MŚ Ponferrada 2014

Z francuskiego? Wydaję mi się, że to część z tych holenderskich nazwisk pozostałych po perypetiach z Francją.

A posty czytam, ale chciałem raczej podkreślić, że fajnie jakby znalazł lepszą grupę :wink:

Pierwszy mój komentarz po wyścigu.

Po pierwsze to wielkie gratulacje dla Mistrza Świata. Zwycięstwo bardzo ładne.

Po drugie to pochwała dla CAŁEJ drużyny. Niektórzy za dużo się na Sky zapatrzyli… To, że jechało ich dziewiątka to nie znaczy, że po kolei cała ósemka ma jechać na czele do oporu. Kilku jechało na czele i dyktowało tempo, niektórzy zajmowali się Kwiatkiem w końcówce, a niektórzy ‘ubezpieczali tyły’. Może i Poljański czy Huzar nie jechali widowiskowo, ale swoje z pewnością zrobili i dołożyli cegiełkę do tego sukcesu.

Michał był wczoraj mocny. Ale przede wszystkim miał cholerne szczęście. Na 6 km przed metą ta piątka miała 5 sekund przewagi. Prawie kilometr dalej dopiero dogoniono Duńczyka i Włocha… Tę chwilę zawahania wykorzystał Kwiatek. Zrobił wtedy przewagę i na zjeździe nie oddał całej. W zasadzie na zjeździe ją utrzymał, a zaczął tracić na wypłaszczeniu. Gdyby nie ten wcześniejszy atak na zjeździe i to zawahanie rywali to złota by nie było. Ale czy to wina Kwiatka? On zrobił swoje. Tak samo Hansen na Vuelcie czy Navardauskas w TdF. Czasem nie wygrywa ten najmocniejszy, ale najodważniejszy. Dlatego Valverde czy Purito często muszą obejść się smakiem. Takiego farta i zawahania faworytów zabrakło Caruso i Pozzovivo na L-B-L. W najważniejszym momencie nie brakowało go ani Majce na TdF (gdy go Enzo nie złapał), ani Niemcowi na Vuelcie, ani teraz Kwiatkowi. I to jest ta różnica do lat poprzednich. Wtedy też były ataki, ale brakowało odrobinkę mocy, a najczęściej szczęścia i splotu szczęśliwych okoliczności. W tym roku wszystko grało jak w zegarku i są historyczne osiągnięcia. Nic tylko się cieszyć :slight_smile:

Paradoksalnie te powołania zyskują na znaczeniu, bo kto nie chciałby jechać w złotej drużynie?

Dopiero teraz dowiedzialem sie ze Michal mial defekt okolo 60km :astonished:

Adriano, gdzie Ty tam widziałeś odpuszczenie akcji Kwiatka? Tam przecież nie było ani grama farta. W peletoniku cały czas był ostry gaz, nie było żadnego zastoju, przestoju - pomocnicy dawali do pieca tyle, ile mogli (a mogli mniej także dzięki wcześniejszej pracy Paterskiego, który na wcześniejszej górce się nie oszczędzał).
To była odważna, w doskonałym momencie przeprowadzona i poparta mistrzowską mocą akcja. Nikt Kwiatka nie zlekceważył, ba, spodziewałem się, że grupka Gilberta będzie mieć mniej motywacji, żeby gonić, ale praktycznie cały czas tam szedł ogień. Tam nie było farta, może poza tym, że w odpowiednim miejscu była grupka de “o, zakręt” Marchiego, gdzie przez pół minuty można było “oddechnąć”.

Tak, czytane po francusku. pzdr

Chodzi o wymowę?

pl.forvo.com/word/tom_dumoulin/

Pewne na 100% (o ile się samolot nie spoźni;) ) Administrator strony Kwiatka nawet stworzył odpowiednie wydarzenie na Facebooku:
facebook.com/events/552711554828871/

Ja uważam, że wygrał najlepszy bo w kolarstwie ciężko jest stwierdzić kto był najlepszy, składowych są tysiące i o minimalnym braku sił może zadecydować defekt 50 km wcześniej. To jest sport gdzie często decyduje taktyka więc najlepszy jest ten, który ma najlepszą taktykę :wink: Na pewno układ dla Kwiatka był bardzo niekorzystny bo Gilbert się poświęcił, więc o żadnym odpuszczeniu nie było mowy. Nie takich kozaków jak Kwiatek na kresce łapali Ci, którzy rozpędzeni wychodzili z koła a tym razem ani nie powąchali złotego medalu, bo jakby Kwiatek nie zwolnił to byłoby to kilka dobrych sekund.

- Tak naprawdę nie zobaczyłem momentu, w którym Kwiatkowski ruszył do przodu. Widziałem tylko, że przed finałowym podjazdem kilku kolarzy miało przewagę nad peletonem. Na zjeździe Michał oderwał się od nich, a nogi miał na tyle silne, by dojechać do mety. Już na szczycie wzniesienia zorientowałem się, że bardzo trudno będzie nam go dogonić

Tak mówił Gerrans, co mnie dziwi bo Kwiatek atakował będąc może 4 sekundy przed peletonem ale jak ktoś był nieco dalej to mógł tego nie widzieć, ale tak czy siak od razu poszła na pewno taka informacja na słuchawkach, więc średnio mnie to przekonuje. Na pewno mogli nieco wcześniej zaatakować i teraz można gdybać co by było gdyby Kwiatek miał 4 albo 5 sekund przewagi - moim zdaniem też by dojechał ale nie byłoby za wiele czasu na cieszenie :wink: Odpuszczenia nie było, co najwyżej konsternacja i zamieszanie po jego ataku. Równie dobrze jakby nie było dwóch Belgów, to o srebro walczyli by sprinterze, a przewaga Polaka byłaby jeszcze większa. Zdziwił mnie też Purito, bo swoim skoku mógł bardziej pomóc Valverde.

Kwiato był wczoraj zdecydowanie najmocniejszy. Pierwszy decydujący moment to był ten zakręt przed tamą, gdzie peleton na pewno trochę zwolnił, a Kwiato nie. Później na podjeździe nic nie tracił do głównej grupy mimo, że szło tam naprawdę ostre tempo i gonił Castroviejo, a atakował Rodriguez. Najpiękniejsze stylowo zwycięstwo w mś od kiedy interesuję się kolarstwem. Triumf Evansa w Mendrisio jednak też był zjawiskowy :wink:

Można by zrobić MŚ w Karpaczu. Na TdP ta trasa już się mocno znudziła, ale - moim zdaniem - na MŚ Orlinek byłby w sam raz.

Ja myślę, że Paterski powinien zostać w CCC. Pewnie w przyszłym roku ta grupa dostanie zaproszenie na parę niezłych klasyków i, jeśli go zrobią liderem, będzie się mógł wykazać.


Mój blog o sporcie, nauce i wielu innych rzeczach: http://kierdel.salon24.pl

Wg mnie pierwszym wyścigiem o mistrzostwo świata jakie mogliśmy spokojnie obserwować w Polsce w telewizji to był rok 1988 z Fondriestem. Jeśli ktoś widział którąś z wcześniejszych edycji to chyba jakiś szczęściarz z satelitą, która w tym moim dziecięcym okresie życia była niezłym luksusem.
Moja subiektywna lista najlepszych wyścigów o tęczę:

  1. 2014 - nie muszę uzasadniać, dla mnie cały wyścig by emocjonujący, ponieważ autentycznie przeczuwałem wielkie chwile z polskim udziałem w końcówce.
    2 - 3. Ex equo deszczowe Oslo’93 i Olano w Kolumbii 1995.
  2. Chambery 1989 (dodatkowo oglądane we wspaniałym nastroju po zwycięstwie Achima dzień wcześniej).
  3. Lis z Flandrii w 1996.
  4. Camenzind’98.
  5. Florencja 2013.
    8 - 9. 2009 i 2012 - wspaniałe złota dla Australii i Belgii.
  6. Kanadyjskie Hamilton 2003.
    Akcja Michała jest jedną z najlepszych na mistrzostwach, które mam przyjemność oglądać od 1988 roku - tylko szarże Armstronga i Olano stawiam na tej samej półce (chodzi mi o całokształt - trudność akcji, sportowy poziom rywali, widowiskowość danych mistrzostw, zmysł taktyczny).
    Kunszt akcji Michała zawiera się w kilku punktach - robota Paterskiego i przeciągnięcie się po Belgach z pomocą Gołego; sposób w jaki Michał wziął “włoski zakręt”; jazdę pod górę, zjazd perfekcyjny oraz jazda po płaskim plus zmysł taktycznypolskiej ekipy - wspaniale Michał z Gołym obserwowali rywali i ich ograli przepięknie.

każdy wyścig o MŚ ma swój urok.

mi się bardzo podobało Geelong, mimo że Hushovd wygrał b.pewnie a skład “10” nie powalał.

mimo to, ten odjazd 32 kolarzy z -/+ ośmioma faworytami, który potem skasowali Hiszpanie, Rosjanie i bodajże mocno pracujący Kristoff + późniejsze ataki. Coś wspaniałego.

Plouay podobny przebieg, choć odjazd nie był aż tak mocny personalnie to jednak miał jakieś tam szanse powodzenia. Pracowali głównie Polacy, bo praktycznie jako jedyni nie mieli tam nikogo (jeszcze Niemcy, którzy jednak przyjechali w słabym składzie). No i potem już ta ostatnia runda - WSPANIAŁA, Tchmil, Casagrande, no i srebro Sprucha :slight_smile:

Z Lizbony najbardziej będę kojarzył jak Casagrande z Rebellinem skasowali atak Simoniego, który praktycznie jechał po złoto :smiley:

Nie no, każdy z tych wyścigów ma ten dreszczyk, z każdym mam jakieś fajne wspomnienia. Może trochę mniej z Salzburgiem i Madrytem, ale to dlatego, że oglądałem je z odtworzenia.

A wg mnie to ta grupka nie miała żadnego znaczenia. Atak na zjeździe nie kosztował Kwiatka sił, bo to była kwestia techniki, zresztą to widać na stravie - przez ok. 60-70% zjazdu w ogóle nie kręcił, a średnia moc z tego odcinka to 127W - czyli nic. Można powiedzieć że to był odcinek odpoczynkowy :slight_smile: Potem na tamie mocny strzał prawie 1000W, ale zaraz po tym uspokoił i jakieś 20s zajęło mu spokojne dojechanie do tej grupki. I w tym momencie w zasadzie nie potrzebował odpoczynku, mam wrażenie że miał tutaj po prostu moment zawahania (to kilkukrotne oglądanie się na peleton) czy cisnąć do przodu czy jednak nie warto. Gdyby nie było tej czwórki to z tą przewagą jaką miał na początku rozpocząłby podjazd na pełnej mocy, a wisząc w grupce przez jakieś pół minuty stracił prawie całą przewagę i uciekał prawie od zera. Moim zdaniem bez ‘przekaźników’ dojechałby wtedy nawet z większą przewagą.
Oczywiście nie wiadomo co w innej sytuacji zrobiłby peleton, ale nie wierzę w jakieś wcześniejsze skoki niż te które widzieliśmy ze strony Purito czy Gilberta. Tam było zbyt dużo oglądania się na siebie i jakby poszli wcześniej to rozjechaliby się w połowie góry :wink:

Z całą pewnością była w polskiej tv transmisja z Giavera del Montello w 1985. Pamiętam doskonale te transmisje, znakomity finisz Piaseckiego, jak również wyścig zawodowców i ucieczkę Zoetemelka. To był rok, w którym nikt z moich znajomych nie miał jeszcze satelity, anteny zaczęły pojawiać się mniej więcej od 1987 roku - na satelicie u kolegi oglądałem wygraną Roche’a w 87. Miałem szczęście, że rok wcześniej będąc w Grecji, mogłem oglądać w kolorze całe Tour de France, to było moje pierwsze zetknięcie z tym wyścigiem, do dziś pozostał sentyment do tej edycji, uważanej za the best race ever :slight_smile:

A Barcelonę '73 ktoś oglądał w naszej tv? Bo ja tak.

Nasza drużyna właśnie ląduje, mocno zazdroszczę tym obecnym na Okęciu :slight_smile:

oglądałem, oglądałem jak Szosda “uśpił” Borreau (czy jak mu tam było), a Szurkowski wyskoczył jak z procy… to było piękne, tak piękne jak to wczoraj…

Kluczowy moment był kiedy między grupą Kwiatka a peletonem były 4 sekundy różnicy, tak się trochę dziwie że któryś z Hiszpanów wtedy nie przeskoczył do grupy Kwiatkowskiego.Chyba myśleli że Kwiato odpuści i poczeka na główną grupę. Dobrze że do tej grupki która goniła na zjazdach nie zabrał się drugi z Hiszpanów bo wtedy zapewne współpracowałby z Gilbertem i dla Kwiatka mogłoby się to źle skończyć bo sam Gilbert pod koniec już chyba ciągnął siłą woli a nie siłą mięśni. Zaskakująco jak dla mnie ten ostatni podjazd pojechał Bouhanni, na szczycie był 9, spodziewałem się go gdzieś w połowie a nie w czubie. I ktoś wcześniej pisał o Kristoffie, też zauważyłem że on chyba ciągnął ostatnie 500m jak nie więcej a i tak nikt mu z koła nie był w stanie wyjść, nie dziwię się jego złości na mecie :smiley: