Bez przesady z tym sporym objazdem, przez Albertville jest tylko 169 km, a mogą też wystartować z Albertville (50km z BSM) czy nawet z okolic Moûtiers może np. wcześniej pojawiające się Brides-les-Bains (30 km z BSM), możliwości wiele by ominąć Madeleine i dorzucić np. Col de Champ-Laurent z Col du Grand-Cucheron (jak w Delfinacie przed Meribel)
Trasa z Sarenne z trawersami przez Villard Reculas bardziej widowiskowa w TV na pewno. Gouvenou i Prudhomme uwielbiają takie miejsca które dobrze wyglądają w TV, poza tym świetnie to by się łączyło z etapem do Valence przez Vercors (trawersy w okolicach Villard de Lans).
W okolicach Huez i AdH tez jest dużo miejsca dla kibiców ale wiadomo to nie to samo co klasyczna droga, pewnie zaważą kwestie finansowe. Ja chyba bym wolał wersje przez Sarenne i przez Villard Reculas, może dlatego że będę oglądał raczej w TV
Mi z kolei nie do końca pasuje start etapu do la Rosiere z Albertville. Doliną przez Moutiers to tylko 75 km, przez Roselend wychodzi ok. 80. Nawet jak się dorzuci Bisanne/Saisies wychodzi 110/100. Także ciekawe czy to rzeczywiście będzie taka szybka sprawa czy wystartują np. z Sallanches.
Wobec tylu trudności w terenie może się okazać, że etap z Carcassone do Luchon będzie płaski. Nie jestem też taki przekonany czy Pau tak “wspaniałomyślnie” posłuży jako baza noclegowa przez 4 dni, w tym sensie, że może by chcieli, żeby meta któregoś z tych etapów była u nich.
Wersja z Roselend i Col du Pre chyba się opiera na fotce czy filmiku zamieszczonym przez Prudhomme czy Gouvenou?
Tak mi się przynajmniej wydaje…
Z Sallanches też jest 110/115 km. Może jednak na tym etapie pojadą przez Madeleine i np. przez Notre-Dame-du-Pré (Col du Tra) i zjazd do BSM. Wtedy mamy 160 km a można zrobić jeszcze początek jak w Delfinacie (w etapie do Meribel) czyli Col de Champ-Laurent z Col du Grand-Cucheron , Madeleine i potem Notre-Dame-du-Pré to by dało ok. 180 km.
Niektórzy sądzą że czasówka mogła by być w piątek a w sobotę ten 65 km etap z widowiskowym zakończeniem Pirenejów przy jeziorze Cap de Long
Ciesze sie , ze w Was tyle energii w “rozgryzaniu” kolejnego TdF. Mnie osobiscie ten wyscig zupelnie przestal interesowac. Zostal “ZABITY NA SMIERC” przez SKY i nic mu na razie nie pomoze ( tzn czy pojada tedy , czy tamtedy , czy wjada na te gore z tej strony czy z innej … ) Jest to jego druga smierc ktorej jestem swiadkiem ( przedtem zabilo go Discovery ).
Tak jak kiedys rzucalem prace i gnalem do domu , aby ogladac ile sie da , tak od kilku lat wystarczy skrot zamieszczony na forum i ew. wieczorna powtorka na Eurosporcie .
Straszne to , ale prawdziwe .
Ale my tu zastanawiamy się nad możliwymi walorami krajobrazu bo wartość sportowa jest od jakiegoś czasu stała
A tak poważnie to jednak trasa przyszłorocznego TdF ma znaczenie jak nigdy, a dokładnie czasówka indywidualna. Każdy kilometr powyżej 30 lub 35 km na wagę złota…
Najnowsze info jest takie że etap 10 nie będzie się kończył po zjeździe w Le Grand Bornand a na Plateu des Gliéres po 2 km odcinku szutru.(Choć podobno są rozbieżności w kwestii interpretacji słów Prudhomme i Gouvenou w wywiadzie dla france3, niestety mnie to trudno stwierdzić )
Pojawiają się także plotki o Col de Portet (niedaleko Pla d’Adet) 17 km i 8,3%, prawdziwy potwór…
Wczoraj pisałem, że już raczej nic wielkiego się nie wydarzy, dzisiaj prawdziwa lawina.
Po kolei:
Podobno się nie dogadali z Quimper i idąc za “Le Depeche” mamy metę w Plouhinnec. Etap dla sprinterów.
wygląda na to, że fałszywy alarm.
jedna osoba źle zinterpretowała słowa Preudhomme’a, reszta powieliła.
Zamiast startu w Valence mamy start w miejscowości Tain-l’Hermitage 16 km na północ od Valence.
Niby kosmetyka, ale wg mnie to przesądza, że nie będzie chociażby tych trudnych podjazdów w departamencie Lozere (w tym szutrowego Col du Pre Dame ze zdjęcia Gouvenou) i też wg mnie będą przejeżdżać przez Mende jak na Paryż-Nicea 2010 (nie będzie tego prowadzącego w dół dojazdu na lotnisko, gdzie Cummings 2 lata temu przegonił Francuzów).
tak na dobrą sprawę, nadal nic nie wiadomo, ale szans na Superbagneres już podobno nie ma.
“La Depeche” podaje Luchon-Pau, czyli ten klasyczny koszmarek (ze szczytem Aubisque 60 km przed metą) jakich za kadencji Preudhomme’a miało już nie być.
“La Depeche” podaje Luchon-Pau, czyli może jednak etap płaski, wobec trudności nagromadzonych w innych dniach. Ja nawet byłbym za, gdyż wg dotychczasowych prognoz nie będzie etapów sprinterskich przez blisko 2 tygodnie, a gdyby się udało jakiś wcisnąć, mieliby większą motywację, żeby dojechać do Paryża.
tu była jeszcze ta opcja etapu na 65 km z 3 podjazdami i zakończeniem pod Pla d’Adet czy nawet Lac de Cap de Long. Chyba umarło.
France 3 donosi o Col de Portet.
To by pewnie była ta niespodzianka.
Ostatnie 6 km po szutrze, finisz na wysokości 2215 m npm…
Nie udało się w 1982, uda się w 2018?
Pewnie jak wtedy zostawią sobie jakąś opcję awaryjną.
Wg przelicznika ze strony salite.ch byłby to NAJTRUDNIEJSZY pirenejski podjazd w historii. Przebija nawet Port Larrau, o Tourmalet, Col de la Pierre-Saint-Martin, Pailheres czy Plateau de Beille nie wspominając.
No i tak jak pisałem wczoraj, może się okazać, że będzie to etap 17.
e:
Ha, teraz Thomas z velowire pisze, że:
Luchon - Col de Portet
Trie-sur-Baïse - Pau
miejscowości te dzieli ok 70km, więc etap taki trochę “na siłę”. zależy gdzie którędy pojadą: albo sprinterzy, albo ucieczka (nie wykluczony np. Aspin po drodze, albo może nawet Tourmalet).
Sensacja goni sensację.
Rano “La Depeche” podała info o starcie w Sare, co oznaczało powrót Burducurutcheta+Bagargui+Soudet+Marie Blanque.
Aktualnie podają, że start z Lourdes, czyli z drugiej strony, czyli obstawiałbym Toumalet (jeśli nie pojadą go wcześniej) +Aubisque.
Metę organizuje Laruns. Choć nie szczegółów odnośnie końcówki, bardzo prawdopodobna wydaje się hipoteza o mecie na parkingu przy jeziorze Fabreges. Tak jak pisałem, 16 km; 4,5%. Także taka trochę taka Aprica.
podobno start jednak w Houilles pod Paryżem.
Tak szalonego dnia w przewidywaniu trasy TdF nie pamiętam.
Nawet Thomas z velowire panikuje. Na 3-4 przed prezentacją miał już przeważnie całą trasę, ewentualnie nanosił jakieś kosmetyczne zmiany. A dziś, dość powiedzieć, że niektóre etapy zmieniał w całości dwukrotnie
Trzeba oddać ASO, że dobrze się ze wszystkim kryli i pewnie stąd to zamieszanie.
Inna sprawa, że z niektórymi decyzjami chyba naprawdę zwlekali.
To Trie-sur-Baïse totalnie znikąd. Z Col de Portet pewnie też byli (i będą) ostrożni. Kto wie, może jeszcze przez te kilka miesięcy coś się zmieni.
e:
tak teraz patrzę, że gdyby zrobić etap z Luchon przez Peyresourde-Balestas obok tego lotniska gdzie w tym roku była meta, tylko od drugiej strony (nie samo Peyresuourde), Azet i do Col de Portet to upartego wyjdzie te 65 km
e2:
teraz jeszcze ogłaszają start 14. etapu w miejscowości Saint-Paul-Trois-Châteaux na południe od Valence.
czyli wszystko co napisałem tu:
może się okazać nieakturalne.
ależ bałagan.
myślę, że przed samą prezentacją może wyjść coś jeszcze.
Na szybko trasa wydaje sie duzo ciekawsza niz w tym roku … ciekawy hardcorowy etap 65 km,malo plaskiej jazdy na czas I ogolnie wydaje sie dosc duzo gor.
Trasa raczej nie pod Dimoulina duzo dlugich stromych gor . Trasa pod Frooma jesli go Kwiatkowski I Thomas po brukach przecholuja:)
Powinno byc ciekawie jak sie nie porozbijaja juz przed Rubaix
Tak na szybko to wydaje się, że znowu organizatorzy kombinowali, kombinowali i… przekombinowali.
Fajnie, że w pierwszym tygodniu coś się będzie działo, bo mamy dwa pagórkowate etapy, bruki i pewnie trochę wiatru w pierwszych dniach, ale jednak dziewięć etapów bez gór to niemal gwarancja, że część faworytów wypadnie przez kraksy i gór nawet nie powącha. 15 sektorów bruku to 15 szans, że ktoś się wywali i rozbije peleton. W ogóle to najlepszy etap by Froome zyskał mając Moscona, Kwiatka, Thomasa i Stannarda mogą zrobić rzeźnię. Zresztą, wystarczy, że będą jechać na czele a rywale sami się pogubią przy tylu sektorach bruku.
Druga sprawa to utrudnianie do granic możliwości życia kolarzom dobrze jeżdżącym na czas. Osobiście mi to nie przeszkadza, nie lubię Dumoulina i nie zależy mi żeby w ogóle wystartował nie mówiąc już o wygranej, ale jakiś balans powinien być zachowany. Jeśli już robimy jedną czasówkę to powinna być dłuższa i rozegrana przed górami, żeby faktycznie kolarze dobrze jeżdżący na czas mogli się wykazać. Ostatniego dnia to jedzie się na tym co w baku zostało i jakichś wielkich zysków nie będzie.
Gór jest dużo, kilka etapów z wieloma podjazdami, ale dość dziwne, że Alpy są pierwsze ale jednocześnie trudniejsze niż Pireneje. No i ostatni górski etap ze zjazdem do mety… Jest tam jakaś minimalna szansa, że już na Tourmalet zacznie się ściganie, ale równie dobrze może być stypa. Podobnie etapy 11 i 12. Na tym etapie rywalizacji będzie nuda do ostatniego podjazdu, bo wszyscy się będą czaić. Z drugiej strony etapy są dość krótkie, więc może się mylę i coś zobaczymy coś więcej niż ściganie na ostatnich 5km.