Tour de Pologne 2018

Bzdura. Jak się nie zna miejscowości w której jest meta, to wystarczy spojrzeć na mapę żeby zobaczyć jaki jest dojazd. Wiadomo którędy jadą kolarze i które drogi będą zamknięte. Samochodem można na było bez problemu dojechać od Poronina pod samo rondo - parkowałem / ok. godz. 11 / na wysokości podium do dekoracji. Od strony Głodówki dało się dojechać pod Stasindę / 1 km od mety /. Na rowerze to już w ogóle żadnego problemu nie było, bo po przejeździe kolarzy można było przejechać z Rzepisk do Gliczarowa po trasie pod prąd i zdążyć na II rundę. Tak samo z II rundy na metę, jadąc oczywiście skrótem.

Może outofm… był na Bukowinie w Karpatach Wschodnich😉 Dzisiejsza Ukraina i Rumunia. W czasach I RP teren sporny między Koroną a Moldawia😉

1 polubienie

Nie każdy ma samochód, nie każdy jeździ wszędzie samochodem itd.

A ja utknąłem na rowerze w Bukowinie - ochrona mnie zawróciła gdy już podjechałem niemal do samej mety. Dodam, że do przyjazdy peletonu było jeszcze dużo czasu. Musiałem się przeciskać między publicznością po wąskim chodniku w dodatku zwężonym jeszcze przez barierki. Sporo czasu minęło zanim się wydostałem i w efekcie na Gliczarów dojechałem jak wjeżdżało grupetto :wink:

Ale i tak jestem zadowolony bo podjeżdżałem pod Górny Gliczarów gdy peleton był na Dolnym więc miałem niesamowity widok.

Przyjazd na zatłoczoną imprezę z rowerem i chodzenie z nim wszędzie, nie jest generalnie najlepszym pomysłem. Na Tour de France, też nie można sobie wejść gdzie się chce, przejść gdzie się chce, a lokacje często wymagają przejścia nawet 2-3 kilometrów, żeby dostać się do punktu oddalonego o 20 metrów w lini prostej. I dotyczy to wszystkich uczestników imprezy - kibiców, dziennikarzy, pracowników ekip. Nie podoba się, to grzeczny, acz postawny pan ochroniarz albo żandarm wyjaśni to w sposób bardziej zdecydowany.

Jak dla mnie szukanie dziury w całym. To impreza masowa, jak każdy wyścig kolarski - nie można chodzić jak i gdzie się chce. I dotyczy to nie tylko Tour de Pologne, ale i praktycznie każdego wyścigu na świecie. A na tym, tak pięknie pokazywanym i przywoływanym tutaj wielokrotnie Tourze, to już w ogóle.

Dużo zależy od obsługi i ochrony.
W Szczyrku bywały sytuacje, że policjant bronił przejścia przez trasę jak niepodległości A po drugiej stronie skrzyżowania10m dalej ludzie przechodzili bez kontroli, ale jego to już nie interesowało. Z Salmopolu ludzie zjezdzali rowerami jeszcze przed grupetto i nawet kierujacy ruchem nie ogarnial momentami. Nie dziwie sie ze potem tak pilnują trasy.

1 polubienie

Ja sobie zdaję sprawę, że wyścig powoduje utrudnienia , chodzi mi o to że Bukowina nie jest aż tak wyjątkowa żeby godzić się na wszystkie utrudnienia jakie powoduje ta lokalizacja podczas gdy można ostatni etap zorganizować w większym mieście. Wyścig na tym nie straci, a przybędzie kibiców. Zrozumiałbym ustawienie mety na Gliczarowie i nie narzekałbym na utrudnienia, ale Bukowina?!?!? Mała miejscowość z dwoma ulicami na krzyż z jedną knajpą i hotelem do której można dojechać tylko samochodem albo ‘marszrutkami’?!? Nie ma tam nic tak wyjątkowego, żeby organizować tam ostatni etap wyścigu.

I co jest dziwnego w jeżdżeniu na wyścig kolarski rowerem?!?!? xD

Jest tam coś wyjątkowego. Pieniądze. Zrozum, że Lang nie robi tego charytatywnie, a kolarstwo w Polsce jest popularne niewiele bardziej, niż piłka wodna i nikt nie chce w ten sport wkładać pieniędzy. Nikt ci nie broni przebić oferty Bukowiny i zrobić metę pod swoim domem…

Niedługo może się to zmienić. W gminie Bukowina mówi się o zaprzestaniu finansowania TdP. Może i przez Bukowinę przejedzie, ale start i meta gdzie indziej - wójt uważa, że jest to dla nich nieopłacalne przedsięwzięcie. Nie wiem na ile to prawda, słyszałem to od znajomych z Bukowiny. Wg nich to ostatni rok kiedy finansowano TdP - ponoć w każdej plotce jest ziarno prawdy. Dodatkowo teraz wybory samorządowe - pewnie dużo będzie zależeć od zmian personalnych.

Tereny bardzo fajne do ścigania i podobały mi się te etapy (zwłaszcza ostatni) - oczywiście z małą zmianą - bez rund.

1 polubienie

Dzięki, ale nie musisz mnie pouczać z wyżyn Olimpu, wiem że chodzi o pieniądze, a że Lang lubi zarobić to chyba już ustaliliśmy. Te wszystkie kiczowate ludwiki w jego pałacyku kosztują swoje.

Czyli argument z serii, nie podoba się to sobie sam zorganizuj lepszy wyścig. To w takim razie w ogóle nie powinniśmy o wyścigach rozmawiać bo takim argumentem można zakończyć każdą dyskusję.

No pewnie, że im się to nie opłaca. Ilu ludzi się zmieści na tym wąskim chodniczku w Bukowinie, ilu zostawi tam swoje pieniądze w jednej knajpie i jednym hotelu?

Argumentem z “kiczowatymi ludwikami w jego pałacyku” też niezbyt błysnąłeś, no ale zawsze jest się do czego przyjebać, rozumiem…
Pewnie, niech mieszka w bloku i klepie biedę, będzie bardziej “swój”.
Główkowanie na poziomie “kill the rich”. Boli, że ktoś zarabia na tym co kocha, czyli w sumie spełnia swoje i większości tutaj obecnych, marzenia.

Przyjmując że na tym forum są ludziej o wysokim stopniu kolarskiego wyrobienia, posiadający wyższą od potencjalnego czytelnika Onetu wiedzę na temat tego sportu, tacy kolarscy Ultrasi; to ja organizując jakikolwiek wyścig kolarski w Polsce wolałbym schlebiać tylko takim niedzielnym fanom. Takim, którzy raz na rok wyjda na trasę, dostaną jakiś balonik i nim pomachają kolarzom, bo jakbym miał czytać te żale Fanów Kolarstwa, to bym się czym prędzej zawinął i wziął za jakikolwiek inny biznes.

Z jednej strony może to i dobrze, że TdP wywołuje tyle emocji i komentarzy, bo to oznacza, że dla wpisujących się tutaj znaczy więcej niż np taki Binckbank tour, ale z drugiej strony- argumentacja bardzo często naprawdę “powala”.

No nic, jeszcze ze dwa miesiące, sezon się skończy i zostanie tutaj tylko kilku-kilkunastu aktywnych uczestników, których nie bolą Pałacyki, którzy nie są “wielkimi znawcami kolarstwa” czy też bukmacherki itp.

3 polubienia

Wytłumaczyłem ci absurdy twojego myślenia. Meta nie jest nigdzie indziej, bo nikt nie chce wykładać pieniędzy, a bez tej beznadziejnej według ciebie Bukowiny wyścig zarobiłby mniej i dalej kręcił się między Krakowem i Katowicami. Chcesz to zmienić to startuj na radnego/burmistrza/wójta i walcz, a nie tylko “ciągle ten Kraków”, “ile można patrzeć na ten Śląsk”, “ta Bukowina to jakaś taka za mała, za ciasna”, “Lang złodziej”. To jest przedsięwzięcie prywatne, a nie, jak w twoich marzeniach, państwowe i to normalne, że ludzie organizujący chcą na tym zarobić. Widocznie dobrze to robią, bo x lat wyścig nie upada w przeciwieństwie do np. włoskich czy hiszpańskich mniejszych etapówek.

1 polubienie

De gustibus non est disputandum.
Jeden lubi Ludwiki , a drugi pozne Kukuryku i niech tak pozostanie , bo inaczej chodzilibysmy jednakowo ubrani i chcieli calowac tylko jedna dziewczyne …
Twoje wywody pachna troche takim siermieznym socjalizmo-komunizmem . Na szczescie mamy to juz za soba .

2 polubienia

Jarku, nie zgadzajmy się, ale pisanie osobistych psychoanaliz to też nie jest dobry pomysł na dyskusję. Mam nadzieję, że się zgodzisz :wink:

Nie zgadzam sie z NIM , zgadzam sie z Toba :wink:

Poszlo w “zapomnienie” …

1 polubienie

Nie rozumiem po co to mu wszystko tlumaczycie? To tak jakby Leninowi tłumaczyć, że demokracja to najlepszy ustrój państwowy!

2 polubienia

W Bukowinie jest kilkanaście hoteli i wysokogwiazdkowych pensjonatów. Restauracji bez liku. Dla mnie miejsce idealne na metę Turyści będą w tym okresie zawsze, a na sam wyścig amatorów przyjechało 2 tysiące osób. Do tego rodzina, znajomi, może było i 3 tys. na ten jeden dzień, 90% z daleka i musi się przespać i coś zjeść. Oni zostawili w Bukowinie mnóstwo pieniędzy. Nie wierzę w te plotki.
Wg mnie rower w takiej Bukowinie i przy pętlach jest wręcz idealnym rozwiązaniem do kibicowania. Byłem na wszystkich etapach odkąd Lang tam robi mety. Zawsze dojazd w bezpośrednie pobliże samochodem, a potem, na rowerze. Dzięki temu mogę zobaczyć kolarzy na pętlach w paru miejscach. Nigdy nie miałem większych problemów z ochroniarzami czy policją. Czasem pojechałem te 100-200 m dalej i dojechałem w miejsce gdzie chciałem. Na piechotę dużo mniej się zobaczy. Ze startu na Gliczarów / 4,5 km/ zdąży się, ale z powrotem na metę już nie.

1 polubienie

W tych problemach z ochroniarzami mogło chodzić o to samo, co tu, na forum. Forma komunikatu nieadekwatna do sytuacji i pełna figur retorycznych. A po ludzku, to do ochroniarza trzeba mówić po ochroniarsku, wtedy nie pogoni. Jak mówić do nas, to trochę inna sprawa - przede wszystkim z sensem. :smile:

To wskaż te 7 kilometrowe podjazdy w Bieszczadach, oczywiście asfaltowe.

Lang bogaty - zasłużenie czy nie - nie pierwsze się słyszy, że dyma “wolontariuszy”. Zresztą, już samym dymaniem jest zatrudnianie wolontariuszy do komercyjnego przedsięwzięcia. Żerowanie na ludzkiej naiwności. No ale jak chcą, to mają, też można tak do sprawy podejść. A Langa adekwatnie ocenić.

Inna sprawa. Dlaczego już się nie kumplują z Piaseckim?

Czezare nie jest takim aniołkiem.

1 polubienie