Komentarze do Newsów

Aitor najgorszym nabytkiem? Ciekawe czemu, jakieś tam etapy GT wtedy wygrał. Był aż taki niegrzeczny? i przepłacony? :wink:

myślę, że tak.
nie znam szczegółów jego kontraktu z Fassa Bortolo, ale ten jego występ na Vuelcie 2002 pobudził wyobraźnię w kontekście walki o podium TdF. Teraz nie miałby szans, ale przy 2 długich czasówkach 3-4 finiszach pod górę jak najbardziej.
dla mnie w każdym razie był materiałem na lepszą wersję Igora Gonzaleza de Galdeano (2. we Vuelcie 1999, 5. na TdF 2001 i 2002) z opcją, że pewnego dnia wygra z Armstrongiem na etapie jazdy na czas.

Do zmarłych dodałbym Daana Myngheera. może postać niezbyt znana, ale jakby nie było, zmarł po incydencie, który miał miejsce w czasie Criterium International.

Informacja o tym nowym chińskim wyścigu sprawiła, że sprawdziłem w kalendarzu, czy aby nie mamy dzisiaj 1 kwietnia.

Po prostu szwajcarskie banki ciut za długo księgowały te chińskie przelewy :wink:

E. a jeszcze parę lat temu zastanawialiśmy się czy Tour de Pologne zasługuje na WT. Ludzie, TdP to przy nowych wyścigach będzie rzeczywiście wysoka półka.

mówcie co chcecie, ale ja tam mimo wszystko widzę różnice między imprezami w Chinach, a tymi na półwyspie arabskim.

może i kolarstwo w wydaniu zawodowców w Chinach nie jest zbyt popularne, co też zresztą widzieliśmy na po Tour of Beijing, ale tam przynajmniej są ludzie, i to miliony ludzi, którzy (właśnie w przeciwieństwie do Kataru, itd…) poruszają się na codzień rowerem.
problem jest następujący: w Chinach rower kojarzy się raczej z biedą. A że jest to naród, gdzie status społeczny i chęć pokazania innym że kogoś na coś stać (w sensie majątkowym) zdecydowanie przewyższa jakąkolwiek mentalność europejską z Jugolami włącznie to ten rower póki co nie ma wielkich szans przebicia się do (chociażby) zamożnej klasy średniej. Stąd też wynika ten ciekawy paradoks, że chińscy miliarderzy fundują sobie takie właśnie wyścigi, ale też - jak już pisałem i jak powszechnie wiadomo - zawodowstwo a zwykły rower to 2 zupełnie oddzielne sprawy.

Parę dni temu, czytając kilka słów o amerykańskim wyścigu Tour de Trump (1989-1990, potem przekształcił się w Tour DuPont, czyli wyścig jeszcze bardziej kontrowersyjnego biznesmena), trafiłem na informację, że jeden z ludzi blisko związanych z tą imprezą miał takie marzenie, by stworzyć coś na wzór kolarskiego wielkiego szlema, czyli Tour de France, Tour de Trump w USA i wyścig o podobnym formacie w Chinach.

A propos amatorskiego rowerowania w Chinach. Przemka na Stravie obserwuję i na Hainanie mieli te etapy po 200 km. Patrzyłem na aktywności i tak średnio 2 segmenty na etap. Podczas gdy w samym Bielsku będzie tego z kilkaset :wink: (a że niektóre są bez sensu czy się dublują, to też inna sprawa :wink: ). W każdym razie chodzi o to, że trzeba się zgodzić z Twoimi słowami.

Tak sobie myśle, może sky truje czymś swoich pierwszoroczniaków, po czym wzrasta wydolność organizmu… :laughing:

Czemu w artykule o zakończeniu kariery przez Bartka Huzarskiego nie ma informacji o jego zwycięstwie na etapie Wyścigu Pokoju kiedyś dawno temu? Wygrał po, zdaje się, bardzo długiej ucieczce.

No, 200km na solo. Który to był rok, 99?

Aż tak znowu bardzo wiekowy Huzar nie jest :wink:

Przebieg całej akcji - rowery.org/2003/05/15/bartosz-hu … gu-pokoju/

Ktoś coś więcej wie o dokumencie powrotu Maloriego do zdrowia?

jest na yt.
Adriano Malori. Km. 0

Dzięki, szkoda, że tylko hiszpańska wersja

To już jest przesada moim zdaniem. Nie wiem dokąd ta poprawność polityczna zmierza. Czy ktoś mógłby przeprowadzić w tej sprawie ankietę?

Nikt nie przeprowadzi ankiety lepiej od Ciebie!

A hostessy… Jeśli organizator sobie nie życzy - nie ma sprawy. Wolnoć Tomku w swoim domku.
Ale jeśli są chętne dziewczyny, jest kasa żeby im za występ zapłacić, to ja nie widzę w tym nic niepoprawnego. Przecież nic zdrożnego na tym podium nie robią.

Nie wszyscy kolarze lubią takie sztuczne “niby pocałunki” i głupawe uśmieszki. Parę lat temu na Tour de Pologne zwycięzca etapu L.Brochard gwałtownie odsunął się od chcącej go “pocałować” hostessy. Na pewno nie było to dla niej przyjemne. Tego zwyczaju nie ma w żadnej innej dyscyplinie.

swoją drogą, ciekawe skąd się wziął ten zwyczaj w kolarstwie. podejrzewam Francuzów.

w Tour de France ten zwyczaj pojawił się jakoś w latach 20.
chodziło o symboliczne przywitanie przez kobiety mężczyzn wracających “do domu” po całym dniu pracy i trudu. skojarzenie z żołnierzami wracającymi z frontu, co wtedy było świeżym wspomnieniem, jak najbardziej na miejscu.