kolarstwo kolumbijskie

W sumie to mają niewiele czasu na znalezienie nowych angaży - ale miejmy nadzieję że się to uda.

A nie mówiłem ? :stuck_out_tongue: Rok po naszej dyskusji można z całą pewnością napisać, że zarówno Atapuma jak i Pantano zaliczyli skok jakościowy. W przypadku Atapumy to bardziej wrażenie artystyczne za jazdę w Giro, ale jednak etap Tour de Suisse to jego największy sukces w karierze. Z kolei Pantano stał się tak dobry, że nawet redaktor Wyrzykowski zapamiętał jego nazwisko :wink: etap Tour de France piechotą nie chodzi, dodatkowo wygrany ogrywając tak świetnego kolarza jak Majka.

Piszę o tym, bo w przededniu wyścigu w Rio, gdzie Kolumbia wystawia jeden z najmocniejszych składów, można się pokusić o pewne podsumowanie generacji kolarzy Kolumbijskich jacy zawitali na Europejskie szosy w ostatnich latach. Co warto dodać (chociaż piszę już o tym chyba dziesiąty raz :stuck_out_tongue:) wszyscy poza Betancurem i Uranem pierwsze kroki w Europie stawiali w tej samej ekipie, Cafe de Colombia.

Atapuma, Chaves, Pantano, Henao czy Quintana udowodnili, że kolarstwo Kolumbijskie nie skończyło się na Botero i że można na czysto (czytaj: nie zostali złapani i zawieszeni) zawojować europejskie szosy. Ale też nie jest tak, że nagle Kolumbia stała się kolarską potęgą, wspominania grupa to po prostu pokolenie cholernie utalentowanych zawodników, którzy głównie dzięki talentowi przebili się do ścigania na Starym Kontynencie. Nie ma co liczyć na to, że zaleje nas grono przeciętnych Kolumbijczyków, którzy będą zapychać ekipy WT., bo nagle wszyscy zauważyli, że w Kolumbii też jeżdżą na rowerach.

Wystarczy spojrzeć na wyrwę jaką mamy między Quintaną (najmłodszy ze wspomnianej gromadki) a Lopezem (kolejne pokolenie, która ma znacznie łatwiej, jemu wystarczyło siedem dni wyścigowych w Europie, by dostać się do WT). Trzy roczniki z których nie wyłonił się praktycznie żaden obiecujący kolarz. Z drugiej strony są to również lata zmarnowanych szans, okres kiedy pseudo rozwój dla młodziaków z Kolumbii w Europie zapewniała jedynie ekipa Team Colombia. Gdyby polityka transferowa tej ekipy wyglądała nieco inaczej może któryś młodzian dałby radę się przebić.

Na szczęście przyszłość wygląda kolorowo, głównie za sprawą ekipy Team Manzana, kierowanej przez tego samego gościa, który kilka lat temu pierwszy raz przywiózł Quintanę czy Henao do Europy. Hernan Aguirre był dziewiąty w ubiegłorocznej edycji Volta a Colombia, to pewnie dałoby mu dobry kontrakt w topowej ekipie pokroju EPM, ale wybrał inną drogę i ruszył na podbój Europy. Póki co z niezłym skutkiem w wysokich górach, ale też bez wielkich zwycięstw jakie odnosili jego starsi koledzy. Aldemar Reyes wzbudzał zainteresowanie ekip WT zanim jeszcze trafił do ekipy Manzana, w tym sezonie udowodnił swoją klasę będąc jednym z najrówniej jeżdżących górali w kategorii u23. Kontrakty w Europie obu Panów to tylko kwestia czasu. Z drugiej strony, Kolumbijczycy wyrobili sobie taką markę, że nie muszą już ścigać się w Europie, by udowadniać swoją klasę. Przykład Egana Bernala pokazuje, że nie trzeba nawet ścigać się na szosie, by otrzymać zawodowy kontrakt :wink: podobnie jak Daniel Felipe Martinez, któremu wystarczyło kilka startów w amatorskich wyścigach we Francji, by podpisać zawodowy kontrakt z Team Colombia.

Za nimi jest kolejna gromadka utalentowanej młodzieży , część z nich już pojawiła sę w Europie i odnoszą tu pierwsze sukcesy w mniejszych wyścigach. O kilku usłyszymy pewnie podczas Tour de l’Avenir gdzie nie będzie Reyesa i Aguirre. Czekamy więc na nowego Quintanę (już trzeciego, drugim jest bez wątpienia Lopez :stuck_out_tongue: )

nie no, Atapuma też poszedł trochę do przodu (inna sprawa, że za czasów Team Colombia był dużo lepszy niż Pantano).
9 miejsce na Giro (mimo że ucieczki) to jednak półka wyżej niż 17.
no ale też np. na zeszłorocznej Katalonii trzymał się długo najlepszych.

Quintana jest niesamowicie utalentowany, nie wymagajmy, że co roku kogoś takiego wypuszczali.

trochę przygasł młodszy Henao.

Pantano natomiast zrobił niesamowity postęp. i kto wie czy cały czas nie robi.

jeśli chodzi o Bernala to podobno jest jeszcze jeden bardzo zdolny MTBowiec, który ma przejść na szosę, ale nazwisko wyleciało mi z głowy, pamiętam, że dość pospolity, typu Gutierrez :smiley:
Bernal ma być ich liderem na Tour de l’Avenir.

Wygląda na to, że długo oczekiwany wyścig kategorii 2.1 w Kolumbii nie dojdzie do skutku, bo federacja robi wszystko, by temu zapobiec i próbuje trzymać w ryzach wszystkie wyścigi jakie odbywają się na terenie Kolumbii. Mówiąc wprost, nie chcą dzielić się kasą.

Więcej tu: cyclingtips.com/2016/09/commenta … n-cycling/

Na CyclingTips tego nie ma, ale federacja próbuje stworzyć własny wyścig tej samej kategorii i jak widać nie chcą konkurencji.

Słuchajcie, nie macie wrażenie, że kolarstwo kolumbijskie załapało coś w rodzaju zadyszki.?

Kilka lat temu byliśmy pewni, że Kolumbijczycy zawojują np Wielkie Toury.

Byliśmy pod absolutnym wrażeniem Quintany, który miał seryjnie wygrywać GT, potem Chavesa…nie wspominając o mniej utalentowanych Pantano, Atapumie, czy Anaconie.

Owszem, mamy w zamian super utalentowanych sprinterów Hodega i Gavirię.

Mam wrażenie, że jednak najlepiej, jak do tej pory radzi sobie Rigo Uran, zupełnie odcięty od kolumbijskiego systemu kształcenia i sprowadzony jako dziecka do Włoch.

Oczywiście jest Bernal, ale czy na pewno dadzą mu rozwinąć skrzydła w SKY?

No i Sosa, podobno bardziej utalentowany od Bernala.

Tak, czy inaczej, mam wrażenie, że Kolmbijczycy nie są jeszcze w kryzysie, ale przynajmniej dostali zadyszki.

Oby chwilowej.

Jest jeszcze Lopez, który jednak to podium GT w tym roku zrobił. Choć nie chciałbym nim próbować obalać Twoją tezę, bo w pełni się z nią zgadzam. Kolumbijczycy nie mieli zbyt dużej skuteczności w robieniu karier stosownych do potencjału, a że potencjałem Quintany i Chavesa byliśmy chyba w większości mocno porażeni, to bardziej kłuje w oczy, że coś nie wychodzi tak jak miało być.
Choć Quintana 6 grandtourowych podiów zrobił, ma 28 lat, może nie ma co narzekać. W sumie zadyszka to bardzo dobre słowo.

Myślę, że można spróbować założyć, że Bernal, Sosa i Lopez będą się jeszcze rozwijali, natomiast Chaves, Uran i Quintana już niespecjalnie, co nie zmienia faktu, że będą w stanie osiągnąć jeszcze jakiś ciekawy wynik.

Wg mnie pojawienie się Thomasa, Roglicia i Dumoulina w GT trochę spycha w hierarchii Quintanę czy Urana, ale to nie tylko kwestia zjazdu Kolumbijczyków, lecz również dużej jakości i uniwersalności tych wyżej wymienionych.

Tak ogólnie rzecz biorąc, uważam, że Kolumbia ma bardzo dobrą skuteczność przekształcania zdolnych orlików w bardzo solidnych zawodowców. Gdzie są teraz Ravasi, Costa czy Gaudu, którzy jeszcze 2 lata temu walczyli z Bernalem na TdlA? Gdzie ci wszyscy zdolni Duńczycy (no dobra, ostatnio idzie im lepiej), Włosi, Rosjanie czy nawet Australiczycy? Nie twierdzę, że przepadli, ale Kolumbijczycy naprawdę zaliczają to przejście bezboleśnie.

Ciekawe jak z rocznikami po Sosie i Bernalu. Ekipa z młodzieżowego Giro nie wydaje się aż tak dobra, no ale trzeba pamiętać, że między Quintaną/Chavesem a Lopezem też są 4 lata. Nie wszystko na raz.

A może Kolumbijczycy po prostu w młodszym wieku osiągają szczyt swoich możliwości? Jakieś uwarunkowania genetyczne albo coś. Afrykańscy biegacze długodystansowi nierzadko awansują do światowej czołówki jeszcze jako nastolatkowie. Chociaż co do ich wieku to akurat często są poważne wątpliwości. :wink: I wtedy jeśli jakiś Kolumbijczyk w wieku 21 lat jest bardzo dobry, to każdy myśli, że za 5 lat będzie najlepszy, bo mierzy w skali europejskiej albo nawet polskiej, gdzie 25 lat to jeszcze młody i perspektywiczny. A on już wtedy jest zdecydowanie bliżej swojego szczytu niż jego rówieśnik na przykład z Niemiec.

Nie trzeba tego wpisu brać na poważnie, to tylko takie moje luźne przemyślenia. :slight_smile:

A Buenahora ;)? (20 znaków)

Niestety nie znam, więc się nie ustosunkuję. Nie moje czasy. Ale wiadomo, że wyjątek potwierdza regułę. :wink:

Mnie się zdaje że Chaves po dwóch pechowych sezonach stanie jeszcze na podiach kilku wielkich tourów

Fakt, taki Chaves np. był na Vuelcie 5, a Dumoulin 6 czyli z nim przegrał, a gdzie teraz Chaves a gdzie popularny Dumo…

coś w tym może być, też o tym często myślę.
niewielu Kolumbijczyków po 30stce osiągało wielkie sukcesy, nie mówiąc o tym, by szczytowali w takim wieku.

Quintana Quintaną, ale zaczęła się Vuelta i z tego co widzę, wyścig nie otrzymał kat. wyścigu UCI. taka tradycja, ogromna szkoda.

Na pewno ci Kolumbijczycy są dużo bardziej nieprzewidywalni niż koledzy z Europy. W zasadzie nie ma chyba żadnego Kolumbijczyka z obecnego topu, o którym nie byłoby przedstartowych analiz typu: “czy wreszcie zaskoczy”, “czy wytrzyma”, “czy powróci do formy” itp.

Czyli powiedzenie “stary człowiek i może” traci tutaj sens :smiley: