Promienisty ból pod prawym żebrem - proszę was o pomoc

Bardzo was proszę o przeczytanie posta , jestem już w takiej ciężkiej sytuacji … chyba zaczynam przodować postami w kategorii zdrowie , ale tym razem potrzebuję rady/ pomocy kogoś z was jak nigdy dotąd w naszej kolarskiej rodzinie , a wygląda to tak. Ból pod prawym żebrem promienisty /kolkowaty , promieniuję raz do łopatki raz do barku i wzdłuż jakby boku od miednicy do żeber po prawej stronie, Utrzymujący się od 22 lipca !!! Byłem już w 4 szpitalach ( gdzie podejście było wręcz szydercze ! , podwyższona bilirubina to jedyna nieprawidłowość w badaniach krwi których miałem już chyba na wszystko możliwe , Robiono mi testy na zapalenie wątroby , badania na kamice i na rezonansie( jedyny szpital który to zaoferował ) (Cholangio) wyszedł ledwie jeden kamyk 3mm w przewodzie wątrobowym i jak twierdzą lekarze to nie jest przyczyna aż takiego bólu … zgłaszałem się do szpitali gdzie w dwóch ostatni brano mnie tylko na SOR ( Radom/ Wołoska Warszawa) mimo skierowań na oddział !!! Ból jest bardzo uciążliwy i zmienny( nie jestem w stanie pracować , trenować , studiować … ) i nie pomagają ŻADNE środki przeciwbólowe ( Tramal, Pyralgina , w zastrzykach dożylnie nic w mega dawkach … Ketonal w dawkach wręcz narkotycznych nic , lidokaina i coś mocniejszego i nic … odsyłaja mnie do domu i mówią że jestem … zdrowy . Zgłaszałem więc że to mogą być problemy z kręgosłupem przy komputerze (10-12h dziennie jednak zostałem wyśmiany i żebym nie bawił się w lekarza a w tych szpitalach zrobiono tylko krew usg i odsyłają do domu z takim bólem !!! Jestem już zmęczony psychicznie takim obrotem sprawy oraz ciągłym dręczącym bólem . Finansowo nie stać mnie już praktycznie nawet na podróż do szpitala , jestem zmuszony sprzedać szosówkę a najbardziej szkoda mi mamy która jest po operacjach tarczycy i stres jest niewskazany , a przeżywa to bardzo. Zostałem na kompletnym lodzie , niemal bez finansów , znajomości i diagnozy oraz wielkim bólem , nie oczekuję pomocy finansowej czy coś , cholera po prostu jakiejś pomocy rady może ktoś z was ma w rodzinie/znajomego lekarza cokolwiek gdzie się udać … błagam

Skoro zostałeś gruntownie przebadany to może nerwica? Wygląda na to, że zaczynasz sobie nie radzić ze stresem warto udać się do psychiatry i psychologa? Poczytaj o tym jakie objawy może mieć ta bardzo poważna choroba. Nie lekceważ z tej możliwości.

Leżę w szpitalu na Banacha(Warszawa) oddział gastroenteologii. Chcą mnie jutro wypisać czyli (9 dni pobytu ) i co ? kilka badań : krew, tomografia jamy brzusznej z kontrastem rentgen klatki , kr.piersiowego, k.lędźwiowego , USG x2 i wszystko jak najbardziej okej a bólu (okolic prawego żebra) nie wyelminowali i chcą mnie wypisać, bo mówią że dalsze leczenie wykracza poza ich kompetencje … jedynie mogą dać skierowanie do poradni i to jeszcze nie wiadomo jakiej bo sami nie wiedzą … już nie wiem co robić dzwonić do rzecznika praw pacjenta ??? To jakieś jaja, jest już to mój 5 szpital ( od 14 lipca) i ciągle drążą w każdym jamę brzuszną a powtarzam że boli mnie jakby pod mięsniami (taki ucisk jakby - przykurcz , promienisty tempy ból pod prawym żebrem , i jest zmienny przechodzi jakby wzdłuż przepony i promienuje do kręgosłupa i powtarzam im to za każdym razem a ci uparli się na jakieś kamienie , kamice i inne choroby które już dawno wykluczyli , jednynie przepuklina rozworu przełykowego jest stwierdzona i mam od niej refluks ale to da się przeżyć , te bóle są deprymujące przeciwbólowe i rozkurczowe żadne nie działają na to - no spy , tramale , ketonale pyralginy wszystko było zero poprawy . Gdzie się udać przecież nie mogę normalnie pracować , już o treningach nie marząc

Czy problem nadal istnieje, czy udało się go już jakoś rozwiązać? W sytuacji gdy diagnostyka obrazowa i biochemiczna nic nie wykazały, wydaje się że problem może dotyczyć zablokowanych stawów żebrowo-kręgowych, zaburzeń mięśniowo-powięziowych grzbietu i powiązanej z nimi przepony. Krótko mówiąc przeciążenie związane z trybem pracy/życia. Pomóc może dobry fizjoterapeuta, ale podkreślę taki, który leczy terapią manualną, a nie prądami, polem magnetycznym i innymi światełkami. Sam mogę spróbować pomóc w Warszawie lub okolicach. Pozdrawiam

Przepraszam, dopiero teraz jak przeglądałem swoje posty zobaczyłem tę odpowiedź i bardzo dziękuję za zainteresowanie. Zaktualizuję temat. Posłużę niestety za przestrogę dla innych jak łatwowierność i desperacja w połączeniu z bólem potrafią człowieka zaślepić . Po miesiącach odbijania się od szpitala do szpitala ustalono : przepuklinę rozworu przełykowego(problemy z jedzeniem - refluks) oraz przepony ( od tego ból , trwa nadal ) zanim do tego doszło karmiono mnie psychotropami ! Uważając że sobie coś uroiłem i dostałem klonazepam ( faktycznie zniósł ból przepony jednak rozregulował moją … nie wiem mentalność po prostu mózg, katastrofalnie. Pamięć a raczej jej brak zmiany w zachowaniu i koniec końców związało się z uzależnieniem i mocną depresją z którą uporałem się na początku kwietnia, jednak wyniszczony organizm od garści leków (bo było tego więcej) złapałem coś na początku kwietnia - tu już mały off-top bo zupełnie inna sprawa ale wygląda to tak : guzki pod językiem, zatoki, gardło, suchy kaszel , zaropiałe przekrwione oczy - masakra z zatok aż zielone kleiste wydzieliny - 2 antybiotyki i nic jedynie wątroba dostała w ostatni rok mocniej niż przez 20 wcześniejszych lat jakich żyję i teraz istnieje ryzyko że zostałem zainfekowany gronkowcem złocistym … ( we wtorek zrobię wymazy) po prostu to jest k***** jakiś dramat, mam nadzieję że to nie to, bo to już nie byłby kolejne kamienie w plecaku jak przepuklina a raczej gwóźdź do sportowej, nie.Nawet rekreacyjnej trumny .

PS. od grudnia 2015 wznowiłem kolarskie treningi ale wyłącznie bardzo lekkie tlenowe przy mocniejszych depnięciach, natychmiastowa kolka w przeponie udało mi się mimo leków 2 miesiące potrenować ( 12 kg przybrałem leki się przysłużyły :open_mouth: )i potem nasilenie depresji, odstawiłem rower i walczyłem o chęć by żyć - kto był w takiej sytuacji wie o czym mowie a kto nie - nie polecam. Przetrwałem i wróciłem na rower z dużym optymizmem i nadziejami (już nie na żadne ściganie ale po prostu jeździć sobie, kręcić beztrosko) w połowie marca by już na początku kwietnia ponownie odstawić. Aktualnie jestem tak rozłożony że 10km byłoby jak P-Roubaix , może czyta to jakiś lekarz i trudno poczuje się urażony ale radzę każdemu, doświadczając najbardziej nietypowych przeżyć zdrowotnych 10 razy sprawdźcie i zasięgnijcie kilku opinii z różnych środowisk, przed podjęciem decyzji a najlepiej jeśli kogoś stać, niech leczy się prywatnie. Wtedy masz bardzo duże szanse że wezmą Cię na poważnie i rutynową nie zleją - smutna brutalna rzeczywistość :/

Depresja i różne boleści to mogą byś skutki np. boreliozy (polecam picie czystka) pomaga też yerba mate, nie zaszkodzi reguralnie picie naparu z oregano. Wszelkie apteczne prochy to powinna być kwestia wyłacznie doraźna i stosowana w ostateczności. Należy szukać przyczyn a nie łagodzić tylko skutki. Jak chcesz żyć w zdrowiu to zapomnij o prochach.