Ktoś kiedyś nazwał M-SR “najłatwiejszym monumentem, który najtrudniej wygrać”.
Trudno o lepszy opis przewidywań, co do rozstrzygnięć tego wyścigu. Tak naprawdę jest bardzo wielu kandydatów do wygranej, a konia z rzędem temu, kto przewidział wygrana Ciolka, Gossa, Gerransa, czy choćby Demara, by nie sięgać daleko wstecz.
No ale jak zabawa to zabawa.
Teraz, kiedy nie mamy Pompeiany ani Le Manie sprawa ogranicza się jeszcze bardziej do sprinterów. Czyli wraca tradycyjna Ciptressa+Poggio. Jak sięgam pamięcią, czyli do połowy lat 90-tych tylko Colombo, Pozzato i Bettiniemu udało się na tak klasycznej trasie urwać sprinterów.
Ostatecznie zawsze można było liczyć na pogodę, ta jednak zapowiada się na idealną.
Tak więc zaczynamy klasyczną ucieczką, kontrolowaną przez Katiuszę, Borę, Treka, Quick-Step, FDJ a może i Sunweb.
Uwaga na okolice Turcino. Tam bywają często kraksy eliminujące jednego, czy tez kilku faworytów.
Oczywiście na Cipressie będą ataki, oczywiście na legendarnym Poggio, co jak zwykle nic nie da.
Zbyt wiele drużyn, które będą chciały doprowadzić do finiszu z grupki 30-40 zawodników, czyli Katiusza, Trek, Quick-Step, Bora, Sunweb, FDJ, Cofidis, czy nawet Bahrain.
No i tu się rozpoczyna wyliczanka.
Degenkolb - Mimo straconego sezonu 2016, wiemy, że jest w bardzo dobrej formie, bardzo dobrze znosi ponad 250 km wyścigi, a przy niesprzyjającym wietrze trudno go pokonać. Vide - Dubai i foto finisz za Greipelem na Algarve. Do tego dochodzą wyśmienici pomocnicy - Felline i Stuyven. Chyba tylko Gaviria może się równać.
Właśnie Gaviria - wszyscy mają jego nazwisko na ustach i niewątpliwie należy do ścisłej czołówki kandydatów do zwycięstwa, a zwycięstwo w Paryż-Tours to wspaniała rekomendacja. Już w debiucie w ubiegłym roku mógł wygrać, gdyby nie pech. Kolumbijczyk jest w tej chwili chyba najszybszym zawodnikiem na sprintach, takim Cavem z 2008 roku. Jednak 300km z Cipressą i Poggio na pełnym gazie, to nie 180 na etapówkach. Ma chyba najlepszy team z Boonenem i Trntinem na czele. Pokonać go na Via Roma będzie bardzo trudno.
Oczywiście Sagan. tu już wszystko powiedziano. Na ponad 250km odcinkach trudny do zabicia, w dodatku ostatnio bardzo szybki. Na T-A przegrał tylko z Gavirią. Choć często przegrywa z teoretycznie wolniejszymi, vide- Ciolek 2013. Jedynym problemem może być brak wsparcia w drużynie, ale on chyba się juz do tego przyzwyczaił .
Stosunkowo niewiele mówi się o Kristoffie, a to przecież mistrz długich, meczących zawodów. Mistrz z 2014 musi budzić respekt, choć wydaje się, że w tym sezonie jakby wolniejszy. Mimo to ograł Demara na Etoile de Bessèges. Zwycięstwo Kristoffa na Via Roma na pewno nie będzie niespodzianką. Problem w tym, że nie wzięli Martina, a za Paoliniego będzie robił z pewnością Marco Haller.
Po tym co widzieliśmy na Paryż-Nicea, na pewno świetną formę przygotował obrońca tytułu sprzed roku Demare. Problemem może być to, że Demare często “nie umie się znaleźć”, w odróżnieniu np do Sagana. Trudno przypuszczać, żeby Guarnieri, Cimolai, czy Roux doprowadzili go do czystej pozycji na finiszu na Via Roma.
No i mój osobisty faworyt Sonny Colbrelli. Od kilku lat w szerokiej czołówce. Potrafi zafiniszować na trudnym etapie, nawet być 3. na Amstel. Warto obserwować, tym bardziej, że będzie miał świetną obstawę: Gaspa, Bole, Visconti ,a nawet plan B czyli Bonifazio.
Nie można eliminować Bouhanniego. Na Via Roma z pewnością dojdzie do chaotycznego finiszu, w których Francuz czuje się doskonale. Nokere wygrał, jak z juniorami młodszymi, no ale Nokere to nie M-SR. Ja bym go widział wśród potencjalnych zwycięzców.
Jest oczywiście nieszczęsny Cavendish. Jak na razie bardzo słaba forma w 2016. W każdym razie daleka od najwyższej.
Dodaję jeszcze Matthewsa, Ewana, Modolo
Jako czarny koń u mnie Magnus Cort.
Tak więc, do zobaczenia w sobotę