Paris Roubaix 2018

Coraz bardziej niepokojące wieści o Goolaertsie. Jest też video pokazujące że musiało mu się coś stać z hamulcami. (ok 00:50)

Boże, wspoółczuję też tym ludziom z wału, przyszli pooglądać wyścig a ostatecznie pomagali udzielać pomocy umierającemu… Ja w takiej sytuacji ze strachu chyba zacząłbym biec w drugą stronę.

A co znaczy bardziej niepokojące?

PEwnie wielu chętnych na taki zakład nie znajdziesz ;d

Do tej pory jego stan jest zły i niestabilny

A jeszcze jak to możliwe że od kraksy zatrzymało się serce?

Tak poważne uszkodzenie mózgu?

Z tego co mi wiadomo objaw zwolnienia akcji serca występuje np w wyniku reakcji Cushinga (na wynaczynienie krwi w mózgu). Ktokolwiek chłopaka reanimował mógł nie wyczuć znaczącego zwolnienia tętna.

Z Twittera jego grupy. RIP

jakiś koszmar totalny z tym chłopakiem. 23 lata i bam, jedzie na wyścig i umiera jeszcze tego samego dnia. Nie wiem skąd to się bierze- czy to efekt kraksy czy co? ale to już któryś przypadek że młody chłopak umiera w podobnych okolicznościach. Straszna sprawa :frowning:

Najprawdopodobniej jego kraksa była konsekwencją, a nie przyczyną NZK czyli nagłego zatrzymania krążenia. Możliwe, że jeszcze w trakcie jazdy doszło do rozwoju poważnych zaburzeń rytmu serca a w konsekwencji do zmniejszenia rzutu serca i NZK. Utrata przytomności następuje już po kilku sekundach po NZK. Więc mógł stracić przytomność wciąż jadąc, dlatego nie hamował.
Niestety, serca sportowców dlatego że przechodzą wieloletnia adaptację do wysiłku są bardzo trudne do reanimacji i niestety większość przypadków NZK z powodów sercowych u sportowców jest nie do uratowania.

1 polubienie

Kolarze jeżdżą w nim ze wzmocnionymi łańcuchami i kołami, z niedopompowanymi oponami. Wysmarowani są specjalnymi maściami chroniącymi przy ewentualnych upadkach.

Tvn przesadzil slyszal ktos cos o tych masciach :sweat_smile: ?

Ja z kolei nie slyszalem nigdy o wzmocnionych lancuchach…

Najgorzej to włoska wersja dziennika Huffington Post. “Oczy w niebie, ręce szeroko, a żaden kolarz nie zatrzyma się pomóc Michael Goolaertsowi”, taki tytuł i podobna treść artykułu. Komentarze pod artykułem w mediach socjalnych oczywiście pełne oskarżeń przeciwko kolarzom bez serca.

Quickstep pokazał swoje prawdziwe oblicze. Tak naprawdę to nic nowego, bo owszem - w ostatnim czasie była masa zachwytów nad tą drużyną, jakie wspaniałe taktyki, jaka kontrola wyścigu, ale wynikało to z wykorzystywania oczywistych błędów i kunktatorstwa rywali. W takim wypadku do wygrania wystarczy mieć mocnych fizycznie kolarzy - a takich mają niewątpliwie posiadają.

Pokazali jak frajersko przegrać wyścig. Mocne słowa, ale nazywam rzeczy po imieniu - frajerzy. Sagan z kolei pokazał, że jest geniuszem - wystarczy obejrzeć powtórkę z tego ataku, włącznie z tym co było przed nim. Było trochę naciągania, Sagan był dobrze ustawiony, z przodu. Obejrzał się, zbadał sytuację kto jedzie w tej grupce z nim (bo ktoś zrobił dziurę na kilka długości roweru). Jak zobaczył, że z Quickstepu nikogo nie ma to dał ognia i tyle go widzieli. Znaczy nie do końca nikogo nie było, bo tuż przed atakiem Petera do tej czołówki dołączył Stybar, ale przecież Słowak doskonale wiedział, że kto jak kto, ale Stybar dla drużyny nie będzie się poświęcał :slight_smile: W tym miejscu przypomina mi się wywiad z Czechem w trakcie wyścigu, w którym twierdził, że ich przewagą jest to że są przyjaciółmi. Dobrze, że TV mam daleko, bo tak parsknąłem, że bym go chyba opluł :stuck_out_tongue: Właśnie wyścig pokazał tę przyjaźń i współpracę.
Taki atak jaki przypuścił Sagan trzeba kasować jak najszybciej, nie ma na co czekać. Tymczasem genialni taktycy z QS jeszcze 1,5minuty (!!!) po ataku pozwalali na to, żeby grupę prowadził Burghardt. Co więcej, oni w ogóle niczego kontrolowali tylko pałętali się gdzieś z tyłu grupy. A gdy w końcu ktoś wyręczył Burghardta to oczywiscie nie był to nikt z Quickstepu. Jak to taka podobno ułożona i dobra taktycznie drużyna to od razu powinny pójść szybkie dyspozycje co kto robi. A było ich tam czterech. Oczywiście po fakcie jak było już wiadomo, że Słowak odjechał, bo podstawowym obowiązkiem kolarzy tej grupy było pilnowanie faworytów, a zwłaszcza jego.
Ktoś powie, że krytykuję QS, a sam GVA po ataku Sagana zamiast za nim pojechać to pierwsze co zrobił to obrócił głowę, czekając aż ktoś go będzie kasował. Oczywiście jest to pewnego rodzaju cwaniactwo - mógłby mieć więcej jaj i pognać za Peterem, ale absolutnie nie można tego od niego wymagać! W tym wyścigu faworytem był QS i on miał najwięcej sił, dlatego to na nich spoczywał ciężar działania w takiej sytuacji.

Z całym szacunkiem dla Sagana - on musiał liczyć na takie rozwiązanie, że w Quickstepie chłopaki będą się oglądać na siebie i w praktyce nikt go nie pogoni. Gdyby nie frajerstwo zawodników tej drużyny to na pewno nie dojechałby sam do mety, nawet mimo tego, że atak był wprost idealny zarówno jeśli chodzi o wybór momentu jak i jego moc oraz rozłożenie sił. Po prostu nie miałby szans przeciwko zorganizowanej pogoni takich kolarzy. Całkiem możliwe, że był najsilniejszy wczoraj i jak najbardziej zwycięstwo to mu się należało, ale mówię o formie - po prostu musiał liczyć na takie zachowanie QS. Pewnie po części zdawał sobie sprawę z tego jak “teamowo” jeżdżą ci zawodnicy, dlatego doszedł do wniosku że jest duże prawdopodobieństwo, że nie będą pracować na siebie nawzajem i będzie w stanie dojechać przed nimi do mety. Jeśli tak było - tym większe brawa za odwagę i szacunek za taktykę.

Co do pozostałych “wyczynów” taktycznych QS warto wspomnieć odjazd taktyka Gilberta na Arenbergu. Co prawda widać było, że on się tam raczej oszczędzał w tym odjeździe i nie zmęczył on go za bardzo, niemniej odjazd był po prostu niepotrzebny. Takie spontany (bo była to ewidentnie decyzja własna zawodnika) są efektywne, ale bliżej mety. Niestety czy tego chcemy czy nie - atak na Arenbergu to jeszcze za wczesny moment. Jeśli już odjechał to może trzeba było spróbować pociągnąć ten odjazd mocniej.
Tak jak przewidywałem sam Gilbert nie dał rady brukom - najwyraźniej nie ten typ zawodnika, choć masę posiada chyba odpowiednią. Ale jak widać to nie wszystko, potrzeba jeszcze doświadczenia, pytanie czy starego konia można jeszcze nauczyć nowych sztuczek?

Sam Lefevere zrobił też jeden błąd - wybierając do kolejnego ataku Zdenka Stybara. Moment był dobry, bo gdyby odjechał tam ktoś kto byłby w stanie jechać przed grupą, to sam Sagan albo by zarzucił w ogóle opcję ataku albo gdyby go wykonał to szybko miałby na ogonie zawodnika QS. Niestety (dla QS) Lefevere polecił odjechać akurat Stybarowi (piszę, że polecił, bo nie sądzę, że Czech podjąłby się samodzielnego odjazdu na tak daleko od mety), a że zawodnik ten nie potrafi jechać czując za sobą oddech innych to atak szybko zarzucił, przez co drużyna nie miała nikogo z przodu. A to właśnie było podstawą ich jazdy i ostatnich sukcesów. Ale nie wynika to z żadnego geniuszu taktycznego tylko po prostu siły indywidualnej poszczególnych zawodników. A tego im nie można odmówić, bo są bardzo silni i wielu z nich ma możliwości walki o zwycięstwo w poszczególnych wyścigach klasycznych. Naprawdę nie potrzeba być geniuszem taktycznym, żeby mieć kogoś z przodu, zwłaszcza gdy połowa kolarzy w drużynie chce zwycięstwa dla siebie i chętnie pójdzie w jakiś atak (mając kolegów z tyłu taki atak nie należy wcale do straceńczych).
A w takiej sytuacji gdy masz swojego z przodu jazda drużynowa jest banałem (choć i tak QS potrafił prawie zaprzepaścić wygraną w takiej sytuacji - patrz Gilbert na E3).
Prawdziwą drużynową jazdę mogliby pokazać właśnie na tym Roubaix - ale nie zdali egzaminu. Taki to właśnie genialny taktycznie zespół.

Podsumowując:

  • brak współpracy (w drużynie, między “przyjaciółmi”!), brak poświęcenia swojego wyniku dla kolegów/lidera
  • brak kontroli rywali i odpowiedniego pozycjonowania w grupie
  • słabszy Gilbert - bo skład ten sam co tydzień temu, ale właśnie o tego Gilberta siła całej drużyny została zmniejszona; niemniej nie można było za wiele wymagać skoro to był niemalże jego debiutancki start (bo czymże jest wyścig przejechany raz, 11 lat temu). Niezależnie od tego Gilbert wciąż był dla nich mocnym pociągiem i nie powinni wypuścić tego z rąk.

To by było na tyle jeśli chodzi o drużynową, taktyczną jazdę Quickstepu.

2 polubienia

Od GvA trudno było wymagać pogoni za Saganem przede wszystkim dlatego, że chwilę przedtem sam próbował.

Zgadzam się z krytyką QS za jazdę w Piekle, ale wg mnie trochę nie doceniasz tych poprzednich zwycięstw.
Co do DdV, ok, tam mieli rzeczywiście trochę fuksa: Lampaert był z przodu, ale tak naprawdę tylko jego spryt i wyczucie zadecydowały, że wygrał ten wyścig.
Flandria: Terpstra atakował z dalszego dystansu, jest mistrzem takich odjazdów, Sagan z kolei kasował 2 wcześniejsze próby, a wszyscy inni jechali na rzęsach. Terpstra wygrał zasłużenie, a Gilbert miał rywali pod kontrolą; co prawda na ostatnim Paterbergu znów odżył Sagan, ale było już za późno.
E3: Tu już zupełna dominacja QS. Terpstra z Lampaertem odjechali praktycznie w pierwszym momencie, gdzie można było odjechać i liczyć, że się powiedzie i Holender to utrzymał, podczas gdy rywale kopali się z Gilbertem i Stybarem.

Gilbert niczego tam nie zaprzepaścił, skutecznie oderwał się od GvA i Benoota i tak naprawdę niewiele brakowało, żeby dojechał do dwójki kolegów. Wg mnie była szansa na to, żeby na niego poczekali i dojechali, trzymając się za ręce (już bez Lampaerta oczywiście).

Także może i jazda drużynowa w takiej sytuacji jest “banałem”, ale najpierw trzeba do takiej sytuacji doprowadzić.

A zespół pękł, bo Stybar, a przede wszystkim Gilbert nie wygrali w tym roku żadnego wyścigu. Pierwszego bąka puścił Gilbert, przeprowadził atak a la Boonen, nie wydaje mi się, by była to decyzja zespołu. Belg odjechał, bo zdawał sobie sprawę, że jazdy “na chaos” może nie wygrać z kolegami. Nie sądził też pewnie, że Burghardt, Pedersen i inni zorganizują tak skuteczną pogoń. Wydaje się jednak, że było to do przewidzenia.
Stybar… Nie wiem czy jego atak był konsultowany czy nie, ale wiem, że był bardzo nietypowy dla Stybara, który nie jest typem samotnego rycerza i raczej wyczekuje do ostatnich momentów. Niewykluczone jednak, że Czech sobie pomyślał to samo co Gilbert, stwierdził “czemu nie?” i odjechał.
Cóż, przynajmniej byliśmy świadkami ciekawego widowiska.

No i tak jak piszesz, bardzo charakterystyczne było to, że Quick-Step nie wziął się za drużynową pogoń za Słowakiem. To był moment, żeby poświęcić Gilberta/Stybara (bardziej Belga), ale ich ego na to nie pozwoliło. Najlepsze jest to, że w momencie ataku Sagana najlepsi tracili do Dilliera i Wallaysa jakieś 30 sekund, a Dillier dojechał z Saganem do mety z przewagą 57 sekund nad Terpstrą :grinning:
To spacerowe tempo Burghardta po ataku Sagana na czele grupy pościgowej staje się już powoli kultowe :smiley:

Myślałem też, że Lampaert będzie lepszy. Szczególnie mając w pamięci jego debiut (7. miejsce) sprzed 3 lat, gdy jeszcze nie był tak dobrym i ukształtowanym kolarzem jak obecnie. Możliwe jednak, że te szybkie edycje 2015 i 2017 nie oddawały w pełni mocy poszczególnych zawodników na brukach, był wtedy korzystny wiatr i dużo jeżdżenia po poboczach.

Słowko o Naesenie. Wyrasta nam chba belgisjki Thomas. Rok temu upadki na Flandrii i Roubaix, w tym roku to samo (+ defekty), choć bez większych konsekwencji dla wyniku. W momencie tej drugiej kraksy (przed Arenbergiem) specjalnie szukałem wzrokiem koszulki mistrza Belgii i na powtórkach się okazało, że był dosłownie drugim czy trzecim kolarzem, któremu się nie udało nie upaść.

Tak. Dla mnie wtedy na żywo odjazd Sagana był niemalże szokujący. Normalnie aż zacząłem szukać jakiegoś spisku… Była po prostu masa czasu kiedy ktoś mógł coś zrobić. Sagan powoli budował przewagę i gdy doszedł do grupki to jakiś czas wynosiła ona raptem 20 parę sekund. To nie było dużo.
To prawda co napisałeś o taktyce QS Greek i podsumowując to prawie było tak jakby Sagan odjechał z grupki trzyosobowej. Czyli Sagan, QS, Reszta. Sagan odjeżdża a Reszta patrzy się co zrobi QS. Bardzo słusznie zresztą. Natomiast QS patrzy się co zrobi Reszta. Jakby Reszta miała jakiś powód by coś zrobić.
Czyli w sumie cały geniusz Sagana polegał na tym że domyślił się że w tamtym momencie QS nic nie zrobi a to oznacza że nikt nic nie zrobi.
Sagan uprzedził Quick Stepowców, którzy już coś tam sobie kombinowali kto będzie uciekał za 10km. A tu cóż. Myślał indor o niedzieli a w sobotę łeb ucięli…

Najlepsze jest to, że sposób w jaki odjechał Sagan nie był wcale jakiś zaskakujący. Po prostu był z przodu, zyskał kilka metrów, popatrzył, zyskał kolejne kilka metrów, znów popatrzył i w końcu odjechał.
I weź tu takiego Boonena z Terpstrą w 2012, ułamek sekundy zawahania Pozzato i poszło… Podobnie Cancellara w 2010.

No, ale tutaj się zgadzamy w 100% :smiley: Mnie cały czas chodzi o to, że ich taktyki z wysyłaniem swoich do przodu były dobre, ale chciałem tylko zwrócić uwagę na fakt, że nie był to żaden innowacyjny geniusz taktyczny, a po prostu zwykłe wykorzystanie kunktatorstwa rywali i siły swoich zawodników. Niewątpliwie każdy z QStepowców wygrał zasłużenie.

Nie chodziło mi o to, że cokolwiek zaprzepaścił, bo sobie chłopaki odpuścili tę próbę połączenia. Ale całkiem możliwe, że mógłby zaprzepaścić. Gilbert jakkolwiek na początku przeskoku zdawał się odrabiać niesamowicie szybko, tak w pewnym momencie zawisnął i nie wiadomo było co będzie. Jeśli mieliby to połączyć to Terpstra z Lampaertem musieliby zwolnić wyraźnie i stracić może 10, a nawet więcej sekund. Trzeba pamiętać, że w końcówce wyścigu wszyscy już są tak wymęczeni, że zwolnienie i strata 10sek nie powoduje, że trochę oni wypoczną i potem sobie tę stratę powetują szybszą jazdą. To byłaby po prostu strata permanentna. Druga sprawa, że Terpstra jest tak niewiarygodnie sprawny w solowej jeździe na wymęczeniu, że nie wiem czy Gilbert byłby mu tam w stanie wiele pomóc, zwłaszcza że patrząc jaki miał problem z przeskokiem - też chyba był już konkretnie ujechany. Ogromnie możliwe, że po prostu stracone sekundy byłyby nieodrabialną stratą.
Dlatego więc mogłoby to doprowadzić do zaprzepaszczenia, bo Terpstra w końcówce miał przewagę nawet bodaj 12 sekund. Przy stratach spowodowanych łączeniem się Gilberta z kolegami mogłoby to być mniej - na przykład 7 czy 5 sekund. I jakkolwiek 12 sekund to jeszcze różnica przy której niby go widzą to jednak jakoś nie mogą dojść, tak przy 5-7sekundach zapach krwi jest już tak wyraźny, że ktoś mógłby pokusić się po prostu o solidne szarpnięcie, które skasowałoby uciekinierów i połączyłoby grupki :slight_smile:
Sądzę, że sam Lefevere analizując na chłodno co się dzieje ukrócił zapędy Gilberta i kazał wracać do poprzedniej taktyki. Jeśli to przewidział to pogratulować.
Druga możliwość jest też taka, że Gilbert za wszelką cenę próbowałby gonić, a koledzy by nie poczekali. Na pewno by nie dogonił, a jednocześnie tworzyłby most pomiędzy goniącymi, a liderującą dwójką/samym Terpstrą, a przy ewentualnym złapaniu byłby bardziej wyjechany i mniej zdolny do kontroli ataków.

2 polubienia

No ale dlaczego od razu kunktatorstwa?? Na Flandrii była selekcja od tyłu, wszyscy piekielnie ujechani, co taki GvA czy Vanmarcke by zyskał atakując 40 km przed metą?? Gdyby próbowali odjechać z Pedersenem/van Baarle od razu by mieli Gilberta albo Terpstrę na plecach i tylko by się ujechali.

Nie nie, nie uważam, że oni powinni atakować wcześniej. Przeciwnie, biorąc pod uwagę problemy Quickstepu z drużynową gonitwą mógłby się powieść nawet i mocny atak zrywający wszystkich na Paterbergu (Sagan pokazał, że odjechać się dało). Ale nie powinni dać odjechać Nikiemu, bo to właśnie dało przewagę Quickstepowi i kontrolę całego wyścigu. W sumie można też się doszukać pewnego podobieństwa tego odjazdu do ataku Sagana z wczoraj, bo też odjechał tak niespodziewanie, różnica taka że dwa razy bliżej mety.
Ale nie-QStepowcy nie popisali się zbytnio, bo nie byli czujni. Zupełnie tak jak QS wczoraj :slight_smile: Tam polecenie pociągnięcia dostał Stybar - za nim skoczył Kwiato, Nibali i sam Sagan - tutaj był czujny. Potem Nibali poprawił - jak najbardziej jestem w stanie zrozumieć odpuszczenie go, ale gdy za nim pojechał Terpstra, a Sagan miał rewelacyjną pozycję z przodu - po prostu musiał za nim pojechać, a nie zrobił tego. Można nawet powiedzieć, że Słowak nauczył się na swoim błędzie w ten sposób, że zmusił swoich rywali do popełnienia podobnego wczoraj :slight_smile: