Ubiory grup zawodowych

Dzisiaj każdy może kupić ubiory z grup zawodowych i w nich jeździć. Czasem się zastanawiam, czy noszenie teamowej koszulki to oznaka identyfikacji z ulubionym zespołem, czy też udawanie zawodowego kolarza ? Może jedno i drugie. Dla jednych widok rowerzysty w koszulce np. Discovery jadącego po lokalnej drodze z miną byłego lidera tej grupy to raczej zabawny widok, a dla innych mocno irytujący. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat ? Jak Wy to odbieracie ?

PS. Wczoraj widziałem kolesia w koszulce lidera GdI ale jakoś nie przypominał Basso…

Wydaje mi się, że to wyraz sympatii dla danej drużyny i nie widzę w tym nic złego. Ja akurat jeżdżę najczęściej w koszulce firmowej sklepu rowerowego, w który się zaopatruję. Była w miarę tania, a jest dobra i do tego widoczna na szosie. Gdyby koszulki teamowe były tańsze, to pewnie jakąś bym sobie sprawił, ale głównie z uwagi na jakość materiału.

Ja też nie widzę nic zdrożnego w jeżdżeniu w strojach teamowych. Sam tak robię, choć jeżdżę raczej w dobrych podróbkach strojów teamowych produkowanych przez BCM, te oryginalne są nieprzyzwoicie drogie.
Nie robię jednak tego dla lansu, choć luzie się często oglądają, a dzieciaki krzyczą „kolarz, kolarz” ( lubię to, hihihi ). Nie to jest jednak najważniejsze : na rowerze odreagowuję zmęczenie, zgnojenie i stresy w pracy, relaksuję się i odprężam, delektuję jazdą dla przyjemności. Jeżdżę przede wszystkim sam – a wtedy gdzieś tam sobie wyobrażam, że jednak jestem zawodowym kolarzem ( którym nigdy nie byłem i nigdy już nie będę ) i właśnie pokonuję jakiś etap bardzo znaczącego wyścigu :o)
W stroju tamowym czuję się lepiej ( sam dla siebie ) – banalne ale prawdziwe. I wypisuje to stary chłop …

Powody są również inne – te, o których pisał poprzednik : identyfikacja z ulubionym zespołem lub kolarzem, kibicowanie drużynie czy zawodnikowi, wreszcie estetyka – choć o gustach się nie dyskutuje, to w mojej opinii stroje teamowe są w większości ładne i gustowne ( są wyjatki, hihihihi ).

Są jednak lanserzy – z kieszeniami nabitymi kasą. Jakiś czas temu spotkałem na trasie jednego takiego : strój US Postal ( orydżynal ), rowerek Trek z wysokiej półki. Zwykle jak spotykam w trasie innego kolarza czy rowerzystę ( jadącego żeby jechać a nie po przysłowiowe bułki ) macham do niego i pozdrawiam. Tak też uczyniłem w kierunku owego „Armstronga”. Zero reakcji, kamienna twarz. No coments.

ja jeżdze w koszulce Banesto (kto młody to teraz jest to Case de’par czy jakoś tak :stuck_out_tongue: ) Lubiłem i lubię ten team nadal i nie jest to oznaka żadnego lansowania się. Wręcz przeciwnie, na początku moich “treningów” czułem się mocno zażenowany gdy jechałem w koszulce kolarskiej a o spodenkach już nie wspomnę :unamused:
Co do pokazania się to jakoś szczególnie nie spotkałem sie z tym, choć oczywiście nie każdy mi odpowiada na pozdrowienia na drodze :confused: ale może nie zauważą bo ruch aut jes akurat duży :confused:

Ja tam się kieruję grafiką i kolorystyką. Jeśli dodatkowo jest to połączone z atrakcyjną ceną, kupię też i teamówkę, chociaż wolę stroje “cywilne”.

Ja tez jezdze sobie w koszulce klubowej, co prawda ekipa stara i juz nie istnieje ( Gatorade-Château d’Ax ) ale podoba mi sie ich stylistyka oraz lubilem Fignona a on mial krótką historię z ta druzyną. Daje zdjecie koszuleczki, tylko moja różni sie tym, ze na zielonym tle narysowana jest buteleczka.

Tez nie widze nic zlego w jezdzeniu w klubowych strojach jesli ktos nie wywyzsza sie tym, ze ma stroj np. Discovery i olewa kolarzy w koszulkach “no name”.

Czesto jezdzac (tez zwykle sam) mam podobne metody motywacyjne co los adamos :smiley: A “rączka” tez zwykle jest podczas mijania innego trenujacego rowerzysty :slight_smile:

Nie będę oryginalny - też wydaje mi się, że to nic złego, że ktoś jeździ w koszulce którejś z grup zawodowych, zresztą też mi się to zdarza. U mnie jest to raczej efekt sympatii do grupy (telekom) niż zawodników, chociaż akurat T-mobile zawsze miał ciekawych zawodników (np. Klöden, Sevilla, czy jeszcze niedawno Zabel).
Nieco zabawne tylko jest, jeżeli jedzie taki “zawodnik” odziany w strój “zawodowy” i pod górkę wyporzedzają go ludzie na makrokeszach z siatkami z zakupami :stuck_out_tongue: . Ale to w sumie podobna sytuacja jak “cienki zawodnik” na wypasionym rowerze. W sumie, kto bogatemu zabroni…

Koszulki teamowe mają przeważnie jedną zalete: są mianowicie pstrokate i zwracają uwagę. Pierwszą koszulkę jaką kupiłem to była szara prosta koszulka z małym logiem biemme. Nie zwracała na siebie uwagi. Jako kierowca stwierdziłem, że taki stan rzeczy jest nie do zaakceptowania i wyszperałem koszulkę CCC-Polsat na allegro. Koszulka jest wściekle pomarańczowa i zwraca uwagę kierowców. Dodatkowo spodenki tez kupiłem (już nie teamowe) z pomarańczowym paskiem. Dla bezpieczeństwa.
Trochę szkoda, że domyślnie koszulki kolarskie nie mają elementów odblaskowych.

*maf: też sobie taką kupiłem ze względów bezpieczeństwa w ruchu drogowym (jest szansa, że jakiś mało spostrzegawczy mnie zauważy - a miałem już taki wypadek)

To nie ja, ale mam właśnie taką maglia rosa z autografem Cunego. Nie wstydzę się. W żadnym razie nie wyglądam jak zwycięzca Giro, min i finiszowych wymachów rękami też nie ćwiczę przd lustrem :smiley:

Co w tym złego? :wink: To taka odskocznia od codziennosci to udawanie wielkich kolarzy, wielkich sprintow, wielkich gorskich potyczek nawet jesli dookola same rowniny. :slight_smile: To doskonale poprawia samopoczucie. :slight_smile: U kiboli pilkarskich norma jest noszenie koszulek ukochanej druzyny tylko my jestesmy ciagle za murzynami i robimy z tego jakas filozofie. Czasami odnosze wrazenie ze za duzo w tym naszym kolarstwie przez male “k” filozofii a za malo czystej radosci.

A tak przy okazji to wiecie gdzie można kupić spodenki jakiejś grupy tak do 190zł? Wolałbym jakąś protourową :slight_smile:.

Odzienie kolarza /zawodnika, amatora, pasjonata kolarstwa/ ma określone do spełnienia cele, które sa powszechnie znane. Są to m.in. Okrycie ciała, zapewnienie komfortu /ruchu, termicznego, higienicznego/ podczas jazdy, często długodystansowej. Stąd można z dużą dozą pewnosci przyjąć, że ubiory teamowe sa w tej mierze wzorcami, wykonanymi z należyta starannością i z dobrych/bardzo dobrych materiałów.

Stąd używanie ciuchów teamowych uważam za wyraz rozsądku i praktycznego podejścia.

Ponadto jeżeli jeszcze uda się nabyć szmatki w kolorach, które nawet u ślepych kierowców poprawią jaśność i ostrość widzenia, to juz mozna bić brawo, bowiem dajemy dowód roztropności i troski o swoje bezieczeństwo na drodze, w myśl zasady - aby kolarz był dobrze widoczny na drodze, przy każdej pogodzie i nawet z dużej odległości.

Evka pisze : „min i finiszowych wymachów rękami też nie ćwiczę przed lustrem”

Hihihi, a mi się zdarza i to często wracając z treningu/przejażdżki – wjeżdżając do mojej miejscowości ( na wysokości tablicy oznaczającej ) robić sobie wyimaginowany „finisz na kreskę”, koniecznie z uniesieniem rąk w górę :o))) Luster tam nie ma, nie jestem więc pewien czy nie robię do tego specjalnych min, pewnie tak. Oczywiście przed tym cały ceremoniałem oglądam się czy coś nie jedzie z tyły, w końcu to droga publiczna. A i nic w domu nie ćwiczę, pełen spontan i radość!

Z opowieści znam też koleżkę, który w takich sytuacjach dodaje jeszcze na całe gardło komentarz a’la Jaroński : „Proszę państwa, Alessandro Petacchi !!!” ( itp., itd. )

PozdRower dla wszystkich dotkniętych cyklozą !!!
Zaraz zakładam mój podrabiany strój Bianchi 2003 i wyruszam ….

Fajnie, że napisałeś jaki masz strój, tak myślałam że Bianchi!
Ja w domu nie ćwiczę, ale na szosie czasem się wygłupiam, miny zaczepne itd. Jak zaczynam śpiewać to kontrolnie się oglądam :blush: kompletnie nie mam słuchu.
Pozdrawiam!

A ja mam sobie jakąs taką niebiesko-biało-czarną i mi się podoba. Jeszcze mam taką żółto czarno białą grubszą i też mi się podoba :slight_smile:, a trzecią mam taką T-Mobile pomarańczową (Nalini chyba to robiła bo pisze Nalini for T-Mobile czy jakoś tak).

A jeśli chodzi o kupno koszulek zawodowych grup to jestem “ZA”. Dobry materiał itd. to samo co wyżej wymienialiście.

Ale jest jeszcze jeden mały kruczek … Ponieważ gdy spotkają się dwaj kolarze(którzy się orientują w świecie kolarskim) jeden z koszulką Discovery a drugi T-Mobile to mogą się czuć jak Lance i Janek :slight_smile: I wtedy jest ciekawie jak np Janek zostawia Lanca np na jakiejś górce :slight_smile: hahah to takie wyobrażenia moje :slight_smile: Wszystko możliwe pozdrawiam !!!

Ale jest jeszcze jeden mały kruczek … Ponieważ gdy spotkają się dwaj kolarze(którzy się orientują w świecie kolarskim) jeden z koszulką Discovery a drugi T-Mobile to mogą się czuć jak Lance i Janek I wtedy jest ciekawie jak np Janek zostawia Lanca np na jakiejś górce

Miałem w czwartek podobną sytuację, ale nikt nikogo nie zostawił, bo pan w koszulce Discovery jechał w odwrotną stronę :stuck_out_tongue: . Swoją drogą, to szacunek dla tego pana, bo wyglądało, że już wracał (wyjażdżałem przed 9).

MOże z roboty z nocki wracał hahah

a wiecie może gdzie można nabyć koszulkę Lampre, ale tak za przystępną cenę ??

To ja jeżdze podobnie jak los adamos w koszulce BCM drużyny CSC. Koszulka i owszem podróbka, ale kosztowała mnie 85 zł. Idąc dalej mam na tyle tupetu że robię to na rowerze crossowym, a nie na szosówce. Lansu w tym tyle co wcale. Kibice piłkarstwa chodzą w koszulkach piłkarskich na codzień. DLaczego ja mam nie mieć na rowerze ładnej koszulki?? Rower sprawia mi bardzo dużo frajdy, a koszulka jest poprostu uzupełnieniem całej zabawy.

Virenque: Koszulki Lampre szczerze to nigdzie jeszcze nie widziałem. Na allegro napewno na dziś nie ma. Z oryginałków to widziałem ostatnio kompletny strój Cofidis, spodenki z szelkami za 420 zł w sklepie u Szurka. Nie zła cena co. Był też komplet Adaśka T-Mobile, spodenki bez szelek za dość wg mnie przyzwoitą cenę 240 zł. Szkopół w tym że to model chyba z 2003 r. :mrgreen: Zawsze pozostaje wejść na stronę Lampre i obejrzeć ceny w euro. Tylko wtedy już nie będą one przystępne.