Ronde van Vlaanderen 2019

Dzięki za korektę. Przeoczyłem sytuację zdrowotną Urana, ale Bettiol i Woods mogą zrobić robotę :wink:

Po dzisiejszym Ronde jeszcze bardziej chyba otwarty PR za tydzień. Sagan jakiś nie wyraźny, Stybar dziś słaby. Może Kristoff albo jakaś niespodzianka (np. Polit czy Sütterlin), ciekawe jak wypadną Vanmarcke czy Langeveld ? Szykuje się interesujące ściganie (coś czuję ze może paść rekord jeśli chodzi o puszczenie ucieczki na PR).

A dla mnie troszkę niezrozumiałe. Ci sprinterzy nie potrafią jednak działać bez pomocy innych. Mnie właśnie dziwiło czemu Kristoff czy Marrhews nie przyłączą się do pogoni. Wystarczyło żeby troszkę popracowali po Paterbergu tak tylko by zredukować różnicę do 10s i pewnie zaraz ktoś by się znalazł by Bettiola skasować. Zamiast tego woleli czaić się z tyłu (poza Saganem, przez chwilę, który to rozumiał) i nie wiem na co liczyć. Że ich inni dowiozą do sprintu?
Dlatego cieszy mnie bardzo zwycięstwo Bettiola, tak naprawdę nie obchodzi mnie że to on, mógł być ktokolwiek inny, byle nie sprinter z 20osobowej grupki.
No i fajna zagrywka DQS pod koniec. Tak ze spokojem zrealizowany plan zajęcia 2 miejsca. Chłopaki ewidentnie nie mieli dzisiaj drużyny na zwycięstwo. Ale w takich okolicznościach i tak potrafili wycisnąć co się da.

Defensywny nie w końcówce ale w całym wyścigu a szczególnie na podjazdach (na zasadzie by nie stracić kontaktu z czołówką), więc dla mnie jak najbardziej zrozumiałe że taka taktyka znając ich możliwości na finiszu. A że nie zawsze to przynosi wygraną to już inna sprawa. Ja nie mam pretensji tacy zawodnicy (może oprócz Sagana który różne taktyczne rozgrywki stosował) lub po prostu ich obecne możliwości (forma) taką a nie inną taktykę wymusiły.

Właściwie w tegorocznej dyspozycji Bettiola nie byłoby nic zaskakującego, gdybyśmy wymazali ten słabiutki 2018 rok. Ale wrócił pod skrzydła Vaughtersa i znów jeździ tak jak potrafi.

Ciekawą taktykę miał dzisiaj van der Poel. Przed każdym bergiem zajmował miejsce gdzieś z tyłu grupy i potem pod górę wszystkich mijał. Bardzo dziwne to było. To samo zrobił na Paterbergu. Kto wie, może gdyby zaczął podjazd dziesięć pozycji wyżej, na szczycie miałby dwa razy większą przewagę i udałoby mu się odjechać.

A no i kluczowe, patrząc na Valverde, Kwiatkowski pewnie dzisiaj by wygrał :stuck_out_tongue:

mówcie co chcecie ale wygrał dziś najsilniejszy na Kwaremoncie jak zaatakował to jedyny który starał się złapać jego koło był greg tylko brakło sił a reszta ledwo trzymała nogę belga także to on dziś był najmocnieszy. co do Quick stepu nie wiem mając 3 kolarzy w grupie poscigowej dwójka pracuje na jednego i powinni gonić do upadłego dla nich zwycięstwa powinny się liczyć coraz więcej kunktatorstwa, jak Sagan w którejś edycji uzyskał 10 sekund przewagi to go zaraz skasowali. co do Rubaix nie zdziwie się jak nie bedzie w pierwszej piątce zawodników Quick Stepu. Niestety bede w pracy ale karty powinni rozdawać kolarze pokroju Vandberg, Vanmarcke Kung Stuven Pollit, Wan der poel itp

Langeveld na Roubaix mi już chodzi po głowie od G-W, gdzie bardzo dobrze wyglądał na tym płaskim dojeździe do mety, więc wydaje mi się, że francuskie bruki powinny mu pasować bardziej, niż te flamandzkie. Fajnie byłoby, gdyby mu się udało w końcu przyjechać wysoko, bo cała wiosnę w dobrej formie a jeszcze żadnego klasyku w top10 nie skończył.

Ciekawe czy Phinney się nagle przebudzi na Roubaix, jak w zeszłym roku. Po dobrym występie w 2018 mówił, że to właściwie jedyny klasyk, na który tacy kolarze jak on nie są za ciężcy. :wink:

@druid, Sutterlin dobrze na brukach pokazywał się już jakoś 2 czy 3 lata temu w Eneco. Tak że świeżynką tu nie jest.

A sam wyścig - jak to “taktyczne rozgrywki” i “odrobina szczęścia” mogą sprawić, że kolarz w sumie łatwy do skasowania był poza zasięgiem. Oczywiście, nie umniejszam tu wyczynu Bettiola - był dzisiaj i najmocniejszy, i najlepszy, więc świetnie, że właśnie ktoś taki wygrał.
Gdyby nie jego solówka, to byłaby to najbardziej wyrównana Flandria od wielu, wielu lat. Tak duża grupa po Paterbergu w grze o zwycięstwo? Ale tu się pojawił brak interesów wspólnych, bo po co dociągać Kristoffa, Matthewsa i Sagana do walki w sprincie? I wyszło na to, że mieliśmy do czynienia z dniem włoskim.
Sagan - ciekawe, co poszło nie tak, bo tak słaby jeszcze nigdy nie był. Jest wręcz swoim cieniem, podczas gdy inny odłam Bory - góralsko-pagórkowaty - osiąga świetne wyniki.
Deceuninck - przy chorobie Gilberta i słabym dniu (albo po końcu formy?) Stybara okazało się, że Jungels i Lampaert nie są w stanie nawiązać walki z najlepszymi kolarzami. Najmniejszego sensu więc nie miała próba organizowania pogoni za Włochem. Zresztą można mieć wrażenie, że Gilbert i Stybar wszystkie siły zostawili na drodze do Wevelgem… I w sumie w tej “beznadziejnej” sytuacji zrobili to, co zrobić mogli - podium w sumie ratuje wyścig. Co mnie jednak zaskoczyło, na ostatnim Paterbergu to i tak właśnie Asgreen był z nich najmocniejszy, więc dobrze się stało, że rozegrali to przytomnie i raz, że dali zaatakować najmocniejszemu z tercetu, to jeszcze temu, którego nikt przecież nie markował, bo jeszcze rok temu przecież nikt (dobra, mocno nadużywam znaczenie tego słowa) go nie znał (poza Lefeverem, który w połowie roku wykupił go z jakiejś duńskiej ekipki). Co ciekawe, pierwszy odjazd Kaspra został skasowany przez… Jungelsa. Nie wiem, czy to z jakiegoś zamroczenia ledwo zipiącego Boba, czy właśnie z przytomności jego umysłu - żeby podpowiedzieć Duńczykowi, żeby zrobił to, ale za 2 km, gdy będzie po prostu bliżej do mety i łatwiej. W każdym razie to zrobili - jechali parą, Bob zrobił lukę i Kasper pojechał niegoniony na podium.
Parę zdań należy się też Valverdemu. Nie był tu jedynym debiutantem, ale też był z pewnością najmniej predysponowanym do jazdy w tego typu wyścigach kolarzem z czołówki. Jechał cały czas mądrze, czujnie, ekipa też go “zadbała”. Na ostatnim Paterbergu pokazał moc, choć źle był ustawiony. W każdym razie był w pierwszej 6 najmocniejszych kolarzy wyścigu. W niesprzyjającym, co powtórzę, sobie terenie. Do czego można się doczepić, to bardzo złe ustawienie do ostatniego sprintu. Mógłby być ze 2-3 pozycje wyżej, jakby nie sprintował z ostatniej pozycji w grupce ;). No ale można na to spojrzeć inaczej - objechali go w zasadzie tylko sprinterzy czy konie pociągowe potrafiące dobrze zafiniszować.
Parę słów należy się też Kristoffowi. Nie jest to kolarz, który ten wyścig może wygrać za każdym razem, bo po prostu nigdy nie będzie królem Paterbergu i nie zostawi na nim wszystkich rywali. Do zwycięstwa potrzebny mu określony scenariusz, no, może w kilku da radę wygrać, bo zawsze będzie w stanie wygrać finisz z mniejszej czy większej grupy. Z tym że właśnie dlatego nikomu nie będzie się chciało dopuszczać do realizacji tego scenariusza. Dlatego to miło, że udało mu się stanąć na podium, bo to piękny wynik.
Ładny wyścig był, to tak w skrócie :wink:

2 polubienia

Pewnie będzie dużo zależeć od pogody. Wcześniej prognozy zapowiadały deszcz na 14 ale teraz zapowiadają okno pogodowe między 13 a 16 (bez deszczu). Ale to jeszcze tydzień więc wiele może się zmienić. Jeśli pogoda to co najmniej z 15 zawodników może wygrać a jeśli deszcz to 30 :wink: i może być loteria, i jeszcze większa niespodzianka niż w 2016, czego bym sobie życzył.

Co to się dzieje, Valverde przed Saganem na bruku? Czy to już pora na zadanie pytania co z tem Peterem? Nie bójmy się słów - sezon Słowaka trzeba określić jako beznadziejny, normalnie klątwa tęczowej koszulki a rebours - stracił tytuł i jakby mu zabrano siłę. Wiadomo, że za tydzień wszystko się może zmienić, wystarczy “tylko” wygrać Roubaix, ale jak na razie to zapowiada się na ratowanie sezonu w Harrogate - trudno wyobrazić sobie walkę na Reducie kiedy gościa odpczepiają na Kwaaremoncie a zielona koszulka na Tourze to chyba nie zrobi już wrażenia na nikim.

Ale wiesz, on wygrał ten wyścig właśnie wtedy, gdy na Paterbergu Terpstra musiał gryźć kierownicę, żeby się za nim utrzymać :wink: Może i wszystkich tam nie zostawił, ale jak wyglądał ten Paterberg w jego wykonaniu wszyscy widzieliśmy.
Rzeczywiście - że w bunch-sprintach jest tu niewiarygodnie skuteczny to niezaprzeczalna prawda - wygrał aż 4 takie, przegrywając tylko jeden - z Demarem. Tak że jakby u któregoś buka był zakład, że w przypadku bunch-sprintu wygra Kristoff to dajcie znać, bo chętnie obstawię :smiley:

Van der Poel mówi, że nie widział jak Bettiol atakuje i myślał, że po Paterbergu to on prowadzi w wyścigu. :grin: To w sumie trochę by tłumaczyło fakt, że nie jechał potem na maksa, tylko poczekał na grupę, gdy przewaga nie była duża. Może wyliczył, że większe szanse ma na wygranie sprintu z grupy niż utrzymanie tych paru sekund.

Tak sobie teraz spoglądam na miejsca Sagana w tegorocznych belgijskich klasykach - 17, 32, 11. Bardzo przykry widok. Trochę posypał się po tym upadku na Tour de France.

A mnie ciekawi czy sprawa formy Sagana nie jest jednak nieco szersza. Mam wrażenie że on się zmienił po porażce z Kwiatkiem w San Remo czy podobnych historiach z Van Avermaetem, kiedy Sagan robił wyścig by z nim przegrać. Od tamtego czasu zrobił się taki bardziej defensywny. Siedzi z tyłu, jeździ jakby w nie swoim stylu. A forma jedynie dopasowała się do tego stylu :wink:

Dopiero teraz obejrzalem jak Bettiol MIAZDZY chlopakow na Kwaremoncie ( zreszta popijam wlasnie Kwaremonta :wink: ). Mialem go wypic na ostatnim ( tam gdzie im odjechal ) , ale u nas EUROSPORT mial jakies problemy i byla czarna dziura od 20 km do mety , do ostatnich 300 m .

No po ataku Bettiola każdy chyba myślał, że go faworyci dojdą a on tak pocisnął, że im utarł nosa.
EDIT: Zazdroszczę Kwaremonta i możliwości wypicia go :wink:

Ja raczej widziałem już zwycięzcę… Choć oczywiście. Nie było żadną sztuką go skasować później. Ale dobrze się stało gdyż wygrał ten, który pokazał więcej niż reszta.

1 polubienie

Oglądałem mniej więcej ostatnie 140 kilometrów i może nie były to najbardziej emocjonujące 3,5h, ale na pewno przejechane niezwykle mocno.

Ten odcinek po Muurze, kiedy przez 20-30km mieliśmy gonitwę i nieustanne ataki na płaskim, odsłoniętym terenie, był moim zdaniem decydujący dla całej rywalizacji. Czołówka straciła tam wiele sił i nic dziwnego, że następnie na hellingen w zasadzie nie widzieliśmy ataków.

Czy ja wiem? Depnięcie nawet miał, na ostatnim Paterbergu był obok MVDP najmocniejszy, ale ewidentnie te wcześniejsze mocno przejechane godziny dały mu się, jak wszystkim, we znaki.

Gdyby nie upadek i cała ta gonitwa, kto wie czy nie ruszyłby już u podnóża Paterbergu i zbliżył się do Bettiola na tyle, żeby dojechać na metę razem z nim.

Oni nie znają dokładnej różnicy. A jeżeli nawet, to nikt się nie podłoży, bo nie można być pewnym, że współpraca dobrze się ułoży. Klasyczny dylemat więźnia :wink:

Widziałeś, żeby kiedyś ktoś tak odpalił na ostatnim Kwaremoncie, a potem przegrał?

Daj spokój, jak ostatnio wydawało się, że Kwiatkowski może coś osiągnąć w tym wyścigu to go objeżdżał Erviti po całodziennej ucieczce :wink:

Ja się trochę dziwiłem czemu Kristoff nie próbował pójść na solo. Po G-W ewidentnie wszyscy się go bali i uważali za “intruza” w tej pogoni.

A mi się średnio podobało. Dobrze się stało, że wygrał najmocniejszy, ale nie towarzyszyły tej akcji jakieś wielkie emocje. Duża grupa, jeden przyspieszył i tyle go widzieli. van der Poel dostarczył sporo atrakcji, ale de facto, nie miało to większego wpływu na rywalizację.
Wbrew pozorom, najciekawiej było nie ma brukach, tylko na tym wietrznym odcinku za Muurem jak wracali na zachód.

co do van Baarle. Ciekawe, że znów odjeżdża w tej fazie co zawsze, znów w tym odjeździe jest młody Duńczyk, znów Holender jedzie mocniej od młodego Duńczyka, ale też znów kończy wyścig daleko, a młody Duńczyk ma na tyle siły, że przyjeżdża za zwycięzcą.

Słaby wyścig Treka. Szybko zgasł też Trentin i Rowe. Stybara ta Flandria zawsze przerastała, a dzisiaj przerosła bardziej niż zwykle.

Ale to nie GvA z lat 2014-2017, jeśli chodzi o ten wyścig. Lepszy już nie będzie. A młode wilczki czekają.

1 polubienie

Tak jak rok temu podwójne zwycięstwo Holendrów tak w tym roku sublet włoski.
Jak na mój gust słaba ta Flandria-wyrazistych ataków mało, ogólnie to nie działo się wiele godnego uwagi. Pomijam wypadki bo wolę się skupić na sportowej walce a nie czyimś nieszczęściu.
Bettiol pocisnac, nie kalkulowal I odjechał. Jak widziałem te czary mary w grupie faworytów to od razu widać było że jak się Włochowi nic złego nie stanie to dojedzie. Z tyłu było tylko cyk cyk dwa depniecia i w bok. Nikt się nie chciał wypruć, widać się bali porażki ale w sumie wszyscy z tej grupki przegrali.
Kilka nazwisk, wyżej wymienionych na duży plus, kilka na minus ale chyba bez jakichś mega kolapsów (modne słówko).
Rozbraja mnie to traktowanie wyniku DQS jako bóg wie jakiej porażki. Ja rozumiem że oni trzepią masę zwycięstw-w klasykach i nie tylko, w Belgii i nie tylko, ale bez przesady, zawsze i wszędzie wygrywać się nie da. I tak mają super wynik, drugie miejsce w jednym z najbardziej prestiżowych wyników na świecie, w dodatku osiągnięty przez zawodnika z drugiego szeregu. Porażką byłoby jakby nie mieli nikogo w powiedzmy Top10 ale traktowanie w kategorii. Ega porażki miejsca na podium w konsumenckie jest dla mnie dość kontrowersyjne :wink:
Co do Sagana to też bym się nie spinał-tyle lat na absolutnym szczycie, masa zwycięstw, masa miejsc na podium, czasem może przyjść mały dołek. Sezon w sumie dopiero niedawno się zaczął (prawdziwy sezon a nie te wszystkie egzotyczne popierdółki), więc jeszcze jest masa czasu na uratowanie go. Jeśli podobne wyniki będzie miał po MS no to. Powiedzmy że będzie można mówić o słabym czy też stracony sezonie. Ja jednak jeszcze bym krzyżyka nie stawiał. A nawet jeśli ten sezon będzie słabszy to nie znaczy że od przyszłego roku Piotrek ma nie wrócić na tron. Czas pokaze

Liczę teraz na ciekawsze P-R a potem ciekawe AGR i LBL. O Strzale celowo nie pisze bo od tego wyścigu nic nie wymagam bo to dla mnie totalnie przereklamowana sprawa.