Uszy i muzyka

no cóż, różnica pokoleń. Każdy lubi inną muzyke.

czasami też lubie posłuchać przyrody i pomyśleć nad pewnymi sprawami podczas jazdy rowerem ale co za dużo myślenia i filozofowania to nie za zdrowo, czasami to o takich głupotach myśle ze nie wytrzymuje i zakładam radio na uszy.

Jestem zdecydowanie przeciwny połączeniu jazdy na rowerze z jednoczesnym słuchaniem muzyki na słuchawkach. Takie coś dopuszczam tylko i wyłącznie podczas jazdy po jakiś leśnych i łąkowych ścieżkach, ale na jezdni - nigdy! Nie oszukujmy się, to cholernie niebezpieczne, a mówienie, że i tak się słyszy nadjeżdżający z tyłu samochód uważam za głupia wymówkę. Nie uwieżę w to nigdy, że zdoła się usłyszeć samochód odpowiednio wcześniej, tak by miec jakiekolwiek (choćby teoretyczne) czas i pole manewru w razie niebezpieczeństwa. I dla jasności: nie jestem starej daty :slight_smile: zresztą to wydaje mi sie i tak bez znaczenia - wiek tutaj nie gra roli, przecież muzyka jest dla wszystkich. Troche rozsądku ludzie!
Dla przykładu (fakt, że niezwiazanego z rowerem, ale ze słuchawkami i muzyką - jak najbardziej): byłem raz świadkiem jak pewna dziewczyna ze słuchawkami w uszach szła sobie skrajem przystanku tramwajowego (od strony torowiska) na krakowskim Kleparzu (kto tam był ten wie, że tam jest mało miejsca, a dodatkowo zawsze sporo ludzi, czyli tłoczno). Nadjeżdżający tramwaj sygnalizował swój przyjazd, ale ona tego nie słyszała (z wiadomego powodu). Na szczeście w ostatniej chwili ktoś chwycił ową delikwentkę i szarpnal w swoją stronę uchraniając od bliskiego kontaktu z “bombardierem”. Zapewne tego typu przypadków możnaby przytoczyć mnóstwo.
Tak ogólnie rzecz biorąc to słuchawki mają zgubny wpływ na ludzkie ucho, ale to już nieco inny temat.

Odniosę się także stricte do tematu. Ostatnio dosłownie 100 m od domu także miałem meeting z owadem. Jechałem sobie na rowerze i w moje rozwiane włosy (nie mam ich długich, raczej… przydługawe :wink: ) zaplatała się osa. Odruchowo chciałem ja strzepnąć z mojej czupryny gdzieś na ziemię, ale zamiast tego ta nieszczęsna osa wplątała sie jeszcze bardziej w moja grzywkę i “skontaktowała” się z moim czołem. No i bęc! Użądliła. Troche popiekło, i tyle :wink:

Skoro poruszyłem temat “czepka”, to pozwolę sobie unaocznić Kolegom jak toto wygląda:
dobrerowery.com/product_info … cts_id=965
Nie wiem, czy jest to dokładnie to samo, ale wygląda bardzo podbnie a cena też chyba taka sama. Tyle, że swój egzemparz kupiłem w zwykłym sklepie ze dwa, może trzy lata temu.

Piotrze, czapeczka extra. Ja stosuję najnormalniejszy czepek pływacki z lycry firmy ARENA, kupiony w sklepie sportowym za 5 zł. Tak drogo, bo podobno ta lycra jest bardziej odporna na chlor z basenowej wody :slight_smile:.

Czapeczka jest doskonała. Ja moją zobaczyłem przypadkiem (zrobiło się zimno i potrzebowałem ocieplanych spodni) i zakochałem sie w niej od pierwszego wejrzenia.

Aha, z czego wykonana jest czapeczka R&P Pawlak? Bo ja mam ocieplacze z tej firmy i materiałowo to żadna rewelacja: z tyłu polar, z przodu ortalion (ale tanie były :stuck_out_tongue: ).

O, w mordę jeżozwierza, dokładnie tak, jak na ww. stronie: 85%poliamid, 15% elasthan. Na fotce trochę dziwnie wygląda, ale w dotyku jest przyjemna, ściśle przylega do głowy i, co ważne, przykrywa uszy. Używam jej w chłodniejsze dni, ale wtedy zakładam jeszcze czapeczkę z daszkiem (taką typowo kolarską).

No właśnie, porównując ocieplacze (i zapewne czapeczkę) z produktami bardziej renomowanych producentów (zazwyczaj z jakąś membraną z przodu), to niestety nie wypadają najlepiej. Mimo wszystko, w zimie lepiej tak niż bez czapeczki/ocieplaczy, a cena ponad dwukrotnie niższa.
edit: nawet lepiej, ja za moją czapeczkę (Biemme) dałem 50 zł, a Pawlaka chcą sprzedać za 19.

Ja zawsze jeżdże ze słuchawkami na uszach. Przy takiej muzyce z filmu Rocky to od razu lepsze przyspieszenie na podjazdach. Co nie zmienia faktu, że na skrzyżowaniach bądź drodze, a nie ścieżce dla rowerów, ściągam słuchawki, albo mocno wyciszam muzykę. Nie umiem bez jeździć. Chodzić też nie, a dziennie robie na piechotke kilka kilometrów.

No i waciki w uszach to klasyka. Nawet kupiłam takie specjalne “koreczki” do zatykania. TIRów nie słychać.

Pozostaje życzyć, aby ich kierowcy zdążyli zauważyć Ciebie…

… zakładam z góry, że na chodnik nie wjeżdżają.

Jako, że nie jestem tam żadnym zawodowym kolarzem i mam taką super pustą i w miare szeroką trase lubie posłuchać mp3. Oczywiście w mieście zdejmuje słuchawki, albo tylko słucham na jedno ucho. Jednak za miastem to już nie widze nic złego w słuchaniu muzyki wrecz nawet łatwiej (przynajmiej mi) osiągnąc jest większą średnią.

Pierwsze wrażenia co prawda nie były ciekawe, bo czułem się strasznie jak nie słyszałem zupełnie zbliżających się samochodów z daleka. Teraz jedynie pozostał problem kiepskich słuchawek, które są bardzo rozbudowane i przez przepływ powietrza robi sie duży szum, może znajde jakieś inne i bedzie lepiej.