Łączenie treningu biegowego z kolarstwem

Cześć,

mam pytanie do tych z Was którzy łączą trening kolarski z biegowym (bieganie dystanse raczej 10km, kolarstwo - maratony MTB 2-3h). Następujące kwestie są dla mnie bardzo istotne:

  1. w jaki sposób łączycie treningi czyli przykładowo jeżeli jednego dnia zrobię długie wybieganie, to czy kolejnego dnia należy unikać długiego treningu na rowerze, czy może lepiej zrobić krótki ale mocniejszy trening rowerowy ?
  2. ćwiczenia wspólne dla obydwu dyscyplin, przykładowo ćwiczenia siłowe na nogi

zdaję sobie sprawę że najlepiej wg wielu było by postawić priorytety a nawet w głównym okresie startów zrezygnować z drugiej dyscypliny, ale w moim bardzo amatorskim poziomie (10km w ok.45min) zależy mi na pozostaniu przy obydwu.

będę wdzięczny za uwagi, sugestie, dyskusję

z góry dziękuję i pozdrawiam

Jak mozesz to rozpisz swoj trening biegowy na caly tydzien.

Trening zakładkowy( cegła) czyli łączony dyscyplina po dyscyplinie, raczej w samym kolarstwie jest niepotrzebny, warto było by zaciągnąć uwag od np Lucjana który dysponuje przeogromną wiedzą z tego co ja wiem kolarze raczej unikają biegania, w okresie przygotowawczy korzystają raczej z nart biegowych, siłowni, pływania. w sezonie startowym czy też letnim jak i zimowym polecił bym jakiś trening funkcjonalny na wszystkie partie mięsniowe np Crossfit, tabata, moze streching był by też dobry coś co wzmocni i uelastyczni twoje mięsnie których mało używasz badz używasz a są one słabe jak mięśnie grzbietu czy brzucha.

Co do treningu zakładkowego to jest trening raczej dobry dla triathlonistów aby przyzwyczaić ich do biegania po jezdzie na rowerze, niektórzy profesjonaliści uważają ze jedna zakładka im w tyg zupełnie wystarcza (chodzi mi tu o besposredni bieg po rowerze a nie rano basen a wieczorem bieg ) a to dlatego ze cenią sobie bardziej jeden solidny mocny trening np rowerowy w danym dniu aniżeli podzielony trening na rower i bieg ile w tym prawdy nie wiem kazdy z nas ma inny organizm najlepiej przetestowac wszystko na sobie i się bedzie wiedziało.

Mój kolega ktory byl wicemistrzem w lyzwiarstwie za mlodzika. Chodzil do szkoly kolarskiej. Jezdzil zawodowo w CCC. Zdobyl mistrzostwo Polski mowil mi, ze:
w przygotowaniu do sezonu dzielil treningi na bieganie wlasnie (90 minut) , silownie, basen i rower.
Jezeli chodzi o trening wspolny to napewno mozesz robic glownie podbiegi. Dlugie podbiegi ktore angazuja te same partie miesni co rower. Mozesz robic interwaly. Wazne zeby to wszystko szlo po miekkim podlozu.

1 polubienie

Dokładnie wtedy raczej bliżej 6 godzin. Ukończenie będzie nawet sukcesem. Mam kilka ukończonych i to już jest jakieś większe wyzwanie. Nie to co dyszka czy połóweczka. Trzeba być trochę zdyscyplinowanym jeśli chodzi o nie przeszarżowanie z tempem na starcie czy pilnowanie odpowiedniego nawodnienia i odżywiania. Po 30-35 kilometrze zaczynają się dziać w organizmie dziwne, nieprzewidywalne nieraz procesy a do zapoznania się z hipoglikemią nie jest daleka droga. Sam raz tego doświadczyłem gdzie mnie odcięło na 40 km po zaniedbaniu odżywiania.

2 polubienia

Kojarzę że, Justyna Kowalczyk na 10 km w Warszawie wykręciła konkretny czas.

Nie mam statystyk i nie wiem czy takie istnieją w ogóle, ale stawiam, że 90% ludzi w naszym kraju w wieku 18-50 to nie byłaby w stanie przebiec 10 km bez przerw. Mają inny tryb życia, inne aktywności, inne rzeczy sprawiają im frajdę. Żaden zarzut. Dlatego zawsze należy doceniać każdego kto ma chęć nawet pospacerować dla zdrowia.

4 polubienia

Byl ongiś taki wątek. @Eder rzucił, że w godzinę jest w stanie przebiec 12 km, czyli tempo 5:00 na kilometr.
@Tomeczeg powiedział sprawdzam i założył się bodaj o bana, żeby Sympatyczny Oborygen zrobił dychę w 50 minut… Czyli nieco zszedł z wymagań.

No i potem jakoś temat zupełnie ucichł, a czas był bodaj do 6 stycznia.

A co do Kwiato - pobiegł sobie rekreacyjnie, dobrze się bawił i wspierał żonę. Komentarze o tragicznym tempie są żenujące.

4 polubienia

To prawda ale z reguły 3-4 tygodnie marszobiegu wystarcza żeby być w stanie przebiec 10km bez przerwy. To podobnie jak z rowerem - 20-30km bez przerwy tak bez przygotowania to mało kto przejedzie. Ale po kilku, kilkunastu jazdach już spokojnie

6h w maratonie to 80% marszu. I nie umniejszam przejścia takiego dystansu, ale to niezbyt wiele biegu.
Te 4h+ to dla mężczyzny bez nadwagi naprawdę kwestia z reguły potruchtania przez 3-4 miesiące.
Ja mój pierwszy maraton zrobiłem w 4,5h po 2-3 tygodniach truchtania. Do drugiego truchtałem 2-3 razy w tygodniu przez 3-4 miesiące i było już 3,5h. Ale prawdą jest że przy takim regularnym ruchu to bardzo ładnie się nadmiarowe kilogramy spalają a to też ma znaczenie.

Ja się z dystansem maratonu nie mierzyłem, ale na bazie znajomych mających już spore doświadczenie nie zgadzam się z tą tezą. Taki przyrost formy świadczyłby o bardzo sporych predyspozycjach lub też organizm wciąż “pamięta” formę wypracowaną w przeszłości. Mój znajomy aktualnie truchta (chociaż tempo czasem jest szybsze) te 3 razy w tygodniu i osiąga wyniki na poziomie 3:30 w maratonie. Sęk w tym, że on prędzej przez wiele lat trenował. I osiągał wyniki na poziomie 35 min na dychę i 1:17 w półmaratonie, w maratonie łamał 3h. Ale to absolutnie nie jest reguła dla każdego mężczyzny bez nadwagi.

3 polubienia

Nie dla każdego ale dla zdecydowanej większości;
W związku z tym, że biegam znam wiele osob biegajacych maraton i ta teza sie w zdecydowanej większości przypadków potwierdza. To nie znaczy, że wszyscy tak mają, ale naprawdę spotkałem przez wiele lat może z 2-3 osoby (i to wyłącznie kobiety), które nie maja nadwagi, regularnie 1-3 razy w tygodniu truchtaja bez żadnego planu i nie pobiegły poniżej 4h.
Ale chyba odbieglismy od wątku :wink:
W kazdym razie zachęcam (moze nie do maratonu bo to akurat wg mnie najmniej ciekawy dystans, ale do biegania)

Przez te wszystkie lata spotkałeś 3 osoby, które po 3-4 miesiącach truchtania parę razy w tygodniu nie przebiegły maratonu poniżej 4 godzin??? Przecież to jakiś absurd. Nie wiem, jedyne wytłumaczenie jakie mam, to że pewnie jesteś mocno zamknięty w jakiejś sportowej bańce, bo ciężko to inaczej zrozumieć. Proponuję zerknąć na wyniki jakiegokolwiek biegu maratońskiego, gdzie można znaleźć takich osób tysiące.

Gratki za te wyniki, ale po prostu masz do tego predyspozycje. Przeciętny Kowalski po 3 miesiącach truchtania nie przebiegnie maratonu.

12 polubień

W temacie - nie tylko Kwiato zajmuje się ostatnio bieganiem

Maraton w 6h to daje średnią 7km/h.

Ja w dużym mieście potrafiłem szybkim marszem bez podbiegania przejść 8km w godzinę, wliczając w to stanie na przejściach dla pieszych. :laughing:

2 polubienia

Dokładnie, a maraton w 4:10 to tempo ok 5:50/km więc bardzo wolny trucht. Nie róbmy z tego jakiegoś poziomu sportowego, bo nie o to w tym chodzi. Takie przyzwoite bieganie dla zdrowego młodego mężczyzny, to zaczyna się tak od tempa 4:30/h, bo 5 min/km to też jest szybszy trucht.

1 polubienie

Jak już brniecie w te absurdy, to od siebie dodam, że normalny zdrowy facet powinien po trzech miesiącach treningu wyciskać na ławeczce 100 kilo 10 razy w kupie :wink:

5 polubień

Napisze jeszcze raz - chodzi o osoby bez nadwagi biegające 2-3 razy w tygodniu. Te setki osób które zaliczają maraton w czasie ponad 4h nie spełniają tych wymagań. Wiem co piszę bo przebiegłem w życiu ponad 300 zawodów biegowych na dystansach od mili do 180km, często czekając do końca imprezy, rozmawiając z uczestnikami na różnych poziomach biegowych, pomagając im radami itp.
Idź na maraton i zobacz kto biegnie czy też raczej maszeruje pod koniec. Gdybyś ich spotkał na ulicy to by Ci do głowy nie przyszło że mogą próbować ukończyć maraton.

I jeszcze jedno - naprawdę są setki osób, które myślą że jak 45 minut potruchtaja to mogą potem zjeść dodatkowy obiad bo przecież tyle kalorii spaliły. I się dziwią że nie chudną i nie ma wyników.
W bieganiu - nie aż tak jak kolarstwie - masa ma też kolosalne znaczenie. Miałem przerwę w bieganiu 2,5 roku i jak zacząłem biegać i zrzuciłem 5kg to mi tempa wzrosły o 45 sekund/km.
Policz sobie kolego Kamil ile to minut daje na 42km i potem pomyśl ile osób ma nadwagę „tylko” 5 kg a ile większą.

Prawie wszyscy którzy o tym tu piszemy, mają większy lub mniejszy kontakt ze sportem i to wytrzymałościowym. Ścigamy się na rowerach, trenujemy, jeździmy na wycieczki i to od wielu lat. Można powiedzieć, że jesteśmy jako tako przygotowani do długotrwałego wysiłku.
Dlatego większość z nas powinna bez probemu przebiec 10 km w godzinę. Ale dla przeciętnego, młodego człowieka jest to nierealne. Większość nie przebiegnie nawet 2-3 km i już będzie robić przerwy. 4,30/km to przyzwoite bieganie? Tyle wytrzymam 1 km i nie więcej. A żeby te 4,30 utrzymać przez 10 km, to już trzeba dość długo biegać. Mnie w półmaratonie udało się 4,54, ale w maratonie tylko 6,01. Zapowiadało się lepiej, ale na 33 km prawie stanąłem. Ale uczciwie powiem, że prawie się nie przygotowywałem - tylko 15 dni “treningu” i jeden miesiąc po zimowej labie.
Powiem nawet, że dużo ludzi nie przejdzie w średnim tempie 10 km.
Kolega prowadzi teraz zajęcia ze studentami z 1 roku - wycieczki rowerowe w ramach zaliczenia wf. Prawdziwa tragedia, młodzi 19-20 letni ludzie nie są w stanie przejechać po płaskim 10 km w tempie 18-20 km/godz !!! Już po 5 km dziewczyny chcą mieć przerwę, a każdy podjazd nawet 300 m i 3-5% to schodzenie z roweru. To są ci, którzy boja się zajęć na sali jak ognia, bo się spocą i zmęczą. Wybierają więc wycieczki rowerowe - 6 wyjazdów i semestr zaliczony.
Przypominam - piszę tu o przypadkowych osobach z ulicy, a nie o grupie ludzi aktywnych sportowo.

2 polubienia