Mistrzostwa Polski Amatorów Family Cup 2007

W dniu 08.09.2007 w Kielcach odbyły się mistrzostwa Polski Amatorów w kolarstwie górskim Family Cup. Oczywiście na takiej impezie nie mogło zabraknąć ścigantów z Puław . Pojechaliśmy w składzie : Balu, Batman, Banan, Aano, Robi, atomowy Roman i ja. W sumie reprezentowaliśmy cztery kategorie wiekowe. Trasa była ekstra - po starcie wpadało się do lasu krótki podjazd, potem szeroką drogą leciało się jakieś 300 metrów lekko w dół (końcówka ostrzejsza po kamiorkach) i ostry zakręt w lewo. Po zakręcie zaczynał się podjazd na słynny telegraf czyli jakieś 500m dosyć cięzkiego wspinania. Po pokonaniu podjazdu czekał na nas piękny zjazd po kamieniach ścieżką między drzewami. Na tym etapie można było zapomnieć o wyprzedzaniu gdyż było za wąsko. W pewnym momencie zjazd robił się naprawdę stromy i trzeba było sprytnie wybrać tor jazdy by z dużą prędkością wjechać w zakręt nie rozbijając się o drzewa. Po zjechaniu na sam dół mieliśmy kawałek jazdy po płaskim ( 300m) gdzie trzeba było nabrać prędkości by z rozpędem zacząć kolejny podjazd. Górka z początku nie wydawała sie ciężka ale pozory mylą. Grunt był podmokły i rower toczył się ze sporymi oporami. Po wjeździe jak to w życiu bywa czekał nas kręty zjazd do mety. Różne kategorie wiekowe pokonywały tą rundę od trzech do pięciu razy. Pierwsi startowali Aano, Banan i Batman z tym że “człowiek nietoperz” jechał w innej kategorii wiekowej. Młodzież jechała trzy okrążenia. Pierwszy z Puławiaków był Batman (w swojej kat. zajął 7 miejsce), Banan był także 7 a zawodnik Aano zaliczył stratę do niego jedynie 51sec. i przyjechał na miejscu 10. Aano jak dobrze przetrenuje zimę to będą z niego ludzie. Następnie startowałem ja i Tomaszek. Elita startowała na pięciu okrążeniach (niestety nie wszyscy dali radę ) Balu poszedł od początku jak burza a ja jak wicherek. Pierwsze okrążenie mało mnie nie wykończyło - nie wiedziałem co jest grane - prawie wszyscy mnie wyprzedzili na podjeździe. Tomek walczył o podium lecz gdy spadł na 6 lokatę wycofał się z wyścigu. Ja męczyłem się przez trzy okrążenia zastanawiając się jaki jest powód mojej niemocy. Dopiero od czwartego kółka mnie puściło i zacząłem jechać, ale o dobrą pozycję już walczyć było lekko za późno. Ukończyłem wyścig jako szesnasty wicemistrz Polski. W następnym wyścigu w kategorii “młode dziadki” startowali Robert Turak i Romuald. Wystartowali na trzy okrążenia. Od startu Robert wystrzelił jak z procy i zostawił rywali daleko z tyłu. Na mecie został pokonany tylko przez jednego zawodnika! Nasz kolega został WICEMISTRZEM POLSKI wśród dobrze wytrenowanych amatorów, a atomowy Roman ukończył zmagania na świetnej czwartej pozycji!!! Wielkie brawa i szacun dla na naszych kolegów. Jak się okazało wyścigi to niejedyne emocje jakie nas czekały tego dnia. Wieczorem odbyła się dekoracja w której uczestniczyli Robert i Roman. Na koniec uczestniczyliśmy w losowaniu nagród losowanych wśród wszystkich uczestników wyścigów. Prawie wszyscy wylosowaliśmy jakieś gadżety typu pompka, siodełko, zapięcie do roweru bon na sto zł. Na koniec tomboli los się do mnie uśmiechnął i wylosowałem piękny rower - Treka 3900 (natychmiast poprawił mi się humor i zapomniałem o moim żenującym starcie).Podsumowując nasze wyścigowanie stwierdzam że warto było pojechać (niezłe lokaty, fajne nagrody, miła atmosfera) i za rok też nas nie zabraknie na Family Cup.

Bardzo fajny opis. Może wybiorę się za rok. Może wygram jakiś rowerek :mrgreen: