Kolarstwo hiszpańskie

W związku z rozwiązaniem ekipy Euskaltel napadła mnie nostalgia. Kolarstwo hiszpańskie zawsze było na najwyższym poziomie, natomiast teraz panuje wśród tych nim zawiadujących wielki kryzys. Brak jest sponsorów, odwoływane, a w najlepszym razie skracane są wyścigi. Maleje liczba etapów, parodniówki stają się jednodniówkami. Zanikają ekipy. Jeszcze 10 lat temu ćwierć peletonu w wielkich wyścigach stanowiły hiszpańskie super ekipy: Once, Banesto wspomagane takimi bardzo solidnymi (raz w pierwszej, raz w drugiej dywizji) Kelme, Euskaltel czy Vitalicio, do tego można było dodać jeszcze różne Andaluzje, Cafe Baque, Kaiku, Fuenaventury i inne takie sezonowe, a dziś ostało nam się jedynie to, co pozostało z Banesto, czyli Movistar. W porywach do Caja Rural. Z tych słabszych hiszpańskich potrafię jeszcze dodać Orbeę i Burgos… Wygląda to katastrofalnie, a sytuacja z roku na rok coraz gorsza, więc smutno mi trochę, bo ja wciąż mam sentyment do takiego Kelme, bez względu na to, na jakich dopalaczach jeździli.

Co ciekawe, kryzys ten nie odbija się na hiszpańskich kolarzach, którzy w rankingu stanowią najsilniejszą nację…

rozwiązanie Euskaltelu to duża strata i oby nie powtórzyła się sytuacja z 2010, kiedy to upadła Xacobeo-Galicia. pomijając historie Mosquery, czy Da Peny, zespół rozwijał się nieźle, co roku jeździł na Vueltę. był oparty w większości na młodych zawodnikach. na końcu oczywiście zabrakło kasy, a afera z Mosquerą oczywiście nie wpłynęła korzystnie na sytuację. z ciekawości przejrzałem co się teraz z Hiszpanami, którzy tam jeździli dzieje.

i otóż: kadra w 2010 liczyła 18 zawodników, w tym 16 Hiszpanów. jeden jeździ dziś w Portugalii (Delio Fernandez, który ostatnio walczył w Portugalii) i jeden w Caja Rural. reszta już nie jeździ! większość z nich nie miała 30 lat. nie-Hiszpanie (Isaychev i Oliveira) ekipy znaleźli.

a Euskaltel? na pewno większość znajdzie nowe ekipy, ale część nie. chodzi też o wychowanków. no bo Movistar nie będzie sam szkolił zastępów nowych Rodriguezów, Valverdów i Contadorów. oni wszyscy wychowali się w Hiszpanii. Sanchez, Anton, Nieve, Landa, ci wychowani przez Basków - ich potencjalnie następcy będą musieli wyjeżdżać z kraju, żeby mieć okazję na awans.

wiadomo, na razie w/w zawodnicy ciągną hiszpańskie kolarstwo, ale co będzie za 5 lat? Valv, Purito, Sanchez już będą na emeryturze, Alberto pewnie też. następców, a przynajmniej godnych, nie widać. smutne to.

Pamięć podpowiada mi co innego. Tradycyjna Wielka Czwórka sprzed EPOki to: Francja, Włochy, Belgia i Holandia. W Hiszpanii, tak jak innych krajach spoza „4”, rodzili się wcześniej wielcy kolarze, że wspomnę Bahamontesa czy Ocanę, ale potęgą stali się dopiero w latach 90. Był to zresztą okres burzliwego rozwoju hiszpańskiego sportu w wielu dyscyplinach , za czym stała prodopingowa polityka państwa i parasol ochronny roztoczony nad tym procederem przez Juana Antonio Samarancha.
Nie tęsknię za tym, choć przyznaję, że indywidualnie paru hiszpańskich kolarzy lubiłem lub nadal lubię, np. Freire czy Purito, a styl jazdy Kelme i Euskaltel ceniłem za widowiskowość.

Kryzys gospodarczy dotknął całą Europę, a zwłaszcza jej południe. Twój opis równie dobrze mógłby dotyczyć Włoch. Kwitnie za to śpiąca na poduszkach z ropy i gazu Norwegia, no i masz przełożenie także na kolarstwo. Norweskie wyścigi przepychają się łokciami do przodu.

A co zostanie, gdy odejdzie Trzech Muszkieterów (z książki pamiętamy, że faktycznie było ich czterech)? Czarna dziura.

ale Włosi też są w potężnym kryzysie… Nie tak dawno temu, Giro jechało 11 włoskich ekip i wszystkie prezentowały co najmniej jako taki poziom, a już na pewno ich liderzy. Rebellin, Bartoli, Tafi, Casagrande, Bettini, di Luca, Celestino walczyli na klasykach, a obecnie wypatrują Cunego/Pozzato lub liczą na niespodzianki typu Gasparotto, tudzież zrzucają wszystko na barki Nibalego.

Holandia chyba nie była wcale aż taka super, tak na oko bliżej im było do Hiszpanów niż do Włochów, Belgów i Francuzów.

ja tam jakoś wielce nie rozpaczam. pewnie, że się “wyhowałem” na kolarzach Kelme prowadzących peleton pod górę, że Laiseka, Mayo i Zubeldia robili fajny klimat na TdF, itd…
ale jesli chodzi o czasy sprzed PT, nigdy nie podobało mi sie, ze np. Top12 Vuelty to Hiszpanie, albo że Top10 Giro to Włosi i Honczar/Tonkow. Albo etapy sprinterskie na Giro, nieraz prawie sami Włosi w “15”.

Jest trochę lepiej - Gustavo Cesar Veloso jeździ w Portugalii (ostatnio 2 miejsce w wyścigu dookoła tego kraju), jeden w Christina Watches, kolejny w jakiejś hiszpańskiej kontynentalnej grupie. Xacobeo nigdy nie miała jakiejś wielkiej paki (Mosquera i jego zausznicy) więc to nic dziwnego raczej. Aczkolwiek niektórzy mogliby być przydatni dla takiego CCC.