Szczecin ma być widoczny na kolarskiej mapie Polski

Transfer do Gryfa Szczecin Rafała Ratajczyka, wicemistrza świata w kolarstwie torowym, ma być początkiem budowania w mieście ośrodka olimpijskiego sprintu i średniego dystansu

Takie plany założył i je realizuje Waldemar Mosbauer, znany trener szczecińskich kolarzy torowych. Najpierw do klubu Gryf Szczecin przyszedł Kamil Kuczyński (wczesnej Cyklista Żyrardów). To medalista mistrzostw Polski, startujący w wyścigu drużynowym na 4 km i madisonie. Od ubiegłego roku został objęty miejskim programem Pekin 2008, dla kandydatów na olimpijczyków, którzy w przyszłym roku wystartują w Chinach. Przede wszystkim wiąże się to z zastrzykiem finansowym, comiesięcznym stypendium, które wynosi pond 2 tys. zł.

Pieniądze skusiły też kolejnego torowca na transfer do Gryfa. Szczeciński klub pozyskał najbardziej utytułowanego teraz kolarza torowego w kraju, Rafała Ratajczyka. Wicemistrz świata w wyścigu punktowym dogadał się z klubem pod koniec 2006 r. Od tego roku także on będzie dostawał olimpijskie stypendium. Na liście stypendystów zastąpił Grzegorza Krejnera, który w poprzednim roku otrzymywał z miasta pieniądze, choć rzadko startował (leczył kontuzje) i wypadł ze składu reprezentacji Polski.

  • Od tego sezonu Rafał jest już oficjalnie naszym zawodnikiem - chwali się Mosbauer. Ratajczyk zdobył już pierwsze punkty w Pucharze Świata dla Gryfa. W Los Angeles nie zaimponował wielką formą, bo tę szykuje na tegoroczne mistrzostwa świata.

Z Ratajczykiem i Kuczyńskiem Gryf stał się najsilniejszym polskim klubem w kolarstwie torowym. A pamiętajmy, że wychowankiem i zawodnikiem Gryfa jest Damian Zieliński, medalista mistrzostw Europy, Pucharów Świata i olimpijczyk z Aten. Potęgę Gryfa chce wykorzystać m.in. trener polskiej kadry Edward Borysewicz.

  • Mamy jego poparcie, by w Szczecinie stworzyć środek olimpijski sprintu i średniego dystansu. W ten sposób byłby to drugi silny ośrodek obok Pruszkowa - dodaje trener.

Gryf sam nie będzie w stanie finansować ośrodka. Potrzebne jest wsparcie możnego sponsora i takie rozmowy trwają. Szczecińscy działacze nakłaniają do współpracy firmę Orlen, która kilka lat temu była już sponsorem klubu. W centrali firmy jest już złożony specjalny projekt finansowania kolarzy. Szyki Mosbauerowi pokrzyżowały ostatnie zawirowania w przedsiębiorstwie i zmiana na stanowisku prezesa firmy.

Sprawa ma bardzo duże znaczenie dla przyszłości kolarstwa torowego w Szczecinie. Naszemu miastu rośnie potężny konkurent. W Pruszkowie pod Warszawą trwa budowa zadaszonego w całości toru. Welodrom ma być ukończony w przyszłym roku. W 2008 r. mają być tam rozegrane mistrzostwa Europy, a w 2009 r. mistrzostwa świata. Zła wiadomość dla Szczecina jest taka, że nasze miasto straci organizowane tu od lat mistrzostwa Polski elity. W tym roku krajowa czołówka ma ścigać się na torze im. Zbysława Zająca prawdopodobnie po raz ostatni. Powstanie reprezentacyjnego ośrodka mogłoby być również pierwszym krokiem, by rozpocząć modernizację szczecińskiego toru.

Aleksandra Warska
Gazeta Wyborcza Szczecin

Tor to jedno, a onegdaj była to całkiem nowoczesna konstrukcja. Druga sprawa to zaplecze - jeśli chce się organizować znaczące imprezy, to warto zadbać np. o remont szpetnego baraku zwanego “Hotelem Kolarskim”. A najlepiej nie remontować tylko wyburzyć w cholerę i zbudować porządny hotel w ramach Toru.
Chociaż właściwie nie jestem pewien, do kogo ów szkaradny przybytek należy.
Baranowska trenuje poza Szczecinem, bo nie ma odpowiednich warunków (basenu), Pyrek trenuje poza Szczecinem, bo w tej europejskiej metropolii nie ma sali w której tyczkarze mogliby skakać nie ryzykując przebicia sufitu, teraz brakuje jeszcze, żeby torowcy wyjechali do Pruszkowa.
W drugą stronę, tj. do Szczecina, to niedawno śmigali tylko Brazylijscy kopacze piłki, zazwyczaj zbyt kiepscy by zakwalifikować się rodowitej okręgówki.
Jakby kto nie wiedział: piszę o blisko czterystutysięcznej wiosce, leżącej (cholera, dosłownie) ze dwie godziny od Berlina (do Warszawy InterCity jedzie 5 godzin), o fenomenalnych wprost walorach turystycznych. Biorąc to wszystko pod uwagę mam nadzieję, że Szczecin będzie widoczny chociaż na zwykłej mapie Europy. O kolarską będzie wtedy łatwiej zadbać.
Inicjatywa Mosbauera jest dobra. Ciekawe jak się to wszystko rozwinie?