Sprawa Armstronga

A pamietam słowa Wyrzykowskiego który kiedyś stwierdził na antenie że jeśli to wszystko oaże się oszustwem to będziemy świadkami największego skandalu w historii sportu.
Każdy kto ma trochę oleju w głowie wiedział od 10 lat z okładem ze coś takiego nie jest możliwe. Pisałem o tym od początku istnienia tego forum chyba narażajac się na obelgi.
Mnie zdziwiła tylko kala dopingu i sposób jego organizacji. Myślałem ze Armstrong robił wszystko indywidualnie i był odseparowany w tym względzie od reszty a tu okazuje się że wszyscy o wszystkim wiedzieli. Dziwi mnie tez to że ktoś taki jak Armstrong ponoć po raku brał preparaty zawierające sterydy anaboliczne. Głupota.
Pamietacie jak Armstrong zachorował na raka jądra i we wszystkich badaniach antydopingowych miał prawidłowe poziomy HCG. LoL… Po prostu maskował doping bo HCG przy raku jądra osiąga wartości kosmiczne. Mało sobie życia nie skrócił prze doping dureń. I potem dalej brał. Lol…
A co do bruynella to pamietam jak kiedyś mędrkował o dopingu i jakie to programów antydop. nie zaimplementowano w jego ekipie. :mrgreen: Po prostu hipokryzja na max. Teraz oczywista wydaje się odpowiedź na pytanie co takiego się działo z zawodnikami którzy opuszczali Uspostal i pikowali z formą albo wpadali na dopingu. Po prostu Armstrong miał najbardziej zaawansowana opiekę medyczną i zapewne środki które niekoniecznie były dostępne ogólnie na rynku farmaceutycznym.
A co do schlecka to to zagrywka braci i plotka puszczona w media. RadioS się rozpada i trzeba szukac roboty. kto dziś zatrudni kolarza z banem na 2 lata najprawdopodobniej?
A gdzie ten raport można przeczytać?

dziś w nocy/jutro rano będzie po polsku na szosie. A jak chcesz ang wersję to na stronie USADA jest wszystko.

Tu:

cyclinginvestigation.usada.org/

Z przymrużeniem oka, ciekawe koszulki. doperssuck.typepad.com/photos/li … 4-600.html

Jakoś dziwnie czuje sie jedynym, na ktorym te raporty nie robią żadnego wrażenia. No bo co tam sie pojawiło o czym wcześniej nie wiedzieliśmy/nie przypuszczaliśmy ? że Armstrong brał ? że brali inni…w sumie wszyscy ? że Armstrong był głównym mózgiem operacji TdF a nie J. Bruyneel ? że Amerykanin starał sie tuszować pozytywne testy wykorzystując wszystkie posiadane siły ?
To wszystko wiedzieliśmy bądź mogliśmy się spodziewać. Będąc fanami kolarstwa trzeba sie liczyć z tym,że to co oglądaliśmy niegdyś na żywo czy-w zależności od wieku- na powtórkach youtube, nie było czystym sportem. Pasjonowały nas wyścigi, gdzie gołym okiem było widać, czy też po prostu zagłębiając się w watty, że normalny ludzki organizm nie jest w stanie osiągać takich rezultatów.
Może ja po prostu jestem zbyt cyniczny ale nie wiem o co tak wielkie halo, nie urodziliśmy się dzisiaj, nie od dziś oglądamy kolarstwo a pisze to jako człowiek, którego najwcześniejsze wspomnienia o kolarstwie to era Armstronga, strach myśleć co było wcześniej.

Wcześniej było inaczej. Co prawda doping krwi stosowano już w okolicach Iwś ale był na tyle kosztowny i niebezpieczny że do czasów epo raczej nie istniał w peletonie. W latach 50-80 stosowano raczej środki które usuwały zmęczenie, pobudzały, regenerowały albo dawały niewielki przyrost siły mięśni. To zabawki przy epo choć ich przedawkowanie często kończyło się tragicznie. Sami kolarze mówią że przed epo kolarz czysty miał szanse wygrać z doperem. Po wejściu epo było już to niemożliwe. Co daje epo to widac po takim valverde czy mayo swego czasu. Armstrong w swoim prime nie mógł zgubić valverde pod Courchevel nie mówiąc o Mayo. Obecnie Valverde jest niezłym góralem ale do tamtych popisów daleko mu jak z Wawy do Madrytu.
O dopingu armstronga mówiono już w środowisku kolarzy w 2004 roku. Przecież Bahamontes jawnie oskarżył go o doping - tylko bidaka myślał że on stosuje go legalnie - po raku :mrgreen:

Rozbawił mnie fragment z zeznań Danielsona na str. 12, gdzie narzeka, że Bruyneel i Ferrari nie przygotowali zorganizowanego systemu brania EPO na Giro 2006 i kolarze musieli sami (do czego to podobne!!!?) organizować sobie dragi. Wg Danielsona to był powód ich porażki i dopiero 5 miejsca Savoldellego.
No proszę, a wszyscy mówili, że to tak perfekcyjnie zorganizowana mafia :smiley:

W sprawie zabrał głos Fabian Cancellara:

„Na 200 stronach raportu aż 129 razy pojawia się nazwisko Johana Bruyneela, chce wiedzieć co się stało i co dalej będzie z naszą ekipą. Nie mam pojęcia jak zareaguje właściciel zespołu Flavio Becca. On w ciągu ostatnich dwóch lat nie miał żadnych problemów z dopingiem w zespole. Stracił pieniądze i wizerunek. Każdy normalny biznesmen dał by sobie spokój z kolarstwem, ale nie sądzę, że Becca to zrobi.
Lance okazał się systematycznym doperem. Szprycował się na skalę, jakiej nikt wcześniej nie widział, zniszczył bardzo wiele… Jak jedziesz za szybko, musisz za to zapłacić. Armstrong teraz musi ponieść konsekwencję swoich działań.
Obecnie kolarze znowu płacą cenę za to co działo się sześć, siedem lat temu. To nie fair.
Teraz pracujemy inaczej, bardziej dbamy o szczegóły, wierzę że wiele się zmieniło.”

Wydaje mi się że coś się stalo w okolicach 2004r kiedy to masa kolarzy nagle potraciła skrzydła i nidgy potem już nie odnalazła formy z np 2005. Klasyczne przypaki to mayo, heras, hamilton… vinokurow, botero i wielu wielu innych. Moim zdaniem utrata formy czempionów roku 2003 byla spowodowana wprowadzeniem testów na autotransfuzję krwi. Rok później Armstrong kończy karierę w momencie w którym mógł wygrać Tour jeszcze ze 2 razy. Po prostu pętla zaczęła się zaciskać i od 2005r wyschło źródełko z dopingiem, dodatkowo wprowadzono nowe testy na EPO i zabawa stała się ryzykowna. Discovery po prostu stanęło w miejscu bo zaprzestali programów medycznych które stosowali wcześniej a reszta wpadła na aferze Puerto. Armstrong po prostu byl sprytny i uciekł spod gilotyny … na 7 lat tylko na szczęście.
a Cancelara to już lepiej nic nie mówi… Zaczął od Fassa Bortolo w której dopinowicze mieli się w najlepsze. Nie przeszkadzała mu robota u Riisa a potem u Bruynella… Hipokryta po prostu. To samo Voigt - dużo gada a jakoś mu nie przeszkadzał trener Riis czy Bruynell. A najwięcej ma do powiedzenia o dopingu

Foresty przeredaguj swą wypowiedz gdyż w roku 2004 nie da się utracić formy z roku 2005 .

Tompoz

Już nie przeredaguję bo zniknęła opcja Edit. Najważniejsze ze każdy wie o co chodzi.

Podoba mi się stanowisko Nico Roche’a : " Jeśli brałeś, to nie wiń innych, to twoja wybór, przyznaj to"

Zaraz , zaraz Panie Fabianie ; a Fränk Schleck to u Was nie jezdzi ???

Slowa Cancelary : Teraz pracujemy inaczej, bardziej dbamy o szczegóły

Dosyc dwuznacznie to brzmi :mrgreen:

Po większości wypowiedzi zawodników czy ogólnie “środowiska kolarskiego” zauważyłem, iż tendencje są dla Armstronga raczej nie przychylne. Zdziwiła mnie również aktualna wypowiedź Zenona Jaskóły, który kilka tygodni wcześniej na łamach bodajże TVP Info bronił Amerykanina, a teraz jest “w szoku” na skutek dowodów przestawionych w raporcie USADA. Generalnie mam takie wrażenie, że Armstrong nie był lubiana personą wśród zawodowego peletonu (ale to niej est chyba tajemnicą), a wśród obecnych tzw. “gwiazd” nie cieszy się on raczej specjalnym poważaniem. To trochę dziwna sprawa bo jeszcze całkiem niedawno większość była chyba po jego stronie lub nie wypowiadała się na jego temat.

Podejrzewam, że mimo wszystko i wielu przesłanek, że coś jest inaczej, LA był uznawany za “pierwszego wśród równych”, zatem, poza tymi, których ewidentnie skrzywdził, złamał lub “zdenerwował”, darzony jakimś rodzajem estymy. Oraz uznaniem jego “przewodnictwa” w peletonie. A tymczasem okazuje się, że wszedł ze swoją ekipą na wyższy level. Okradziony złodziej czuje się skrzywdzony w takim samym stopniu jak okradziony uczciwy obywatel.

Ja co raz blizej jestem zdania ze teraz kazdy tak samo koksy jak 10 lat temu.
Przez te raporty UCI mogą wyjsc kolejne afery dopingowe, Contador teraz jest chyba tez podejrzanym o doping.
W sumie ja nie będę zaskoczony jak niektóre ekipy w połowie przyszłego sezonu się rozpadną.

Mnie martwi, że nigdy nie dowiemy kto był najlepszy w równych warunkach podczas tych TdF. Na pewno nie można powiedzieć, że Armstrong wygrał, bo był najlepszy z koksujących. Nie wiemy jak efektywny był koks Arma w stosunku do np. Ullricha. Ja bym powiedział, że to Ferrari wygrał te Toury, bo umiał najefektywniej koksować swoich pacjentów.

Jeszcze tak przypomiałem sobie rok 2009. Wg mnie Astana też leciała na koksie. Albercik niszczy Schlecka. Rok 2010 zmienia się cały zespół pozostaje tylko nazwa i Księgowy ma olbrzymie problemy ze Schleckiem. Trochę to dziwne.

Z drugiej strony Schleck jeździł u Riisa… niekończąca się historia. :wink:

Coś mi się zdaje, że the best of Contador, czyli Verbier 2009, przestanie być punktem odniesienia dla współczesnego kolarstwa, jak było do tej pory.

Najbardziej problematyczną postacią wydaje się osoba Bruyneela, bo jak wiadomo, nie jeździł u niego tylko Armstrong, ale wspomniany El Pistolero, czy bracia Schleck.

Co za patologia.
Taki Vinokourov, regularny doper kupujący wyścigi, kończy karierę, ale zostaje w peletonie, bo przecież ma drużynę (i tuzin orderów przypiętych na dumnie wypiętej klacie).
Jaką mamy mieć pewność, że nie zaleci albo zezwoli na praktyki dopingowe w Astanie? Żadną.
I takich przykładów jest wiele.

A czy przypadkiem UCI nie wprowadziła tego przepisu, który mówi, że osoby skazane za doping nie mogą być managerami, czy jakoś tak? Mógłby mnie ktoś oświecić?