Tour de France 2020

O wielkim otwarciu w Nicei wiedzą już wszyscy ale dużo mówi się teraz o powrotach dwóch ikon, Alpe d’Huez oraz Mount Ventoux. Z innych wiadomości Pireneje powinny znowu być pierwszym pasmem a jeden z najtrudniejszych etapów powinien się zakończyć w Chamonix.
Osobiście liczę na porządną czasówkę 40+ oraz brak dużego MTF na ostatnim etapie górskim(to się nigdy nie sprawdza).

To teraz chyba będziemy robić zapisy na to kto ma coś napisać o wyścigu, bo nam temat zamkną po 2 miesiącach, jak w przypadku Vuelty :smiley:.

Swoją drogą moderatorzy byli szybcy w reakcji usuwania filmików z upadkiem Lambrechta, a jak zasugerowaliśmy z Tomkiem86 otworzenie na nowo tematu Vuelty ze stycznia, to cisza do tej pory. Teraz skoro i tak się rozwinęła dyskusja, to już za późno ale niemniej niesmak dla mnie pozostał.

6 polubień

Wygląda na to, że finisz 3. etapu na torze samochodowym pod Castellet raczej wykluczony, ponieważ ogłoszono kalendarz F1 i miałoby to się odbyć w poniedziałek po GP Francji -> duża komplikacja logistyczna.

Pireneje jako 8. i 9. etap już w tej chwili baaardzo prawdopodobne. Myślę, że na więcej Pirenejów (przez wgląd na:

  1. trudne otwarcie
  2. możliwą wizytę w Masywie Centralnym w pierwszym tygodniu
  3. możliwą Jurę prócz Alp w trzecim tygodniu)
    nie ma co liczyć.
1 polubienie

Nie będę zawiedziony Pirenejami jeśli nie zawalą ich jak w 2009 oraz 1992. Byłoby idealnie gdyby pierwszy etap to był MTF w Luz Adriden, Pla d’Adet, Plateau de Beille czy zapomnianym Superbagneres.
Drugi, klasyczny z Pau do Bagneres de Luchon jak w 2016. Tylko ważne żeby zachować tę kolejność bo górski finisz jako drugi zepsułby ściganie dzień wcześniej.

Ewentualnie opcja nieprawdopodobna czyli Pau-Bagneres jako pierwszy etap i potem start wspólny do Superbagneres. Kiedyś już był taki sprint górski do tej stacji tylko nie pamiętam daty.

Andorra raczej odpada przy takim ułożeniu trasy .

No właśnie wg mnie usytuowanie Grand Depart na Południu wręcz wymusza “zepsucie” Pirenejów :stuck_out_tongue:
Kiedyś pojawiła się opcja Grand Depart w Barcelonie, całe szczęście, że nie wypaliło i na razie się nie zapowiada. :wink:
Chociaż w 2013, gdy startowali na Korsyce, jakoś to rozwiązali.

Tak czy siak, będzie raczej jeden etap z metą pod górę (Superbagneres, Couraduque, Luz Ardiden?) i jeden z metą po zjazdach.
Raczej odpada etap z Pau do Luchon, ponieważ od poniedziałku do niedzieli raczej będą poruszać się na zachód. Jeśli Luchon to bardziej z okolic Tuluzy albo np. Pamiers. Dla mnie jednak optymalnie by było, gdyby w sobotę pojechali do Superbagneres, a z Luchon to niech sobie startują nazajutrz :wink:

Luchon-Mourenx :rofl::rofl::rofl::rofl: Tylko że bez Merckxa taki etap może nie wypalić a Evenepoel jeszcze za młody.

1 polubienie

Andora ma być w 2021.

1971 :slight_smile:

A np. Peyresourde-Azet-Horquette d’Ancizan i do Bagneres-de-Bigorre? 3 góry, jakieś 85 kilometrów i hulaj dusza przed dniem przerwy :wink:

Thomas Vergouwen założył na velowire stronę “Tour de France 2020: plotki na temat trasy i miast etapowych”, także czas na kilka informacji

https://www.velowire.com/article/1060/fr/tour-de-france-2020---les-rumeurs-sur-le-parcours-et-les-villes-etapes--.html

Dużo wskazuje na to 6 dnia wyścigu kolarze wjadą jednak na Mont Aigoual (1567 m npm).
Pytanie którędy.
Poniżej różne warianty:
https://www.cols-cyclisme.com/cevennes/france/mont-aigoual-depuis-le-vigan-c154.htm

Bez względu na wybór organizatorów, podtrzymuję tezę, że usytuowanie mety na tej górze to duże wydarzenie (jeden z trudniejszych podjazdów Masywu Centralnego) i ustalenie jej na 6. etapie może zabić jej potencjał (jak z PdBF w tym roku). Także fajnie, że wreszcie będzie to Aigounal, ale szkoda, że nie między Alpami i Pirenejami.

Pierwszy etap pirenejski w sobotę 4 lipca: Cazères - Loudenvielle z podjazdami pod: Col de Portet-d’Aspet, Col des Ares, le Port de Balès et le Col de Peyresourde czyli dosyć podobnie (ale łatwiej) do etapu z 2007, gdy wygrywał Winokurow (Kirchen po DSQ Kazacha).

Drugi etap w Pirenejach? Na razie nie wiadomo, ale pewnie z podjazdem na metę.

Także zrobią na odwrót jak powinni; na Bales i Peuresourde raczej nie będzie ognia, gdyż będą się oszczędzali na niedzielę.

Drugi tydzień z kolei zapowiada się dość nudno. Kręcimy się między la Rochelle a Lyonem (w sobotę). Coś tam może powiać (ale nie musi), może jakaś czasówka, może kilka górek na etapie do Clermont-Ferrant w piątek. Nie wiemy nic na tego co w niedzielę ani we wtorek 14 lipca.
Co do tego co dalej, możemy bazować na podstawie plotek o hotelowych rezerwacjach, czyli:
15 lipca ma być rozegrany etap w okolicach Chambery
16 lipca udajemy się na północ i nocleg w Bellegarde-sur-Valserine (może etap pod Grand Colombier?)
17 lipca etap transferowy i nocleg w Belfort
18 lipca etap w Wogezach (la Planches de Belles Filles? Station du Lac Blanc? coś innego?)
19 lipca Paryż

Od lat chciałem obejrzeć TdF z finałem z mocnym przytupem w Wogezach, ale coś mi podpowiada, że to zepsują.
Pytanie też na ile się to sprawdzi, bo te plotki powodują natychmiastową śmierć opcji szwajcarskiej (chyba że etap 17 lipca będzie przebiegał po Jurze Szwajcarskiej, no ale nie to zapowiadano jeszcze kilka tygodni temu).
Jeśli to wszystko miałoby się sprawdzić dobrze by było, gdyby etap 14 lipca był królewskim, jakimś porządnym spektaklem w Alpach, bo inaczej pokuszę o stwierdzenie, że czeka nas wydłużone do 3 tygodni Paryż-Nicea (ekhm, tj. Nicea-Paryż :wink: ).

ok, mała zmiana co do tego o czym pisałem wczoraj

11 lipca Châtel-Guyon - wulkan Puy Mary (Pas de Peyrol) - ciekawe z której strony, mówi się, że tak jak na 5. etapie TdF 2016, czyli przez Col de Neronne i 5,4km przy 8,1% w końcówce. Najtrudniej jest jednak zacząć w innym miejscu (od drogi D12) i wtedy mamy 9km przy 7%, ale z tą samą koncówką 5,4 km.
12 lipca Clermont Ferrand - Lyon
13 lipca odpoczynek
14 lipca Alpy (Chamrousse?)
15 lipca okolice Chambery
16 lipca meta na Grand Colombier?
17 lipca Jura (Szwajcarska?); start w Bellegarde-sur-Valserine
18 lipca Wogezy; start w Belfort
19 lipca Paryż

La Planche des Belles Filles niestety co raz mocniejszym kandydatem na metę etapu w przyszłym roku… Po plotkach stwierdzam że na tym wyścigu chyba jest niemożliwe by wreszcie była w miarę interesująca trasa…

Ciekawe czy będzie Col de la Loze (Meribel, obok Chamrousse i wciąż (choć moim zdaniem nie) opcji szwajcarskiej, ew. regionu Vercors z kandydaturą na etap alpejski w trzecim tygodniu). Jeśli nie to nie wiem jaki będzie dach wyścigu, Port de Bales na 1755m? :smiley:

Kwiato jako pomocnik oczywiscie ?

nie mam pojęcia czy w ogóle wystartuje.

Col de la Loze jest między Meribel i Courchevel. Chamrousse jest koło Grenoble. Piękny podjazd. Super asfalt i wspaniałe widoki.

Nie chodziło mi o “obok” geograficzne tylko o szanse poszczególnych kandydatur :grinning:

E:
Najbardziej mnie niepokoi, że nie wiemy nic o potencjalnej ITT.
Także albo ASO znów zlewa tę konkurencję albo zostanie ona rozegrana 12 lipca wokół Lyonu.
To drugie rozwiązanie nie podoba mi się o tyle, że w weekendy mam największy komfort oglądania wyścigów kolarskich, a ITT nie jest dla mnie konkurencją wartą spędzenia kilku godzin przed TV; słowem: szkoda tego dnia na ITT :wink:

Czasówka 12 lipca przed prawdopodobnym dniem przerwy to nie jest taki zły termin. Na pewno lepiej niż w tym roku, gdzie jak wiadomo rzucona między pirenejskie etapy ITT dodatkowo straciła przez to na znaczeniu. Niepokojące jest to że plotki wskazują na trasę ulicami Lyonu, co by mogło wskazywać niezbyt dużą ilość km.

Dziś kolejna niespodziewana informacja.
Zapowiadają, że 4 etap zakończy w stacji narciarskiej Orcières-Merlette nieopodal Gap (4 razy na trasie TdF, ostatnio w 1989). Stacja ta od lat się starała o organizację mety, ale chyba mało kto się spodziewał, że nastąpi to 4 dnia przyszłorocznej edycji.

Jeśli by się to potwierdziło, pierwszy etap dla sprinterów mielibyśmy dopiero 5 dnia.
Potem Mont Aigounal, potem niewiadomo, potem Pireneje, a dalej drugi tydzień.

Są też wersje, jakoby etap pod la Planches des Belles Filles miał być czasówką.
Aż się wierzyć nie chce, ale z drugiej strony może sobie wymyślili, że skoro zrobią 30 km dojazdu i 7km podjazdu to załatwią czasówkę tradycyjną i górską jednym etapem.

Oby nie.

1 polubienie

A ja bardzo lubię takie mieszanki, jeszcze najlepiej jakby było najpierw pod górę, potem zjazd, potem płaskie długo, potem znów pod górę i znów zjazd i trochę płaskiego i meta. W sumie około 45 km: podjazdy po około 8 km, zjazdy tak samo i płaskiego około 13

Mysle ze tour bedzie nudny, jezeli znowu zabetonowany. Froome juz chyba bedzie zbyt stary. Czas na swieza krewww.

O wiele wiecej emocjów wywołuje Giro i Vuelta.

A tam gadasz głupoty, ani nie będzie nudny ani Froome zbyt stary