Planuje wybrać się w tegoroczne wakacje na jakieś 10 dni na Słowację pojeździć sobie trochę na szosie po tamtejszych górach. W zeszłym roku byłęm w czeskim Jeseniku i byłem zachwycony tamtejszymi warunkami dla szosowców, zarówno ilością i różnorodnością tamtych podjazdów, tym że wszystkie były w zasięgu kilkunastu kilometrów, jak i świetną jakością tamtego asfaltu. Teraz dla odmiany chciałbym odwiedzić naszych drugich południowych sąsiadów, więc szukam podobnego miejsca na Słowacji.
W związku z tym pytanie: czy ktoś z was jest w stanie polecić jakąś miejsce gdzie możnaby urzadzić sobie taką bazę wypadową? Gdzieś gdzie można by się zatrzymać na te 10 dni i pojeździć po okolicznych górach? Tak żeby było kilka podjazdów bezpośrednio dostępnych rowerem bez konieczności dojeżdżania kilkudziesięciu kilometrów?
czy znacie jakieś bazy/mapy szosowych podjazdów dla Czech czy Słowacji? Próbowałem przeglądac to za pomoca Stravy, ale problem jest taki że raz - sposób wyświetlania segmentów jest dość losowy i trudno się połapać co pokazuje a czego nie, dwa - nie ma podziału na szosę i MTB a nie chciałbym pojechać gdzieś z szosą tylko po to żeby zorientować się wszystkie podjazdy to jakieś drogi gruntowe w lesie.
Trochę się nie znam, to się wypowiem
W zasadzie Słowacja jest w moim zasięgu, więc parę razy w roku staram się tam być. Jednak jakość asfaltu na tych dróżkach, po których jeździłem, nie powala. U nas bywa lepiej (aczkolwiek jeździłem w zasadzie tylko w rewirach między Zwardoniem i Jabłonką, więc znam tylko kilka kilometrów tych dróg ).
Ale to jest opinia zdecydowanie niemiarodajna, zwłaszcza że atutem tych okolic jest to, że można tam spotkać trenującego Sagana ;). Niemniej jednak, jest tam pięknie, a liznąć Fatrę warto. Do tego Tatry niedaleko, więc tym warciej warto. Przejechać się w pobliżu zamku w okolic Spiskiej Nowej Wsi też cholernie warto.
Dlatego fajnym pomysłem byłby ogólnie ten trójstyk granic Polski, Czech i Słowacji. Same góry, a najciekawsze podjazdy po stronie Czeskiej - w tych Beskidach po ichniej stronie jest i Łysa Góra (byłeś w Jesionkach, to pewnie coś w stylu Pradziada), trochę dalej Pustevny, trochę bliżej Jaworowy. Gdzieś w okolicy Nydka - słyszałem - też jest jakiś kawał ścianki. Po Polskiej stronie też te okolice Istebnej, Wisły, Ustronia są eleganckie (ale te główne szlaki ruchliwe, więc warto śmigać w zasadzie tylko po leśnych drogach w Istebnej, Koniakowie - po Zwardoń), a i na wschód, na Słowację też warto się pokręcić po tych drogach, bo ruch nie jest szalony (o ile jakieś uje z Polski nie rozwalają się w ferrari czy innym porsche).
Tam mam duże zaległości, bo podjazdów - poza Kykulą - wielu tam nie zrobiłem.
Jest to tylko mały fragment pogranicza polsko-słowackiego, więc jest to zupełnie niemiarodajne dla całości Słowacji, ale w innych rejonach tego mimo wszystko niedużego państwa, też jest gdzie pojeździć, bo praktycznie wszędzie są góry.
Ja polecam ten trójstyk.
Krotsza troche, ale trzyma cały czas, a na Pradziadzie stromsza jest tylko koncowka, a wczesniej jest wyplaszczenie przy parkingu.
Na Pradziada oczywiscie warto sie wybrac, ale nie tylko jako glowy punkt w Jesnikach, bo mozna sie troche rozczarowac.
To troche jak Żar albo jakbys mial dłuższy Salmopol.
Z tymze wjezdzajac od Vrbna robi sie 930 czystego pionu.
Lysa od Prazma to 830.
Caly rejon Jesenikow jest super, Pradziad, Cervenohorskie Sedlo, Rejviz, i slynny podjazd na Elektrownie, ktory bardzo polecam.
Dzięki panowie, zrobiłem jeszcze trochę riserczu i zostawię jeszcze 3 pytania, a nuż ktoś ma coś do powiedzenia o tych miejscach:
Rożnawa - czy ktoś może coś powiedzieć o tych okolicach? Wydaje się że coś w okolicy jest (Uhorna, Grajcar, Sulova), nie są to Alpy, ale ja też nie szukam jakiś ekstremalnych podjazdów.
Niżne Tatry - może tutaj? Gdzieś w trójkącie Liptowski Mikulasz - Liptowska Osada - Bystra? Najlepsza infrastruktura to Mikulasz, ale wydaje się że więcej do pojeżdżenia bardziej na południu koło Bystrej (Chopok juh), ew. właśnie na zachód koło Liptowskiej Osady - Priwalec, Donovały i …
Smrekovica - tylko czy na to w ogóle da się wjechać, a co ważniejsze zjechać, szosą? Wg. poleconej wyżej mapy niby się da, ale jak rzucić okiem na te nagranie httpklik (choćby tak koło 6:45, 27:20), to mam poważne wątpliwości?
oprócz mapy.cz, do chodzenia po (polskich) górach fajna jest też appka Mapa Turystyczna.
no i google maps w większosci wypadków oczywiscie tez dają radę
sorry za mały OT
A z ciekawości spytam, wschód Słowacji? Tzn przyjmijmy to od Tatr w prawo?
I pytanie techniczne ale całkiem na poważnie-nie ma problemu przy przejeździe szosówka przez cyganskie wioski? Nie zaczepiają po drodze?
Nie ma problemu. Ja wrecz ZATRZYMUJE sie w cyganskich wioskach ( Slowacja , Rumunia , Bulgaria ) i jesli nie wyciagasz aparatu , zeby to nachalnie uwiecznic , to jestes tam raczej GOSCIEM. Co innego zalatwic “frajera” na jego terenie , a co innego ugoscic na swoim .Kiedys wyladowalem w srodku lasu ( MTB w gorach Rumunii ) gdzie Cyganie zbudowali normalne MIASTECZKO nad rzeka !!! Wjechalem do “miasteczka” i az stanalem z wrazenia ! Calkiem “fajne” domy , mostek ITP. Podeszli natychmiast , pytali sie ( migowo , ale zrozumialem ) czy nie jestem spragniony lub glodny . Wzialem z grzecznosci jakis owoc , bo wode to raczej oni z rzeki pili … Wytlumaczyli mi , ze zyja w tym “miescie” tylko w sezonie , zbierajac grzyby , jagody , borowki i inne dary lasu , a reszte sezonu mieszkaja “normalnie” ( ) w jakiejs wsi . Pozniej jak jechalem dalej widzialem dzisiatki koszy z grzybami i sloi z jagodami pozostawionych na skraju lesnej drogi. Pewnie pol “miasteczka” zbieralo , a inni transportowali to dalej do sprzedazy. Uwazam osobiscie , ze jak sie podejdzie z szacunkiem i zrozumieniem , to nawet z miasteczka rzadzonego przez ISIS jest duza szansa wyjechac na “wlasnych” kolach
Wschodnia Slowacja to troszke inne klimaty. Gory takie bardziej “bieszczadzkie” , duzo rusinskich wsi . Jak jechalem kiedys z naszych Bieszczad na Slowacje , wyladowalem we wsi Kamienka w Vihorlacie ( https://www.google.com/maps/@48.9040529,21.9608322,13z/data=!5m1!1e4 ) Bylismy juz po dobrych 50 km , wiec czas bylo sie posilic i wypic jakies piwko. Okazalo sie , ze jeden z miejscowych chlopakow ( byla moze godz. 16 i chlopaki przyszli prosto po pracy w ubraniach roboczych ) obchodzil urodziny. Szefowa przybytku byla ciotka jednego z jego kolegow , wiec bylo bardzo familijnie. Oczywiscie po krotkiej gadce siedzielismy juz z nimi , ale zamiast piwa (nie ; piwo NIESTETY tez bylo ) poszlo na ostro ; domowa slivovica i domowy wedzony boczek. Po dobrych kilku strzalach i wielu ciekawych opowiesciach mielismy jeszcze zjazd nad Zemplinska Sirave. Po 5 piecdziesiatkach 70% slivovicy ( + 2 piwach ) zjezdzalismy BARDZO spokojnie . Na dole “wlamalismy” sie na basen ( bylo juz po sezonie i wiekszosc obiektow stala pusta ) zeby wymoczyc nasze umeczone organizmy przed zasluzona kolacja ( niestety TEZ zakrapiana ) …
Polecam przeczytać przed decyzją. Myślę, że ten artykuł to najlepsza porada dla kolarza amatora.
Do tematu dodam, że Śląski Dom koniecznie trzeba podjechać, choć lepiej się chyba sprawdzi rower MTB. Wspaniały widok na Gerlach ze schroniska, a podjazd o charakterystyce zbliżonej do Alpejskich.