Ronde van Vlaanderen

Coś niesamowitego co pokazuje Cancellara jak cyborg ograł wszystkich bez problemu. Za tydzien piekło północy chyba jest już jasne kto wygra!!!

Dokładnie, cyborg to pierwsze słowo jakie ciśnie się na usta. Najpierw kłopoty z rowerem i dochodzenie do czuba peletonu, a później bezproblemowy odjazd z Boonenem i urwanie go na podjeździe… Nuda, ale robi wrażenie :wink:

drugi zawodnik stracił 1.15 a trzeci 2.10 nokaut z jaką swobodą ograł wszystkich dzisiaj Fabian a na koniec ładnie się usmiechnoł pokazał aniołka i wygrał(przynajmiej do nas nie strzelał :stuck_out_tongue: ).

Wreszcie Flandria bez szachów. Boonen nie atakuje bo Devolder z przodu. Nikt się nie wychyla bo Pozzato na kole. Prawdziwy wyścig. Serce moje rozdarte bo kibicem Tomka jestem, a Cancellara to profesor kolarstwa w każdym calu. Mamy Lance który rozsławia kolarstwo. Mamy Alberto. Ale to Fabian jest na dziś ikoną tego sportu!!!

Pozzato nie jechał :wink:

Przypominam wyścig z zeszłego roku gdzie Pozzato jechał cały czas na kole Tomka.
Wygrał Devolder i każdy wie że wygraną dostał. Porównywałem wyścigi. Pisałem o szachach. Sorka, mogłem napisać nie zrozumiale.

Na zwycięstwo Cancellary właśnie liczyłem. Jednak nie spodziewałem się, że będzie tak okazałę. Ten koleś no najzwyklejszy Cyborg :stuck_out_tongue: Po odjeździe od Boonena jechał tak jakby jechał sobie czasówkę i szybko osiągnął wyrazistą przewagę. Piękne zwycięstwo, ale w Rubaix nie musi tak być. Może i jest więcej bruku, ale trasa jest płaska, bez podjazdów. Może być Fabianowi trudniej.

Zdziwił mnie i pozytywnie zaskoczył równocześnie Armstrong, który dojechał razem z resztą faworytów takich jak Flecha, Langeveld, Devolder czy Hoste… Ładnie się trzymał. Myślałem, że odpadnie znacznie wcześniej :wink:

Trzeba jednak przyznać, że kilku faworytów w trakcie bądź jeszcze przed wyścigiem się wykruszyło. Pozzato, Hagen wiadomo, Breschel defekt (ten to ma pecha, drugi raz na przestrzeni paru dni), Hushovd i Boom chyba też defekt plus słabsza dyspozycja Devoldera i właściwie Boonen z Cancellarą nie mieli godnych siebie rywali. Szkoda, bo mogłoby być ciekawiej. Tak czy siak, tempo w jakim Cancellara pokonywał Muur imponujące… Wielkie brawa i gratulacje bo zasłużył sobie na ten triumf.

To ja przeczytałem niezrozumiale, nie pamiętam zeszłego RvV, sorki :slight_smile:

Dokładnie, Cancellara to człowiek renesansu, kto wie, jaki jeszcze wyścig wygra! Pięknie pojechał, na podjazdach, gdzie inni przepychali, on kręcił wysokim rytmem. Coś cudownego.

Najbardziej mi szkoda Millara, który dzielnie walczył o miejsce na pudle, a skończył w czwartej dziesiątce. Na jego miejsce wskoczył Trzeci z Wielkiej Trójcy, mianowicie Gilbert, jadący ładnie, ale kluczowy moment przespał.

Moj ulubiony klasyk. Tym razem jednak wyjatkowo czytelny wyscig, ale mimo to jednak nie nudny. Ciekawe co jeszcze zdobedzie Cancellara? Kapelmuur jechal jakby bylo plasko! Boonen wstal i przepychal, a Cancellara krecil z siodla i to bardzo “na okraglo”. Zadziwiajace!

Potęga i Moc. Flandria to Magia. Ona nigdy nie zawodzi (niekiedy w odróżnieniu do “magicznych” podjazdów na TdF, np. Ventoux’09).

Twardy wyścig dla twardych chłopaków.

Moim zdaniem Levefre zrobił największe kuku swojemu ukochanemu zawodnikowi, czyli Boonenowi, zatrudniając Devoldera w 2008. Bo to Boonen był najmocniejszy i w 2008 i w 2009 roku. Mógłby spokojnie świętować przynajmniej trzykrotne zwycięstwo we Flandrii. W 2010 miało się szczęście dopełnić.

Tom naprawdę był mocny. Bardzo mocny. Na tyle, żeby pognębić Flechę, z pewnością Pozatto, Devoldera i innych. Niestety apetyt na wygranie Flanders nabrał też jeden Pan z przedmieść Berna. No i było po jabłkach.

Cancellara pognębił wszystkich. Przyjechał z największą od 28. lat przewagą nad drugim zawodnikiem. Sam mówi, że za rok może Liege.

Tom - znów masz wielkie szanse na Flandrię 2011.

EDIT:

Breschel jest naprawdę zły. Najpierw mechanik nie potrafił wymienić mu rower, potem dał mu rezerwowy rower…O’Grady’ego…I tak dalej. Cancellara powiedział, że Breschel mógłby powalczyć o 3. miejsce na podium, bo od Boonena był słabszy.

Nie wiem, czy Devolder był błędem. W końcu wygrał dwa razy RVV dla drużyny, sponsorów itd. Natomiast w tym roku był zupełnie niewidoczny a w ogóle Quick Step na tle pozostałych ekip faworytów wypadł bardzo blado. To, że oni częściej dominują P-R (które jest chyba łatwiejsze do kontroli?), nie zmienia faktu, że właściwie już na 100km przed metą Boonen nie miał taktycznego wsparcia. Sam kasował odjazdy Breschela i kto wie, może kurcze na Muurze były efektem pogoni za jokerem Saxo Banku…

Tak czy inaczej, Cancellara, który nie wstał z siodła na decydującym podjeździe, z obrotu i z kamienną twarzą odjechał Boonenowi to wydarzenie na granicy bycia nadprzyrodzonym. Skojarzenia z uśmiechniętym Basso masakrującym rywali na Giro pojawiły się samoistnie.

Mimo, ze stworzylem temat obejmujacy RvV niech Wam bedzie, wpisze sie tu :stuck_out_tongue:

Tak jak mowilem, na 60 kilometrow przed meta musialem jechac na slub i finalu nie wdzialem, ale jestem w stanie sobie wyobrazic.

O kosmicznej formie Cancellary napisaliscie juz chyba wszystko. Jesli uda mu sie z tym Liege, nastepny etap wtajemniczenia to juz wyscigi WIELOetapowe (skoro Wiggins i McGee dali rade, Cancellara powinien tym bardziej).
I tak w ogole, we wrzesniu stawiam na dlugi finisz po złoto na MS, po kolejny brakujacy tytul.

Nie lubie dominatorow typu Armstrong, Contador, Cavendish, ale Cancellara to co innego. Imponuje mi to jego stawianie sobie kolejnych celow, wygrywanie coraz to nowych wyscigow. Jakze roznych wyscigow.

Co do wczoraj, warto pochwalic chlopcow Vaughtersa. Farrar pokazal, ze zwyciestwa na zeszlorocznym W.d.Beneluksu to nie przypadek i zameldowal sie w scislej czolowce.

Millar z kolei to absolutne zaskoczenie. Mimo ze wygral 3 dni Panne. Przeciez jeszcze rok temu mowil, ze nie chce miec nic wspolnego z polnocnymi wyscigami, ze to nie jego dzialka. Okazuje sie, ze 3 dni Panne to byla przykrywka do czegos wiekszego. Niestety sie nie udalo. Millar to ludzka wersja Cancellary, kapitalnie jezdzi na czas (oczywiscie nie tak swietnie jak Szwajcar), lubi zaskakiwac (czy to w gorach, czy tak jak wczoraj), ale ponosi porazki.
Mysle, ze jego przegrana to kwestia doswiadczenia. Nie, zebym Szkotowi tego odmawial, ale chodzi mi o obycie we Flandryjskiej Pieknosci. A wlasciwie… obycie w klasykach. Bo tak na dobra sprawe, to byl debiut Millara w takim wyscigu w tak powaznej roli. Jego przypadek to brutalny przyklad na to, ze jednak takiego doswiadczenia potrzeba. I nie wystarczy Mistrzostwo Wielkiej Brytanii, nie wystarcza wspaniale zwyciestwa etapowe na Vuelcie i tradycyjne zaczepne ataki na 3 rundy przed koncem wyscigu o MS… Mam nadzieje, ze Szkot sie nie zniecheci i za rok znow powalczy!

Breschel z kolei zasluguje na miano pechowca tygodnia. Mogl wygrac G-W i zameldowac sie wczoraj na podium z zamknietymi. Ale wszyscy widzieli jak bylo (ja czytalem :stuck_out_tongue:)… Ciekawe zatem czy wyczerpal limit pecha, czy za tydzien znow cos nawali. Oby nie. Ale o podium moze byc trudno. Mam wrazenie, ze Flandria jest bardziej pod Breschela niz Roubaix. Ale dobrze jak pojdzie to mysle, ze bedzie lepszy niz rok temu. (10. miejsce). No zobaczymy.

A za tydzien Roubaix. Nie, zebym zyczyl zle kolarzom, ale to jedyny dzien w kolarskim roku, kiedy mam nadzieje na deszcz.

P.S. Chcialbym kiedys obejrzec jakis wyscig/etap, na ktorym Koppenberg lub Kappelmuur bylyby blisko mety. Zreszta podobna sprawa z laskiem Arenberg.

druid widać że opisałeś to w sposób racionalny nie oglądając wyścigu. Jak już na pochwałe zasłużyli kolarze Vacansolei a nie Garmin , Leukemans 4, Hoogerland pokazał się z dobrej strony no i mieli kolarza w ucieczce tym samym pokazali znowu że powinni dostać angaż w TDF.jeżeli chodzi o Garmin to Farrar zają 5 pozycje tylko dlatego że współpraca się nie układała z tyłu w 2 grupkach.Co do Millara pojechał znakomity wyścig był tam gdzie powinien byc lider ekipy zaatakował w odpowiednim momencie poczekał na Gilberta i Leukemansa i tylko przez mocne tępo tej dwójki zajął niską lokatę.

Właściwie to o wyścigu napisaliście już wszystko.

Fabian pozamiatał i pokazał wielką klasę. Boonen był mocny, ale jednak Cancellara, to Cancellara i jeśli jest w swojej formie to chyba nie ma na niego mocnych. Dla Tomka te drugie miejsce to oczywiście porażka, ale tak się zastanawiam, czy przegrać z Fabianem to jakaś ujma i powód do smutku? Chyba jednak nie, nawet dla takie mistrza jak Belg.

Szkoda z drugiej strony Boonena, bo gdy rok i dwa lata temu był rzeczywiście najmocniejszy i spokojnie mógł wygrać Flandrię to wszystko komplikował mu Devolder, a teraz gdy Stijn był wyraźnie słabszy od Toma, to znów pojawił się Szwajcar. Na trzecią wiktorię w Ronde Boonen będzie musiał poczekać jeszcze przynajmniej do przyszłego roku.

Najbardziej żal mi jednak Breschela. Duńczyk był bardzo mocny, podobnie jak na G-W. Szkoda tylko, że zarówno na jednym i jak i na drugim wyścigu miał wielkiego pecha. Oby za tydzień w Piekle Północy szczęście mu dopisało. Wczoraj z Fabianem może by nie wygrał, ale nie jest wykluczone, że pokonał by Boonena, nie mówiąc już raczej o spokojnie wywalczonym trzecim miejscu za tą wielką dwójką.

Wracając jeszcze na moment do Spartakusa. Cholernie go lubię. Podobnie jak Druid nie przepadam za dominatorami a’la Armstrong czy Cava, ale Fabian to co innego. Chłop niesamowicie sympatyczny i wielce inteligentny. Nie można go nie lubić. Dla mnie to on jest prawdziwym królem w peletonie i najlepszym kolarze ostatnich lat, Boss nie ma się nawet co do niego porównywać. Nie ta klasa :wink: Wierzę mocno, że uda mu się zrealizować kolejne cele - Staruszka będzie następna. Jednak moim cichym marzeniem jest zobaczenie jak Cancellara wygrywa jakiś trzytygodniowy wyścig. Zadatki na nowego Induraina ma, o czym zresztą już parę razy mówili co poniektórzy dyrektorzy sportowi.

Cancellara a wyścigi etapowe: tak zadatki Helwet ma ale musiał by dużo schudnąć i zgubić masę ciała i to sporo.

Muur:

youtube.com/watch?v=Xn-oHTCgR84

Brescchel i zmiana (?) roweru:

youtube.com/watch?v=51e0jff6zag

oraz jego reakcja na mecie (powiedział, co myśli o mechanikach):

youtube.com/watch?v=97MmSiBp1lM

Cancellara Indurainem raczej nie bedzie (tym bardziej ze latka leca), ale jak przyjedzie jakis GT w “10” to dla mnie bedzie po prostu jeszcze bardziej niesamowity.
Pytanie czy oplaca sie harowac na cos takiego. Bo w “10” wielki tour potrafia ukonczyc Egoi Martinez czy Tiralongo, a nikt z nich gwiazd nie robi.
Ale mysle, ze warto, bo kiedy juz wszystko w klasykach osiagnie, to bedzie ten kolejny cel, ktorym pisze, ewolucja, chec sprobowania czegos nowego. I to lubie.

A Hoogerland, a tym bardziej Leukemans nalezeli do grona faworytow, dlatego ich nie chwale :stuck_out_tongue:

No może i nowym Indurainem to on nie będzie (choć ja bardzo bym tego chciał), ale wydaje mi sie, że jeśli wygra Liege-Bastogne-Liege i Giro di Lombardia, to zdecyduje się na GT. Już aby liczyć się w swoich dwóch następnych celach musi zrzucić trochę kilogramów, a to mu na pewno także pomoże w ewentualnej walce na Tour de France. Wg mnie jest to kolarz o tak niewyobrażalnie dużym talencie i ambicji, że może coś zdziałać w trzytygodniowym wyścigu. Zwłaszcza, że jest prowadzony przez dyrektora, który potrafi zdziałać cuda :wink: