ale może spójrzcie na to tak: koks był jest i będzie. Koksował Merckx, Gimondi, Hinault. Co brali to mało kogo obchodzi - czy to była amfa czy kortyzon to nie ma dziś znaczenia.
Kłopot z dopingiem krwi jest taki, że on nie poprawia Twoich parametrów. On stwarza nowego zawodnika. O możliwościach nieproporcjonalnie większych niż czyści. Możecie nie wierzyć, ale takie są fakty, polecam naukowe teksty.
To jeszcze nic.
Za ileś lat będziemy mieli gdzieś co łykał Ullrich, ile transfuzji miał Basso i czy Armstrong lubił igły czy nie. To nie będzie miało znaczenia, będzie pewnie jakaś forma rozliczenia, ktoś dostanie kary, coś się pozmienia.
Tu nie chodzi o sam koks. Koksowali się i się będą koksować, trzeba poprawiać testy tak by to trzymać pod kontrolą. Tu chodzi o to co Armstrong robił poza rowerem. Oszukiwał ludzi, aktywnie bronił swoich oszustw, niszczył życie swoim przeciwnikom, dawał łapówki. Czy możecie to samo powiedzieć o jego rywalach? Nie. O Eddym czy Felice, o Borsuku? Nie.
Armstrong bardzo zręcznie rozgrywa swoją partię - chce zmiękczyć ludzi, przekonać ich, że w cale nie jest taki zły. Stąd tyle wywiadów, spotkanie z O’Reilly, wszyscy myślą, jak to niesprawiedliwie go potraktowali. Nie łudźcie się, że on się zmienił. Ja mu mogę kibicować, aby złożył pełne zeznania, może niech mu jakoś tę karę skrócą (niech sobie biega te maratony). Ale nie zapominajcie co on robił. Karę ponieść musi, nie tyle za koks, ale za całą resztę. Tu mogę przytoczyć zdanie z początku raportu USADA - może Arm nie miał najbardziej skomplikowanego programu dopingowego, ale jego osoba i działania umacniały dopingową kulturę w sporcie. I za to też, czy Wam się to podoba czy nie, dostaje po uszach.
Wbrew temu co sugeruje red. Jaroński, Armstronga nikt nie oskarża o zło całego świata. Dostaje po uszach, bo nabroił najwięcej, wygrał najwięcej i zrobił z tego machinę do zarabiania pieniędzy. Rozumiem, że wielu z Was to on przyciągnął do kolarstwa, że był idolem. Ale karę za grzechy ponieść musi, jak inni koksiarze, skoro już rozliczmy to bagno. Równe kary? I co, potraktujemy Armstronga tak jak, no nie wiem, jakiegoś hiszpańskiego gregario, który ćpał bo musiał się w skłądzie utrzymać? Gdzie tu logika?
Uważam też, że podnoszenie, że inspirował ludzi, był symbolem walki z rakiem, jest trochę nie fair. Bo skoro tak uważacie, to czemu na pytanie o noszoną na łapie opaskę livestrong odpowiadacie, żeby nie mieszać dopingu i walki z rakiem i że to co innego?
Tak samo denerwuje mnie bardzo niekompetencja piszących teksty dla Eurosportu, którzy za każdym razem podkreślają kwoty, jakie może stracić Armstrong. Nie wiem co czytają, na czym się opierają, ale gdyby przeczytali początek aktu oskarżenia (co staram się akcentować w swoich tekstach), zobaczyliby, że Arm jest tylko jednym z kilku oskarżonych. Tak więc liczenie, że zabiorą mu 120 milionów, jest nieco na wyrost.
Teraz kwestią jest co z Armstrongiem. On jest kluczową postacią w tym wyjaśnianiu. On musi pójść pierwszy i powiedzieć wszystko, jak na spowiedzi. Czy to zachęci resztę? Wątpię, ale może przynajmniej część pójdzie jego śladem. Jeśli się coś ma zmienić, to on musi powiedzieć prawdę. No, tyle ode mnie.