Tour de Pologne 2018

Kwiatek powinien się raczej obronić. Po dzisiejszym etapie ma większą przewagę od dwie sekundy (8 s) na drugim Teunsem, niż ten nad Majką w zeszłym roku (6 s). Dodatkowo Belg nie jest jakimś wybitnym zawodnikiem w górach i wydaję się że największym zagrożeniem może być Bennett, który ma 10 s.straty i mniej więcej zbliżony potencjał do Majki, biorąc pod uwagę ostatni etap. Etap do Bukowiny Tatrzańskiej taki sam jak w zeszłym roku czyli Gliczarów tylko dwa razy więc ciężko będzie zrobić wyścig trudniejszy niż rok temu.

Jaak oni naliczyli te 3s to nie wiem :smiley:

Dobra pozycja wyściowa Kwiatkowskiego przed Tatrami. Ładna próba Carapaza, ciekawe czy spróbuje jeszcze czegoś niekonwencjonalnego w tym wyścigu. Yates niby słabo, ale do lidera traci tyle samo co w zeszłym roku po tym etapie Poels, który ostatecznie skończył na 3. pozycji, tracąc do zwycięskiego Teunsa ledwie 3 sekundy. Uważałbym jeszcze na Pinot. Po braku wyniku na Giro jest pewnie dość zmotywowany, żeby w tej części sezonu zrobić kilka wyników.

Wiadomo, że ściany pomagają gospodarzom. :wink: Rok temu Majka też powinien dostać chociaż sekundę straty do Teunsa. No ale dzisiaj były 2 sekundy różnicy, więc można podarować ten minimalny błąd w pomiarach. :grinning:

Ciekawe jest to czy na koniec górą będą kolarze bardziej na ardeńskie klasyki (Kwiatkowski, Teuns) czy jednak ci od gór w GT (Pinot, Yates czy Bennett)?
Jeśli ci pierwsi to znaczyłoby że taka trasa od zeszłego roku (dwa najważniejsze etapy takie same) promuje właśnie takich zawodników. Alaphilippe następny w kolejce :wink:

Michał jednak w dobrej formie.Taka jazda myślę że dała by 5-6 miejsce na Strzale czyli całkiem nieźle.Trzeba też przyznać że selekcja na Salmopolu była dużo mniejsza niż przed rokiem kiedy Katiusza zrobiła rzeź.Wtedy na szczycie zameldowało się około 20 kolarzy z Saganem który już prawie odpadł.Teraz jednak zawodnicy wiedzieli lepiej co ich czeka w finale i bali się wcześniejszych akcji.Być może widok pociągu Sky też ich trochę zraził ale to tylko moje przypuszczenia.Nie wiem jak z czasami w porównaniu do zeszłego roku ale wyglądało to na mocne tempo pod orle gniazdo.Jutro teoretycznie najłatwiejszy z decydujących etapów ale może przez to być trudny do kontroli dla Sky.Wielu będzie chętnych żeby zgarnąć etap.Finałowy kilometr będzie miał 4,4 % ale ostatnie 300 metrów to ponad 7 % więc poza zasięgiem sprinterów więc otwiera się szansa dla Michała na bonifikatę a może nawet etap.Boasson Hagen i Gasparotto też powinni być groźni ale wszystko będzie zależeć od tempa i mocy ucieczki.

Nie przesadzaj! Kiedy Kolumbijczyk i Belg wygrali na takiej ściance? Rok temu na TdP!:grin:

A kiedy wygrał Kwiatkowski?

1 polubienie

Kwiato jeszcze nie wrzucił się na Stravę. Zeszłoroczny Kelderman o sekundę lepszy od tegorocznego Bennetta. Czyli - porównywalnie. Za to Salmopol dużo, dużo wolniej - Kom Haiga o 50 s lepszy niż dzisiejszego peletonu. I o 30 sekund wolniejszy od zeszłorocznej czołowej grupki.

e, tam :wink: dziesiątki razy tam jechałem i nie mam przekonania, żeby 7% się srożyło. równo trzyma 4-5%.

Może nie wygrywał, ale odnosił lepsze rezultaty w bezpośrednim starciu? Tak mi się wydaję, bo nie mam czasu teraz na sprawdzanie wyników😉

Chciałbym sie odnieść jeszcze do jednej przykrej jak dla mnie rzeczy… zastanawiałem sie czy to opisać ale gdy zobaczyłem ten https://www.google.pl/amp/natemat.pl/amp/245873,tour-de-pologne-dlaczego-kibice-walcza-o-bidony-film
artykuł to stwierdzam, że chyba warto to tu opisać.
Miałem okazje być na starcie w Krakowie i jak co roku mogę zaobserwować ludzi latających i wręcz nachalnie nastawionych do członków ekip jak i samych kolarzy.
Naprawdę jak niektórym nie wstyd biegac od autobusu do autobusu i żebrać łamanym angielskim „one bidon Please”
Czy proszenie o czapeczkę… takie rzeczy bez problemu można kupić na stronie ale jak wiemy januszy u nas nie brakuje. Bitwa o rzucone bidony to jakaś masakra odbywająca sie na każdym etapie.
To samo pajace biegające z głupią pocztówką do podpisu i zawracanie dupy kolarzom przed startem. Jeden o mało sivakova w Krakowie na rozgrzewce nie przewrócił…
Bywałem na wyścigach we Włoszech czy Francji o czegoś takiego szczególnie z bidonami tam nie ma. Zreszta widać w tv jak na wyścigu leci bidon w Belgii to ludzie przeważnie to zlewają.

Bo w Belgii, Włoszech czy Francji mają po kilkanaście ważnych wyścigów od lat i ludzie są przyzwyczajeni a u nas tylko TdP, no i kibice bardziej niedzielni.

No racja ale takie nachalne bieganie za autografem czy bidonem to szczyt bezczelności… tym bardziej że cena takiego bidonu na stronie to Ok 5 euro…
Tak samo bieganie przed wyścigiem z kartka do podpisu… naprawdę nie da sie tego załatwić pocztowo? Albo w innych okolicznościach? Ci ludzie to zawodowcy i powinni być skupieni na pracy a nie na burakach tego nie rozumiejących.

Faktycznie końcówka nie powala procentami :frowning: .Chyba za bardzo się w profilówkę wpatrzyłem.Tak czy siak nie widzę jutro Ackermanna czy Hodega ale Trentin to może wytrzymać.

Wydaje mi się? Mało kibiców według mnie. Pewnie w Zakopanem będzie więcej.

Byłem, zobaczyłem, więcej nie chcę. Za starszego dzieciaka byłem na mecie TdP u siebie w Gdyni gdy wygrywał Kirsipuu i nic z tego nie oamietam (ziuuu) teraz sobie przypomnialem dlaczego :wink:
Stałem na skręcie do Biły i Kwiato wcale nie wyglądał jakby miał to ogolić, mina nietęga i musiał się przebijać, bo Sky zamknęli od zewnętrznej. A potem wyszło tak, że mógł w sumie pójść wcześniej i jeszcze kilka sekund dołożyć.

Bez przesady, chamstwo jest na wyścigach wszędzie. Race, kolesie z gołymi dupami, plucie na kolarzy, polewanie moczem, przypadkowe lub nie potrącenia przez idiotów z aparatami. W Polsce lubimy złorzeczyć na naszych rodaków, Januszy i Grażyny, a przecież takie Janusze i Grażyny są w każdym kraju.

Ale takiej akcji za metą nie widziałem nigdzie. To świadczy tylko o tym jak źle jest zabezpieczona trasa.

No, aż strach pomyśleć jak nazwano by Polaków, gdyby któryś polał moczem jakiegoś kolarza :smiley: Pewnie gorszymi od nazistów :stuck_out_tongue:

Ale to już Twoja wina, że wybrałeś beznadziejną miejscówkę. Ja stałem jakieś 300 metrów przed metą, przy największej ściance (która ciągnie się prawie kilometr, to fakt :wink: ). Miałem widok na długą prostkę (niestety, trochę krzaczory przesłaniały, więc psioczyliśmy na Langa, że się nie popisał!!!) a od strony band mieliśmy właśnie stromiznę, na której widać było, że Kwiato ma luz w kroku, że tak powiem. Kolega mu tylko krzyknął: Kwiato, Dawaj, i było po sprawie. Teoretycznie, najlepiej było przy mecie, gdzie można było patrzeć na telebim, ale tam było za głośno (jak dla mnie, rzecz jasna). 300 metrów przed było spokojnie.

A ludzi - fakt, mniej znacznie niż w zeszłym roku. Już na Salmopolu miałem takie odczucie. Szpaler(ek) zaczynał się kilkaset metrów przed premią. A tym razem, jak jechaliśmy, to tylko na przełęczy były skupiska ludzi. Podobnie na Orlim (żeby nie pisać: Orlinku). Tam też trochę mniej ludzi niż w zeszłym roku. Myślę, że to jest kwestia pory. W zeszłym roku było o 2 godziny później, a to dla wielu ludzi jednak komplikacja - wyjść z pracy na godzinkę przed fajrantem to jednak nie to samo co brać pół dniówki czy całą wolnego.

Trasa to może nie, bo tylu policjantów (i strażaków), co było na trasie, to nie ma na miesięcznicach. Co kilka metrów ktoś, kto “ci prawdę powie”, kto “ci wskaże drogę” :wink: Trasa zabezpieczona bajecznie, bym rzekł. Za to za metą trudno powiedzieć, że przejmowano się pilnowaniem porządku. Dość beztrosko to tam wyglądało, ale o ile nie było wariatów, to źle nie było.

Oglądałem sobie właśnie etap(mówię o wczorajszym tj.3) z myślą jak wcześnie za rok przyjechać, żeby znaleźć dobre miejsce przy barierkach, patrze na 200 m do mety masa miejsca, dopiero przy 100m były zapełnione obie strony, przejeżdża Hodeg, a po 3 sekundach na poboczach jakieś dzieci na rowerach, ktoś sobie tam chodzi, nie jest ogrodzone barierkami. Myślałem że nie ma tam wstępu i jest to taka strefa typowo teamowa z masażystami i autobusami.
Nie popisali się organizacyjnie na tym 3. etapie, a swoją drogą czemu nie podbiegł do niego ktoś z teamu, przecież zawsze ktoś podchodzi z teamu. Zawsze są mankamenty, które trzeba poprawić.

Kilkanaście lat temu strasznie hejtowałem te rundy.
Ciągle myślałem, że to przecież niepoważne, bo może się tak zdarzyć, że ucieczka wjeżdża na rundę razem z peletonem, robi się ogromny bałagan i klasyfikacja generalna zostaje wypaczona. I w końcu w 2002 tak się stało, zjechali się w tym samym momencie, peleton został zatrzymany, ale Martin Hvastija ostatecznie nie był groźny w Karkonoszach, świat się nie zawalił, a rundy jak były tak są.

Druga największa kompromitacja to ten protest w Lublinie 10 lat temu. No ale skoro niecały rok później to samo wydarzyło się w Mediolanie na Giro i to jeszcze przy ładnej pogodzie to smród się trochę rozrzedził :stuck_out_tongue:

W tym roku mieliśmy kompromitację w Tarnowskich Górach, ale to nic w porównaniu z Tour de Romandie 2003, gdzie przed samą metą górskiego etapu źle poprowadzono prowadzącego Francisco Pereza i potem honorowo mianowali go drugim zwycięzcą etapowym. Albo pierwsza edycja Eneco Tour, gdzie bodajże na pierwszym etapie ze startu wspólnego inną drogą poprowadzono ucieczkę i peleton. Takie kwiatki się zdarzają, choć oczywiście szkoda Tarnowskich Gór.