Paris Roubaix 2018

Saganowi się należy, świetny wyścig. Terpstra trzeci

Po co Szwajcar na ostnim sektorze wyprzedzał Sagan i był pierwszy na torze?

I tak by przegrał, Sagan jest sprinterem z krwi i kości, objechałby go choćby wyrzucając koło na kresce.

Może chciał mieć przewagę roweru na finiszu

Szwajcar ma sporo doświadczenia na torze, pewnie wiedział, co robi.

1 polubienie

Witaj Leo, na kogo stawiałeś przed wyścigiem

Sagan potwornie mocny, ale trzeba przyznać ze pojechał niesamowicie mądrze oszczędzając siły i uczestników ucieczki. Bardzo podobała mi się jazda Burgharta.

Dillier świetny, trochę przesadził z tą ostatnią zmianą i podprowadzaniem Słowaka na 150 metrów od mety ale i tak brawa dla niego.

Jak oni pokonują jedno okrążenie na torze, to nie ma ryzyka że finiszując zderzą się z tymi ktorzy dopiero wjezdzają na tor?

Przed Flandrią pisałem, że Dillier przydałby się Naesenowi, dziś Szwajcar wystartował i pojechał wyścig życia.

Bardzo fajna edycja i tak jak pisałem w momencie ataku Stybara, QS nie byli dziś drużyną, mam pewną satysfakcję, że nie wygrali, tym bardziej, że jakoś nie potrafię obdarzyć wielką sympatią N.Terpstry.

van Aert ponownie znakomity, cieszy reaktywacja Phinneya. Może jeszcze nie jest dla niego za późno na wygranie tego wyścigu.

T.Martin tym razem nie zgasł, tylko się po prostu przewrócił. Szkoda, no ale taki sport, taki wyścig.
Bardzo dobrze za to pojechał Pollitt.

Dobrze, że nie oglądałem na France3, bo podobno cały czas wyszukiwali Demare’a w stawce i podawali jego stratę.

Sagan świetnie zaatakował i świetnie pociągnął te 53 kilometry, ale też trzeba przyznać, że wreszcie mu zagrała ekipa (z Burghardtem na czele).

Tak ogólnie, mam wrażenie, że pierwszy raz od… 2013(?) obejrzeliśmy wyścig z takim dość klasycznym przebiegiem. Nie powiem, cieszy mnie to. Mniej więcej na takich Roubaix jak to dzisiejsze się wychowałem. :smiley:

No dobra, koniec igrzysk. Teraz czekamy na wieści o Goolaertsie.

No i nalezy tez przypomniec , ze Vanmarcke finiszowal ostatni ze swojej grupki :wink:

Na ciebie, ale ciebie nie widziałem w Sobótce.

1 polubienie

Sagan tą Flandrią uśpił trochę rywali, ale trzeba przyznać że pojechał znakomicie i moment ataku zdecydowanie najlepszy wybrał (po sektorze Orchies i tuz przed kombinacją Bersée z Mons-en-Pévèle).
QS dziś zdecydowanie gorzej w porównaniu z Saganem.Gilbert niepotrzebnie atakował z Teunissenem na transzeji d’Arenberg, później jest szeroka droga asfaltowa i za ok. 4 km następny sektor i trudno wtedy jest odjechać rywalom, wydaję mi się że to był największy błąd QS (może Gilberta) który to Belga kosztował sporo sił. Dziś podobnie jak we Flandrii też zawodnik z białym krzyżem tylko tym razem szwajcarskim :wink: W następnej edycji PR to chyba ucieczka co najmniej po 100 km…
Trzeba też przyznać że początkowe trudności już od sektora Troisvilles dały się dziś we znaki, jednak te błoto na tych początkowych brukach zrobiło swoje ( min. kraksy) i miało to niewątpliwie wpływ na dzisiejszą rozgrywkę (wczesny decydujący atak), co najlepiej rozgryzła ekipa Bora z Saganem…

Ciekawe co dalej z panem Dillier. Czyżby kolejny specjalista od tego wyścigu? Można mówić, że ucieczka, ale on na brukach trzymał tempo samego Sagana. Był napewno w top 6 najelpszych na brukach dzisiejszego dnia. Wcześnienie nie był znany z tej specjalności. Ma jechać TDF, ciekawe jak tam mu wyjdzie etap z brukami na trasie. Pewnie razem z Neasenem będą pilnować Bardeta.

Chyba nie można mówić, że nie radził sobie na brukach, skoro w BMC był w obstawie GvA. A trudno o lepszą rekomendację i lepsze wytłumaczenie braku wyników indywidualnie. Co nie zmienia faktu, że do grona faworytów nie należał.
Brawa wielkie dla Sagana, po mistrzowsku skorzystał z prezentu QS :wink:

Fakt zaimponował mi dzisiaj waleczny Szwajcar i nawet byłem zdziwiony, że nie widzę go w krwistej koszulce BMC…

Sagan zrobił to a reszta przespała.

Ech, nikt mnie nie przekona że tygodniówki są fajniejsze czy bardziej prestiżowe od klasyków. To jednodniówki najlepiej oddają że uczestniczymy w wyścigu a nie mocniejszym treningu gdzie ciekawa jest tylko końcówka. Większe wrażenie robi na mnie zwycięstwo w E3 niż w tygodniówce :stuck_out_tongue: Bo czym tak naprawdę jest tygodniówka? Ot zwykle musisz być najlepszy pod kluczową górę. Jest tzw. królewski etap i jeśli jesteś mocny to zwykle wygrasz. A w klasykach? Nie wystarczy być mocnym. Potrzeba czegoś więcej. Tego wyczucia momentu. Tego że na płaskim nie zerwiesz łatwo innego kolarza. To zupełnie inne ściganie na innym poziomie i tyle.
Sagan szczęśliwie powrócił do starego stylu i mamy efekt. Super wyścig godny mistrza świata.
Chociaż wciąż nie wiem jak to się stało że odjechał. Siedziałem przed TV i sobie myślałem co się dzieje? Zwłaszcza że Sagan odjeżdżał powoli. To było jak w zwolnionym tempie. Było dużo czasu by ktoś skoczył. Ale nikt tego nie zrobił.

Po tym dzisiejszym pokazie mocy Sagana tym bardziej zastanawiam się czemu tydzień temu nawet nie zbliżył się do Terpstry. Może fakt, że zaatakował praktycznie raz a dobrze a na Flandrii trochę tych skoków było. Ewentualnie słynna “dyspozycja dnia” :wink:

Nie krytykowałbym z kolei QS za taktykę dzisiaj. Widać, że plan był prosty: zawsze mieć człowieka z przodu. Z reguły taka taktyka sprowadza się do trzymania koła uciekinierów, ale dzisiaj Stybar i Gilbert naprawdę chcieli coś zrobić i mieli nadzieję, że któraś z tych akcji “siądzie”. No ale nie siadła i poprawił Sagan. Ile razy było odwrotnie i poprawiał np. Terpstra ? Nie zawsze się udaje i tyle.

Wiadomo co z Belgiem ?

Sky ma o czym myśleć przed TdF. Standard Rowe i Thomas dnf, najlepszy van Baarle 19. Właściwie przestali istnieć w tym wyścigu chyba jeszcze przed atakiem Sagana.

Brawo Peter, zrobił Gilberta. Fajnie, ile razy mozna czekac na ostatnia prostą, ostatnia hopke czy ostatni sektor. Brawo Dillier, momentami wyglądało jakby jechał na holu , ale dał radę.

Aha, bez spiny, ale mógłbym założyć się o dobre piwo, że van Aert skończy karierę na szosie z przynajmnuej jednym monumentem. Chłopak pierwszy raz widzi na oczy szosę a pokazuje tym starym wyjadaczom, że ma ich głęboko i jedzie swoje bez oglądania się na innych. Gdyby nie łańcuch znowu byłby w dychu.