dostałeś abandona z powodu słabszej jazdy po górkach. Z tego co wyczytałem to wybierasz się (po raz kolejny już chyba) na majową Jarnę Klasika na Słowację. A tam, trzeba pod górę zapylać, aż się będzie kurzyło. Będziesz zatem miał trochę traumy na słowackich podjazdach.
Wracając do beznadziejności krajowych organizatorów wyścigów to niestety, trudno powiedzieć o nich coś miłego (no może poza organizatorami lipcowego dla juniorów „szlakiem powiatów woj. Łódzkiego”) o ich sprawności i wizji oraz poczuciu misji. Regulamin owszem napiszą i ogłoszą, bo taki jest wymóg. Imprezę zorganizują i przeprowadzą, bo to już leci siłą rozpędu. Ale nie dociera do organizatorów, że ostateczna konsumpcja (sportowa, informacyjno-reklamowa) powinna nastąpić jak najszybciej po zakończeniu wyścigu/etapu. Nie dociera do tych ludzi, że to jest ich moralny obowiązek, że wyścigowi może kibicować jeszcze bardzo liczna grupa kibiców internetowych, a nie tylko ci stojący przy trasie i na kresce.
Z żalem muszę przyznać, że i portale kolarskie też nie stanęły na wysokości zadania. Żaden nie napisał nawet słowa o wynikach wyścigu, w końcu etapowego dla orlików, dla grupy kolarzy, którzy będą niebawem decydować o obliczu, o być albo nie polskiego kolarstwa. A przecież można było skontaktować się telefonicznie z organizatorami-milczkami i zagadnąć ich wieczorkiem o wyniki. Dużo za to piany bito na portalach zamieszczając newsy o cyrku kolarskim o nazwie „Giro”, który to akurat cyrk jest na bieżąco transmitowany w telewizorni……
Taka wyobraźnia przekracza już percepcję organizatorów. Często mają ogromne oni problemy by przesłać wyniki do PZKol (np. do tej pory nie znalazłem wyników wyścigu po Ziemi Międzyrzeckiej). Najważniejsze to zakończyć wyścig, rozliczyć diety, wypić drinki na wieczornej imprezie sumującej wyścig, i do następnego razu. Nie dociera do tych ludzi, że szybko publikując wyniki poszerzają grono sympatyków kolarstwa, że mogąc tym sposobem znaleźć sponsorów, którym zależy by często i gęsto wymieniać ich markę w publikatorach, że tym sposobem pobudzają wyobraźnię i wiedzę zawodników trenujących, którzy w wyścigu z jakichś powodów nie wystartowali.
Niestety, działacze sportowi we wszystkich niemal związkach sportowych są półprzytomni i olewają kibica, potrzebę szybkiego upubliczniania informacji, itp. Po części rangę szybko upublicznionej informacji o wynikach zrozumieli niektórzy organizatorzy zawodów lekkoatletycznych, którzy potrafią zaprosić do obsługi firmy dysponujące sprzętem i technologią pozwalającymi ogłaszać na necie wyniki zawodów już w trakcie ich trwania. Fajna to rzecz oglądać na monitorze, jak dynamicznie zmienia się sytuacja w takich zawodach.