MŚ Bergen 2017

Ciężko powiedzieć kto był najmocniejszy pod górę,​ bo było paru gości (w tym Sagan i Kwiato), którzy nawet nie próbowali tego spawać, bo wiedzieli, że się zjedzie.

To właśnie EBH puścił wtedy koło.

Wielu kolarzy mnie zaskoczyło.
Na minus:
GVA, Gilbert, Kwiato. Liczyłem na to że wjadą razem mniej więcej w tempie Alaphilippa. Wtedy była by szansa dojechać.

Na plus:
Gaviria, Kristoff. Nie wierzyłem w to że mogą się liczyć w walce o zwycięstwo ale bardzo przyczynili się do tego panowie z grupy “Na minus”

Nie wiem jak zakwalifikować:
Sagan - wiele ryzykował jadąc spokojnie ostatni podjazd. Mógł przegrać wszystko. Ostatecznie wybór okazał się dobry.

W ogóle mnie nie zaskoczyli:
Alaphilippe - był tam gdzie być powinien
EBH - wiedziałem że nie wytrzyma :wink:

Kwiato zrobił co mógł. Widać że noga nie ta. Gdyby był w formie z wiosny to na bank był by pierwszym który ruszy za Francuzem. Gdyby nie został przyblokowany w ostatnim zakręcie to pewnie powalczył by o miejsca 5-7.

Bo Polacy to wyraznie narod festynowo- biesiadny :smiley:

Wow, no to spłynął dość potężnie, skoro w tym miejscu był tak bardzo z przodu :slight_smile:

Czysto teoretyczne pytanie: na ile Waszym zdaniem na formie Kwiatka na MS moglo zawazyc wypruwanie sie dla Froome’a podczas TdF?

się śmiej, ale takiej stypy jak wczoraj wieczorem w Bergen to nie ma po dniu działkowca w Pcimiu Dolnym :wink: Trochę koloryzuję, ale strefa rozrywkowa na prawdę na duży minus. Dwa telebimy dla biedoty (z czego jeden w centrum handlowym, z dala od trasy), brak dostępu do jedzenia itd. Czesiu Lang by to zmiótł w piach :laughing:

Narody nordycke nie sa tak “biesiadne” jak Polacy. Im trzeba duzo okowity , aby ruszili w tany :smiley:
Ceny wiadomo ; tez nordyckie . Jak szukalem hotelu ( jeszcze jak mialem leciec ) , to zostal jeden za 17 000 koron ( za 2 , czy 3 noce ) !!! Tyle to bym nie zaplacil , nawet gdybym to JA mial wygrac te mistrzostwa :smiley: Z driugiej stronu znajomy Szwed jest szefem kuchni pod Lillehamer i opowiadal , ze w KAZDY weekend maja oblozenie 100% w hotelu ! Przyjezdzaja Norwegowie pochodzic po gorach , popic , pojesc. Noc ( z posilkami ) na osobe 1700 koron !

Ceny też były podbite na mistrzostwa. Gdyby nie rodzina to też bym sobie odpuścił. Norwedzy nie biesiadni, a biesiady Polaków i Słowaków zabiły ceny. Dobrze, że widoki rekompensują wszystko :wink:

Tutaj 100% racji ; natura Norwegii to najwyzsza liga swiatowa !

Okazuje się, że upadek Hallera, Belgów i Hiszpanów spowodowała kurtka
twitter.com/CyclingHubTV/status … 8447522817

To wszystko bardziej pisałem w formie żartu, na granicy abstrakcji. Można by jeszcze dodać, że Wellens zdecyduje się na TUE i zacznie latać :wink:
A o Benoocie rzeczywiście zapomniałem. Faktycznie, jeśli któryś Belg ma zrobić wynik w Innsbrucku to w pierwszej kolejności Benoot.

Może to tempo na rundach nie było zawrotne, ale trzeba uczciwie powiedzieć, że nie był to łatwy wyścig i wielu kolarzom mocno dał się we znaki.
współczesne kolarstwo jest na tyle wyrównane i, powiedziałbym bezlistosne, że często gdy na takich ciężkich etapach/wyścigach decydujesz się na 1 ruch na granicy możliwości to potem już nie ma pary na więcej.
dla EBH to było właśnie to przetrzymanie z najlepszymi na początku podjazdu, dla Dumoulina (który nie istniał na ostatnim okrążeniu, mimo że dojechał w grupie zasadniczej) te ataki z przedostatniej rundy, dla Ulissiego - kasowanie ataków na przedostatnim okrążeniu, itd. Jak w Richmond mieliśmy tę akcję z m.in. Boonenem i Kwiatkowskim to później już nie liczyli. Być może dla Kwiatkowskiego w Bergen takim progiem było to przejście tej dziury spowodowanej przez EBH?
Dlatego też mocno doceniam Łucenkę, który próbował szczęscia bodajże 3 razy i jeszcze zafiniszował w TOP10.

Co do Corta, wg mnie nie ma wątpliwości, że zrobił dobrze. Na takich imprezach po prostu trzeba próbować. Jak nie zaatakujesz to się nie dowiesz czy zrobiłeś dobrze, zawsze jest szansa, że pogoń się nie sklei.
Dlatego jeśli chodzi o Kwiatkowskiego to moim zdaniem szkoda, że nie spróbował (być może nie miał siły, trudno powiedzieć), o miejsce w TOP10 może walczyć Paterski, Kwiatkowski ma walczyć o majstra :wink:
Słyszałem też, że Włosi mieli jakieś pretensje do Alaphilippe’a, że urwał Moscona w Starym Mieście.
Wg mnie totalna bzdura, w takim wyścigu walczy się o każdy ułamek sekundy, a decyzje podejmuje jeszcze szybciej. Czuł się lepiej to powinien jechać, miał czekać i się przyglądać czy Moscona przypadkiem nie złapał kurcz? Absurd.

nie czytałeś/słuchałeś Sagana przez ostatni tydzień? Nie mógł przegrać czegoś, co 2 razy już wygrał :wink:

co nie zmienia faktu, że pewnie, odnosząc się do tego co pisałem wyżej, może nie dałby rady Kristoffowi, gdyby pilnował czołówki na łososiowym wzgórzu.

Jeszcze 2 słowa o Matthewsie,
rozczula mnie ten człowiek.
Sagan z Kristoffem w innej lidze na ostatniej prostej, a ten wali w kierownicę, jakby mu Gerrans wystawił koło :wink:
Myślałem, że może jakieś problemy techniczne jak u Bouhanniego na MSR w 2016, ale nie, on po prostu się denerwował, że nie wygrał.
Po wyścigu po raz kolejny czytam wywiad, w którym mówi o tym jak niewiele mu zabrakło i co spowodowało, że nie wygrał (trochę mi to przypomina Roberta Mateję, który co skok mówił, że delikatnie spóźnił wyjście z progu, ale następnym razem powinno być lepiej).

Biorąc pod uwagę liczbę tych niepowodzeń (zobaczcie sobie jakie wyścigi jednodniowe padały łupem Matthewsa, jego tytuł U23 z Geelong z 2010 nadal pozostaje bodaj najważniejszym) jest to na swój sposób zabawne, ale też - oddajmy mu to - świadczy o jego wielkiej ambicji i wiarze we własne możliwości (które zresztą znamy z wyścigów etapowych).

Nie do końca tak. Po prostu w dwóch mieliby szansę dojechać. A on wolał zaatakować na maksa na tym bruku pod górę, żeby zgubić Moscona. I za to zapłacił.

(lepiej tak, bo gdyby Moscon dojechał…)

@Leopejo,
ale przecież Alaphilippe nie atakował, tylko po prostu jechał na maxa. po co miałby atakować, skoro był wyraźnie mocniejszy i pewnie bez problemu by go ograł na finiszu?

Przed wyścigiem miałem EBH za zdecydowanie większego pewniaka do pudła niż Kristoffa. Ba, byłem przekonany, że Kristoff nie przetrzyma selekcji i odpadnie. A tu psikus.
Sęk w tym, że z EBH to sprawa jest znacznie prostsza. On nie istnieje na dystansie 250+
Nie - i już. Dopiero dzisiaj przejrzałem sobie jego dokonania w monumentach - na PCS jest ładnie wypunktowane - i przez całą karierę tylko raz mu się udało załapać do czołowej dychy. Na PR w zeszłym roku był 5. Objechali go w końcówce zawodnicy, którzy są od niego zwyczajnie wolniejsi (poza Boonenem). Ale to i tak był jeden jedyny występ w ekstraklasie na kilkadziesiąt startów! (10. miejsca w MSR nie liczę, bo to akurat nie jest wyczyn - w tym wyścigu 10., przy odrobinie szczęścia, może być prawie każdy startujący).
Za to dla klocka Kristoffa może być i kilka kilometrów pod górkę, byle tylko trasa długa i dało się zjechać i chwilkę odświeżyć nogę przed sprintem. Bardzo go niedoceniłem.
Za to Sagan… 3. lata temu był zupełnie innym człowiekiem. A wystarczyło go poczęstować arbuzem (zajebiste są te arbuzy na Road Trophy! warto spróbować, Sagan na pewno poleca!).

Norwegia jest bogatym krajem, dadzą sobie radę. Ale akcja cokolwiek dziwna :open_mouth:
sport.onet.pl/kolarstwo/kolarsk … om/jyt23q6

A według Moscona i Cassaniego wyraźnie zaatakował na tej małej hopce. Jeśli dobrze pamiętam słowa Moscona, “jakby sprintował”. I w końcu Alaphilippe zapłacił za to “na mecie był bardziej zajechany ode mnie”. Włosi po prostu nie rozumieją, dlaczego Alaphilippe tak zrobił, to żadne pretensje.

Może w 2018 r. mi się uda :smiley:

Co do Matthewsa to jego problemem jest to, że trafił na erę Sagana :wink: ale przede wszystkim ta jego umiejętność pokonywania podjazdów lepiej niż inni sprinterzy na niewiele mu się zdaje, bo raz, że w klasykach i tak większość sprinterów daje radę (Kristoff, Dege, Sagan, Gaviria, ostatnio nawet Viviani) a dwa, że takich etapów GT, gdzie faktycznie pozbyłby się wszystkich sprinterów poza Saganem jest jak na lekarstwo. Z Saganem też zwykle przegrywa, więc trudno tu o wielkie zwycięstwa.

Prawda.
Choć ja bym jeszcze dodał, że jego problemem jest to, że… zawsze się znajdzie jakiś problem.
Jak na to, że tak dobrze potrafi wjeżdżać pod górę to jest jednak stosunkowo mało “samodzielny”, za bardzo uzależniony od pomocy kolegów.
Na Strzale Brabanckiej co roku jest faworytem i jeszcze nie wygrał.
Na AGR (gdy wygrywał Kwiatkowski) wydawało się, że jak trzyma Gilberta na Caubergu to reszta jest formalnością, a skończył 3.
W Kanadzie też nigdy nie wygrał, mimo że Gerrans czy nawet Gesink nie mieli tam problemu z finiszem z większej grupy.
Zawsze coś.

Coś muszą przeorganizować z tymi mistrzostwami świata, skoro ten miasta (i narodowe federacje) się tak zadłużają. może za dużo trafia do UCI? Macie jakiś pomysł?