Paris - Roubaix

A Kirienka zdobyl sie na gest, a teraz dobrze zarabia :wink:

Najnudniejszy P-R jaki widziałem. A oglądam od kiedy Eurosport prowadzi transmisję, czyli od 1991 roku. W tym roku miałem nadzieję, że wygra jakiś czarny koń w stylu Guesdona, Backstedta czy Knavena.

Tymczasem objawiła się potęga słuchawek w uchu. Boonen jedyny raz zjechał na tył grupy, żeby się posilić, i wtedy padło pewnie Fabianowi do ucha: teraz!. I już było po jabłkach. Przeciwny wiatr, grupa w której nikt nie chciał pracować. Jak zobaczyłem, że na 42 albo 3 przed metą Boonen opadł z sił i przestał gonić, postanowiłem pójść z psem na spacer, bo emocji się już nie spodziewałem. Myśłałem: “Wrócę na 10 km przed metą, Cancellara będzie miał jakieś 2 minuty przewagi.” Pomyliłem się. Na 10 km przed metą miał 3 minuty.

Natomiast Boonena doceniam. Był ewidentnie drugim najmocniejszym zawodnikiem w wyścigu. I jeśli Flecha klaskał Huschovdowi na mecie, to Tom powinien zaklaskać Hiszpanowi, bo ten ani raz, ani raz nie wyszedł na czoło goniącej grupy (obejrzałem powtórkę po północy na ES). Podobnie jak Pozzato. No ale to przecież Włoch, a oni tak mają.

Cancellara i tak by pewnie wygrał i zostawił Boonena gdzieś na 20 km przed metą, ale przynajmniej byłyby jakieś emocje. A tak…Czy były jakieś w tegorocznym Paryż-Roubaix?

Fabian Cancellara wyrasta na jednego z najwybitniejszych kolarzy w ogóle. Moim zdaniem jest w stanie wygrać KAŻDY Monument (zostały tylko 2). Pamiętajmy, że np. ostatni Amstel wygrano z ucieczki, a Lombardię wygrał Gilbert. Jeśli Gilbert, to czemu nie Cancellara? Kwestia priorytetów i odpowiedniego przygotowania.

Wybitny, bardzo wybitny zawodnik. Jeden z najbardziej utalentowanych w historii. Respect.

No i Lefevre. Najgorsza wiosna, czyli jego właściwy sezon, od wielu, bardzo wielu lat. Może od dwudziestu. Zero wygranych na brukach. Czyżby czas na emeryturę? A może to tylko jednoroczny kryzys, gdzie zderzył się ze szwajcarskim walcem, a ten za rok zapragnie innych celów?

Biorac pod uwage, ze w Arenbergu sie nic nie stalo, zgodze sie z opinia, ze najnudniejszy P-R. Wszystko roztrzygnal jeden moment i to taki, w “normalnym” miejscu :stuck_out_tongue: Zastanawialem sie czy przypadkiem rownie nudna edycja nie byla 2002, ale nie. Tam chociaz okazalo sie, ze Hincapie wcale nie jest taki kozak i Boonen objawil sie swiatu :wink:

Co do Pozzato, to oprocz tego ze Włoch, jednak bylo widac, ze jest najslabszy z calej tej grupki.

A co zrobił Kirienka?

Chodziło mi o akcję na Vuelcie, zanim jeszcze trafił do Caisse.

Pierwszy raz miałem okazję nie tylko obejrzeć w TV wyścig, ale też go wysłuchać. Nie mogę się doczekać, gdy kolarzom towarzyszyć będą motocykle realizatorów z cichymi silnikami.

To, że przeszkodę kolarze opuszczają w tej samej konfiguracji jak do niej dojeżdżali (Arenberg), to nie znaczy, że nic się tam nie stało. Nie wszystko co dzieje się z człowiekiem czy z rowerem jest dla kibica widoczne - przypadek Burghardta i Breschela, to te o których na pewno wiemy (odnośnie tej dwójki, gdzie indziej w wynikach jest odwrotnie: Breschel -HD, Burghardt - DNF).

Z zasady wyścigów nie komentuję.
Ale tegoroczny P-R faktycznie był nudny, oczekiwanej walki nie było.
Niemniej jednak z największą satysfakcją i z nieukrywaną radością oglądałem uciekającego Fabiana.
Co za kunszt kolarski, bajeczna technika i pozycja, wymarzona kadencja, noga robiła tylko cyk, cyk,cyk,cyk. Jeżeli się do tego uwzględniło, że inicjując ucieczkę Fabian miał w nogach już 200 km, to jego jazda była dla mnie spektaklem.
Na tle Fabiana jadący w pogoni, niby wielkie nazwiska, ale generalnie opętał ich nygus. Żadnemu poza Bonenem nie chciało się zakręcić mocniej.

youtube.com/watch?v=j7xjsPqHg3o

ten na 5:53, Leukemans ma ewidentnie dosc

w zasadzie 8 min filmiku i caly Paris Roubaix 2010 w pigulce