MŚ Ponferrada 2014

To było w 1934, teraz jest 2014. Od dawna wiadomo, jaka jest po 9 konkurencjach strata punktowa poszczególnych zawodników do lidera. W tabeli można przeczytać ile punktów jest za dany czas w biegu na 1500 m /ostatnia konkurencja/. Tak więc bardzo łatwo już przed biegiem obliczyć, ile musieliby nadrobić zawodnicy np. na 2 i 3 miejscu, żeby wygrać dziesięciobój. Można by ich ustawiać w kolejności i tak wypuszczać. Dla kibiców byłoby to bardziej czytelne.

Ale odbiega na tyle, że nie da się po prostu zrobić biegu pościgowego. Zresztą ta sama Wikipedia mówi, że pomysł z roku 34 zachowano do dziś. Tłumaczył mi to kiedyś wielki fan rywalizacji wielobojowej, bo też się zastanawiałem czemu nie można by zrobić finału w formie biegu pościgowego. Strata np. dwóch sekund w różnym przedziale czasowym to po prostu różne punkty - jeśli obaj zawodnicy pobiegną świetnie, albo obaj bardzo słabo to różnica czasu może być taka sama, a punkty zupełnie inne, więc nie da się ich puścić w określonym odstępie, bo takiego odstępu nie ma. A komentatorzy z dużą dokładnością mogą to szacować na podstawie SB i PB, ale zawsze jakieś ułamki mogą decydować na korzyść/niekorzyść.

Tak więc tutaj zmiany pewnie prędko nie będzie, ale zapewne kiedyś punktacja zostanie zreorganizowana. W kolarstwie taki wielobój też mógłby być jakby w sprincie nie tworzyć czasu grupy, tylko każdemu liczyć stratę w z dokładnością do 0.01, tylko wiązałoby się to pewnie z pewnym karambolem na ostatniej prostej.

W każdym sporcie każdy kibic jest w stanie stworzyć wiele ciekawych koncepcji tylko musi być po prostu chętny do organizacji takiej a nie innej formuły. Kolarstwo to taki sport, gdzie tych kombinacji można zrobić wiele. Jakaś innowacja to dobry pomysł dla takiego kraju jak Polska - zawsze można wypromować jakiś ciekawy format.

Witaj
moje uwagi

  1. wygenerowana solidna moc idealnie w punkt.
  2. mi się wydaje że Kwiatkowski jest szczuplejszy niż w pierwszej cześci sezonu.
  3. Kwiatkowskiego obowiązkiem jest ściagnąc do Pro touru Norweskiego zwyciensce szkoda by się troche marnował w CCC . Paterski pieknie pracował potrafi wygrywać i pracować ja bym takiego kolarza bardzo chetnie wział do drużyny.
  4. trochę się nudzę kolarstwem jestem na bieżąco ale się nudzę.

Tompoz

Byłem kilka dni nieobecny na forum, ale wielkie gratulacje dla Kwiatkowskiego! Zdążyłem oglądać cały wyścig zawodowców (i wieczorem wypić moje ostatnie Brunello).

Odnośnie do tematu rozgrywania mistrzostw świata i rozważań na jakiej trasie powinny być rozgrywane (czy to górzystym, pagórkowatym czy płaskim) myślę, że najlepszym połączeniem byłoby wprowadzenie dwóch konkurencji na mistrzostwach świata w kolarstwie szosowym. Owszem są sporty takie jak piłka nożna, siatkówka gdzie zespół ma tylko jedną szansę na mistrza ale są też takie jak biegi, sporty zimowe gdzie szans na mistrzostwo jest kilkanaśnie. Więc dlaczego by nie w kolarstwie? Pierwszą konkurencją byłby wyścig dotychczasowy: Jednoetapowe mistrzostwa swiata (w takiej samej formule czyli trasa od płaskiej jak stół po tereny pagórkowate - dowolność wyboru) a druga to: wieloetapowe mistrzostwa świata (np. 2-3 etapy, których jeden etap już mógłby zawierać wspomniane jednooetapowe mistrzostwa świata, zapobiegło by to nadmiernu czarowaniu a następnie powiedzmy dzień przerwy i trzeciego dnia przed południem krótka czasówka (10-15 km) a po południu około 100 km etap górzysty z podjazdem na mecie bądź z metą na zjeździe.

Mielibyśmy wtedy dwóch mistrzów świata w kolarstwie a mistrzostwa mogłyby się odbywać nie co rok a co dwa lata (dla wzmocnienia prestiżu imprezy) Plan dość śmiały ale chyba nigdy do zrealizowania.

To ciekawa uwaga. Niby to takie oczywiste, ale wtłoczeni w schematy myślowe, typu mistrza trzeba wyłaniać co roku, zapominamy, że jednak w ten sposób ten tytuł powszednieje.

W tych dyscyplinach, gdzie mistrza wyłania się co kilka lat, prestiż tytułu jest rzeczywiście nieporównanie większy.

Ale mistrzostwa świata to również (o ile nie przede wszystkim) biznes - dla organizatorów, UCI, sponsorów itd. To także prestiż krajowych federacji, które mogą się chwalić, że “załatwiły” w UCI przyznanie im organizacji imprezy. Dla UCI to element polityki rządzenia i utrzymywania się przy władzy. Sojuszników się nagradza przyznając organizację, niepokornych karze, nie przyznając.

Nie sądzę, by komuś chciało się i opłacało zmienić ten system.

Myślę, że nie do końca to tak jest. W kolarstwie MŚ mimo wszystko blednie w porównaniu z TdF, ale także w porównaniu ze Staruszką czy zwłaszcza Roubaix. Na szybko nie przychodzi mi do głowy żadna ambitniejsza dyscyplina, w której MŚ nie byłoby najważniejszym wydarzeniem sezonu (IO pomijamy). Prawie taki status ma TCS w skokach, ale to mimo wszystko nie to samo. I nawet rozgrywanie go co kilka lat nie zwiększy tego prestiżu. Wyobrażacie sobie Roubaix co 2 lata? :slight_smile:

warto zauważyć kilka rzeczy…
zachowując odpowiednie proporcje, dla kobiet jak i w niższych kategoriach wiekowych tytuł mistrza świata ma dużo większe znaczenie, a wyścig też odbywa się co roku.

druga sprawa, IO są rozgrywane co 4 lata, ale czy dla zawodowego kolarza ten tytuł ma większe znaczenie niż tęczowa koszulka - szczerze wątpię; może ewentualnie dla czasowców. ten tytuł jest bardziej traktowany jako bonus, natomiast MŚ bardziej jako “mus” dla wybitnych kolarzy.

także nie tędy droga.

założenie jednak jest takie, że trasy są zmienne, więc naprawdę mało który kolarz jest w stanie realnie walczyć o tytuł co roku.

choć jak tak teraz sobie myślę, to można by zrobić tak, że np. wyścig czasowców w lata parzyste, a narodowa drużynówka w nieparzyste. może to rzeczywiście byłoby jakieś urozmaicenie.

dla mnie to jednak dość absurdalne. o ile tęczę można zważyć z monumentami, o tyle imitację Criterium International z wielkimi tourami już niespecjalnie. już nie mówiąc o tym, że na gospodarzy nadawałoby się wtedy z 5 państw na krzyż.

Zapewne nie będzie takiej zmiany, bo nie ma takiej tendencji w światowym sporcie. Raczej się to rozszerza (jak choćby ME w lekkoatletyce rozgrywane raz na 4 lata dzięki czemu był cykl ME,MŚ,IO,MŚ i prestiż ME był wysoki, rozszerzono do 2 lat odstępu). Powiększanie liczby medali jeszcze by ten prestiż zmniejszyło, więc to raczej nie ma sensu - wystarczy raz na jakiś czas urozmaicić nieco bardziej trasę.

Niewiele dyscyplin sobie radzi bez MŚ, ale tenis i zapewne kilka innych sportów ich nie potrzebują bo traktowane by były jak kula u nogi. Większa częstotliwość imprez docelowych nieznacznie zmniejsza prestiż, a znacznie zwiększa dochody :wink:

Skąd takie wrażenie, że MŚ nie jest takie prestiżowe? Pewnie to nie Tour, ale dla mnie jest w wyższym poziomie niż monumenty lub inne klasyki. I sam wyścig - którego innego wyścigu oglądacie od 9.45 na żywo w telewizji? - i prestiż tęczowej koszulki.

Ja bym nigdy nie chciał mistrzostw nie co roku. I też nie uważam, że MŚ co 4 lata byłoby bardziej prestiżowe. Owszem, tak jest w piłce nożnej. Ale w lekkoatletyce lub w siatkówce nie ma porównania z Igrzyskami, w koszykówce z Igrzyskami ani z NBA. Coroczne mistrzostwa świata należą do kolarstwa dokładnie jak Tour lub Roubaix, i nie widzę żadnego powodu, żeby to zmienić.

A przecież jest wiele do zmieniania w kolarstwie, ja zaczynałbym z nowego Pucharu Świata jak kiedyś, i z zupełnie nowego systemu rankingu - nie ma sensu, że zawodnicy ProTour dostają zero punktów od wyścigów EuropeTour, a zawodnicy Professional zero punktów od ProTour.

Ale przecież tenis ma coś w rodzaju mistrzostw. Turnieje masters, w których biorą udział najlepsi gracze sezonu a “eliminacje” trwają cały rok.

A od kiedy to Staruszka i Roubaix mają większy priorytet od tęczowej koszuli ? Jakaś alternatywna rzeczywistość nam ostatnio na forum powstaje - Contador zmarnowany talent, Tęcza nic nie warta…Aż strach pomyśleć o czym jutro przeczytam.

właśnie. ja tam mistrza świata stawiam na równi ze zwycięzcą TdF i co roku mam frajdę oglądając obydwa te wyścigi. a przecież nikt chyba nie powie, że Tour de France powinien być rozgrywany co 2, albo 3 lata, bo wtedy byłby bardziej prestiżowy. absurd.

mistrzami świata zostają najczęściej kolarze wybitni (w momencie zdobywania tytułu albo w ciągu dalszej kariery) z wyjątkami oczywiście i trudno twierdzić, że rozgrywanie mistrzostw co roku powoduje spadek prestiżu.

w myśl zasady, że lepsze jest wrogiem dobrego, sposób organizacji i rozgrywania czempionatu pozostawiłbym w dotychczasowej formie.
dla mnie osobiście to najważniejszy jeżeli chodzi o kolarstwo dzień w roku. dzień, w którym zwycięzca zapisuje się na zawsze w historii kolarstwa i z dnia na dzień my, kibice, patrzymy na niego w nieco inny sposób.

Dla mnie zawsze mistrzostwa świata elity były najważniejszym wyścigiem jednodniowym zaraz po igrzyskach olimpijskich, dopiero później monumenty i inne klasyki, to chyba oczywiste. Można się ewentualnie wspierać co to ważności tęczy względem Giro czy Vuelty bo to dwa zupełnie inne wydarzenia i ciężko pewnie dojść do konsensusu.

ja też najbardziej z jednodniówek lubię MŚ (bez względu na trasę), ale jestem w stanie zrozumieć opinie wychwalające bardziej Flandrię, LBL czy Roubaix.

poziom sportowy wiosną jest niewątpliwie wyższy, kolarze są bardziej wypoczęci. wystarczy spojrzeć na Kwiatkowskiego jakie robił wyniki na etapówkach i czasówkach wiosną, a np. ToB. Albo Gilberta na AGR i trochę podobnym profilem El Mirador.

Co do częstotliwości rozgrywania MŚ to bardzo dobrze rozplanowano to w narciarstwie klasycznym, co 2 nieparzyste lata co wyklucza kolizję z olimpiadą + np. w skokach dochodzą MŚ w lotach w latach kiedy nie rozgrywane są klasyczne mistrzostwa. W biatlonie mamy co prawda co rok mistrzostwa, ale wypadają te lata, w których organizowane są Igrzyska, umownie przyjmuje się, że mistrz olimpijski = mistrz świata.Taki zabieg jest korzystny, bo rozgrywanie dwóch dużych imprez mistrzowskich na przestrzeni 30-40 dni jest kompletną głupotą. Podobny zabieg mogłoby zastosować kolarstwo, zyskałyby i igrzyska, i MŚ, które nie spowszedniały by tak bardzo.

Nie oszukuj my się znaczenie tęczowej koszulki spadło po zmianie terminu. Zawsze był 1 miesiąc z małym hakiem na przygotowanie sie po Tourze na walkę o koszul . Teraz jak pisał Druid kolarze są nie tam mocni jak wiosną czy przełom sierpień wrzesień. Na nowym pomysle na kalendarz skorzystała Vuelta i tyle.

Popatrzcie na reakcje starych mechaników Lampre jak chciano zmienić pozycje Costy na rowerze… oni odpowiedzieli że grzebać w pozycji tęczowego mistrza to nie wypada… ,.Ja rzyczę Kwiatkowi by przypieczetował Tęczę chodz jednym zwycienstwem w wielkim klasyku

Tompoz

Umniejszanie waznosci teczowej koszulki wzgledem tourow czy nie daj Boze klasykow to juz takie typowo polskie: no wygral nasz najwazniejsza impreze w sezonie, ale okazuje sie ze wcale nie byla najwazniejsza. Jedno szczescie ze zrobil to w wielkim stylu, bo juz dyskusji o darowanym zwyciestwie a’la Szmyd bym nie przezyl.
Zgadzam sie ze Toury i MS to dwie rozne kategorie, ale czemu jedna ma byc lepsza od drugiej?

na wiosnę (tylko nie pamiętam czy w 2014 czy 2013, ale chyba 2014) mieliśmy mini-spór na forum czy tęcza jest cenniejsza od kostki brukowej.
także to nie, że nasza wygrał i “polskie” narzekanie.

wręcz przeciwnie, przez wzgląd na styl, Kwiatek jest jednym z moich (i nie tylko, bo na zagranicznych forach też to można odczuć) ulubionych mistrzów.

i zgadzam się, że to inne ściganie, no ale jednak żółtej koszulki nie zastąpisz. nawet w czasach, gdy dystans pozostałych do francuskiego touru się zmniejszył.

Typowo polskie to jest raczej interesowanie się sportami w których są sukcesy Polaków (przykład siatkówka - decydująca faza w rozgrywkach kobiet i nagle już nikogo to nie interesuje? :mrgreen: ). O ważności sukcesów będzie się dyskutować zawsze i każdy ma prawo do własnej oceny. W kolarstwie nie ma i nigdy nie będzie określonej hierarchii wyścigów więc każdy będzie sobie oglądał to co lubi. Nie ma to przecież żadnego związku ze zwycięstwem Kwiatka.