TdF 2009 - przecieki

Napalałem się strasznie na przyszłoroczną trasę a tutaj taka niemiła niespodzianka ze strony organizatorów. Tylko trzy górskie finisze, z czego tylko ten na Górę Wiatrów taki cholernie trudny. Denerwują mnie strasznie te etapu z metą na zjeździe. Niby mamy królewski etap z mnóstwem wzniesień, ale co z tego jak całą zabawę psuje meta na zjeździe. Całe szczęście, że przynajmniej przedostatniego dnia nie ma czasówki i tym razem wszystko powinno się rozstrzygnąć w górach :slight_smile:

Fajne, że wraca drużynowa jazda na czas. Zawsze to ciekawsza rywalizacja między faworytami. Cieszę się również z tego, że wraca prolog.

Aha, no i jeszcze ten etap z Tourmalet… Ta góra ma taką historię i takie znaczenie dla kolarstwa, a zwłaszcza dla Tour de France, że nie można jej stawiać 70km przed metą jak zwykłego pachołka. Takich gór jak Tourmalet czy Galibier nie można przejechać sobie tak sobie, lelum polelum, tam musi być walka najlepszych, a w przyszłym roku na Turmalet niestety też jej zabraknie. Wielka krzywda by się im stała jakby ustawili finisz na szczycie Tourmalet :frowning:

Galibier jest przeważnie na samym początku i nikomu to nie przeszkadza. :stuck_out_tongue: Fakt, za daleko mety dali tę górę.

Koncówki na szczycie Tourmalet nie było prawie nigdy (raz w 1974 roku) z prostej przyczyny. Przełęcz Tourmalet znajduje się w głębokim interiorze, “w środku niczego”, nic tam nie ma. Żadnego parkingu, miejsc dla autokarów, dla sędziów i ekip telewizyjnych. Jedynie dwa pomniki - chyba Goddeta i Lapiza.

Owszem, etapy w ostatnich latach dwa razy ('04 i '05) kończyły sie, mniej więcej w 2/3 podjazdu, w stacji narciarskiej La Mongie.

Dla mnie Tourmalet to jest góra historia, monument Touru i powinno się takiemu wzniesieniu okazywać więcej “szacunku”. Oczywiście, jeśli nie można zorganizować mety na samym szczycie (nie pomyślałem o tym, że tam nie ma “niczego”), ale zawsze można ustawić finisz nieco niżej, w stacjach narciarskich.

Zawsze taki etap podniósłby atrakcyjność wyścigu :slight_smile:

Co do Galibier to również mi się nie podoba to, że ta góra jest tak ustawiana. Góra o takiej przeszłości jest przejeżdżana ot tak sobie. Mnie się to osobiście nie podoba nic, a nic.

Dokładnie. Nawet komentatorzy w tym roku wspominali, że Galibier to zbyt poważna góra, by ją dawać na “rozgrzewkę” podczas etapu. Tourmalet nie można tak traktować !!. Zwycięzców na Tourmalet pamięta się latami, więc kto zapamięta jakiegoś górala trzeciego szeregu, który wjedzie tu na czele ucieczki ? :neutral_face: A z przełęczy jest wiele dróg na inne podjazdy - mogliby np. pociągnąć, jak w 2003, do Luz Ardiden. Co komu szkodziło ? W ogóle w przyszłym roku z Tourowych monumentów wystąpią tylko Tourmalet i Ventoux…za mało jak na Tour

Spokojnie z tymi Galibier i Tourmalet.

To, że w przyszłym roku będą w początkowej fazie etapu, to nic nadzwyczajnego w historii TdF. Wystarczy się popatrzeć na usytuowanie tych dwoch wielkich przełęczy w ostatnich 10. latach, na którym km przed metą były usytuowane:

Galibier - 2008-130 km przed metą, 2007-40, 2006-140, 2005-40, 2003-62, 2002-142, 2000-140, 1999-67, 1998-44.

Tourmalet - 2008-50 km przed metą, 2006-130, 2003-35, 2001-40, 1999-125, 1998-75.

W 2002, 2004 i 2005 etapy kończyły się kilka km poniżej szczytu Tourmalet, w stacji narciarskiej La Mongie.

Dodam, że w ostatnich 10. latach tylko w 2001 i 2002 (chyba), było więcej niż trzy górskie finisze. Trasa AD 2009 trzyma średnią.

Dygresja a propos koncówek na szczytach i górskich premii. Jak byłem młodszy i jak obserwowałem Leblanca i Induraina, to też mi się wydawało, że im więcej trudnych podjazdów, tym lepiej. Upływ czasu zweryfikował tę tezę. Owszem, potrzebne są trudne etapy, które wyłaniają czołówkę, też lubię patrzeć na akcje w górach.

Jednak to nie trasa, nie podjazdy, nie ich długość i procentowe nachylenie tworzą wyścig. Przykład pierwszy z brzegu - tegoroczne Giro. Trudno o trudniejsze podjazdy - Kronplatze, Marmolady, Mortirole. I czy tam była wielka walka? Chyba nie.

Także spokojnie. Te trzy górskie finisze plus kilka trudnych etapów na pewno wyłonią najlepszego kolarza TdF’09 i dostarczą wielu niezapomnianych wrażeń.

a widzieliscie logo? jest mt. ventoux :smiley:

trasa moze byc, dosc nowatorska jesli chodzi o kierunki/kolejnosc. wszystko za sprawa prologu w monako. TTT dosc krotka i uwazam, ze to ok. ale nie ma takiego etapu jak w zeszlym chociazby pod Hautacam czy Alpe d’Huez.

moim zdaniem tour wygra sastre

bez drużyny? nie sądzę… sastre swoje zrobił pod nieobecność contadora, ale to chyba alberto przesądzi tour na swoją korzyść: nieważne czy w teamie znajdzie się armstrong czy nie, jeśli hiszpan postawi na swoim, to czy się nazywasz lance czy cadel nie ma żadnego znaczenia

byli i zawodnicy ktorzy bez pomocy wygrywali wielkie wyscigi
zdjęcie denvaliry
mozna robić tam metę szkoda zze organizatorzy tdf o tym nie pomysleli


moim zdaniem sastre juz jest spelniony i teraz nie bedzie sie wychylal, cos jak di luca z giro…
a co envaliry to podjazd kojarzy mi sie z jednym… Beloki, Vuelta 2001.

Beloki to byl ktos, w 2003 mogl powalczyc z Armstrongiem i Janem.Gdyby nie ten fatalny upadek…

2003 rok TDF chyba najlepszy tour Beloki mógł powalczyć Mayo i jego jazda w górach :slight_smile:

na tym zdjeciu laurent jalabert
tour 1993

i Winokurow i Hamilton ze zlamanym obojczykiem i zwyciestwo Armstronga po upadku… tak, to byl najlepszy Tour jaki ogladalem (na drugim miejscu 2000 i Pantani, to byl moj pierwszy)… Armstrong po latwym zwyciestwie w 2002 chyba troche zlekcewazyl 2003.

moze jednak wtedy rywale duzo pracowali np joseba

Oj, tak tak…dobrze Druidzie, że tę Vueltę przypomniałeś. Jak się Banestowcy zorientowali, że Joseba ma problemy, na czoło wyszedł nasz “Ryba”. Oj, wtedy pociągnął. Aż, chyba Unzue albo Etchevarii, kazali mu trochę odpuścić, bo “Chaba” nie nadążał. Ależ byłem z niego dumny.

Wtedy też jakoś objawił mi się na horyzoncie po raz pierwszy Levi. I to jak się objawił.

Wspominając tamten czas, nasunęła mi się pewna refleksja dotycząca ówczesnych bohaterów. Gdzie oni są dzisiaj? Jimenez - wiadomo, Mercado - zakończył :question: karierę, w wieku 29 lat, Beloki - też umarł dla kolarstwa, Gonzalez de Galdeano - odszedł w niesławie, Sevilla - “persona non grata” na największych wyścigach, Mayo - EPO, wreszcie Heras błaznujący gdzieś w MTB. No i “Ryba” - też wiadomo jak mu idzie na stare lata.

Tymczasem, niepozorny, cichutki gregario, wtedy w cieniu Beolokiego i Galdeano, Carlos Sastre, osiągnął po latach, to czego tym hiszpańskim “młodym pistoletom” (Mayo, Sevilla, Mercado) nigdy nie udało i nie uda się osiągnąć. Myślę, że to niezła przestroga dla młodych kolarzy. Ale to tylko taka dygresja.

A jeszcze wracając do d’Envaliry, to tam odniósł pierwsze, wielkie zwycięstwo, boski Alejandro Valverde.

no Leipheimer tam sie objawil (Armstrong zacieral rece, a facet odszedl w nastepnym sezonie), choc pamietam Leipheimera z czasowki pod Orlinek 2000 :smiley:

A okolicznosci wyskoku Mercado na tamtej Vuelcie nigdy nie zapomne… Niezapomniane “atak Dariusza Baranowskiego!!!” Tomasza Jarońskiego :smiley: Od tamtego momentu probuje nie trafiac do lapu-capu :wink:

Zabraknie też Alpe d’Huez…

Temat co prawda o trasie TdF 2009, ale też przecież w szerszym rozumieniu o spodziewanej atrakcyjności tegorocznej edycji, a jak wiadomo o tej, nie decyduje tylko i wyłącznie zaproponowana przez organizatora trasa, ale też w znacznym stopniu mają wpływ na nią sami kolarze. I właśnie ciekawa informacja odnośnie uregulowań w tej ich rywalizacji, pojawiła się wczoraj na s24, gdyby komuś miała umknąć, to podaję link http://s24.pl/tour_de_france_bez_radia-s55732.html - Możliwe, że - i to jeszcze w tym roku!, używanie tzw. słuchawek będzie w TdF już zabronione! Oby… - Tak przynajmniej, z punktu widzenia kibica… Mam tu na myśli, przede wszystkim te… płaskie etapy. Trochę mnie zaskoczyło, nie wiem czemu, że zwolennikiem tego - i to jak widać zagorzałym - jest też Eddy Merckx. A więc ja przynajmniej, mam nadzieję, że jest to taki dobry omen, i jego zdanie będzie rzeczywiście wzięte pod uwagę, też przez ASO, z którym jak wiadomo, robi dobre interesy w Katarze :wink: .
A argument przeciwników tej zmiany, może i nie jest pozbawiony rozsądku (możliwość przekazywania informacji o niebezpieczeństwach, itp.), ale tak sobie już kiedyś pomyślałem, że można by było znaleźć i na to rozwiązanie, i zostawić rzeczywiście zawodnikom w uszach słuchawkę, ale na zasadzie łączności tylko w jedną stronę, i informacje które by do nich docierały, pochodziłyby z jednego dla wszystkich źródła, czegoś na kształt radia wyścigu, czyli też byłyby one podawane w kilku językach. Moim zdaniem, jest to jakieś wyjście, przecież nie tylko kolarze wiedzą co się dzieje w peletonie i jaki jest stan drogi, ale też łącznicy na motorach, czy kierowcy poprzedzających wyścig pojazdów. Pewnie w skrajnych przypadkach (mimo że to kolarze) nie dla wszystkich znalazłby się ten akurat zrozumiały język, ale jest jeszcze przecież możliwość porozumiewania się między samymi kolarzami na żywo, więc może rzeczywiście byłby to ten właściwy kierunek? Trzymam kciuki, za jakieś w tym zmiany, nie tylko na trasie TdF.

[size=75][ Dodano: Czw 26 Lut, 2009 21:48 ][/size]
Trochę niedokładnie przeczytałem, nie jest dokładnie napisane, że to Eddy Merckx ma brać udział w tej debacie… :mrgreen: No ale nawet gdyby nie, to zawsze jest to jakieś poparcie…