Witam wszystkich! Widzę, że sporo doświadczonych ludzi się tutaj wypowiada. Mam do Was pytanie. Od lat jeżdżę na góralu, ale teraz chciałbym spróbować szosówki. Od czego zacząć? Słyszałem, że najlepiej od przełajówki, a potem stopniowo przejść na szosówkę. Jakie jest wasze zdanie?
I co powiecie o tym rowerze - Rower Marin Gestalt rama 54 cm 28" srebrny (chciałem wrzucić link, ale się nie da)? Marin to podobno dobra firma. Warto?
Teraz modne są gravele czyli takie szosówki nadające się też w lekki teren. Coś takiego pewnie by było w sam raz aczkolwiek jeśli masz zamiar zamiar jeździć tylko “na szosie” a mtb do terenu to nie bałbym się zwykłej szosy. Generalnie jeśli Ci nie podpasuje to ani przełaj ani gravel też nie.
Masz gorala, to bierz szosę. Ta cała moda na gravele itd to nic więcej jak wyciąganie od ludzi kabzy na zasadzie kup jeszcze jeden rower, bo jest Ci potrzebny. Przełaj to samo.
Szosa to szosa, wkręcisz się i nie będziesz chciał jeździć na innym. Tyle tylko że pójdzie za tym tysiąc innych zakupów hehe
Ciacho prawde pisze ! Za chwile bedzie SOFT gravel i HARD gravel Chcesz bardzo do lasu i po szutrach : wsiadasz na MTB ( taniej jest zmienic opony w MTB na “lzejsze” , jak kupowac gravel ) ,chcesz na asfalt dosiadasz szosy. Ja mam co prawda rower na ramie przelaja , ale traktuje go jako rower zimowy ciezko uzbrojony ( duze blotniki , oswietlenie ITP . Dawniej ( no bo ta zima to jak na Majorce ) byla czesto kiepska pogoda w okresie jesien-wiosna , to szkoda mi bylo troche tej “pierwszej” szosowki na ten okres.
Nie chce brzmieć jak ramol ale jakoś do niedawna dało się bez nich wyżyć
Nawet jakbym nie wiedział co z nadmiarem kasy zrobić (jakoś ten stan nie chce nadejść hehe) to prędzej kupiłbym torówkę, a potem czasówke.
Do autora tematu, marki o którą pytasz nie znam. Może jest ktoś inny kto może na jej temat napisać. Ja w podobnej cenie polecam Ci np rowery Sensy. Jeżdżę sam na niej i poza jednym problemem 2 lub 3 lata temu, wszystko jest ok. Stosunek ceny do jakości bdb
Zależy, co lubisz. Gravele nie wzięły się z mody tylko z potrzeb ludzi. Ja po 5 latach ambitniejszej jazdy tylko na szosie mam absolutnie dość asfaltu. Zresztą może człowiek z czasem inaczej patrzy na pewne rzeczy, ale obecnie chcę tylko jeździć. Bez planu, ciśnienia, aby podnosić FTP. Gdzieś przez ta pogoń za bycie lepszym zabiłem w sobie przyjemność z jazdy. Moim zdaniem, jeśli lubisz sobie jeździć tak bez planu to gravel jest chyba najlepszym rowerem. Pojeździsz po asfalcie, ale również zjedziesz na polną/leśną drogę. Jeśli lubisz się ścigać i jeździć tylko po asfalcie to bierz szosę. Jeśli mieszkasz na równinie to MTB wydaje mi się raczej słabym pomysłem. Reasumując wszystko zależy od twojego charakteru i potrzeb
Tu się z Tobą w 100%zgadzam, w szczególności z tym fragmentem a propos jazdy dla samej jazdy a nie podnoszenia FTP itd.
Samą idea rowerów gravelowych mi się nie nie podoba co nie podoba mi się ich extra namolne promowanie. Prawie że w w myśl zasady “kup gravel bo jak nie to nie będziesz już taki zajebisty”. Podobnie mam z usilną promocją hamulców tarczowych choć tu można zawsze troszkę nadgonić tezą o większym bezpieczeństwie.
No cóż, nie lubię jak mi się coś wciska na siłę
Gravel’e nie są złe w swej idei - to taki kompromis pomiędzy przełajówką a szosą. Ale, tak po prawdzie, większość dobrych przełajówek świetnie sprawdza się na szosie a sporo dobrych szosówek dość łatwo dostosować do przełaju. To kwestia doboru rozmiaru, geometrii, etc. Większość producentów powiększa bazę kół i zmniejsza pochylenie, ale to mamy też w niektórych zwykłych szosówkach. Więc zmiana żadna.
A, tak po prawdzie, każdemu według potrzeb. Gravel dla mnie to takie starsze, lekko zapomniane już, uniwersalne szosówki. W tym szale ulepszania i usportowiania szosówki bardzo się wyspecjalizowały, stały się bardzo agresywne i sportowe ponad miarę. Gravel to poniekąd powrót - a jak nie wierzycie, to odnajdźcie katalogi rowerów z geometrią sprzed circa 25 lat. To nie są złe rowery i jeśli komuś pasują to brać i się nie martwić. Tylko dokupić opony szosowe w zestawie, tak na wszelki wypadek.
MTB… to inna sprawa. Dla mnie odwiecznie MTB to za dużo do jazdy, którą uprawiam. Zwykły przełaj/gravel sprawdzał mi się lepiej w 90% przypadków, przy czym równocześnie zapewniał większy komfort i wydajność jazdy na szosie. Nie mieszkam w górach (niestety), więc i typowy full nie jest mi potrzebny. Hard tail… to taki ubogi przełaj dla mnie, przy moim wyborze tras. Jeśli więc ktoś nie ma zacięcia do prawdziwej jazdy MTB to lepiej wyjdzie na kompromisie, np… gravel
I tutaj, pomijając cały ten marketing, widzę rynek. Naprawdę, 80% ludzi kupujących MTB nigdy nie przejedzie prawdziwej trasy MTB. To będzie turystyka w terenie, po ścieżkach, gdzie przełaj/gravel poradzi sobie świetnie. A dojazd do tej ścieżki będzie zgoła wydajniejszy i przyjemniejszy…
I niech tak pozostanie !!! Masz na mysli pewnie pseudo-MTB , ktorych zatrzesienie ( po pierwsze ze wzgledy na niska cene , a po drugie na "mode " na MTB ) w terenie typowo miejskim . Na nich ( ze wzgledu na wlasne bezpieczenstwo ) lepiej w teren nie wjezdzac . Niech one raczej pozostana w miastach i szpeca ulice
cholera a kto pamieta jeszcze lata 90 i czasy gdzie praktycznie rower=“góral” i jaki to byl bajer!
sam mialem jakiegos takiego trupa sciagnietego z Wloch.
do dzis sporo tego szrotu jezdzi po ulicach
Ja pamiętam. Na mieście rządziły Wigry 3 Jako jeden z pierwszych miałem takiego „górala” z Włoch. I … do tej pory go mam haha. Myślę że może to jakiś rekord. Można się domyśleć jak działa. Czasem chciałbym żeby go jakiś złodziej go ukradł, jestem pewien że po 100 metrach rzuciłby go w rów z dzikim przekleństwem. Najgorsza jest kierownica i siodełko. Kierownica ma rączki z jakiegoś twardego i powycinanego plastiku. Po przejechaniu kilometra dłonie bolą tak że nie wiesz jak je ułożyć. No ale jest jeszcze siodełko. Nigdy nie było wygodne ale po wykrzywieniu stało się narzędziem dla indyjskiego fakira W każdym razie na tym rowerze nie poczujesz zmęczenia, bólu nóg. Po drodze wykończą cię inne zjawiska …
Rowery crossowe (albo czasami zwane fitness) to nadal trochę bliżej roweru miejskiego - rzadko kiedy wyposażone są w “baranka”, a raczej w prostą kierownicę. Co jest zrozumiałe - to dla większości osób bardziej akceptowalne rozwiązania. Celem obydwu w zasadzie jest dokładnie to samo, choć gravele mają nieco bardziej sportowe zacięcie…