Kwiatomania, czyli kolarstwo nowym sportem narodowym ?

W kolarstwie raczej ciężko mówić o lawinie sukcesów :wink: Tak jak wspomniałeś, to nie F1 czy skoki, gdzie specyfika zawodów pozwala podjąć przynajmniej walkę o zwycięstwo. W kolarstwie trzeba kosmity Merckxa, żeby coś takiego osiągnąć :wink:

Z drugiej strony, czy nam, kibicom, potrzebna jest ta cała mania kolarstwa i masy “oglądaczy”? Ja tam wolę grono kibiców-ekspertów niż onetowców :wink:

Dokładnie - kibic, który jest w stanie piać z zachwytu jak są wygranie a jednocześnie obrzucać zawodnika błotem jak temu zdarzy się nie wejść na podium, jest typem kibica sezonowego/okazyjnego i ciężko upatrywać w nim kandydata na prawdziwego fana kolarstwa. Dlatego też pisałem (nie tylko ja zresztą) że balon pod nazwą “kolarstwo sportem narodowym” potrzebowałby ciągłego podgrzewania wygranymi i 2/3 miejscami żeby unosił się w powietrzu (podobnie jak zimą fruwa balonik pt. “skoki narciarskie”). Czy to realne? Kwiatkowski i Majka sami tego nie zrobią, może gdybyśmy mieli np. CCC w ProTourze to szanse byłyby większe… Ale póki co cieszmy się tym że kolarstwo potrafi się przebić do wieczornych wiadomości sportowych, a nasi zawodnicy zaczynają pojawiać się w akcjach marketingowych tej czy innej firmy.

nie wskazując palcem, to takich co pieją z zachwytu, a dzień potem obrzucają błotem, to i na forum znajdziesz.

Ech te polskie, ułańsko-kibicowskie gorące głowy… A wystarczyłoby tylko wypośrodkować nieco swoje emocje - wtedy i 2 miejsce by cieszyło i 9 nie bolało…

bardzo sensowna uwaga

Tompoz

Powiem więcej, nie bez przypadku reklama pojawiła się zaraz po Giro, a nuż Rafał by wygrał :slight_smile:

Przedwczoraj widziałem po raz pierwszy tę reklamę z Rafałem. Pomijając rozpoznawalność samego zawodnika, któremu - z całym szacunkiem - pod tym względem do Małysza czy Kubicy jeszcze daleko to mnie zastanowiła jedna rzecz… Mianowicie Rafał wystąpił w barwach swojej drużyny i napisy “Tinkoff” i “Saxo” rzucały się od razu w oczy. Taka ukryta reklama w reklamie?

??

Przecież Rafał pewnie nawet do kibelka chodzi w koszulce Saxo.

To jest jeden z warunków kontraktu który kolarze podpisują z ekipą. On musi mieć na sobie ten strój. A szczególnie wtedy, jak występuje przed kamerą. Sponsor po to daje kasę, żeby wszyscy go widzieli.

To ja wiem, że zawodnik jest wizytówką sponsora niezależnie od tego gdzie pójdzie :slight_smile: Tylko zastanowiło mnie to że taką wizytówkę nosi się również podczas reklamowania czegoś innego. Być może taka była umowa że “OK, my wam dajemy Majkę do reklamy, ale w zamian on ma na sobie nasze barwy”.

A jaki byłby sens występowania Majki bez koszulki klubowej? Przecież 99% telewidzów wtedy by go nie poznało. I to nawet tych interesujących się od czasu do czasu kolarstwem. Sam napis Tinkoff - Saxo spowoduje, że przynajmniej część widzów domyśli się może, że chodzi o Majkę. “Po cywilnemu” to mogą występować prawdziwe gwiazdy, wszystkim / nawet nie kibicom / dobrze znane i rozpoznawalne - Małysz, Stoch. Kowalczyk, Radwańska, Lewandowski czy Majewski.

Nie byłbym tego taki pewien - albo kojarzymy Rafała i barwy Tinkoff-Saxo albo nie, nie sądzę by było dużo pośrednich kibiców typu “wiem że istnieje drużyna kolarska Tinkoff-Saxo, wiem jak wyglądają jej koszulki, wiem że w tej drużynie jeździ Majka ale nie wiem jak wygląda - więc jeśli gada po polsku to pewnie to on”. Powtórzę za przedmówcami że to bardziej zagranie marketingowe wycelowane w hipotetyczne zwycięstwo Rafała w TdP (wtedy pojawiałby się częściej w TV i byłby bardziej rozpoznawalny) a nie wykorzystywanie jego obecnej rozpoznawalności, która póki co jest jeszcze niska.
Tak jeszcze tytułem wyjaśnienia - nie mam nic przeciwko temu że Rafał wystąpił w reklamie, że ubrał się w koszulkę Tinkoffa, itd. Zwróciłem tylko uwagę na nie spotykane zbyt często połączenie “reklamy w reklamie”, czyli jak to się mówi “audycja zawierała lokowanie produktu” :wink:

Mam dwóch kolegów, którzy ogólnie interesują się sportem, ale nie sa jakimiś zwolennikami kolarstwa. Wiedzą że jest Majka, Kwiatkowski i Niemiec i gdzie jeżdżą. Słyszeli jeszcze o Szmydzie. Żadnego innego kolarza polskiego nie znają. Znają nazwiska Contadora, Wigginsa, Armstronga i na tym koniec. I jeszcze ze 3-4 drużyny. Ale tylko Contadora i Armstronga kojarzą z twarzy. Ale jeszcze więcej mam znajomych, którzy o obu naszych najlepszych kolarzach słyszeli, ale nie mają pojęcia jak wyglądaja. Przypuszczam, że tak właśnie jest ze zdecydowana większością telewidzów. Przypadkowo słyszą wiadomości, stąd te 2-3 głośne nazwiska zapamiętają i skojarzą z drużyną. Na Giro Majkę i wiosną Kwiatkowskiego dość często pokazywali, no to ich zapamiętali. Poza tym nawet jak ktoś ogląda wyścigi, to kolarze są do siebie w kaskch i okularach podobni. To nie to co np. tenisiści, dość długo pokazywani. Łatwiej ich twarze zapamiętać. Ja się tenisem nie interesuję, ale znam bardzo dużo nazwisk. Poznam za to tylko tych kilku najlepszych - Wiliams, Szarapowa, Nadal, Federer czy Radwańska. Jakiś 5, 6 czy 10 w rankingu / czyli czołówka światowa / - nie mam pojęcia jak wyglądają. A kibic tenisa zna zapewne ze 30 i dziwi się, jak można ich nie poznać.

jak nie interesowałem się kolarstwem, znałem nazwiska:

  • Ullricha
  • Zabela (choć z niczym go nie kojarzyłem, ale miałem wrażenie, że ciągle się jakoś przewijał w telegazecie)
  • Pantaniego
  • Baranowskiego
  • Cipolliniego
  • Hondo (migawki WP 99)
  • Wesemanna (migawki WP 99)
  • Jalaberta
  • pod koniec tego czasu również Armstronga i Gwiazdowskiego

z czego kojarzyłem, że Niemcy to kolarze Deutsche Telekom :slight_smile:

pamiętam też, że łysy Duńczyk jechał w koszulce lidera na TdF 1996.
byłem też świadomy istnienia grupy Mróz.

z wyglądu kojarzyłem jedynie Pantaniego… może jeszcze troszeczkę też Ullricha i Cipolliniego (gdybym np. miał ich wybrać z grona losowych ludzi).

Ja taka MANIE pamietam za czasow Wyscigu Pokoju. Upalne lato , wszystkie okna na osiedlu pootwierane i slychac bylo wszedzie TV , a czesciej moze radioodbiorniki. A my gowniarze w tym czasie zasuwalismy w kapsle , a pozniej osiedlowe WP na rowerach ! Jak byl kiedys finisz na stadione zuzlowym w Zielonej Gorze , to stadion wypelnil sie do ostatniego miejsca !!! Z tamtego wydarzenia mam pamiatke na ramieniu , bo najpierw wystepowali kaskaderzy z Czech ( jakas wysoka wieza ITP ) , a ojciec byl tak “podjarany” , ze przypalil mnie w ramie papierosem ( od 30 lat juz nie pali ) :smiley:
Kto te czasy pamieta , to wie o co chodzi… To chyba nawet przerastalo Malyszomanie , bo mialo poddtekst polityczny . Szozda , Szurkowski i ich walka z “RUSKIMI” :smiley:

To ja dość dużo nazwisk kojarzę sprzed ery kolarskiej fascynacji.
Pakiet podstawowy to Piasecki, Jaskuła, Svorada, Abdużaparow, Ludwig, U. Ampler, Halupczok, Spruch, Wrona, Kulas, Mierzejewski, Leśniewski.
No i powiew Zachodu: Bugno, Indurain, Kelly (to nazwisko musiałem znać, bo “coś jak przez mgłę” w późniejszych latach pamiętałem, że gościa muszę kojarzyć, gdy komentował w ES) Delgado, Rominger. No i pewnie wielu innych, których już nie potrafię zlokalizować, od kiedy ich pamiętam :wink:

Ale najbardziej to pamiętam Sypytkowskiego. Jego nazwisko nieubłaganie kojarzy mi się z defektem. Kto przeżywał IO w Barcelonie, będzie wiedział, o co chodzi :smiley:

nie wiem czy widzieliście jak nie to macie youtube.com/watch?list=PL8W … LchjxTwybw

Kolarstwo ma nad wieloma sportami jedną niezaprzeczalną przewagę - prawie każdy w Polsce w jakimś, choćby minimalnym stopniu je uprawia.
I nie chodzi mi tu o przypadek chodu - o którym Robert Korzeniowski mówił, że uprawia go 90% ludzi na świecie;-)

Prawie każdy ma rower. Nie ma samochodu rajdowego, rakiety do tenisa, nart (już nie mówiąc o takich do skoków czy biegówek), rękawic bokserskich, oszczepu czy innego młota. Nawet w taką siatkówkę nie łatwo sobie pograć gdzie indziej niż na szkolnym wuefie. I żadne medale i wielkie sukcesy nie sprawią, że ludzie zaczną masowo skakać na nartach, czy śmigać na panczenach. A na rowerze owszem, przecież i tak jeżdżą.

Inaczej kibicuje się sportowcom, których dyscyplinę można poznać na własnej skórze.
I w obecnej sytuacji, kiedy kolarstwo zaczyna się przebijać w mediach, to że jest tak dostępne dla zwykłego człowieka może działać zdecydowanie na jego korzyść.

Dokładnie. Wielu kibiców młodego pokolenia zapewne ma/miała marzenia typu “chciałbym być kiedyś takim mistrzem jak Małysz/Kubica/Kowalczyk/Lewandowski/Cristiano Ronaldo/Schumacher/wstawić dowolne nazwisko” - ale tutaj trzeba by zainwestować w narty, bolid F1 czy jakiś inny sprzęt. A rower ma prawie każdy. Więc “chciałbym jeździć jak Kwiatkowski/Contador/Majka/etc.”? Wskakuj na swój rower! :slight_smile:

I tu się zdziwisz. Od wielu lat mam kontakt z dziećmi i młodzieżą na obozach i imprezach sportowych. I więcej z nich ma rakiety do tenisa niż rower / niestety /. Jeszcze dzieci chętnie jeżdżą na rowerze, ale już 15-17 latkowie zdecydowanie preferują tenis, a nie rower. Namów kilkunastoletnią pannę na przejażdżkę choćby na godzinkę. Albo studentkę !. W tym roku na AMP-ach w mtb wielu uczelniom ciężko było skompletować kobiecą drużynę / tylko 3 zawodniczki /. Narty zjazdowe też ma więcej osób w przedziale wieku 15 - 25 lat /liceum - studia /. Rowery tradycyjnie kupuje się dzieciom, więc dużo je ma. Potem w miarę dorastania coraz mniej na nim jeżdżą. Wybierają to, co lubią. A wśród dorosłych 35 - 55 lat z moich obserwacji wynika, że narty i tenis idą w miarę równo, a rower odstaje / znowu niestety /.
Kolarstwo jest męczące, a nie każdy to lubi. Narty są samą przyjemnością. A taki tenis chyba po środku.

Biegi są jeszcze bardziej męczące, a ostatnio biją na głowę wszystkie sporty (mimo, że nie mamy żadnego wybitnego biegacza). Fakt faktem, że jest to najtańszy sport - wystarczą niezłe buty. Co do nart to owszem zjazdówki są popularne, ale w kraju gdzie triumfy święci Justyna Kowalczyk narciarstwo biegowe w zasadzie nie istnieje. Co dziwne bo to sport też tani (cały sprzęt można kupić po pareset złotych), a specyfika pozwala na uprawianie go wszędzie. Skoki narciarskie to inna bajka - jest to na tyle wyspecjalizowana dyscyplina, że można ją uprawiać wyłącznie w klubach i to tam, gdzie jest skocznia, więc tylko w górach. Nie można więc powiedzieć, że im mamy większe sukcesy w danym sporcie, tym ten sport jest popularniejszy wśród amatorów (to tak a propos napalania sie na jakiś kolarski boom).