kolarstwo kolumbijskie

też się wkurzam. szkoda faceta, bo w formie to nie tylko wyśmienity góral, ale też i fighter oraz świetny materiał na klasyki.

Jeśli on naprawdę miał mononukleozę, to istnieje spora szansa, że potem cierpiał na zespół przewlekłego zmęczenia. Kto nie miał, temu naprawdę ciężko sobie wyobrazić jak ciężko jeździ się nawet tramwajem z CFS :stuck_out_tongue: No a do tego pewnie brak dyscypliny i mamy rezultat.

Mononukleoza + CFS + charakter - to zdecydowanie trzyma się kupy.

Sama mononukleoza u dorosłego potrafi ciągnąć się tygodniami.

dzisiaj stracił jednak tylko 3 minuty :smiley:

Na Giro 2013 był taki etap, kiedy Betancur wjechał na metę drugi i myślał, że wygrał, a zaraz za nim dojechał śmiejący się z niego Pantano, pewnie większość z was pamięta ten moment. Wtedy Betancur był jednym z najbardziej utalentowanych kolarzy na świecie a Pantano jednym z wielu Kolumbijczyków. Jakże inaczej jest teraz - dla Betancura to pewnie ostatni sezon, a Pantano był niedawno 11. w Katalonii, 9. w TDU (wczoraj niestety stracił 3 minuty) i bardzo jestem ciekaw jak sobie poradzi na Tour de France, bo w IAM pewnie dostanie wolną rękę.

na mnie Betancur zrobił największe wrażenie na 20 etapie Giro 2013. 2 defekty, oba przed podjazdami. Praktycznie sam gonił, a na metę wjechał 4 z minimalną stratą do Urana i Nibalego.
Szkoda go, na pewno talent porównywalny z Quintaną, tyle że on mógłby zdominować klasyki. Może pokuszę się o nadużycie, ale depnięcie miał na poziomie Gilberta z najlepszych lat.

Ja też widziałem wiele podobieństw do Ullricha. Problemy z wagą, kolczyki, talent. Są jednak podstawowe różnice. Betancur jest jednym z wielu. Jak nie on to inny Kolumbijczyk zrobi furorę. Mało kto będzie po nim płakał. Ullrich był wielkim talentem, wybijającym się zdecydowanie na tle reszty niemieckich kolarzy. No i najważniejsze. U Ulle były to pojedyncze incydenty, a Bananito ostatni raz dobrą sylwetkę pokazał blisko 2 lata temu.

trochę inny typ niż Gilbert, ale fakt faktem, że facet był o włos od wygrania Fleche Wallonne po wczesnej - jak na ten wyścig - próbie ataku (albo wygrał finisz z Degenkolbem po górę na francuskim ogórku, hehe)

mi tam żal, bo “chuchałem” na niego od Mendrisio, przez GiroBio (jedna z 2 edycji, którą starałem się śledzić w TV, głównie dla niego) i cały okres we Włoszech.

zresztą to wygranie P-N w 2014 było też imponujące jak tę nadwagę.

trudno też mówić, że tych Kolumbijczyków jest znowu tak wielu. On i Quintana się jednak wybijali, Uran był trochę wcześniej, ale ok, też go zaliczmy - i tyle. Reszta nie jest tak dobra, choć zobaczymy jak się rozwinie Lopez i młodszy Henao, ale równie dobrze mogą popaść w przeciętność.
Atapuma, Henao, Arredondo czy Pantano dużo lepsi już nie będą (o ile w ogóle).
Jest jeszcze Chaves, który stracił rok w rozwoju. Myślę, że może być taką słabszą wersją Betancura z najlepszego okresu.

Cunego po mononukleozie już nigdy nie był tak dobry jak w 2004, ale zdołał jeszcze trochę osiągnąć.

To trochę dziwne, ale Carlos ma pupę w gruszkę, czyli tyje bardziej jak kobieta. On ma jakieś problemy z hormonami, czy tylko pechową budowę( tłuszcz z dołu podobno trudniej się spala)?

Ja bym, druidzie, nie przekreślał jeszcze starszego Henao. On może jeszcze coś fajnego osiągnąć, oczywiście, jeśli sam sobie nie zrobi jakiejś krzywdy. GT nie podbije, ale tygodniówka czy dobry klasyk są w zasięgu.

Nie mogę się zgodzić :wink: zauważ, że poza Henao reszta dopiero zaczyna swoją przygodę z WT. Dla Atapumy i Arredondo to drugi sezon, dla Pantano pierwszy. Wszyscy są jeszcze stosunkowo młodzi a jednocześnie wchodzą w wiek, kiedy można się po nich spodziewać największych sukcesów.

Poza tym, Team Colombia to naprawdę fatalne środowisko do rozowju :wink: tam nie ma pomysłu na prowadzenie ekipy, kolarze jeżdżą, bo jeżdżą i tyle. Czasem komuś uda się wzbić ponad przeciętność i zasłużyć na kontrakt w WT. Atapuma niedawno ładnie pojechał w Katalonii, w takiej akcji jak atak z Contadorem jeszcze go nie widzieliśmy, ma czas, by jeszcze się rozwinąć. Zresztą, jego naturalnym środowiskiem są wysokie góry, rozliczać będzie go można, kiedy bez kontuzji i kraks przejedzie jakiś GT.

Arredondo był w drugiej dziesiątce w Strzale, atakował na LBL a to był przecież jego debiut w Ardenach. I znowu: ma czas na rozwój. Pantano z kolei nigdy nie jawił mi się jako wielki kolarz, ale już w pierwszym występie w IAM zanotował top10 w wyścigu WT (co prawda była to Australia, ale dla takiego kolarza to sukces).

zgadzam się, że może osiągnąć, ale pytanie czy może się rozwinąć?
ja tam póki co nie wierzę, że dojdzie do lepszej formy niż na Giro2012 czy Baskach2013/2015.

fakt. został tam już tylko Duarte (nawet Chalapud uciekł).
szkoda chłopa i tych 5 drugich miejsc na Giro.

pewnie. ale też raczej górskie etapy i koszulki górali to max.
Betancur, Quintana i Uran to dla mnie inna skala talentu.

Arredondo też nic nie odmawiam. Ba, lubię faceta, bo atakuje nawet jak jedzie zakosami.
Ale czy wygra kiedyś chociażby Strzałę Walońską?
Także znowu - nie tak skala co tamci.

Fajnie, że są, że walczą, ale podsumowując - po prostu żal Betancura, bo mógłby być jednym z najlepszych kolarzy w historii tego kraju i też np. pierwszym, który wygra monument.

a to nie tak, że ta kolarska gacio-guma dodaje takiego wrażenia?

Ja wiem, czy jemu potrzebne “rozwijanie”? Jemu potrzebne dojście do formy takiej jak w kwietniu 2013 i utrzymanie jej na dłużej, albo regularne do niej powracanie.
Wtedy ani wygrana w Walońskiej Flaszce mnie nie zdziwi, ani etapy na GT, ani wygrana w etapówce WT (np. Baski czy Katalonia).

Wowo podał wstępny skład AG2R na Tour de France i nie ma tam Betancura.

Czyli pojedzie Vuelte. :smiley:

Dla mnie szok :smiley:
A tak na poważnie było widać pod koniec Giro że ataki dzień w dzień zmęczyły filigranowego( :wink: ) Kolumbijczyka.
Zapewniam was że będzie fruwał na Vuelcie :slight_smile: Potem z rozpędu weźmie MŚ i Lombardie :slight_smile:

No też tak mi się wydaje i mam nadzieję że nie popełni takiego głupstwa jak rok temu. :wink:

Taa jasne, będzie fruwał, już to widzę 8)

Jak ptak nielot.

Team Colombia kończy swoją działalność. Ekipa powstała na fali sukcesu takich kolarzy jak Uran czy Quintana, finansowana z rządowych środków, miała być szansą dla młodych Kolumbijczyków na regularne ściganie w Europie i rozwój. W praktyce była zbieraniną młodszych i starszych kolarzy bez większej idei czy planu, którzy rozwijali się dopiero, kiedy z ekipy odchodzili. Mimo całkiem niezłego budżetu (znacznie wyższego niż np. Caja Rural) ekipa nie odniosła ani jednego zwycięstwa w tym sezonie, jako jedyna ekipa ProConti.

Pozostaje mieć nadzieję, że amatorski Team Manzana Postobon, spadkobierca ekipy Café de Colombia - Colombia es Pasion (czyli tej, która faktycznie wypromowała takich kolarzy jak Quintana, Atapuma czy Chaves) dostanie chociaż tą ich wymarzoną licencję kontynentalną i zacznie poakzywać się w Europie. Jeśli chodzi o Team Colombia to podejrzewam, że poza młodym Martinezem, Duarte i Torresem, reszta pewnie wróci do Kolumbii…