Tour de France 2015

Uważasz że czołówka Touru 2015

    1. Raczej brała doping
    1. Raczej nie brała dopingu

0 głosujących

Brali czy nie brali?
Według mnie raczej tak.

  1. Froome i SKY. Mam wrażenie że oni mają coś innego. Coś, co nawet może być stosunkowo legalne. Np. związane z astmą czy coś takiego. Ale coś mają. Mają bo np. wygrali z:
  2. Movistar. Pojechali imponująco. Np. Valverde, którego wszyscy skreślali. Byli przekonani że na większych górach będzie spływał. Ale on nie tylko nie spływał. Ale spawał. Atakował. Taki drugi Thomas. Początek sezonu znakomity w klasykach. Potem niesamowcie w górach. Pięknie. Czyli też coś powinni mieć.
  3. Nibali. Każdy to może widzieć inaczej. Dla mnie jeszcze dziwniejszy niż Froome i Valverde jest Nibali. Po prostu nie przekonuje mnie całkiem słaby sezon. A także (i logicznie) początek Touru po czym (po uwagach o mechanikach od głowy) nagły wzrost formy. Ataki itp.
    Nie wierzę w czystość Nibalego. W Astanie.
  4. Pinot. Jak wyżej. Ciągłe ucieczki i ataki i dziwny styl pedałowania które go nie zmęczyły :wink:
  5. Contador i spółka. Wyglądali ludzko. Ale tak po Giro, mierząc się z innymi być może doperami. To i on chyba brał.

Wszystkich też powinny dotyczyć znakomite czasy podjazdów itp.

Według mnie mamy do czynienia z nowym rodzajem dopingu. Takim stonowanym. Owym mikrodopingiem. Profesjonalnym. Co też według mnie sprawia że teksty w stylu “wszyscy brali wygrał najlepszy” są tym bardziej głupie. Wobec konieczności kosztownej profesjonalnej opieki dopingowej, która tylko może pogłębiać różnice między kolarzami.

Oczywiście wszystko to subiektywnie. Tak uważam. I mam takie prawo. I niech nikt nie mówi o “głupich oskarżeniach bez dowodów”. Bo jeśli to byłoby takie proste to nie byłoby tematu. Bo przecież wszystko byłoby jasne. Czyż nie?

Oglądamy z dwójką znajomych ostatni etap w 2003, wygrywa Nazon, w pokoju hasło: “jak myślicie jadą na czysto?”, a ja na to, że na koksie pewno jadą wszyscy (od Festiny nie miałem złudzeń). No i przez lata wychodzi po kolei co opowiada Jesus o Kelme, wychodzi lista Fuentesa, Gerolsteiner, Telekom, US Postal, raport o Rabobanku, wszytsko o zespołach Riisa czyli od CSC począwszy, itd. Teraz a to Sorensen się przyzna, a to Frank Hoj i tak co dwa tygodnie ktoś się przyznaje (po drodze Fignonowi się wygadało, że jego nowotwór nie jest spowodowany dopingiem jaki zażywał podczas kariery…).
Czasy podjazdów były bardzo dobre, a Plateau de Beille w wykonaniu Thomasa i reszty dużej grupy - licząc grupę jako całość to absolutny rekord jadąc bez specjalnych szarpnięć najmocniejszych i podobno mając wiatr w twarz. Rohan Dennis przy plus 40 w cieniu i trochę krętej trasie bije 21 - letni rekord Boardmana z Lille (Boardman na krótkim prologu 7,3 km miał średnią 55,2, Dennis na 13,8 km 55,45), itd.

na wspomaganiu są wszyscy - podejrzewam, że w peletonie wyjątków nie ma,
ale trzeba odróżnić wspomaganie legalne od nielegalnego - tylko to drugie możemy nazwać dopingiem (a i to czasami tylko formalnie, np. jak ktoś sobie zafajczy albo wciągnie kreskę),
jest nacisk na jak najlepsze wyniki, zarówno od strony mediów i kibiców, jak i ze strony organizatorów i sponsorów, nie ma się więc co dziwić, że poza cholerną robotą, jaką trzeba na treningach wykonać, również nielegalne środki wspomagające są tak popularne i tak się dzieje w praktycznie każdej profesjonalnej dyscyplinie,
można próbować z tym walczyć, ale to będzie zawsze ściganko: wymyślić coś, co jeszcze nie da się złapać i tyle, filozofii wielkiej w tym nie ma,
osobiście zakładam, że w ten czy inny sposób wszyscy “koksują”

Dla mnie dopingowanie się w sporcie to słabe jest. To jest rywalizacja i to ma być rywalizacja z przeciwnikami i ze samym sobą. Nie popieram takiego czegoś.

Ale niestety doping często się opłaca. Kto dzisiaj by pamiętał Bena Johnsona - gdyby pozostał chudym, średnio szybkim sprinterem?
A takich przykładów jest dużo: Mary Decker, Marion Jones, Katrin Krabbe, Lubow Jegorowa i Larysa Łazutina, Linford Christie, Asafa Powell, Justin Gatlin, Greg Foster, Dwain Chambers, Harri Kirvesniemi z bandą, Tatiana Kazankina, Michelle de Bruin, i oczywiście z kolarstwa niegdyś średni kolarz Lance Armstrong. Z Polaków też by się znalazło kilka dopingowych sław - choćby Pudzian i Kowalczyk,
A ile z gwiazd (zwłaszcza socjalistycznych i USA) stosowało wspomaganie, ale ich nigdy nie przyłapano?

Czy oni wszyscy przeszliby do historii sportu, gdyby nie strzykawa z dopalaczem?

Armstrong tak naprawdę od kiedy zaczął jeździć w Motoroli, a miał wtedy 21 lat, osiągał bardzo dobre rezultaty, rok później (1993 rok) został już mistrzem świata (a mówi się, że EPO na szeroką skalę zaczęto stosować w 1994 roku, chociaż z bardzo dużym, niemalże 100% prawdopodobieństwem można powiedzieć, że Lance zdobywając tęczową koszulkę czysty nie był). Kiedy on niby był przeciętnym kolarzem?

Proszę bardzo:
"Szykuje się kolejny poważny skandal dopingowy. "The Sunday Times"oraz niemiecki ARD/WDRdotarły o wyników12 tys. badań krwi, należących do 5 tys. lekkoatletów.

  • jedna trzecia medali (w tym 55 złotych) w konkurencjach wytrzymałościowych w IO i mś w latach 2001 - 2012 zdobyli sportowcy, u których stwierdzono podejrzane wyniki testów, nikt nie stracił medali
  • badania krwi ponad 800 sportowców - wg ekspertów - wykazały “bardzo sugestywnie doping lub były co najmniej anormalne”
  • sportowcy coraz częściej wykorzystują transfuzje krwi oraz EPO w mikrodawkach, w celu zwiększenia liczby czerwonych krwinek
    BBC podaje, że wśród siedmiu Brytyjczyków z podejrzanymi wynikami krwi jest jeden lekkoatleta z najwyższej półki, a 10 medali w Londynie wygrali sportowcy, którzy mieli wątpliwe wyniki badań. W niektórych finałach wszyscy medaliści mieli podejrzane wyniki badań krwi."
    To jest informacja podawana z różnych źródeł, ja przepisałem z telegazety TVP.

To możemy se gadać czy i w kolarstwie jest obecnie doping czy nie. W lekkiej atletyce - jak widać - doping jest powszechny mimo takich sobie wyników odnośnie co do bliskości do rekordów świata (generalnie w ostatnim czasie w męskiej la jest wyraźny progres w maratonie, ale generalnie od wielu wielu lat mamy stagnację wyników z wielkimi stratami do rekordów świata - mimo to jadą na koksie aż się kurzy). Tymczasem Walsh nam wciska kity, że Bonascre i 23 minuty Kenijczyka czy też godzina na Ventoux czy 45 min. na Plateau de Beille to wynik cudownej pracowitości (to samo gadał kiedyś Carmichael). Tymczasem jeśli Vayer mówi, aby Kwiatek nie jechał ze Sky na Teneryfę, aby przeprowadzić transfuzję to on ma być oszołomem.
Mamy tego typu sytuację: w la mimo małej ilości porywających wyników mamy permanentny doping, a w kolarstwie, gdzie chłopaki obecnie jeżdżą na podjazdach w okolicach czasów z EPOki mamy niby czyste ściganie. Włączcie sobie pływanie w tym tygodniu - wyniki kosmiczne, już są rekordy świata i rekordy mistrzostw, a przecież pływanie ma za sobą cudowne stroje z tzw. skóry delfina. Ten francuski program o mikrodawkach EPO, które były podawane ochotnikom w eksperymencie to był strzał w dziesiątkę.
A co do samej sprawy - nie będzie żadnego skandalu, zamiotą pod dywan jak zawsze. Działalność IAAF, UCI, MKOl. czy samej WADA przypomina momentami działanie organizacji przestępczych.

Kolarstwo to jedno, lekkoatletyka drugie, ale co mamy powiedzieć o pływaniu? Kilka lat temu (chyba w 2011 roku) wycofali stroje, które pomagały im osiągać niesamowite wyniki, tymczasem teraz większość tych rekordów już jest poprawiona, niektóre kilkukrotnie, a taka Ledecky (dopiero 18-latka) bije dzisiaj rekord świata na 1500 metrów w eliminacjach, jutro go pewnie poprawi, a później to samo zrobi na 800 i 400 metrów. W kolarstwie przynajmniej można mieć nadzieję, że to wszystko idzie w dobrym kierunku, że jest lepiej niż 10 lat temu, w pływaniu nie ma żadnych złudzeń.

Zgadzam się w pływaniu wyniki są niesamowite. Tam granica przesuwa się z roku na rok coraz Dalej. Niektóre wyniki medalowe z Pekinu nie dawałyby Teraz nawet miejsc w finale.

Pływanie to stan umysłu. Wszyscy jadą po kolarstwie czy cieżarach, a to tam najprawdopodobniej dają najmocniej w żyłę. W dodatku to nie jest tak, że oni nie wpadają. Tacy zawodnicy jak Cesar Cielo czy Yang Sun (mistrzowie olimpijscy) już wpadali na dopingu, ale sprawa była zamiatana pod dywan i po cichutku odbywali dyskwalifikację.

Nie wiem jak naiwnym trzeba być aby wierzyć, że to wszystko jest na czysto. Stroje poliuretanowe, które w znacznym stopniu zmniejszały tarcie między ciałem zawodnika, a wodą dawały po kilka sekund na 200 m. Teraz mimo zakazu stosowania tego sprzętu zawodnicy pływają jeszcze szybciej :open_mouth: