La Flèche Wallonne - 2018

Martwi mnie dyspozycja Kwiatka tak jakoś niemrawa wiosna w jego wykonaniu. Alafpolak pokazał Valverde. :smiley:

Jednocześnie 5 sekund szybciej od Valverde sprzed roku - a co za tym idzie Vanendert wjechał tylko sekundę wolniej niż Hiszpan rok temu. Nie byłoby to takie niezwykłe, gdyby nie fakt, że on calutki odcinek pomiarowy prowadził (poza momentem na stromiźnie, gdzie już Alaf go wyprzedził) - przeprowadzał Wellensa na czoło dokładnie pod flamme rouge, a czasy podawane są właśnie z ostatniego kilometra. Zatem, biorąc pod uwagę to co piszesz - że pierwsze 500m było szybkie - to właśnie dzięki niemu takie tempo. Tym bardziej szkoda, że to nie Wellens popracował na niego, a odwrotnie. Z tego co widzę to pierwsze 500m to było tempo około 24-25km/h, zatem rywale jadący za nim zaoszczędzili względem niego sporo watów.

Ciekawy rozbiór wyścigu. Normalnie jak Jacek Gmoch :). Ale serio, szacun, Greek.
Swoje zrobił też specyficzny sposób rozgrywania wyścigu - gonitwa zaczęła się wcześnie, a to wpłynęło na rozrzedzenie stawki, o czym wspominaliście.
Od siebie dorzucę jeszcze to, że na pewno znaczenie miało szybkie wyizolowanie Valverdego. Został tylko z Landą, a pozostałe ekipy były mniej zdekompletowane. I tu mogę powiedzieć, że bardzo pomocny dla Alaphilippe’a był tu Quick Step. Pilnowali go, prowadzili, karmili, poili, jak trzeba było przeciągnąć do przodu, to przeciągali. Valverde nie miał tego komfortu. Wreszcie, w końcówce, też go dobrze pozycjonowali, dzięki czemu oprócz tego, że był kapkę świeższy, to jeszcze miał lepszzą miejscówkę do ataku. Resztę Grzesiek dobrze wytłumaczył :slight_smile: A czy Bala by w bardziej sprzyjających warunkach i przy lepszym ustawieniu w końcówce wygrał, to ja mimo wszystko pewności nie mam :wink:

2 polubienia

Tak na dobrą sprawę, od lat się zapowiadało na to zwycięstwo :stuck_out_tongue:
w 2015 drugi, w 2016 też drugi, ale z lekko faworyzowanym Martinem w drużynie, 2017 - absencja i dziś wreszcie znalazł sposób na Hiszpana.

Valverde może i wygrał ten wyścig 5 razy, ale tak jak pisze Greek, praktycznie zawsze rozgrywał tę końcówkę tak samo, na taki długi sprint, tak jak przed nim Rebellin zawsze to robił.
Tymczasem od czasu powszechnienia takich podjazdów na trasach kolarskich wyścigów, niekwestionowanym królem takich końcówek był mimo wszystko Purito (wiem, lata jego świetności częściowo pokrywają się z DSQ Valverde), czyli puncheur. Katalończyk godnych następców się dotąd nie doczekał (Betancur…), ale jeśli ktoś z dwójki Alaphilippe-Valverde ma lepsze kopyto to jednak Francuz. No i dziś to wykorzystał.

Kreuziger?
Zrobił dziś na Strzale mniej więcej to co A.Schleck w 2009. Czyli nie wygrał, ale przekonał, że w niedzielę będzie topowym faworytem (Schleck przed Staruszką w 2009 był głównym, ale postrzeganie Kreuzigera w ten sposób to jednak tak na papierze wciąż lekka abstrakcja :wink: ).
Ta Orica… Yates się rozbił, Albasini bez formy to mają Kreuzigera, nono.

W ostatnich latach w miarę spokojnie robili ostatni podjazd. W tym roku przez cały podjazd był ogień i Valverde się ugotował. On ma wyjątkowa właściwość mocnego dociśniecia przez ok. 1min po długiej jeżdzie w okolicach progu anaerobowego. Ale tu jego próg był za niski i ma Alaphiliphe odjechał za daleko

Ostatnią część wyścigu jechali naprawdę mocno, “jakby 50-kilometrowa czasówka drużynowa”, mówi Nibali, który nie miał nadziei, że uda się “20 sekund na początku ostatniej ściany może nie starczyć”. On też zwrócił uwagę na to, że to był pierwszy dzień z wysokimi temperaturami po chłodniej wiośnie i to dało się czuć. On i Kangert stracili kilka metrów przy zakręcie, gdzie okrążenie wcześniej Mate upadł. W końcu, on mówi, liczby pokazują, że intensywność była jak na etapie Touru; moc normalizowana ok. 310 W, “bardzo wysoka”.

Może dlatego czas Alaphilippe’a, według Gazzetty, był 7 sekund wolniej niż rekord Valverdego w 2014 roku: 2’48" zamiast 2’41". Alaphilippe nie był pewien, że wygrał: myślał, że może Nibali dojechał. On jest szczęśliwy, ale dla niego też najważniejszy cel to Liege.

(gazzetta)

Widzę, że internety obfitują w analizy dlaczego Valverde nie wygrał. Są wzmianki o 7-osobowych drużynach i o tym, że Movistar był na czele tak długo, że Valverde nie był zbytnio osłonięty od wiatru, przez co miał mniej sił w końcówce.
Nie mówię nie.
Ale ja to widzę tak (wyżej pisałem skąd to moje odczucie), że to bardziej Alaphilippe wygrał niż Valverde przegrał.

1 polubienie

Hehe, rozumiem, jakby poległ totalnie i przyjechał nie wiem, 125. ze stratą 18:50. Wtedy można by się głowić, co poszło nie tak. A tutaj 2 miejsce i już “umarł król, niech żyje król”, analizy, rozkminki… Ech te internety

Jest jedna różnica. Rozbiór Greeka ma sens, nawet dużo. :yum:
I właśnie z tego wynika, jak niektórzy nieśmiało zauważają wbrew całej potędze internetów, że to Alaphilippe wygrał, bo wyciągnął wnioski i spróbował trochę inaczej niż wszyscy w ubiegłych latach. Valverde chciał zrobić piąty raz to samo i niespodzianka. Martin dawniej próbował, ale on jest znany z tego, że zaczyna za późno albo za wcześnie, więc nic to nie dało, że jakiś odcinek przejechał jak Valverde albo trochę lepiej, a tu było w sam raz, o ten odcinek chodziło, a nie, że Valverde słabszy.