Książki - "23 days in July" by John Wilcockson

Dobra. Tutaj będą przetłumaczone, moim zdaniem najciekawsze fragmenty książki Johna Wilcocksona “23 days in July - Inside Lance Armstrong’s record-breaking victory in the TOUR DE FRANCE”.

1.

W Europie Lance Armstrong nie jest najbardziej lubianym sportowcem. Stało się to jasne na starcie prologu Tour de France w 2004 roku, gdy został wygwizdany przez zakochanych w kolarstwie Belgów. Dla nich Teksańczyk był zbyt chłodny i zbyt pewny siebie. Jean Marie Leblanc, dyrektor Wielkiej Pętli przez ostatnie 15 lat, mówił swego czasu: “Lance jest na pewno bardziej zdeterminowany niż Anquetil, który był niesamowicie ambitny, ale do wielu rzeczy podchodził z rezerwą. Tak samo Indurain. Już Hinault bardziej zależało na liczbach, nie mówiąc o Eddy Merckxie. Merckx chciał wygrać każdy wyścig w jakim brał udział. Armstrong jest inny. Armstrong chce tylko Tour de France. Reszta jest nieistotna.” Niechęć do Teksańczyka była widoczna już w 2001 roku, kiedy on i jego grupa US Postal Service zostali wygwizdani w Dunkierce.

Jednak Leblanc jest przekonany, że ta edycja Touru będzie wspaniała. "Jeśli Lance wygra po raz szósty, będzie najlepszy. Bezdyskusyjnie. Paryż będzie otoczony przez tłumy dziennikarzy. Jeśli Lance zostanie pokonany, przez Ullricha lub kogoś innego, ten ktoś zostanie być może jeszcze większym bohaterem niż Armstrong. W końcu pokona mistrza. "

Ale dyrektor Touru nie oczekuje żadnych niespodzianek. “Pamiętam spotkanie z Armstrongiem na miesiąc przed Tour de France w 2002 roku. Spędziliśmy ze sobą może piętnaście minut, a ja przez ten kwadrans dowiedziałem się więcej niż ze wszystkich wywiadów z nim. Zobaczyłem w jego oczach, że chce wygrać po raz czwarty, po raz piąty. Potem chce pobić rekord i wygrać po raz szósty. I na koniec siódmy, żeby wszyscy wiedzieli, że jest niezniszczalny. Wtedy to zrozumiałem i byłem pewien, że zrealizuje swoje cele”.

2.

Podobnie jak Armstrong, Ullrich miał trudne dzieciństwo. W swojej autobiografii wyznał, że najlepszą rzeczą, jaką dostał od ojca był rower na piąte urodziny. “Zacząłem trenować w wieku 9 lat. Gdy miałem jedenaście wygrałem swój pierwszy wyścig. Mój brat Stefan interesował się kolarstwem torowym, mnie tor nigdy nie pociągał.”

W Oslo, 19-letni wówczas Ullrich wygrał Mistrzostwa Świata amatorów, dzień przed niespodziewanym zwycięstwem 21-letniego, brawurowego Teksańczyka Lance’a Armstronga w Mistrzostwach Świata zawodowców. Amerykanin był wtedy na drodze do wielkiej sławy, Niemiec nawet się do niej nie zbliżał. Ullrich wspomina tamte czasy: “Moim celem było zostanie profesjonalnym kolarzem i wygranie kilku ciekawych wyścigów.” Wielu kibiców uważa, że za szybko zdecydował się zostać zawodowcem - podobnie jak dzisiejsza wielka gwiazda koszykówki LeBron James. Ale po tamtych Mistrzostwach Ullrich spotkał osobę, która odmieniła jego życie. Rudy Pevenage szybko przekonał młodego mistrza, żeby podpisał kontrakt z grupą Deutsche Telekom.

Jan Ullrich i Lance Armstrong nie spotkali się podczas Mistrzostw w 1993 roku. Ich drogi skrzyżowały sie jednak podczas Tour de France w 1996 roku, kiedy to Amerykanin wycofał się z wyścigu, a dwa miesiące później lekarze zdiagnozowali u niego raka. Następny rok przyniósł nieoczekiwany rozwój wypadków. Podczas gdy Armstrong grał w golfa i zastanawiał się nad powrotem do czynnego kolarstwa, Ullrich wygrał Wielką Pętlę i został przez wielu okrzyknięty kolarzem, który ma szansę wygrać Tour pięć razy, podobnie jak Indurain, Merckx, Hinault, czy Anquetil. Niestety w 1998 roku popełnił kilka błędów i zwycięzcą został Włoch Marco Pantani. Później dla Niemca było już za późno, gdyż do pełni sił wrócił Armstrong.

Eksperci do dziś uważają, że to Jan Ullrich miał większy potencjał i predyspozycje do ustanowienia rekordu w liczbie zwycięstw w Wielkiej Pętli, a już na pewno do pokonania “Bossa”. Więc dlaczego to mu sie nigdy nie udało? “Cóż… to proste. Jan był zawsze drugi w czasówkach. Nie pierwszy. Drugi” - powiedział mi kiedyś Armstrong. Jego trener, Chris Carmicheal, uważa, że nie chodzi tylko o czasówki. “Obydwaj są wspaniałymi sportowcami. Ale Lance ma niesamowitą psychikę. On przez te wszystkie lata dokładnie studiował gazety, sprawdzając co słychać u Ullricha, jaką osiągnął wagę w zimie, gdzie trenował. Nigdy nie spotkałem kogoś z podobną determinacją. Zawsze szedł na całość, brał odpowiedzialność na siebie, przyjmował ryzyko. Z Ullrichem było nieco inaczej. Trzeba to przyznać.”

3.

Ullrich jest ponadto świetnie znany ze swojego upodobania do nieprzestrzegania diety w zimie. Nie jest tajemnicą, że długie, jesienno-zimowe wieczory lubi umilać sobie swoimi ulubionymi czekoladkami Black Forest. Jego słabości kosztowały go cenne sekundy na czasówce pod l’Alp d’Huez. Tycie i nie zrzucanie kilogramów to największy problem Niemca, który Bjarne Riis, dziś dyrektor sportowy duńskiej grupy CSC tłumaczy krótko: “Wszystko bierze się ze złych nawyków treningowych. Jan robi za dużo kilometrów na treningach. Potem chce mu sie jeść. Więc je. I je za dużo.”

W 2004 sprawy miały wyglądać inaczej. Plotkowano, że Ullrich rozpoczął treningi już w listopadzie na obozie we Włoszech, zamiast na swojej ulubionej Majorce. “Zawsze lubiłem przygotowywać się do Touru na swój własny sposób.” Kiedy zapytałem się go o program treningowy, czy przywiązuje tak dużą uwagę do liczb jak Armstrong, odpowiedział: “My, weterani, mamy swoje metody. Opieramy się na doświadczeniu i to ono jest naszym najlepszym doradcą.”

Z tą tezą nie zgadza się z kolei Bjarne Riis: “Ullrich nie wygra Tour de France, dopóki się do niego odpowiednio nie przygotuje. Po prostu nie ma szans z Armstrongiem, który dokładnie wie na którym podjeździe uzyska szczyt formy.”

“W poprzednich latach faktycznie nie przykładałem się w stu procentach do treningów. Dlatego niektóre rzeczy wyglądały inaczej niż bym chciał. Przyjaciele, masażyści i trenerzy dają mi mnóstwo rad, ale najtrudniejsze jest wprowadzić je w życie.” - tłumaczył mi potężny Niemiec, z którym spotkałem sie na dwa miesiące przez Tourem w 2004 roku. Wyglądało na to, że ma rację, ponieważ ważył wówczas tyle samo ile w styczniu, pomimo nieustannego ścigania się od kilku tygodni. Towarzyszyłem mu wtedy także podczas wieczornego treningu. Ullrich razem z kolegami z ekipy pokonali dwa razy pod rząd najbliższe wzniesienie i pojechali na kolacje, tłumacząc, że są wykończeni. A Wielka Pętla zbliżała się wielkimi krokami.

Rzeczywiście ciekawe :slight_smile: Mógłabyś powiedzieć nam coś więcej o tej książce? Kiedy i gdzie została wydana, gdzie i za ile ją kupiłaś? Byłbym wdzięczny :slight_smile:

Przepraszam za złe końcówki [size=59]przed edycją[/size]:oops: Na przyszłość będę już pamiętał 8)

@ KubaWinter
popraw swoją wypowied i zamień
“Mógłbyś” na “Mogłabyś
“kupiłeś” na “kupiłaś

:slight_smile:

lol

kupiłam ją w Londynie w lipcu, podobnie jak większość moich książek o kolarstwie. wydawnictwo - http://www.madaboutbooks.com . wydana została w 2004 roku w Anglii przez Johna Murray’a. kupiłam ją w przeliczeniu na złotówki za 60 zł.

jak jesteś zainteresowany to mam jeszcze kilka innych książek o Tour de France i Lance’ie Armstrongu.

4.

Bardzo mało osób wiedziało, że Tyler Hamilton myślał o opuszczeniu CSC już podczas Touru w 2003 roku. Amerykanin nie ukrywał, że chciał mieć całą drużynę podporządkowaną jemu, jak niegdyś on był podporządkowany Lance’owi Armstrongowi w US Postal. Podczas rozmowy nie mógł znaleźć słów, które mogłyby opisać jego uczucia podczas rozstania z teamem, który wygrał klasyfikację drużynową w 2003.

“Kiedy Tour dobiegł końca byłem szczęśliwy. Zająłem czwarte miejsce, wygrałem etap, byłem bliski wygrania czasówki. Jednak wiedziałem, że będę musiał zostawić Bjarne Riisa i CSC. To nie były łatwe momenty. Kiedy powiedziałem o tym Bjarne, obydwaj płakaliśmy. Jak małe dzieci.” - przyznał.

“Czasami musisz zrobić coś dla siebie i swojej kariery. Ja uznałem, że to najwyższy czas spróbować wygrać Tour. Rozmawiałem z Riisem zaraz po Tourze. Rozmowa w cztery oczy była bardziej fair po tym wszystkim, co razem przeszliśmy.”

“To było dla mnie wielkie zaskoczenie. Nie spodziewałem się, że Tyler zdecyduje się po tak obiecującym początku rozstać z nami. Mieliśmy wspólne plany w końcu” - opowiadał mi dyrektor sportowy CSC. Czy Riis zrozumiał powody dla których Hamilton zdecydował sie tak niespodziewanie odejść? Nie. I chyba nigdy nie zrozumiem. - kończy.

Tamtej jesieni Hamilton podpisał kontrakt ze szwajcarską drużyną Phonak Hearing Systems. Phonak zaoferował mu nie tylko znacznie większe pieniądze, ale i możliwość zbudowania drużyny wokół swojej osoby, jako lidera na najważniejszy wyścig w roku. “Nigdy nie bałem się wyzwań. Wiem, że wówczas zmiana drużyny to był dobry pomysł. Dziś jestem co do tego pewny. Jesteśmy niesamowicie mocni i świetnie sie razem czujemy” - tłumaczył mi Tyler, gdy spotkaliśmy się w styczniu 2004 roku w barze hotelu Esmeralda w Hiszpanii. Pomiędzy łykami latte Hamilton dumnie wyliczał kolarzy, który zgodzili się wziąć z nim udział w Wielkiej Pętli. Byli wśród nich młody, ale już doskonale znany Oscar Sevilla i potężny Jose Enrique Gutierrez z hiszpańskiej drużyny Kelme. Sevilla wygrał klasyfikację dla najlepszego młodego kolarza na Tour de France w 2001 roku i zapowiadał się na bardzo dobrego górala, z kolei Gutierrez miał pełnić taką samą rolę jak Hamilton w US Postal. Chronić Amerykanina przed wiatrem na płaskich etapach. Jednak najbardziej zaufanym domestiques miał być Nicolas Jalabert, dawny przyjaciel z teamu CSC, a zarazem brat legendy francuskiego kolarstwa, Laurenta Jalaberta. Hamilton zawsze cenił młodszego z braci Jalabert za podejście do życia. Wówczas w styczniu powiedział: “Pamiętam jeden z wyścigów w 2003 roku, tuż przed Tour de France. Bardzo pechowo upadłem i rozciąłem sobie całą dłoń. Krew lała się strumieniami, ale za wszelką cenę chciałem ukończyć wyścig. Wówczas Nicolas podjechał do mnie i powiedział: Tyler, to nie jest walka na śmierć i życie. To nie jest jeszcze Tour de France.”

5.

Kiedy Tyler Hamilton opuścił CSC, Bjarne Riis nawet przez moment nie wahał się kto powinien zastąpić Amerykanina. Wybór padł na 26-letniego Ivana Basso.

Basso właśnie opuścił włoską ekipę Fassa Bortolo, rządzoną niepodzielnie przez Giancarlo Ferrettiego, 60-letniego, łysiejącego dyrektora sportowego, który całe swoje poświęcił kolarstwu. Kiedyś zapytałem się Ferrettiego o Basso, lecz on tylko machnął ręką: “Przez cały sezon nie wygrał ani jednego wyścigu. Biorąc pod uwage jego potencjał to wielka strata.”

Trzeba jednak pamiętać, że Włoch wygrał klasyfikację najlepszego kolarza do lat 25 na Tour de France 2002 i zajął jedenaste miejsce w ogólnej klasyfikacji. W 2003 otrzymał znaczną podwyżkę, jednak Ferretti nie zmienił o nim zdania, pomimo siódmego miejsca w Wielkiej Pętli. Wówczas kolarzem zainteresował sie Riis. Basso od razu podpisał kontrakt z duńską ekipą, bo jak sam przyznaje, Riis był jedynym dyrektorem sportowym, który chciał z nim rozmawiać o przyszłości w Tour de France. Z miejsca natomiast odrzucił ofertę United States Postal Service.

Ivan Basso zawsze wyróżniał się spośród tłumu. W Anglii mówią o takich down-to-earth. Z dumą nosił swoją złotą obrączkę i w niczym nie przypominał tych wszystkich młodych, zadziornych Włochów, którzy wyglądali jakby wyszli z pokazu mody Milan Fashion Week i których szybkie samochody rozbijały się po niemieckich autostradach. Wysoki i smukły Basso nigdy nie podnosił głosu, rzadko patrzył się rozmówcy w oczy. Wolał systematyczną naukę niż natychmiastową sławę.

Basso, w odróżnieniu od swoich kolegów, jest niesamowicie rodzinny. Zawsze był blisko z rodzicami, wcześnie się ożenił. Podczas naszego pierwszego spotkania w Colorado, w listopadzie 2001 roku, on i jego żona Michaela byli podekscytowani zbliżającymi się narodzinami córki Domitilli. Podczas Touru w 2004 roku znów był myślami przy rodzinie i to nie z powodu kolejnego potomka. Zaledwie kilka tygodni wcześniej u jego matki, Nives, zdiagnozowano raka. Wtedy też dla całej swojej rodziny kupił bransoletki “LiveStrong”.

Pierwszy Tour pojechał w 2001 roku w wieku 23 lat. Po tygodniu jednak musiał się wycofać z powodu kraksy na jednym z górskich etapów. Zajął wówczas piąte miejsce, jednak złamany obojczyk nie pozwolił mu dalej jechać. "To smutne, że musiałem się wycofać, ale ciesze sie, że odkryłem na swój sposób Tour de France. Ten wyścig mi pasuje. W przyszłości chce go wygrać. " - mówił.

W styczniu 2004 opowiadał: “Jestem w stanie ukończyć ten Tour na podium. Nie interesuje mnie ósme, siódme miejsce. Chce podium. Przygotowywałem się według specjalnego programu treningowego. Oczywiście nie jestem Lancem Armstrongiem. Nawet jego koledzy z drużyny nie są w stanie trenować tak jak on, ale dałem z siebie wszystko.”

Kiedy rozmawiałem z Bjarne Riisem na początku Tour de France 2004, mówił, że Basso przez ostatnie tygodnie przygotowywał się w Toskanii, w ciszy i spokoju, poznawał zespół. Towarzyszyć mu mieli wyborny góral Carlos Sastre, doświadczony Jens Voigt, Jakob Piil oraz Amerykanin Bobby Julich. “Dobry zespół na jazdę drużynową na czas. Zobaczymy czy na podium” - uśmiechał się Duńczyk.

6.

Armstrong uwielbia jazdę drużynową na czas i doskonale wie jak wydobyć ze swoich
zawodników to, co najlepsze w tym jednym dniu podczas całego Tour de France. Jego
taktyka polega na spokojnym starcie i rozkręcaniu się w miarę upływu kilometrów.
Potwierdził to później dyrektor sportowy US Postal, Johan Bruyneel: “Od zawsze
wiedzieliśmy jak chcemy rozgrywać czasówki. Nie zaczynaliśmy szybko, teraz też
głównie z powodu deszczu. Może dlatego na pierwszym pomiarze czasu mieliśmy stratę
27 sekund do T-Mobile”
- tłumaczył.

“Kiedy zobaczyłem jaką mamy stratę, kazałem chłopakom przyspieszyć. Dokładnie w
tym momencie, w którym Lance to przewidział.”
- relacjonował później postawny Belg.
W rezultacie w Metz-en-Couture “Pocztowcy” mieli jedynie 9 sekund straty do kolarzy
T-Mobile.

Christian Vande Velde, były kolarz US Postal, powiedział kiedyś, że Lance jest typem
motywatora. Przez całą czasówkę pokrzykuje na zawodników, stara się trzymać rękę
na pulsie. Cały czas musi mieć dokładne dane. Ile traci do Ullricha, ile do Phonaku.
Lance po prostu musi wiedzieć wszystko.

Na trzecim pomiarze czasu to właśnie Phonak był najlepszą drużyną, z ośmiomami
sekundami przewagi nad Illes Baleares. Wówczas kolarze US Postal znów przyspieszyli i
po kilku minutach przekroczyli linię mety z uśmiechami na twarzach. George Hincapie
uniósł prawą rękę, chcąc uściskać Armstronga, który przyznał się potem, że nie lubi
bezpośredniego kontaktu z innymi kolarzami podczas wyścigu, ponieważ to grozi
upadkiem. A upadek pokrzyżowałby jego plany.

“Podczas wyścigu jestem po prostu skoncentrowany. Nie pozwalam, żeby coś mnie
rozproszyło. A ostatnie tygodnie obfitowały w traumatyczne przeżycia…”
- mówił
wówczas w wywiadzie dla Eurosportu Armstrong.

Tymi “traumatycznymi przeżyciami” było wydanie książki 'Tajemnice Lance’a
Armstronga", która oskarżała Armstronga i jego kolegów z US Postal o zażywanie
niedozwolonych środków dopingujących. Książka napisana została przed dwóch
znanych dziennikarzy sportowych, Davida Walscha i Pierre’a Ballestera w oparciu o
zeznania byłej masażystki “Pocztowców”, Emmy O’Reilly.

George Hincapie stwierdził wówczas: “Pewnie, że nas to obchodzi. W końcu wydano
książkę w której są same kłamstwa. Ale Lance’owi to paradoksalnie pomaga. On żywi
się krytyką. Pamięta każde nazwisko dziennikarza, który go oczernił. Jest tak
naładowany emocjami i energią, którą czerpie z artykułów prasowych skierowanych
przeciwko niemu, że dopóki będą go krytykować, dopóty on będzie wygrywał.”

7.

Na starcie w Chateaubriant zadzwoniła moja komórka. Okazało się, że to był jeden z zaprzyjaźnionych, francuskich dziennikarzy. “John, słyszałeś o tym kolarzu Lotto? Christophie Brandt’cie?” Czarne chmury zawisły nad Tourem. Pierwsza wpadka dopingowa podczas Wielkiej Pętli w 2004 roku. Kiedy przemieszczałem się między samochodami zaparkowanymi wzdłuż trasy, zadzwonił kolejny znajomy dziennikarz. Podobno Brandt był kompletnie załamany. Wykryto u niego metadon podczas rutynowej kontroli w Namur. “Jestem w szoku” - powiedział mi dyrektor Lotto, Claude Criquielion. “Christophe był jednym z najpożądniejszych kolarzy w peletonie”.

Po tej krótkiej wymianie zdań dotarłem do autobusu Phonaku. Tyler Hamilton siedział na stopniach, poprawiając buty. “Jak udało ci się spać z takimi ranami na plecach?” - zapytałem go. “Wziąłem kilka tabletek na sen. No i spałem na jednym boku. Ale nad ranem obudził mnie telefon. Podobno Brandt z Lotto nie przeszedł testów…” - odpowiedział, marszcząc czoło. Za chwilę wziął rower i pojechał za poważnie wyglądającym Janem Ullrichem na start kolejnego etapu Tour de France.

W czasie kiedy kolarze pokonywali ten stosunkowo płaski etap, dowiadywaliśmy się więcej o sprawie Brandta. Powiedział kierownictwu Lotto, że to musi być pomyłka, że to pierwszy raz kiedy cokolwiek u niego wykryto i trzeba poczekać na wyniki próbki B. Dyrektor drużyny wydał również oświadczenie dla prasy, żeby wstrzymać się z komentarzami, ponieważ metadon znajduje się na liście środków stosowanych w nadzwyczajnych okolicznościach do uśmierzenia bólu.

Christophe Brandt czuł się świetnie przed Tourem. Ten 27-letni Belg najpierw zajął czternaste miejsce w Giro, a potem został liderem teamu Lotto na nadchodzącą Wielką Pętlę. Jednak ta sprawa pozostawiła cień na jego karierze. Przy okazji wyszły też wszystkie niedoskonałości systemu kontroli antydopingowych. Kolarz, używając zwykłej maści na oparzenia skóry, zażywał jednocześnie zabronione środki wspomagające. Na tej samej zasadzie oskarżono wcześniej Pavla Padrnosa z US Postal o posiadanie dopingu w swoim pokoju hotelowym.

W Europie jednak mało kto przejmował się aferami dopingowymi w które zamieszani byli Pavel Padrnos, Stefano Casagrande, czy Martin Hvastija. Większość kibiców żyła jeszcze aferą Festiny z 1998 roku, kiedy ukochany kolarz Francuzów, Richard Virenque razem z Willym Voetem, asystentem w Festinie, oskarżeni zostali o posiadanie EPO.

Kiedy rozpętała się afera Festiny, Lance Armstrong szykował swój powrót do zawodowego kolarstwa, myśląc już tylko o Tour de France.

Tutaj jest błąd merytoryczny albo w książce albo w tlumaczeniu. Bo EPO o ile wiem to skrót od Erytropoetyny czyli hormonu wytwarzanego przez nerki. Hormon wzrostu (hGH) natomiast produkowany jest przez przysadkę i jest to co innego niż EPO. Stąd na podstawie moich wiadomości nie można używać określenia EPO na hormon wzrostu.

Wracając jednak do ksiązki wydaje sie ona ciekawa.

cytat z książki.

ale masz racje, że erytropoetyna to glikoproteinowy hormon wzrostowy, prowadzący do produkcji erytrocytów przez szpik kostny (wikipedia).

znaczy w książce jest błąd.

już poprawiłam, bo książka książką, ale porządek musi być :slight_smile:

dziex :slight_smile:

właśnie przegladalem sobie Amazon.com i ten John Wilcockson napisał kilka fajnych książek o kolarstwie a cena nie jest zbyt wygórowana. Kwestia teraz ile mi wyjdzie przesylka :/

Livestrong moglabys mi tylko powiedziec jakim stylem pisana jest tak ksiazka?? chodzi mi o to czy tak luźniej opowiada o wydarzeniach czy raczej oschle przytacza fakty. Bo z zaprezentowanych fragmentów wyglada, że facet umie pisać ciekawie tylko nie wiem czy to wpływ twojego barwnego i interesującego tlumaczenia czy jego umiejetności :slight_smile:

a potem

Chyba chodziło o TdF '04. Hamilton w 2005 roku był już przecież zdyskwalifikowany.

Quibo, a gdybyś poznał koszty wysyłki, to mógłbyś mi je podać? Mam nadzieję, że nie wysyłają tylko FedExem. Jak to jest w sklepie Touru. Przesyłka z Francji do Polski droższa niż do Hong Kongu :open_mouth:

Mogę się mylić, ale jakoś to tak jest:

  1. Amazon.com
    Standard International Shipping
  • 9 to 36 business days
    Ceny:
    Per Shipment Per Item
    Books* $4.49 $4.49
    *Books with listed availabilities of more than 3 weeks may incur an additional shipping fee of $1.99 per item.

Czyli koszt całkowity to 4.49 + ilość książek * 4.49 + cena książek.
Dla amerykanów Polska jest w europie (dobra wiadomość).

  1. amazon.co.uk
    Airmail delivery rates–Rest of World (GBP)
    Per Item Per Delivery
    Books 2.99 4.99

Dla wyspiarzy nie istnieje ogólne pojęcie Europa, jest natomiast Zachodnia Europa (Western Europe), która się aż granic Niemiec (aż po Ural się wyrywa). Polska należy do licznie reprezentowanej ‘reszty świata’ (i okolic). Definicja reszty świata: Rest of World includes all countries not listed in the UK, Western Europe, North America or Japan.

Pozycja “23 Days in July: Inside The Tour De France and Lance Armstrong’s Record-Breaking Victory” stoi na amazon.com po 10 zielonych, czyli wychodzi 10$ + 4.49$ + 4.49$ (przy użyciu kalkulatora) = 18,98$

Nie wiem czy są jakieś dodatkowe koszta ukryte po drodze.

Tak to w przybliżeniu wygląda. Niestety.

Że też musimy żyć na takim, według reszty świata, zadupiu.
Dzięki maf :slight_smile:

Nie wierze ze komus chcialo sie przetlumaczyc fragmenty ksiazki. W sumie swietna nauka jezyka obcego:) Jak dla mnie bomba! Powinnas przetlumaczyc calosc i to wydac po polsku:) pozdrawiam

jak skończe matury to pomęcze was większymi fragmentami i większą ilością książek, promise :mrgreen:

Hmm zdaje sie że cytowana ksiązka juz jest na naszym rybku i ma tytul “wojna Lanc’a Armstronga” w każdym razie te fragmenty ktore przetlumaczyłaś byly w wyżej wymenionej przez mnie. Standardowa apoteoza Bossa w sumie niec nowego.

[size=75][ Dodano: Nie 07 Maj, 2006 10:31 ][/size]
inni autorzy jednak ale prawie to samo…