MŚ Innsbruck 2018

Ładna pogoda, aż się zatęskniło za górami. Trzeba czekać na takie widoki aż do Giro.

W sumie nawet dobrze się stało że zamiast Vicenzy będzie kolejna szansa dla górali.

Wtedy bylo pieklo ! temperatury oscylowalo w okolicach 30 stopni ! No i moja kaseta 11-25 ( przod 53/39 ) !!!
Pamietam , ze po tamtym wyjezdzie wrocilem jak TERMINATOR !
Na treningach ciagle krzyczeli , zeby zwolnic :grinning:
Teraz troszke zdziadzialem i na gory ( ale PRAWDZIWE ) zakladam 12-27 …

Niby mam ale niepodłączony stoi
Nie można być aż takim antysocjalem hehe :wink:

Podjeżdżanie w stylu Weeninga :wink: (przynajmniej z tego co wiem to jeździł w Rabo na 53/39 i sądząc jak jeździł i jeździ to chyba z tył też było góra 25)

a mi się właśnie ta runda w Vicenzy bardzo podobała.
biorąc pod uwagę, że za rok będzie raczej płasko (z trudnościami, ale płasko), trasa IO ma być górzysta, szkoda wg mnie, że na MŚ znowu tak będzie. chciałoby się coś bardziej klasycznego, co by GvA z Kwiatkowskim mogli powalczyć.

no i ta runda taka sobie, w tym sensie, że do ostatniego podjazdu NA PEWNO nic się nie wydarzy, wczoraj na podjeździe do Igls (czyli przedostatnim) było trochę przetasowań i jakieś tam emocje, a tutaj nie dość, że ciężko, to jeszcze długi dojazd :stuck_out_tongue:

Dokładnie. Skoro w 2020 na igrzyskach będzie górska trasa, to na MŚ mogłaby być trasa bardziej płaska.

Jak tak sobie wczoraj analizowałem, od czasów Sprucha nigdy na MŚ w wyścigu elity nie dawałem Polakom tak dużych szans jak Majce wczoraj. 35. miejsce to wg nawet nie porażka, a klęska, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że nic w tym sezonie nie ugrał + późno go zaczął.

Jest trasa w przyszłym roku i w 2021 we Flandrii dla zawodników pokroju Sagana czy GVA:


PS. Też nie dziwię się Szwajcarom, rośnie im pokolenie dobrych górali, to grzechem by było nie zaproponować takiej trasy.

Ale jemu chodzi chyba o ten konkretny rok gdzie będą 2 imprezy mistrzowskie.

nie powiedziałbym, że ta w przyszłym roku jest dla GvA. dla Sagan owszem, ale to dla Sagana-sprintera, nie dla Sagana-puncheura.

cieszmy, że w ogóle ktoś zorganizuje te MŚ po tym jak Włosi i Kolumbijczycy zrezygnowali; piszę tylko jakie mi towarzyszą odczucia odnośnie tej rundy.

Sprinterzy ostatnio za wiele nie mieli okazji, taki pojedynek np. Gaviria vs Sagan to jakaś odmiana, ale rozumiem, że w 2020 dwa ciężkie i bardzo prestiżowe wyścigi trochę namieszają w kalendarzu i w przygotowaniach, co może się skończyć tym, że jeden okaże się niewypałem jeśli chodzi o ściganie.

PS. Jeszcze na 2024 kandydują Berno i Zurych. Gdyby przeszedł Zurych to kto wie czy nie odkurzyliby rundę z GP (Züri-Metzgete). Byłby wyścig trudny, ale już bardziej dla Kwiatkowskiego (tylko oczywiście w wybitnej formie a nie to co teraz)

Jeden znany jasnowidz na TT głosił, że dostaniemy baty od Brazylii😉, dobrze, że ElPisolero jest początkującym magiem😉

taka trochę Brabancka Strzała o 60 km dłuższa, ale z mniejszą ilością podjazdów. Na pierwszy rzut oka, nie urywa.

mi właśnie brakuje takiej klasycznej, gdzie zawsze się zastanawiano: Freire czy odjazd. Poniekąd tak było w Bergen, ale chodzi mi jeszcze o coś ciut trudniejszego jak: Hamilton, Werona, Lizbona (tam w ogóle przyjazd peletonu był dużą niespodzianką) czy nawet te trochę łatwiejsze (ale trudniejsze niż Bergen) jak Varese czy Ponferrada.
Właśnie ta Vicenza mi się najbardziej podobała.

Ale w sumie to mieliśmy cały czas trasy dla kolarzy klasycznych z przerwą na ściganie po pustyni i Florencja (choć to nie była trasa jak w Innsbrucku czy ta proponowana w Szwajcarii).
Ja rozumiem że większości się marzy powtórka z Ponferrady głównie ze względu na Kwiatkowskiego, tylko to jak z powiedzeniem że dwa razy się nie wejdzie do tej samej rzeki, i trasa to jedno a solidne przygotowanie do tego wyścigu ważniejsze.
Ja myślę że jeszcze kiedyś zatęsknimy za tymi MŚ z trasami dla górali.
Jeśli chodzi o ta trasę w 2020 to mi się bardziej podoba, w Innsbrucku trochę ten ostatni podjazd zabił ściganie wcześniej na Igls (skoro było wiadomo że będzie konkretna selekcja).
W Szwajcarii będzie ciężko przez wszystkie rundy, dlatego że podjazd jest regularny i stromy (10-11%). Na obrazku do 900 m npm (niby do 915 m npm), do zjazdu do Martigny,

Co do tego dojazdu to rzeczywiście dziwny jest masa innych podjazdów w bardziej dogodnym miejscu (Planches, Ovronnaz, Veysonnaz, Les Giettes), ale może stacja narciarska Champex za to płaci i Sion też (trudno mi znaleźć inne wyjaśnienie)

1 polubienie

chodziło mi o dojazd do podjazdu na rundzie.
runda 19 km, podjazd ze zjazdem 8 i aż 11 płaskiego, gdzie zupełnie nic się nie wydarzy.

W każdym razie Bernal mistrzem świata :wink:

Według mnie to tam nie ma płaskiego tylko jest zjazd (8 do 5%) tak do niecałych 2 km przed metą.

Edit: Coś mi nie gra w tej przedstawionej trasie, ale pamiętajmy że to tylko nieoficjalny profil i mapa według jakichś skąpych i mało precyzyjnych informacji.
Edit 2: Tu jest dokładniejsza mapa rundy (rzeczywiście robią jakąś dodatkową pętle po mieście nie wiadomo po co): https://www.openrunner.com/r/9176959

Obejrzałem dopiero powtórkę ostatnich dwóch rund, jeśli mogę wrócić do wczoraj.

Mnie tylko dziwi, że ani Holendrzy, ani Francuzi nie wysłali nikogo do ucieczki z Valgrenem. O ile ślepą wiarę Francuzów w Alaphilippe’a mogę nawet zrozumieć, o tyle tych pięciu Holendrów jadących w czołówce nie do końca.

Tylko, że jak ktoś słusznie zauważył nic by to nie zmieniło, bo nie tylko Valverde był mocny, ale miał również naprawdę dobre wsparcie.

Właściwie jedynym, który Hiszpanowi mógł zagrozić był moim zdaniem Moscon, ale wydaje mi się, że ten był nadaktywny na Igls i być może tego “trochę” brakło, żeby np. zabrać się przynajmniej z Dumoulinem.

A występ Kolumbijczyków to hit na miarę Niemców w Katarze.

Wszyscy strasznie się jakoś zafiksowali na jeden prosty plan polegający na tym że ten jeden właściwy lider ma rozstrzygnąć wyścig na tej ściance tak jak to sobie zaplanowali wcześniej przed wyścigiem. Przy czym nikt nie myślał tam o Valverde :grinning: Nie brali go pod uwagę.
Nie było żadnego planu B, miejsca na improwizację itd. Dlatego nawet akcja Valgrena ich nie ruszyła. Nie wiem, może to brak słuchawek? Kolarze stali się tacy pozbawieni inicjatywy?
W każdym razie dla mnie esencją tego w sumie nawet zabawnego widowiska (z punktu widzenia Valverde) było jak Bardet tak pociągnął swojego lidera że go zerwał ale dla odmiany pomógł Hiszpanowi, po czym nagle mu mózg wyłączyło. Naprawdę nie wiem o czym myślał wtedy Francuz. Że Alaphilippe dojdzie? Ale jak, Valverde i Woods oraz Moscon poczekają? Ale najwyraźniej tak było sądząc z wywiadu, którego udzielił.
Naprawdę Francuzi sami siebie zniszczyli. Najpierw zużyli Pinota na nic. Potem Bardet wyciągnął Valverde załatwiając Alaphilippa. Przy czym widać było że Roman ma jeszcze parę i jest zaskoczony że nie ma za nim kolegi. Szedł na luzie, wydawało mu się że nie nadaje nadmiernego tempa… Bardet miał parę i być może jako jedyny był w stanie zerwać wszystkich w tym piekle i pójść na solo. Zwłaszcza że potrafi zjeżdżać a Strade Bianche pokazało że taki klasyczny atak nie byłby dla niego trudnością.
Ale nie, postanowił zwolnić, dać szansę Valverde, a także jadącemu jeszcze wtedy Mosconowi czy nawet Woodsowi z których każdy jest potencjalnie szybszy na finiszu. Doprawdy, trudno o głupszą taktykę. Mi w każdym razie wszystkie te myśli przeleciały przez głowę już wtedy patrząc na poczynania Bardeta.
A gdy odpadł Moscon to wiedziałem na 100% że wygra Valverde. Nie dlatego że jak wiadomo ma najlepszy finisz. Ale właśnie patrząc na to jak potoczył się wyścig. Gdzie wszyscy pojechali tak by właśnie Alejandro wygrał :stuck_out_tongue:
I wcześniej przez 240km i wtedy na tych decydujących paru km.

1 polubienie

Piti musi byc lubiany w peletone :joy:

Doha wyczerpała limit dla sprinterów na 10 następnych lat. Nie wracajmy do tego :wink:

1 polubienie