Tour De France 2010

A dla mnie najciekawsza będzie walka nie Contadora z resztą peletonu ale… zespołów :wink: (to pewnie pozostałości po Wyścigu Pokoju :stuck_out_tongue: ). W tym roku zapowiada się fantastyczna walka trzech ekip: Astana, Liquigas oraz RadioShack. Zobaczymy czy którakolwiek z nich będzie w stanie zdominować peleton!! :smiley:

Myślę, że jeżeli Radioshack będzie miało interes, to zdominuje peleton bez dwóch zdań. Bruynell już im tam na pewno odpowiednio do głów wtłoczył, jak się to robi :wink: Astana pewnie też da radę, bo wcale nie jest taka słaba, na jaką się zapowiadała. A Liquigas pojedzie pewnie na “cichociemnych” :wink:

Dorzuc czwarta ekipe: Saxo.
Zespol ma znakomitego dyr. sportowego - nie ustepujacego w niczym samemu Bruynellowi. No i sklad naprawde niczego sobie. Schleck, Schleck, Fuglasng, CA Soerensen - oni nie sa skazani na pozarcie w gorach. Wrecz przeciwnie.

Bardzo emocjonujaco sie zapowiada tegoroczny TdF.

Contador stracil 2 minnuty na czasowce - na serio, czy sciema?
Armstrong zwykle przed TdF sciemnial. Przy dosyc pasywnej jezdzie 2miejsce na TdS to swietny wynik, czy tez tylko “sciema”, bo z palcem w d… moglby zwyciestwo zgarnac?
Liquigas po zwyciestwie w GdI jest szalenie zmotywowany. Ktos w innym temacie pytal "pokazcie kolarza, co dobrze pojechal GdI i w tym samym roku stanal na podium TdF. Basso jest takim kolarzem.
No i Saxo - zespol, ktory byc moze najwiecej moglby zyskac na brukach majac do tego typu odcinkow najlepiej przygotowana ekipe.

Dobrze dla Armstronga, ze czasowka jest po Pirenejach.
Inaczej Brajkovic, Leipheimer czy Kloeden, mogliby miec przed gorami nad nim 1-2 minuty przewagi i byloby tak troche glupio, jakby pracowali (Popowycz pewnie tez dalby rade, ale on to akurat jezdzi tak, jakby mial zakaz jakiegokolwiek wychylania sie).

W czym upatrujecie ten fenomen Armstronga że w wieku 39 lat po 4 letniej przewie w Tour de France w prawdopodobnie najcięższym fizycznie sporcie świata upatruje się go w roli faworyta na przeciw 20 kilkuletnim facetom?
Jak to możliwe że kolarz wracając z emerytury mając prawie 40 lat po paroletniej przerwie dalej jest jednym z najlepszych kolarzów świata i zajmuje miejsce na podium w TDF?

fenomen/doper - niepotrzebne skreślić. Ja póki co, stale obstawiam kwestie fenomenu :slight_smile:

Doping bez fenomenu niewiele da, znacznie więcej da fenomen bez dopingu.

Ja to widzę tak, że jest niesamowitym człowiekiem, sportowcem… Jego fenomen to dokonania w ponad 10-cio letniej karierze kolarza z przerwą na zajrzenie śmierci w oczy i jej pokonanie. Ma niesamowity charakter, siłę woli, chęć przetrwania… Od kiedy o nim usłyszałem i zacząłem czytać o jego życiu i dokonaniach w sporcie (zreszta nie tylko kolarstwie szosowym) o walce z chorobą i jak później, gdy pomagał i nadal pomaga innym chorym na raka w tym głównie dzieciom, po prostu zafascynował mnie. Może to tak jest, że ma dług do spłacenia za drugą szansę życia i to jest jego największą siłą…? Nie wiem, ale wiem, że takie osoby jak Lance Armstrong zawsze wzbudzały i będą wzbudzać różne uczucia w tym uwielbienie, zdziwienie, zawiść… Tak to już jakoś jest poukładane, że wielkie indywidualności mają mniej wiecej tyle samo wielbicieli, co wrogów.

Czerwo,

Kolarstwo, jak piszesz - byc moze jeden z najciezszych sportow swiata, wymaga ogromnej wytrzymalosci.
Oto czesto jest tak, ze ludzie z wiekiem traca szybkosc na rzecz wytrzymalosci.
To mozna latwo zaobserwowac w wielu sportach - wsrod biegaczy - ci, ktorzy w wieku 20 lat byli sprinterami na krotkich dystansach przechodza na dluzsze (chocby Priwalowa - ze 100 do 400m) i tam sobie radza. Ci, co zaczynali od 800 czy 1500 metrow z wiekiem zaczynaja brylowac na 3 czy 5 km.
I w kolarstwie to samo: znakomici sprinterzy czesto z wiekiem zmieniaja swoja specjalizacje, zaczynaja brylowac w coraz ciezszych klasykach, a nawet na gorskich etapach (Jalabert!).
Dlatego nie dziwi, ze Arm ma szanse walczyc z mlokosami.
W kolarstwie wszak bardzo czesto zawodnicy po 30 rzadzili. Rominger czy Jaskula juz po 30tce byli, kiedy osiagali sukcesy. Simoni takze. Garzelli jeszcze rok temu walczyl.
No fakt - byli mlodsi niz Arm teraz, ale z drugiej strony Armstrong mial przeciez kilka lat przerwy. On ma za soba tyle lat scigania, co i tamci.
No i druga sprawa - ma jeden z najmocniejszych zespolow zbudowany glownei po to, zeby on dobrze na TdF wypadl.
Kilka lat temu zwlaszcza przy 7 zwyciestwie w Wielkiej Petli wydawac mogloby sie, ze on sam moglby wygrac. Teraz bez zespolu nie ma szans.

wystarczy spojrzeć w metryki urodzenia większości zwycięzców i czołowych zawodników w GT w ostatnich latach( że już nie wspomnę o zawodach Iron Man), wszyscy to Panowie po trzydziestce z okładem (no może z wyjątkiem Pistolecika), po prostu tak jak kolega napisał wyżej po 30 organizm zyskuje na wytrzymałości, kosztem szybkości

Po trzydziestce, ale nie więcej niż 33-34. To też jest granica, którą ciężko przekroczyć - od wielu, wielu, wielu lat nikomu się to nie udało. Klasyk czy tygodniówkę można, co potwierdził choćby Horner w tym roku, ale trzy tygodnie to już jest za dużo.

Dlatego zwracam uwage, ze Armstrong mial juz kilka lat przerwy. I ma w nogach tyle lat scigania, co 34latek. A Garzelli w zeszlym roku (prawie 36latek) zostal krolem gor w GdI i zajal miejsce w top10 dzielnie walczac (mimo braku wsparcia zespolu).

Dokładnie takie przerwy wpływają korzystnie na długośc startów zawodnika, a jakby nie patrzeć Lance miał dwie takie przerwy. Co do tych 33-34 lat ja widzę taką prawidłowość, że raczej mało który zawodnik dobrze wypada w więcej niż jednym GT w sezonie.
Jak ktoś chce się pośmiać - fajna fota normalnie gościa nie poznałem

cyclingarchives.com/beeldfic … eldid=7796

ale warto docenic, ze Armstrong w wieku 22 lat był juz Mistrzem Swiata i mial na koncie etap TdF.
Leipheimer czy Horner w tym wieku to pewnie jeszcze roweru wyscigowego nei widzieli :stuck_out_tongue:

Nie zamykał bym tu granicy 33-34 lat a to dlatego że każdy organizm jest inny jedni szybciej dojrzewają badz szybciej sie starzeją, natomiast zgodze się z tezą ze im starszy ty bardziej wytrzymały zawodnik i nie tylko w kolarstwie bo np w Biegach taki Verpalu potrafił zdobyc mistrza śwaiata w wieku 40 lat i o ile się nie myle na dystansie 50 km technika klasyczną.

Ja tutaj nie zamykam granicy, po prostu w ostatnich kilkudziesięciu latach nie było zwycięzcy wielkiego touru, który miałby więcej niż 34 lata (Arm zdaje się jest i tak w tym czasie najstarszy). Tu już nie tylko o wytrzymałość chodzi, ale także o regenerację. I o ile 37-38 letni kolarze potrafią świetnie pojechać klasyk, nawet krótką etapówkę, to fizjologii nie da się na dłuższą metę oszukać - z jakimkolwiek wspomaganiem. No ale Armstrong jest fenomenem pod wieloma względami, może i pod tym nas zaskoczy.

Sebka nie przesadzaj już z tym wiekiem Andrusa, w Libercu miał 38 lat, a nie 40 :stuck_out_tongue:

W dodatku trudno trochę porównywać Veerpalu to Armstronga. Andrus specjalizuje się głównie w maratonach biegowych (parę lat temu biegał równo i dobrze także krótsze dystanse, ale w ostatnich latach jego dobre wyniki to głównie 50km, za wyjątkiem MŚ w Libercu), gdzie głównie liczy się wytrzymałość i on praktycznie w swoich najlepszych latach skupiał się tylko na jednym bądź tam dwóch docelowych wyścigach techniką klasyczną. Z kolei Armstrong ma do przejechania 21 etapów, musi być świeży przez trzy tygodnie, musi być gotowy na przyśpieszenia etc. Tour de France to nie jest klasyk liczący 250km, gdzie liczy się wytrzymałość, to Tour i tutaj jednak Lance nie ma wielkich szans na podium, bo młodsi kolarze jednak mają więcej atutów po swojej stronie.

A jeannie Longo ?? :stuck_out_tongue: :stuck_out_tongue:

Przypomnijcie sobie zeszły rok i etap do Ventoux. Mimo, że była to końcówka Touru Armstrong pokazał się z najlepszej strony.

Rzeczywiście, gdyby nie Contador, który co chwila pomagał Armstrongowi dojeżdżać do Schlecków to zabrakłoby Bossa na podium w Paryżu, a jego miejsce zająłby Frank.