MŚ Bergen 2017

Miał pecha, że to nagrali.
Demare miał klamkę bez kamery to mu nic nie zrobili.

Nawet gdyby byli Norwegami , to bym mu kibicowal :wink: Lubie takich gosci jak on . Sagan to taki i Zlatan( tez geniusz , tylko pilki ) KOLARSTWA :smiley:

Kwiato to samo by osiągnął jadąc bez reprezentacji. Sagan-respect. Tak przeczytać wyścig i się nie podpalić nie każdy potrafi. Kwiato też to umie. Czekamy na wiosne w Belgii. Polacy poczuli się jak Belgowie . Dzida , kontrola wyścigu. Jak się rozkręciło- Kwiato sam został.

Brakujace ogniwo w teorii kolarstwa :smiley:
Z gory ( chodzi mi Kwiatka ) to dlugo ladnie to wygladalo ( do ostatniego zakretu ) . Tam sie gdzies “zamieszal” , ale patrzac na moc Sagana i Kristoffa , to nikt poza nimi nie mial prawa tego wygrac…

Kwiatkowski wyjechał z ostatniego zakrętu jako 15, ale już z dość dużą stratą. Miał całą prawą stronę wolną, ale brakło już sił, przesunął się tylko na 11. A Sagan już na przedostatnim, lewym zakręcie jechał na 3 pozycji.

To jeszcze ja…
Przede wszystkim gratulacje dla Sagana! Chciałem by wygrał i wygrał :slight_smile: Drugi raz utarł nosa organizatorom układającym nudne trasy pod swoich. Sprinterów.
Wyścig raczej nie był zbyt emocjonujący. Nikt nie garnął się do zrobienia tempa, nie było dużej selekcji, nie przypominało to prawdziwych mistrzostw świata. Zawiedli Belgowie. Lepiej już pokazali się Holendrzy. Inni też nie mieli najwyraźniej planu. Nikomu nie chciało się nic robić więc wygrał Sagan. No i dobrze!
Ale jednak dziwne. Ciężko właściwie zrozumieć na co wszyscy liczyli. Zwycięska trójka jest przecież zgodna z przewidywaniami co do pojedynku sprinterów.
Co szkodziło innym próbować zawiązać mocniejsze akcje?
Być może faktycznie ta ucieczka z Wellensem ustawiła wyścig. Udało jej się wszystkich uśpić.
Dobrze że chociaż Alaphilippe próbował. Szkoda że nie spróbował Kwiato. Ale najwyraźniej tak miało być. Tak by wygrał Sagan.

W przeciwieństwie do Gavirii.
Z tego co widzę Kolumbijczyk najpierw pojechał za atakującym z peletonu Gilbertem(?), potem Belg odpuścił i wyskoczył Cort, a jak już dojechali we dwójkę do Moscona i Alaphilippe’a to Cort pognał do przodu, a Gaviria poczekał na sprint.
Wg mnie szkoda, że właśnie Kwiatkowski nie spróbował z Cortem/Gavirią, bo innej szansy dla niego dziś nie było.
Bardzo aktywnie jechał Łucenko, Sagan też jednak trochę spawał, Kwiatkowski, Kristoff i Matthews chyba najbardziej defensywni z dzisiejszego TOP15.

Bettiol też ładnie się pokazał. Najpierw czołówka na łososiowym wzgórzu, a potem ta praca na Trentina.

Ciekawe czy Duńczycy będą mieli za złe Cortowi, że tak wykończył ich pracę. Z jednej strony brawa za odwagę, chciał wygrać a nie finiszować po trzecie czy czwarte miejsce (raczej szans z Saganem czy Kristoffem by nie miał). Z drugiej strony wydaje się, że sprinter powinien jednak czekać na sprint :wink: no ale młody jest, Gaviria też się trochę podpalił w końcówce. Nie wiem czy te jego harce nie zdecydowały o tytule. Gdyby tak nie szarpał to Sagan z Kristoffem by nie gonili i kto wie, może Alafpolak z Mosconem, by jednak dojechali. Jak ich doszli to już ruszyli Włosi i było po temacie.

Ciekawe, że na tych mistrzowskich imprezach zawsze znajdzie się ten “ktoś” kto jest akurat potrzebny. Gdyby nie SKA z Valgrenem to pewnie Alaphilippe i Moscon by dojechali. Gdyby nie Bettiol rozprowadzający Trentina to może nawet ten Cort by dojechał.

Kristoffa nie lubię, ale ciesze się z jego medalu. Od dobrych dwóch tygodni wszędzie ten Hagen (ba! sam go wyżej stawiałem), który nigdy nic wielkiego nie wygrał i którego lubię, bo jest mega wszechstronny, ale to taki typ kolarza, którzy zawsze się zgubi jak ma się zgubić albo go dogonią jak mają dogonić. Dzisiaj też się szarpał kiedy nie trzeba a jak ruszyli duzi chłopcy to strzelił. Kristoff pokazał mu miejsce w szeregu w reprezentacji na Yorkshire :wink:

Mówicie, że de Weert uważa, że Belgowie zrealizowali plan w 100% ? No cóż, tak to jest jak się bierze za trenera kogoś kto nigdy żadnego wyścigu nie wygrał :wink: A tak poważnie to Belgowie pojechali tak jak każda inna nacja, nie zrobili nic ekstra na co mógłby wskazywać ich skład. Atakowali, gonili, ale nie było to nic specjalnego. Inna sprawa, że nie mają w tej chwili kolarza, który mógłby wykończyć pracę innych w sprincie. Może Stuyven dałby radę gdyby nie kraksa ?

P.S. te ostatnie kilometry z lotu ptaka super. Jak ktoś dobrze ogarnia sylwetki to świetnie się tak ogląda zamiast jakichś zbliżeń :wink: idealne do np. pokazywania zjazdu z Poggio.

Decyzje Gavirii na ostatnich kilometrach wręcz absurdalne.

O Kwiatku jeszcze. Mam wrażenie, że przez cały tydzień mowa Kwiatka była negatywna, i taki trochę był ten wyścig w jego wykonaniu. Od początku we wszystkich wywiadach podkreślał, że to trasa dla sprinterów, że będzie ciężko.

Przy takim nastawieniu ciężko o sukces. To również tłumaczy, czemu na ostatnich kilometrach Kwiatek nie próbował żadnych przeskoków. Nie widział sensu.

Uwaga z de Weertem odnośnie Belgów - pół żartem, pół serio, ale być może słuszna. Jako kolarz kojarzy mi się raczej z jazdą “po cichu” po upatrzone 27. miejsce w klasyfikacji generalnej. Czy tam 14., żeby zadowolić czepialskich.

Teraz widzę, że de Weert już rok temu był selekcjonerem Belgów… Cóż, moim zdaniem facet zdecydowanie do wylotu. To ślepe zawierzenie, że Boonen pokona Sagana, Cavendisha i Norwegów równocześnie bez nawet próby innego wariantu - fatalna sprawa.

Za rok Belgowie odpoczywają, chyba że na przestrzeni sezonu okaże się, że Teuns będzie pochłaniał już nie pagórki a góry, albo Lambrecht okaże się kimś w rodzaju A.Schlecka albo van Avermaet będzie jeszcze lepszy niż w Rio.

W Harrogate powinno być łatwiej niż w Bergen, także Belgowie z mniejszymi szansami.

W Vicenzy i IO w Tokio będą w stanie bardziej namieszać.

Propozycja trasy MŚ w Vicenzy już jest:
pezcyclingnews.com/newswire/ … b6aadMjFmA
Co do Harrogate to na razie są tylko jakieś mgliste informacje jakoby każdy z wyścigów (w tym czasówki) zaczynały się w jakimś innym mieście regionu Yorkshire jak np. Leeds czy Doncaster.
Jeśli chodzi o GVA to na takiej trasie musiał by być naprawdę dużo lepszy i nawet gdyby było czekanie na ten ostatni podjazd to i tak nie jestem wstanie sobie wyobrazić GVA na takiej stromiźnie w typie ścianek z Vuelty jak Xorret de Catí…

Profil rundy w Vicenzy bardzo mi się podoba. Charakterem przypomina tegoroczną, tylko podjazdy dużo trudniejsze.

Jak już jesteśmy przy Cassanim to warto odnotować, że przeprosił za Moscona i wziął winę na siebie.
Myślę jednak, że gdyby Moscon liczył się w ostatecznej rozgrywce o medale to by go nie dyskwalifikowali.

Belgów krytykujemy tak całościowo, ale wg mnie warto podkreślić, że jednak Gilbert wyglądał lepiej od GvA. As BMC po przyspieszeniu Alaphilippe’a nie był w stanie jechać szybciej niż Bettiol.

Sagan ma 27 lat i 3 tytuły. Przed nim jakieś 7 lat na wygranie czwartego i tym samym pobicie rekordu. Niby dużo, ale Freire miał 28 lat, gdy po raz drugi wygrał w Weronie.
Warto podkreślić, że to kolejne mistrzostwa, na których przegrywają stare potęgi. Costa, Kwiatkowski i Sagan (a wcześniej Hushovd) mocno namieszali w statystykach :slight_smile:

Kwiato zajął miejsce mniej więcej takie, jakiego w wyniku finiszu z takiej konkretnej grupy zawodników należało się spodziewać. Tylko Łucenko, Albasini i Alaphilippe dysponują podobną szybkością, reszta to jednak co najmniej zawodnicy o półkę wyżej jeśli chodzi o sprint.
Mam wrażenie, że jadąc tylko w “6” niepotrzebne było porywać się na obejmowanie prowadzenia w pelotonie. Lepiej było rzucić wszystkie siły na jakąś akcję na ostatnim okrążeniu, albo może byłyby szansę, by ktoś mógł Kwiata rozprowadzić w końcówce. No ale po fakcie to każdy mądry. Niemniej jednak przy tak ułożonym wyścigu nie wydaje się, by dało się tu zrobić dużo więcej.
Ciekawe, którzy selekcjonerzy plują sobie w brodę z powodu nie wystawienia sprinterów. O ile Francuzi grali naprawdę silną kartą w postaci Alaphilippe’a i nieobecność Bouhanniego można jakoś wytłumaczyć, tak Niemcy czy Holendrzy muszą srogo żałować decyzji o nie wystawieniu sprinterów. Jeżeli udało się dociągnąć Gavirię, tak przy podobnym zaangażowaniu ekip wydaje się, że Groenewagen, a zwłaszcza Kittel czy Greipel mogliby to przetrzymać. Inna sprawa, że Degenkolb bez kontuzji medal miałby tu na wyciągnięcie ręki.

W pomeczowym :smiley: wywiadzie mówił też że kilometr przed metą myślał że już wszystko przepadło, pozamiatane i w ogóle nie ma szans - a potem znalazł się z przodu… Przeznaczenie/szczęście czy jednak taktyka i późniejsza kokieteria? Jakby nie było - brawo!
A transmisja końcowych 2 kilometrów ze stacjonarnej kamery jeszcze podniosła emocje - w pewnej chwili liczyłem nawet na to że pierwszy zza zakrętu wypadnie Kwiatkowski :slight_smile: Zupełnie jakby słuchało się starych, dobrych transmisji radiowych.

Nie no nie wierzę w to, że Kittel który nie przetrzymuje pierwszej górki na każdym wyścigu wytrzymałby “Łososia” przejeżdżanego tyle razy. Sądzę, że Degenkolb w formie mógłby nawet powalczyć o mistrzostwo świata. Jak wiemy w takich warunkach czuje się jak ryba w wodzie. Sprzyjałby mu i profil trasy i dystans.

Małe sprostowanie. 5km, a nie 1km.

Kilka wniosków:
Kwiato, jeśli nie miał nogi, to pojechał bardzo dobrze. Oszczędzał się na finisz, nie mógł przewidzieć czy i ilu szybszych kolarzy się utrzyma w grupie.
Zabrakło Marczyńskiego. Gdyby był to mielibyśmy go w tym odjeździe i Kwiato miałby później pomoc innych.
Norwegia to strasznie słabe miejsce na organizację mistrzostw. Ceny z kosmosu, strefy vip tak drogie, że aż puste. Food trucki w strefie vip, bez dostępu dla biedoty. Kilka ekranów ustawionych tylko dla ludzi ze stref, ustawione tak, że z zewnątrz nic nie można zobaczyć. Koncert na zakończenie - nie wiem czy trwało to do 20 i wszyscy się rozeszli… Nasz festyn na TdP przebija to o kilka poziomów.

Przecież stał ogromny telebim na tym placu zaraz koło mety. Nie zmienia to faktu, że jeden darmowy telebim to trochę za mało. Wczoraj gdyby nie chłopaki ze Stargardu to nie byłoby sposobności oglądać relacji, bo sieć telefoniczna na łososiowym wzgórzu rozsypała się w drobny mak.
Gastronomia postawiona z okazji mistrzostw właściwie nie istniała, zostawały sklepy (na szczęście czynne w niedzielę z powodu zawodów) i jakieś kebaby, ale nie rozpaczałem z tego powodu :slight_smile: Było fajnie, pogoda dopisała i wczoraj na Salmon Hill zabawa była przednia. Z relacji telewizyjnej widziałem tysiące ludzi przy trasie więc może ta Norwegią to nie takie złe miejsce na rozgrywanie takiej imprezy? Ale trochę za mało atrakcji dla zwyklaków bez vipowskich biletów, to prawda.

Na Lambrechta w przyszłym sezonie bym jeszcze nie liczył, jeśli któryś z Belgów w Innsbrucku powalczy, to raczej Teuns, Benoot i Wellens

Tak się zastanawiam czy Sagan w ogóle wystartuje za rok w Innsbrucku. To Sagan, więc całkiem możliwe że machnie na to ręką :slight_smile: trasa w Vicenzy trochę trudniejsza niż tegoroczna, faworytów pewnie będzie niewiele mniej jak w tym roku. Jeszcze co do Bergen. Ogólnie atmosfera fajna, szczególnie jeśli sobie przypomnę zeszły rok, ale jednak ta runda trochę przydługa. 4,5 km mniej i by było ok.

No i gdzie ten EBH, który miał tutaj powalczyć? :smiley: Nie wiem za bardzo na jakiej podstawie miał się liczyć w końcowej rozgrywce. Powiem szczerze, że mimo iż zupełnie w niego nie wierzyłem to i tak mnie zaskoczył - pisząc przed wyścigiem, że nie załapie się do czołowej grupki na hopie, wyobrażałem ją sobie raczej jako 10-15 osobową. Tymczasem nie dał rady zmieścić się nawet w 29 najlepszych wczoraj.

Myślę że istotnym było utworzenie się tej niewielkiej przerwy na ostatnim podjeździe. Z przodu po szarpnięciu zostali Valgren, Bettiol, Moscon, Gilbert, GVA, Terpstra i Alaphilippe. A do tego dopuścił Norweg, który po prostu nie utrzymał koła - najwyraźniej Kristoff. I myśle, że to przesądziło paradoksalnie o finiszu z tak dużego peletonu. W momencie jak tam bardzo szybko zrobiła się różnica rzędu 20-30metrów to nawet jeśli ktoś planował atak i miał na niego nogę to w takim układzie stało się to już pozbawione sensu. Ta dziura mocno ustawiła wyścig, bo gdyby nie powstała, myślę że mogłyby pójść większe zaciągi.
Alaphilippe był dziś bardzo mocny pod górę - pewnie najmocniejszy pod górę z czołowej grupki, a czy z całej stawki - nie wiem, ale jakoś nie wierzę, że zgubiłby Sagana gdyby meta była na szczycie. Choć Moscon też mi bardzo zaimponował, bo on tam był zamknięty z prawej w momencie ataku Francuza, a to właśnie prawą poszedł atak. Zanim mógł zareagować już dawno zdążyli pojechać Terpstra i Gilbert, a on na widocznym dużym luzie dojechał im na koło i w rezultacie ich przeszedł, po czym jeszcze skasował Juliena. A na pewno dużo sił kosztowało go to pierwsze szarpnięcie, gdzie musiał zlikwidować dużą różnicę powstałą przez złe ustawienie.