MŚ Ponferrada 2014

ja nie oglądałem, ale po tym co piszesz wnioskuję, że brak praw do transmisji wzbudza czasem reportażową kreatywność :slight_smile:

Pięknie się te mistrzostwa ułożyły. W ITT wygrał mistrz, który schodzi z piedestału , a w RR wschodząca gwiazda peletonu. Nie miał bym nic przeciwko jeżeli ten młodzian pójdzie drogą Bradleya i udowodni, że można wygrać TdF nie będąc typowym góralem, ale może najpierw wyścig w Rio? :smiley: Wyobraźnia człowieka ponosi, ale po MŚ cele muszą być z kategorii najwyższego topu. Znakomita klamra spina ta mistrzostwa.

Breschel - to taki specjalista od Mistrzostw Świata. W innych poważnych wyścigach praktycznie bez sukcesów (pisane tak z pamięci, ale innych dużych sukcesów nie kojarzę).

Mina De Marchiego: O, zakręt :smiley:
Jeżeli już spekulujemy, druidzie, to możemy dospekulować dalej - gdyby Gautier nie jechał na świadka, to mogłoby nie być złota - może Valgren, a może De Marchi mieliby więcej świeżości, może byliby dalej i Kwiatek by ich nie zerwał :wink:. W każdym razie atak Kwiatka perfekcyjny - tylko w tym miejscu miał szanse powodzenia, a kwartet De Marchiego był bardzo pomocny.

Valgren Andersen - ja go z dobrej strony widziałem już w Dunkierce. Mocno zalazł za skórę Chavanelowi i pokazał, że takie pagórki i odważne ataki to jego żywioł.

Myślę, że skoro burzyłem się o tego Podlaskiego i ewentualnie nie pasował mi Matysiak, to trzeba powiedzieć, że Wadecki jednak wiedział, co robi. Ten medal jest także ich, byli ważną częścią ekipy, wielkie gratulacje. O samym Kwiatku, Paterze i Gołym już wszystko napisaliście. Warto też pogratulować Wadeckiemu. Tak samo jechali w Plouay (Wadek był takim Paterskim Sprucha). No i Wadecki wreszcie pokazał, że nie tylko kolarzem był świetnym, ale i za kółkiem nieźle sobie radzi. Też pewnie jest tak, że w zeszłych latach taktyka była do bani, bo zawodnicy po prostu nie mieli nogi. I chyba tego się trzeba trzymać. Jak było na kogo grać, to i taktyka zagrała.

Jeszcze coś o trasie.
Trzeba powiedzieć, że runda była doskonała. Po prostu zbalansowana - i mocni sprinterzy mieli szanse, i zadziory typu De Marchi. I top faworyci typu Gerrans czy Valverde (na ostatniej górce skok). I jeszcze można było zaszaleć z zaskoczenia, jak Kwiatek (swoją drogą, też top faworyt).

a jeśli w Katarze ma być trasa sprinterska to może dobrze, by Kwiatkowski spróbował się wtedy zmierzyć z wyczynem Abrahama Olano i powalczyć o mistrzostwo w ITT? :wink:

na wiosnę 2010 był w wielkiej formie.
Na Flandrii być może najmocniejszy obok Cancellary i Boonena. Szwajcar zaatakował jak Duńczyk miał defekt. Pamiętam spekulacje na forum, jakoby zrobił to celowo.

Na Gandawa-Wevelgem każdy podjazd w końcówce pokonywał o kilka metrów przed wszystkimi. Defekt w końcówce wykluczył go z grupy Eisela, który ostatecznie wygrał sprint.

Na Roubaix efektowne spłynięcie w lasku Arenberg (gdy jeszcze miał ciut większe znaczenie niż obecnie). Było to spowodowane jakąś siłą wyższą, ale już pamiętam o co dokładnie chodziło.

Drugi taki jego okres to jesień 2008.
Na Vuelcie był w okolicach 30. miejsca w generalce, fajnie walczył + wygrał sprint w Madrycie (no i potem brąz w Varese).

Pamiętam jak ktoś pisał, że Majka niby wygrywał ale był za dobry i nie było takich emocji bo jak odjeżdżał to nie było mocnych, a z kolei Niemiec to zdecydowanie największe emocje bo forma nie jakaś mistrzowska ale wola walki i dobra taktyka zwyciężyły o kilka sekund.

No i jeden z Was powiedział, że Kwiatkowski może połączyć najlepszy wynik sportowy z emocjami i się udało. :mrgreen: Zresztą przy takiej ilości postów to można by szukać wielu proroków, ale to mi utkwiło w pamięci.

Trasa była dla Kwiatka idealna. Już chyba bardziej idealnej się zrobić nie dało, ewentualnie ten finałowy podjazd o 200 metrów krótszy (bo w samej końcówce urwali do kwiatka te kilka sekund) i uciąć kilometr płaskiego :mrgreen: No tyle że na MŚ to chętnych do medali jest co najmniej 1/3 peletonu i idealna trasa to bardzo mała składowa sukcesu. Timing Kwiatkowski miał idealny, choć miałem dwie chwile zwątpienia jak się ‘wyhamował’ na ucieczce (zostały w zasadzie 4 sekundy) i jak dwóch Belgów było za nim.

Tour de France czy najważniejsze klasyki są co rok na podobnej trasie (oczywiście z nielicznymi wyjątkami), a mieć formę akurat na MŚ, mieć zgraną krajową drużynę, mieć szczęście do trasy i zmysł taktyczny - wszystko to jednego dnia to bardzo trudna rzecz. Chyba ciężej tylko założyć sobie za cel złoto IO - jak ktoś jest długowieczny to może mieć 4 realne szanse na taki triumf - zazwyczaj 2,3, na MŚ można polować np. w roku olimpijskim.

A no i jeszcze z peletonu pokazał wolę walki Bouhanni. Na 2 czy 3 od końca okrążeniu robił bokami i przyjeżdżał na 70 czy 80 miejscu w peletonie pod górę, ale na ostatniej rundzie przetrzymał. Niektórzy go definitywnie skreślali (Darek Baranowski kiedyś lekko zadrwił chyba z Jarońskiego, że wymienia go w gronie faworytów), a tu Francuz dał radę.

BTW, czy zauważyliście, że Kwiato miał na spodenkach stare logo Quickstepu, a nie OPQS? Trochę wtopa :wink:

Jazda niebywała :slight_smile:

Niesamowitą moc pokazał Kwiato, ta przewaga przecież była minimalna, a nie było w zasadzie żadnego czarowania, bo najwidoczniej na zjazdach nikt nie czuł się na tyle mocny by pogonić za Kwiatkiem (a przecież cały czas peleton gonił) a pod górę już wszyscy ruszyli, do tego Gilbert poszedł w trupa i się poświęcił (a to przecież nie byle kto), więc Kwiato był po prostu zdecydowanie najmocniejszy dzisiaj, lepiej tego nie można było zrobić. W początkowej fazie wyścigu, Kwiatek wyszedł na czoło peletonu i sprawdził ten zjazd z którego zaatakował pod koniec, to wszystko było zaplanowane. Wielkie uznanie dla całej ekipy.

Wydawało się, że Michał na Stade Bianche już pisze piękną historię.
Potem przyszedł TdF i popis Rafała Majki - myślę sobie: no nie, lepiej już być nie może.
TdP: Też świetnie, wiadomo, z rozpędu Rafał zgarnął taką imprezę.
Potem Vuelta: Przemek zdobył to, na co pracował przez lata. Co za sezon, o Boże!

A teraz to… tego już się nie da opisać. Nigdy żaden wyścig nie dostarczył mi tylu emocji. Ręce mi się trzęsły jak jeszcze nigdy w życiu. To wszystko, ten wyścig, nasza ekipa, ten styl.

I jeszcze to, co się działo na mecie, wpadający za kreskię Maciek Paterski, który sam zakręciłby się w dziesiątce… gdyby nie pracował na Kwiatka.

Coś pięknego. Niech ten wieczór się nie kończy.

To są nieprawdopodobne rzeczy. Dziękuję polskim kolarzom, że zafundowali mi te wrażenia w wieku, w którym prawdopodobieństwo zawału jest jeszcze stosunkowo nieduże. :wink: Ale nadgarstek to sobie dzisiaj solidnie na ostatnich kilometrach stłukłem waląc w oparcie fotela. :wink: No i paczka fajek wypalona podczas transmisji (tak, wiem, ale sam wielki Gino Bartali podobno pierwsze co robił po wyścigu, etapie to zapalał papierosa ;)).
Przyznam, że miałem obawy o ten start, nie z racji formy Michała czy jego taktycznych umiejętności (uważam go za jednego z najlepiej czujących ściganie kolarzy w peletonie, który w epoce bez słuchawek miałby jeszcze dodatkowy handicap). Bałem się czy będziemy wystarczająco mocni jako drużyna i czy zespołowo rozegramy ten wyścig poprawnie. Pierwsza część rywalizacji mnie nie uspokoiła, przeciwnie. Myślałem, że, pomimo niskiego tempa nasi się jednak ujadą i w końcówce Kwiato zostanie sam.
Tymczasem to co dzisiaj wyprawiali Maciek i Goły…Ogromny szacunek dla nich, że przygotowali mega formę na ten start. Kibice kolarstwa w Polsce będą o tym pamiętać i za te 20 lat dyskutując o Ponferradzie nazwiska Paterski i Gołaś będą wymieniać na równi z nazwiskiem Kwiatkowski.
Jedyne czego można żałować to, że chociaż mamy potencjał personalny na drużynę WT opartą w połowie na polskich kolarzach nie zanosi się na to, że taki projekt kiedykolwiek powstanie. I to w kraju, w którym kolarstwo należało kiedyś do najpopularniejszych dyscyplin , kontrakty i logistyka na tle wielu innych sportów stanowią proporcjonalnie niewielki koszt, a co do walorów marketingowych to wiadomo.

Dobra to kto ile razy już obejrzał powtórkę? :smiley: Ja się będę zbliżał do 10 w tym raz po włosku i angielsku. Nasz polski komentarz zdecydowanie najlepszy :slight_smile: Panowie zbudowali emocje.

Gdyby ktoś miał ten materiał z TVP z naszego busa to chętnie obejrzę, na TVP Sport nie ma, a Wiadomości nie oglądałem.

Wypisywaliście tutaj największych wygranych i przegranych i do grona tych drugich z pewnością ja dopiszę kolumbijczyków, kompletnie niewidoczni.

Aż z ciekawości sprawdziłem.

Ciesze się, że miałem dobre przeczucie :slight_smile:

Zadaj to pytanie za tydzień. Jak siebie znam to przez ten czas dojdzie do 50 albo i więcej. :slight_smile: Jutro z rana będę się musiał pewnie ,uszczypnąć’’ jakimiś dwiema powtórkami żeby uwierzyć.
Aha i miałeś, na szczęście, rację nie obstawiając Gerransa. :wink:
Komentarz na Polsacie bardzo dobry, a ,Ryby’’ w końcówce wręcz znakomity. Ale trio Wyrzykowski, Jaroński, Baranowski za mikrofonem plus przygotowujący materiały Marszałek to byłby dopiero Wielki Szlem.

z 10 razy widziałem już końcówkę, czekam na lepszą jakość.
Tu macie Wadeckiego i ekipę:
sport.tvp.pl/17031211/euforia-wa … rza-swiata

Kiepsko szukałeś ;p
sport.tvp.pl/17029260/kwiatkowsk … o-uwierzyc

Z jednej strony logo Quick-Stepu, z drugiej Omega Pharma, więc raczej żadnej wtopy nie było.

Już kończąc tematem przyziemnym, to Lepa jako dziennikarz i lejwoda i Baranowski jako ekspert to dobry duet. Baranowski się super wyrobił z tych drętwych żarcików i sztywności kilka lat temu na profesjonalnego komentatora - spokojnie już mógłby sam bez problemów komentować. Ma taki trochę styl emocjonowania się jak Juras komentujący KSW z Janiszem. Natomiast mówiąc szczerze Zamana się nie nadaje do komentowania wielkich imprez. Może też by się wyrobił przez mniejsze wyścigi, ale obecnie to jest w dużej mierze mówienie, że trawa jest zielona, deszcz jest mokry i ciągłe powtarzanie dwóch słów na zebranie myśli z “jednak, jednak” na czele. To oczywiście moja szczera i subiektywna opinia. Jeśli chodzi o najlepsze trio to oczywiście najchętniej bym widział Wyrzykowski&Jaroński&Baranowski, bo nie lubię komentatorów jak Lepa, którzy kolarstwo po prostu dostali na zasadzie masz i rób, ale głosu i sensownego komentowania mu nie mogę odmówić, ale jednak po tych MŚ dalej za najlepsze trio uznałbym Eurosportowe.

Profesor Huzarski?

Lepa też kaleczy polski język podobnie jak Rudziński, ale w mniejszym stopniu. Takie mówienie pasuje do języka włoskiego albo hiszpańskiego, ale na pewno nie polskiego. Najlepsi polscy komentatorzy kolarstwa to Tomasz Jaroński, Krzysztof Wyrzykowski, Dariusz Baranowski i Daniel Marszałek. Pierwsza dwójka ma najlepszy głos w całym Eurosporcie imo.

PS: Ktoś pisał, że na jakimś forum śmiali się z naszej drużyny. Śmiało zakładam, że byli to Włosi, Holendrzy, albo Brytyjczycy, bo ich jest najwięcej na forach kolarskich. Kto się śmieje…

Boonen i Sagan zupełnie niewidoczni.

Może interesował się wcześniej kolarstwem? Może nie na poziomie komentatorskim, ale na poziomie widza. Więc nie rozumiem skąd niechęć do komentatorów pokroju Lepy, skoro dobrze wykonują swoją pracę. Wolę tysiąc razy bardziej takiego Lepę, niż Zamanę - dla mnie jego komentarz to katorga.
Niektórzy po prostu nie mają zdolności do komentowania. Kojarzycie komentarz Przemysława Iwańczyka? To jest dla mnie porażka totalna. Zarówno, gdy komentuje siatkówkę, jak i kolarstwo. Udaje, że wie wszystko, wcina się w zdania, totalny brak umiejętności samokrytyki. A Lepa? Pełna profeska i kultura. Świetnie dogaduje się z innymi komentatorami, można go słuchać przez wiele godzin.
Wracając do dzisiejszej transmisji. Dla mnie bardzo dobrym pomysłem było posadzenie w kabinie komentatorskiej trzech komentatorów. Transmisja z wyścigu bardzo długa, więc dwójce mogłaby się szybko znudzić.

Gerrans pokazał, że słusznie uchodził za głównego faworyta. Trasa dla niego wymarzona. I jak pisał druid, zrobił wszystko jak trzeba, dołożył Pitiemu na ostatnich metrach. No cud, że nie wygrał :wink:
A z drugiej strony Sagan - widział go ktoś?

Dobrze, że nasi pojechali jak pojechali. Nawet ci najsłabsi na papierze się pokazywali i dołożyli cegiełkę, żaden z naszych nie przejchał wyścigu “na świadka” i nie będzie gadki w stylu: “a mógł jechać Iksiński”, “a nie mówiłem, że Igrek jest do d…”, “a on jechał w tym wyścigu?” :wink:

P.S. Dopiero na kolejnej powtórce zauważyłem, że Gautier to niemal kopia Voecklera: jeździ podobnie, konsekwentnie na ostatnim miejscu w grupce i ciągłe oglądał się za siebie (chyba do teraz go szyja boli).